Dzisiaj zawiozłam babcię na V cykl chemii. Babcia nagle zaczęła się zastanawiać, czy to faktycznie ma sens, skoro ostatnia chemia była 1,5 miesiąca temu a po niej ciężkie przeboje z morfologią, ale zapytana lekarka powiedziała, że oczywiście, ma sens, jak najbardziej, no to została.
Nie komentowałam już jej decyzji, bo to w końcu jej osobista decyzja. Wyraziłam jedynie swoje zdanie, że moim zdaniem to trochę bez sensu, ale to jej życie i jej sprawa.
Wyjątkiem od reguły jest jedynie fakt, iż po 5 dniach brania Neupogenu mamy przyjechać na oddział i zrobić morfologię, żeby nie dopuścić do sytuacji jaka miała miejsce ostatnio, czyli drastycznego spadku WBC.
I tyle. Poza tym u nas ok, gdyby się ktoś pytał ;)
Babcia w czwartek wyszła po V cyklu chemii. Dostała naturalnie Neupogen, bodajże we wtorek jedzie do szpitala na morfologię i tam zostanie podjęta dalsza decyzja (pewnie czy zostanie w szpitalu, żeby się nie działy cuda, czy nie).
Problem jest tylko w tym, że właśnie we wtorek ostatni raz jest nasza lekarka na oddziale a potem ma wolne, a już ostatnim razem przy tej neutropenii leczył ją inny lekarz i wg naszej zastosował zły schemat leczenia. Ale też go rozumiem - postawiłam go w sumie przed faktem, że ma nas leczyć bo nikogo innego nie ma, a on nie znając całej historii choroby musiał coś szybko wdrożyć.
A poza tym stan ogólny jest dobry, babcia ma małe neuropatie w palcach rąk i nóg, ale jak jej się każe brać Mg+B6, to "nie, po co, ja już za dużo tych tabletek biorę!" (bierze 4, słownie: cztery, dziennie).
No i jest słaba, ale też ciągle leży, mimo że spokojnie mogłaby wstać, bo przy obcych ludziach to i posprząta, i obiad ugotuje etc. Ale przy rodzinie dobrze się trochę poużalać ;) nie oceniam, bo nie wiem jak ja bym się zachowywała w takiej sytuacji.
Nie ma żadnego kaszlu, duszności, objawów meta do OUN, w zasadzie gdyby nie łysa główka, to by nikt nie zauważył, że ma raka.
Także u nas nie jest źle, dlatego dużo nie piszę :)
Problem jest tylko w tym, że właśnie we wtorek ostatni raz jest nasza lekarka na oddziale a potem ma wolne, a już ostatnim razem przy tej neutropenii leczył ją inny lekarz i wg naszej zastosował zły schemat leczenia.
Ciekawam jakie jest (a raczej by było) to leczenie właściwe | vs. to niedoskonałe ..
absenteeism napisał/a:
Nie ma żadnego kaszlu, duszności, objawów meta do OUN, w zasadzie gdyby nie łysa główka, to by nikt nie zauważył, że ma raka.
Bardzo się cieszę
I niech tak zostanie jak najdłużej .
Ciekawam jakie jest (a raczej by było) to leczenie właściwe | vs. to niedoskonałe ..
Nie mam pojęcia. Z tego co pamiętam, to był bodajże jeden lub dwa antybiotyki, KKCz i płytki. I chyba jakieś elektrolity. Ale to tylko moje domysły na podstawie tego, co mówiła babcia, wypisu nie widziałam na oczy. A i lekarka nie mówiła co powinno się było zrobić.
Zastanawia mnie teraz jedno - 28.04 mamy VI, ostatni, cykl chemii. Tomografię klatki mamy zamówioną już na 12 maja. Czy to jest odpowiedni odstęp czasu?
Pytam z racji tej dużej przerwy między chemiami - IV cykl był w połowie lutego, a V i VI dopiero w kwietniu, więc naciskałam na zrobienie TK jednak po 3 miesiącach od lutego. Tylko co w razie stwierdzenia wznowy - znowu I linia CHTH czy już II? Bo przecież faktyczna ostatnia chemia będzie pod koniec kwietnia i nie wiem od kiedy liczyć te magiczne 3 miesiące.
Zastanawia mnie teraz jedno - 28.04 mamy VI, ostatni, cykl chemii. Tomografię klatki mamy zamówioną już na 12 maja. Czy to jest odpowiedni odstęp czasu?
Pytam z racji tej dużej przerwy między chemiami - IV cykl był w połowie lutego, a V i VI dopiero w kwietniu
Jeśli chodzi o TK to myślę, że V i VI cykl nie mają tu już większego znaczenia. Może odgrywają jeszcze jakąś rolę w stabilizacji choroby.
Wg mnie jednak jest bardzo prawdopodobne, że są już nieskuteczne.
W dużym uproszczeniu sytuację można porównać do np. antybiotyku vs. wrednej infekcji bakteryjnej:
wstrzymanie jego podawania 'na święta' spowoduje jedynie, że pozostałe przy życiu drobnoustroje chorobotwórcze będą miały czas na regenerację i ponowne rozmnożenie - niestety! najprawdopodobniej już w formie zmutowanej i na ów rodzaj antybiotyku opornej.
Dlatego wszędzie podkreśla się wagę problemu jakim jest zwiększanie przerw między cyklami lub obniżanie dawek leków. I zaleca się unikanie takich sytuacji.
Jest szansa, że babcia Twoja przeszła/przejdzie ten cykl chemioterapii znacznie lepiej od poprzedniego ze względu na długą przerwę jaka miała miejsce. Szpik zdążył się odpowiednio zregenerować i nie będzie tak gwałtownej reakcji jak poprzednio.
Jednak komórki raka drobnokomórkowego 'regenerowały się' tak jak i szpik, to chyba jasne. SCLC cechuje się wyjątkową heterogenicznością i skłonnością do tworzenia kolejnych mutacji komórkowych, które cechuje lekooporność. Stosowanie chemioterapeutyków 'na raty' w dowolnych terminach może tę lekooporność wzmocnić.
Wracając więc do TK - myślę w związku z powyższym, że nie ma to znaczenia kiedy zostanie wykonane (kwiecień/maj). Jeśli nie pojawiły się objawy związane z progresją choroby - może być i w maju.
A liczenie 3 miesięcy - od kiedy?.. Zapytaj może Waszego lekarza prowadzącego.
W razie stwierdzenia progresji (nie wznowy - wznowa to pojawienie się procesu nowotworowego w miejscu lub bliskich okolicach ogniska pierwotnego po remisji całkowitej) kolejne leczenie chemiczne (już inny skład leków) to oczywiście CHTH II linii.
Ok, dzięki. Lekarka sama dała skierowanie na TK i powiedziała o maju, więc chyba te 3 miesiące liczy od lutego.
Wiem niestety jak to jest z tą lekoopornością, dlatego jestem mocno zdziwiona tym gadaniem lekarzy że "oczywiście, że to ma duży sens, zwłaszcza przy dobrych efektach poprzednich cykli". Ale głową muru nie przebiję niestety.
Na razie w każdym razie nic się nie dzieje, tym się cieszę.
Nie piszę, bo już zwyczajnie nie mam siły do niej. To moja babcia, kocham ją, ale nie mam siły.
Wczoraj rano telefon - boli ją gardło, boli ją żołądek, w nocy wymiotowała (bez krwi), temperaturę ma 38,5. Mówię: wzywaj taksówkę, bierz piżamę i jedź natychmiast do szpitala, nawet mimo że Twoja lekarka jest na urlopie. I co słyszę? Nieee, po coooo, aż tak źle to nie jest, ona poczeka aż zięć (mój tata) wyjdzie z pracy i ją zawiezie. Tłumaczę, że po co czekać, ja z nią jechać nie mogę bo jestem w pracy, najwyżej przyjadę popołudniu, moja mama chora i też nie pojedzie, więc niech na nic nie czeka tylko jedzie. Albo niech chociaż wezwie lekarza pierwszego kontaktu z receptą na antybiotyk, niech zadzwoni po pielęgniarkę żeby zrobić morfologię z rozmazem. Nie nie i nie, uparła się i nie.
Popołudniu telefon, że w sumie to już nie wymiotuje, żołądek ją jeszcze boli ale tak po prawdzie, to wczoraj nie wzięła tabletek p/wymiotnych i najadła się pieczarek ze śmietaną, to na pewno od tego te wymioty. Temperatura też jej powoli spada, ona nigdzie nie jedzie w takim razie. Nosz kurna ręce, nogi i cycki mi opadły. Powiedziałam, co o tym myślę, ale nie to nie i kropka.
Wieczorem spadła jej temperatura do 37,5 (bez żadnych leków), wymioty ustały, żołądek podobno też boli mniej. Więc tym bardziej nigdzie nie jedziemy, ba, co my w ogóle za problemy stwarzamy, ona się świetnie czuje, mamy się nie denerwować.
a poważnie, aż mi głupio, że wszyscy tu łącznie z Tobą martwią się o nią i trzymają kciuki, pomagają, tłumaczą, a ona sobie olewa
Nie, to nie tak.
My jesteśmy od tego by się martwić, a One od tego żeby wybrzydzać i marudzić
Ona chce po prostu normalnie żyć... Czasem się boi - wtedy trzeba pomóc, ale jak się kryguje i zaczyna udawać, że jest ok - to my musimy w ciszy jedynie ocenić czy tę pół-prawdę da się jakoś przełknąć (by czegoś naprawdę ważnego nie przegapić), a następnie się podporządkować ..
Niech marudzi.. wytrzymamy
Po prostu 'miej ją na oku'
Kryzys jakoś minął, samoistnie. Temperatura nie przekracza już 37,0, jedynie gardło lekko pobolewa, wymioty się skończyły.
Naprawdę, ta kobieta ma czasem więcej szczęścia jak rozumu. Teraz za to zasypuje nas tekstami "Wy to byście mnie od razu do szpitala chcieli wysłać, a tu samo wszystko przechodzi! Jak tak lubicie szpitale, to się sami idźcie położyć!" - jak już pisałam, wszystko mi opada :P
Teraz tylko czekamy do 12 maja na kontrolne TK klatki.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum