Tu nie chodzi o RODZAJ chemii tylko o sposób jej podawania.
Jedne chemie podaje się w szpitalu przez kilka dni, inne w ciągu jednego dnia a jeszcze inne bierze się w domu w tabletkach. Nie ma to żadnego związku ze skutecznością leczenia.
Schemat chemioterapii dopiera się optymalnie do choroby (tu chłoniaka) i pacjenta. Widocznie taki jest właściwy dla chłoniaka, na który Twój Tata choruje.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Dziś jest 11 lipca, więc tata dzwonił do pani doktor po wynik. Wyszło, że jest to chłoniak grudkowy. Czy ktoś mógłby mi trochę o tym napisać? Informacje z wikipedii niezbyt mnie zadowalają. Czy "trafiliśmy" dobrze czy ten chłoniak jest bardzo niebezpieczny?
Czy "trafiliśmy" dobrze czy ten chłoniak jest bardzo niebezpieczny?
Tak pomiędzy tymi dwiema opcjami.
Dokładne informacje o chłoniaku grudkowym znajdziesz tutaj http://www.onkologia.zale...&indeks_art=213 (wyszukaj w pdfie słowo grudkowy)
Pierwsze co musisz wiedzieć, to że nie jest możliwe całkowite wyleczenie tego chłoniaka, jednak chorzy na niego przeżywają wiele lat (mediana przeżycia wynosi 10-14 lat). Będą to lata leczenia, uzyskiwania remisji, następnie nawrotów, leczenia, remisji itd. Rokowanie zależy od wielu czynników, w linkowanym pliku znajdziesz taką tabelkę.
Tata dzisiaj ma drugi dzień chemii, którą podają mu w szpitalu w Bydgoszczy. Jeśli wszystko będzie dobrze, to będzie wypisany w środę. Rozmawiałem dziś z tatą i mówił mi, że czuje się normalnie. Jak to ujął - "mógłby prowadzić samochód". Naprawdę nie odczuwa żadnych skutków ubocznych. Ja się pytam co jest? To chyba dobrze, że nie męczą taty wymioty lub coś innego. Ale te skutki uboczne chemii dopiero nadejdą czy po prostu tata ją dobrze znosi? Proszę o wytłumaczenie. Bo ogólnie stereotyp jest taki, że w trakcie chemii i po niej człowiek leży w łóżku jak roślinka i wygląda jak z krzyża zdjęty. A u taty wszystko bardzo dobrze...
Ale te skutki uboczne chemii dopiero nadejdą czy po prostu tata ją dobrze znosi? Proszę o wytłumaczenie. Bo ogólnie stereotyp jest taki, że w trakcie chemii i po niej człowiek leży w łóżku jak roślinka i wygląda jak z krzyża zdjęty. A u taty wszystko bardzo dobrze...
Witaj,
sorki, ale muszę wtrącić tu swoje przysłowiowe trzy grosze odnośnie tego stereotypu.
Moja mama przeszła 6 cykli CHT wg schematu FAC ( rak piersi) ale nigdy, ale to przenigdy nie wyglądała jak roślinka, czy ktoś z krzyża zdjęty. Owszem jeden, dwa, trzy dni było ciężej, ale potem wracała do normalnych czynności w domu i nie tylko, chodziła na zakupy , sprzątała, gotowała.
No i chyba najważniejsze -poza pierwszym cyklem- mama na każdy następny cykl jeździła normalnie do szpitala autobusem i po chemii też autobusem do domu wracała ( brak autka ).
Życzę Tacie dużo, dużo zdrowia!! przesyłam magiczne kciukasi za jak najmniejsze skutku uboczne chemii.
3 maj się
Wielkie dzięki. Mam nadzieję, że mama zdrowa? Pytałem, bo przyszło mi takie coś na myśl, że im mniejsze skutki uboczne tym słabsze działanie leków. Może to wydawać się Wam niektórym głupie, ale pewnie zauważyliście, że w przypadku choroby taty czepiam się wszystkiego i mam obsesję na punkcie tego, żeby tata wyzdrowiał (to jest chyba normalne).
Wiesz- ekspertem nie jestem, ale to, że jeśli jest mniej skutków ubocznych, to chemia nie działa tak jak powinna to też drugi stereotyp.
Moja ŚP. ciocia chemioterapię znosiła bardzo, bardzo źle- po odłączeniu kroplówki już na schodach wymiotowała, w domu było podobnie , leki przeciwwymiotne mało pomagały. Ona walkę niestety przegrała 5 lat temu
Ale jak teraz sięgam pamięcią to na sali mojej mamy była kobieta, która przyjmowała V cykl....i mówiła, że po odłączeniu idzie do komornika załatwiać jakieś tam sprawy , czuła się dobrze.
To najprawdopodobniej jak ktoś znosi chemię zależy od jego organizmu, stanu wyjściowego zdrowa, chorób współistniejących- to indywidualna sprawa.
Jeżeli już z poglądem jakim w szpitalu się spotkałam to "im dalej w las tym więcej drzew", czyli że każdy kolejny cykl może być cięższy i dać więcej skutków ubocznych, ponieważ cytostatyki kumulują się w organiźmie.
PS. U nas niestety wielka niewiadoma, 18.07 ma być wykonane TK brzucha, które da odpowiedź, czy mama na wznowę w wątrobie, czy nastąpiło jej mechaniczne uszkodzenie
To najprawdopodobniej jak ktoś znosi chemię zależy od jego organizmu, stanu wyjściowego zdrowa, chorób współistniejących- to indywidualna sprawa.
Dokładnie jest tak jak pisze Caroline. Jak organizm znosi chemię zależy od organizmu.
vanceon napisał/a:
przyszło mi takie coś na myśl, że im mniejsze skutki uboczne tym słabsze działanie leków.
Na pewno NIE. Nie ma takiej proporcji i zależności, że im gorsze skutki uboczne tym lepsze efekty. Nie ma czegoś takiego, że jeśli nie ma skutków ubocznych, to nie ma efektów leczenia. To, czy za przeproszeniem Tata będzie rzygał dalej niż widział, nie oznacza, że chemia nie zadziała.
vanceon napisał/a:
ogólnie stereotyp jest taki, że w trakcie chemii i po niej człowiek leży w łóżku jak roślinka i wygląda jak z krzyża zdjęty.
Stereotyp. Niektórzy tak mają, ale niektórzy znoszą chemię z przysłowiowym palcem w nosie.
Przeszłam 12 chemii i każda chemia to inna historia (co prawda nie choruję na chłoniaka, ale ostrą białaczkę szpikową). Jedne przeszłam lżej, jedne gorzej.
Jednak im dalej w las, tym więcej drzew. Tzn. po każdej chemii gorzej się regenerowałam. Czułam się bardziej zmęczona, czasami dochodzi zmęczenie psychiczne długotrwałym leczeniem.
Dobrze, że Tata dobrze się czuję. I życzę, aby leczenie było skuteczne i jak najmniej obciążające i jak najmniej dokuczliwe.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Nie u każdego skutki uboczne występują wraz z odłączeniem kroplówki, czasem pojawiają się kilka dni po wlewie.
Ja po pierwszej chemii czułam się rewelacyjnie, a potem było jak już pisały dziewczyny, po każdej chemii coraz gorzej.
Ale poznałam też ludzi, którzy się zastanawiali czy nie dostają placebo bo przez całe leczenie nie mieli żadnych skutków ubocznych;)
Wczoraj dzwoniła Pani doktor i powiedziała, że szpik jest czysty!
bardzo się cieszę dobre wieści , co do chemii mój mąż wybrał 12 cykli i nie miał skutków ubocznych po za jedną rzeczą czuł metaliczny smak w ustach i trwało to jeszcze długo po chemii ,
pozdrawiam cieplutko .
_________________ Bije zegar godziny , my wtedy mówimy: '' Jak ten czas szybko mija '' - a to my mijamy .
Stanisław Jachowicz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum