Wykonano jednofazowe, kontrastowe badanie TK klatki piersiowej.
W porównaniu z badaniem poprzednim z dn. 12.02.2010 stwierdza się:
- progresja guzka w podziale oskrzeli do segmentów 8 i 9 - obecnie śr. ok. 24mm
- w seg. 8 płuca lewego guzek lity ok. 12mm w kontakcie z opłucną ścienną i szczeliną międzypłatową podłużną oraz pasmowate, nieregularne zagęszczenia wzdłuż pęczka naczyniowo-oskrzelowego seg. 8-9 - obraz jak w badaniu poprzednim
- węzły chłonne śródpiersia - jak poprzednio
- zwapniały podopłucnowy guzek 4mm w seg. 10 płuca prawego, zwłóknienia w szczytach obu płuc, zwapniałe węzły chłonne w prawej wnęce płucnej - zmiany poswoiste - jak poprzednio
- cechy uogólnionej rozedmy środkowozrazikowej (bardziej nasilonej w płatach górnych) - jak poprzednio
Wole guzkowe zamostkowe - jak poprzednio
Nadnercza niepowiększone, bez zmian ogniskowych.
Przebudowa zwyrodnieniowa w rękojeści mostka i stawach mostkowo-obojczykowych - jak poprzednio
Poza tym widoczny kościec bez cech obecności meta.
Poprzednie i obecne TK było robione na tym samym sprzęcie i opisywane przez tego samego radiologa.
Jak widać, progresja. Pytanie - co teraz?
Starałam się dodzwonić na oddział do lekarza prowadzącego, niestety ciężko ją złapać bezpośrednio. Przekazałam przez sekretarkę, że jest progresja jednej zmiany, kazała nam przyjechać jutro na oddział, na konsultację.
Najbardziej zastanawia mnie, czy wg lekarzy ta progresja jest w czasie < czy > 3 miesięcy od ostatniej chemii... V cykl [ostatni] był podany 06.04. Ale przed nim IV cykl był podany w połowie lutego, więc przerwy są spore. Stąd nie wiem, czy teraz powinno się wrócić do schematu PE, czy walczyć o topotekan albo CAV?[/i]
Wg. kryteriów RECIST 1.1 aktualny obraz TK nie spełnia definicji progresji (zakładając, że węzły chłonne faktycznie mają wymiary jak poprzednio, tj. 15 / 30 / 15 ).
Ja bym jeszcze wykonała USG jamy brzusznej - żeby nie mieć wątpliwości czy tam nie zaczęło się coś dziać.
Jeśli nie - chyba bym dała troszkę babci odpocząć od chemioterapii Istnieje taka możliwość, że stabilizacja choroby jakiś czas się utrzyma. Może być też tak, że nastąpi wyraźna progresja - to na dzień dzisiejszy bardzo trudno przewidzieć.
pozdrowienia
O, to jestem zaskoczona.
No to artykuł wydrukuję, nauczę się na pamięć i jutro udamy się z tym do lekarki, zobaczymy co powie USG naturalnie się zrobi, nie ma problemu.
Dam znać jutro co zostało postanowione. Dzięki wielkie za szybką odpowiedź!
Dzisiejsze rewelacje z konsultacji u lekarza prowadzącego:
Pani doktor zaproponowała babci... radioterapię klatki! Na mój wielce zdziwiony wzrok i pytanie, czemu nie jakąkolwiek linię chemioterapii, skoro to się chyba stosuje w przypadku progresji, jęknęła, że jak się coś czyta to nie można tak brać tego do siebie, trzeba to przemyśleć i się tym nie sugerować, a w ogóle to się trzeba na tym znać blablabla.
Po czym wysłała babcię na konsultację do radioterapeuty (ha, notabene tego samego, który zatwierdził nam PCI!) w przyszły czwartek, koniec rozmowy, do widzenia.
Babcia jest naturalnie poinformowana jakie są zalecenia PUO i PGRP, że w obecnych kryteriach RECIST guz nie spełnia wymagań progresji, ale naturalnie pojawia się pytanie "czy faktycznie lekarz może proponować niewłaściwe leczenie, skoro jest przecież lekarzem a nie szewcem?"
"czy faktycznie lekarz może proponować niewłaściwe leczenie, skoro jest przecież lekarzem a nie szewcem?"
Podejrzewam, że PUO i PGRP to również nie szewcy
absenteeism napisał/a:
wysłała babcię na konsultację do radioterapeuty
Interesujące jaką dawkę całkowitą można w tej sytuacji zaproponować
Radioterapia radykalna TAK - jeśli wszystkie zmiany da się objąć jednym polem wlotowym.
Radioterapia paliatywna TAK - ale w DRP stosowana jako leczenie objawowe (by zmniejszyć miejscowo dolegliwości).
Ja tam się nie zdziwię, jak pan radioterapeuta stwierdzi, że to się wszystko da objąć jednym polem wlotowym - i tu nie będę miała opcji polemiki, bo na tym się zupełnie nie znam - faktycznie się nie da?
Co do radioterapii paliatywnej - właśnie to jest jedna z moich obaw, że gdy teraz babcia będzie miała naświetlaną klatkę, to zamknie sobie tym możliwość do ewentualnego późniejszego naświetlania, kiedy progresja będzie bardziej wyraźna i tym samym dolegliwości staną się mocno uciążliwe.
Tym razem poszłam 'na bezczela' i wysłałam maila do prof. Jassema z opisem całej sytuacji, w poprzednim przypadku z PCI jego zdanie babcia uznała za najbardziej wiążące i sugestywne co do podjęcia ostatecznej decyzji (ach ta siła autorytetu). Czekam na odpowiedź, mam nadzieję, że zdążymy z tym przed czwartkową konsultacją u radioterapeuty.
A jak nawet nie zdążymy, to olewam wszelkie konwenanse i konkretnie proszę o wskazanie mi w wydrukowanych zaleceniach PUO czy PGRP zalecenia do wdrożenia radioterapii klatki przy progresji, bo lekarzem może nie jestem, ale czytać umiem od przedszkola.
Ocena zaawansowania choroby powinna zmierzać do identyfikacji chorych z ograniczoną postacią, którzy kwalifikują się do leczenia skojarzonego.
U chorych z postacią ograniczoną i w dobrym stanie sprawności należy w pierwszej kolejności rozważyć możliwość leczenia skojarzonego z udziałem chemioterapii (cisplatyna i etopozyd) oraz radioterapii, przy czym radioterapię powinno się rozpoczynać nie później niż w trakcie trzeciego cyklu chemioterapii. Obszar napromieniany powinien obejmować przynajmniej zmianę pierwotną i okoliczne węzły chłonne zajęte przerzutami.
U chorych z ograniczoną postacią DRP, którą określono na podstawie pełnej wstępnej diagnostyki, celowe jest zastosowanie leczenia skojarzonego z udziałem chemioterapii i napromieniania klatki piersiowej. Za najbardziej wskazane uważa się wczesne rozpoczęcie radioterapii (tzn. nie później niż w trakcie 3. cyklu chemioterapii). Zastosowanie jednoczesnej chemioradioterapii nie może zmniejszyć należnej intensywności chemioterapii. Należy stosować schemat z udziałem cisplatyny i etopozydu.
Do leczenia mogą być kwalifikowani wyłącznie chorzy w dobrym stanie sprawności i bez innych czynników zwiększających ryzyko poważnych powikłań.
Chemioradioterapia nie powinna być stosowana u chorych z przerzutami do nadobojczykowych węzłów chłonnych i/lub płynem w jamie opłucnej oraz z guzem o wymiarach uniemożliwiających jego objęcie wysoką dawką napromieniania.
Guz powinien być jeden, jego maksymalny wymiar powinien wynosić nie więcej niż 4-5 cm, a regionalne, powiększone węzły chłonne powinny być położone w pobliżu. Rokowanie pogarsza się, jeśli wyraźnie są powiększone węzły chłonne śródpiersia.
Tu mamy zmiany mnogie i położone obwodowo (segment 8 i 9, niemal u podstawy płuca). Objęcie tych zmian wraz z węzłami wnęki płuca a następnie mocno powiększonymi węzłami śródpiersia (z obydwu stron) jednym polem wlotowym tak, by móc zastosować dawkę radykalną, na 'pierwszy rzut oka' nie wygląda na możliwe.
Dochodzi do tego jeszcze POCHP.
Brak ponadto badań potwierdzających odpowiednią wydolność oddechową (np. spirometria) - koniecznych do podjęcia decyzji o naświetlaniu radykalnym.
absenteeism napisał/a:
wysłałam maila do prof. Jassema z opisem całej sytuacji
Mam nadzieję, że przytoczyłaś tam pierwszy i ostatni opis TK, daty cykli PE (to, że wlewy odbywały się nieterminowo - ma swoje znaczenie), i takie fakty jak wiek pacjentki oraz schorzenie współistniejące w postaci POCHP.
Czekamy zatem.
Spirometria robiona była w październiku, w trakcie całej diagnostyki - wyniku niestety nie znam, ale na pewno jest do znalezienia.
W mailu przytoczyłam wszystkie opisy TK jakie były do tej pory, przesunięcia cykli, wspomniałam o POCHP i chorobie niedokrwiennej serca, wieku babci, epizodzie z PCI, polineuropatii po chth, chyba o wszystkim, o czym było trzeba.
I czekam z niecierpliwością.
Na konsultacji radioterapeuta obejrzał sobie płytkę z ostatniego TK i wstępnie stwierdził, że spróbują naświetlać. Na pytanie, czy to będzie naświetlanie radykalne czy paliatywne - no radykalne oczywiście, bo do paliatywnego nie ma wskazań. Na pytanie o wskazania do radykalnego - ciiiisza.
Jak zobaczył moją kartkę z pytaniami (no dobra, może format A4 nie był dobrym pomysłem), to od razu się ożywił i powiedział, że on nam dzisiaj na żadne pytania nie odpowie, ponieważ nie jest pewny co do jednej zmiany podopłucnowej i musi to wszystko skonsultować i zaplanować, dlatego za tydzień mamy zadzwonić. Próbowałam podpytać o planowaną dawkę, wg niego 50 Gy ale to wszystko nie wiadomo, bo muszą się zastanowić i zaplanować, a jak się nie da nic z tym zrobić to odstąpią od naświetlania.
Tak mi się teraz przypomniało, że przy ostatniej wizycie na radio czegoś nie zrozumiałam - radioterapeuta po tym, jak wziął płytkę z ostatnim TK klatki i obejrzał ją sobie stwierdził z widocznym niesmakiem, że badanie nie było robione na ich tomografie (no trudno, żeby było, skoro poprzednie z czerwca też nie było, tak samo jak jeszcze wcześniejsze) i oni sprawdzą obecny stan babci na swoim tomografie.
Z kolei babcia powiedziała mi, że słyszała podczas któregoś badania, że nie można robić tomografii częściej niż co 3 miesiące (u nas ostatnia była 01.06). Teraz obawia się, że będą chcieli robić jej jeszcze jedno TK - czy tak faktycznie może być i jest to niezbędne?
Jutro dzwonimy na radio, żeby dowiedzieć się co zadecydowali w związku z naświetlaniami.
babcia powiedziała mi, że słyszała podczas któregoś badania, że nie można robić tomografii częściej niż co 3 miesiące
Tak, taka jest zasada, ale ! najważniejsze jest... logiczne myślenie
Po pierwsze: żadne TK (choćby za często wykonywane) nie jest tak groźne jak rak drobmokomórkowy.
Po drugie: Jeśli mają czulszy sprzęt (bo z jakiegoś logicznego -jak przypuszczam- powodu radioterapeuta upiera się przy 'ichnim' tomografie) to jest mniejsze prawdopodobieństwo, że coś zostanie przeoczone a terapia napromienianiem niepotrzebnie zaordynowana, lub zaniechana (tu pewnie to pierwsze...).
Uściślając- kwestia dodatkowego badania TK w świetle powagi choroby oraz rozpatrywanej opcji leczenia jest .. drobiazgiem.
Radioterapeuta musi być pewien tego co robi - jeśli potrzebuje do tego dodatkowej TK - to ok.
Inna sprawa, że wykonywanie TK na sprzęcie, który oferuje jakość badania nie satysfakcjonującą radioterapeutów jest nie do końca, ehm, racjonalne
Jeszcze inna sprawa - w rzeczywistości dzieje się tak dość często I tzw. 'planowanie' przed naświetlaniem to po prostu dodatkowa TK już w klinice radioterapii Rozumieć należy to o tyle, że planowanie musi być baaardzo precyzyjne (a wymiary guza niestety zmieniają się w czasie - stąd potrzeba wykonania kolejnego badania obrazowego 'tuż PRZED'). Źle zaplanowanym naświetlaniem można narobić znacznie więcej szkody niż jednym badaniem TK więcej.
Ok, już wszystko rozumiem. Absolutnie nie negowałam konieczności zrobienia kolejnego TK, bo mój tok myślenia był podobny do tego, co napisałaś, DSS
Chciałam się tylko upewnić, że wszystko jest w porządku, a raczej zapewnić babcię, że nie ma się czego bać i spokojnie można robić kolejne badanie. Ona teraz wszystko każe konsultować z forum, więc nie mam wyjścia. Tak czy inaczej pytanie zupełnie na zapas, bo na razie nie wiadomo co postanowią, także wszelkie pewne dane dopiero jutro.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum