JustynaS1975, nad Twoimi słowami bardzo często i mocno się zastanawiam i właśnie dzięki Twoim słowom staram się żyć często przez Ciebie powtarzaną terazniejszością.
JustynaS1975 napisał/a:
Będę cieszyć się tym, że mogę być tu i teraz."
JustynaS1975 napisał/a:
Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej.
Te słowa niby bardzo proste a są bardzo pouczające i często brakuje takiego zrozumienia w Naszym życiu, ponieważ często zbytecznie wybiegamy zbyt daleko w przyszłość tracąc jedocześnie te chwile obecne...
Jeżeli będziemy wybiegać daleko w przyszłość czy to coś zmieni ?
-chyba nie, bo przecież życie pisze Nam różne scenariusze często krzyżując Nam niespodziewanie plany...
a przecież wtedy zapominamy, że nie wrócimy obecnego czasu kiedy wybiegaliśmy myślami DALEKO na przód zamiast żyć i cieszyć się tym "TERAZ" !
JustynaS1975, Dziękuję za "pouczenie" Zastanawiając się nad Twoimi słowami wiem chyba co chcesz Nam przekazać. Zaczęłam właśnie tak żyć. ciut mniej żyć przeszłością, skupić się na maxa na terazniejszości,a przyszłość hmm pozostawiam aby aby sama napisała scenariusz
JustynaS1975 napisał/a:
Życie ma swój urok, tylko trzeba zdobyć siłę do jego opanowania
a ja dodam jeszcze:
"Każdy kolejny egzamin wydaje się być dla nas najważniejszy w życiu, a przecież to Życie jest najważnieszym egzaminem."
[ Dodano: 2011-11-06, 21:22 ]
i to:
„Jeśli nie potrafisz wykorzystać minuty, to zmarnujesz i godzinę, i cały dzień, i całe życie!”
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Przed chwileczką przeczytałam takie słowa i pomyślałam sobie o Tobie JustynaS1975, o tym jak wiele razy przypominasz Nam abyśmy cieszyli się tą obecną chwilą Słowa te doskonale mówią o tym o czym dyskutujemy teraz i za co ja Ci dziękuję, bo kieruję się teraz tym w życiu
"Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro?
Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie, jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia. Wyjdź mu naprzeciw."
[ Dodano: 2011-11-06, 22:08 ]
Justynko to tak odemnie dla Ciebie i innych walczących i wspierających w walce.
Dzięki Tobie Justynko zwróciłam większą uwagę na to co ważne. Na dziś.
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Jestem w całkowitej rozsypce ,ne daje sobie rady już z tym wszystkim ,boję o mojego Tatusia .Dziś został przyjęty na oddział Onkologii w Warszawie źle się czuje słabo wygląda znam to wszystko z relacji telefonicznej jaką mi moja mama zdaje bo jest tam z tatą .Siedzę w pracy jak na szpilkach ,nie wiem co będzie dalej czy Tatuś będzie poddany leczeniu w takim stanie w jakim jest obecnie . Nie umie sobie z tym wszystkim poradzić może jest tu jakiś psycholog ktory powie mi jak dalej żyć bo ja jestem już u kresu wytrzymałości .Pomóżcie !!
_________________ Tatulek [*] 12-12-2011 godz 7:50 .Spoczywaj w Pokoju.
Witam
Jestem z wami od niedawna. Miesiąc temu miałam operację, teraz czekam na chemioterapię. Dopóki robilam badania, chodziłam od lekarza do lekarza, otwierałam wszystkie mozliwe drzwi nie myślałam co mnie czeka. Od jakiegoś czasu jestem już zmęczona tym wszystkim. Mam coraz częściej zmiany nastroju. Zaczęłam coraz częściej płakać. Boje się, tylko nie wiem czego, nie umiem nazwać ani okreslić tego strachu. Podziwiam wasze podejjście do życia. Może przyjdzie dzień kiedy i ja będę potrafiła spojrzeć na życie spokojnie
Pozdrawiam gorąco
_________________ KlaWik
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić
KlaWik, leczę się od ponad 3 lat. Czasami mam dołki, ale ogólnie moje samopoczucie psychiczne jest OK. W czasie chorowania trzeba przejść przez różne emocje, przez różne stany psychiczne.
Mam nadzieję, że wkrótce osiągniesz spokój wewnętrzny.
Ważnym też jest, abyś miała przy sobie ludzi pozytywnych, niedestrukcyjnych. Na tym forum również znajdziesz wsparcie.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Witam
Dziękuję za ciepłe słowa. Będę się starać myśleć pozytywnie. Masz racje Justyno, że ważne jest wsparcie otoczenia. Moi najbliżsi bardzo mi pomagają, za co codziennie im dziękuję. Najgorsi są ludzie, którzy boją się tej choroby, po prostu tych unikam.
Życzę udanego weekendu
KLW
_________________ KlaWik
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić
Z ludźmi bywa różnie. Choroba czy inne trudne wydarzenia weryfikują znajomości. Jednak wszyscy okazują się tacy kiepscy. To prawda zostają nieliczni. Jednak w czasie chorowania, leczenia nawiązuje się nowe znajomości. Nie zamykam się na ludzi. Jeśli jest mnie źle, nikt do mnie nie dzwoni sama do ludzi dzwonię, zapraszam ich do siebie. Oczywiście, do tych, którzy się sprawdzili.
PO diagnozie, żeby ludzie do siebie zachęcić, ośmielić sama zaczęłam dzwonić, pytać co u nich słychać itd. Owszem nie w każdym przypadku się to sprawdziło. Ale warto spróbować. Ludzie też nie wiedzą co mają nam powiedzieć. Trzeba ich przekonać, że należy z nami rozmawiać normalnie. Nie tylko o chorobie, ale i za przeproszeniem o d... Maryni. Tylko czasami trzeba im to pokazać. Ja za bardzo nie lubię z niechorymi rozmawiać o swojej chorobie, przekazuję suche fakty, jeśli ktoś się pyta. Na głębsze i szczersze rozmowy trzeba czasu, oswojenia się i rzeczywiście tylko nieliczni do tego się nadają. Ale to życie pokazuje. Sama będziesz (po pewnym czasie) wiedziała z kim można, a z kim nie.
Ale nie zamykaj się. Bądź otwarta, próbuj. Nie raz dostanie się po głowie, ale myślę, że warto próbować. Bo możemy zyskać.
Życzę Ci mnóstwa sił, cierpliwości do ludzi, odwagi.
I też życzę udanego weekendu.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Justyna
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
ludźmi bywa różnie. Choroba czy inne trudne wydarzenia weryfikują znajomości. Jednak wszyscy okazują się tacy kiepscy. To prawda zostają nieliczni. Jednak w czasie chorowania, leczenia nawiązuje się nowe znajomości. Nie zamykam się na ludzi. Jeśli jest mnie źle, nikt do mnie nie dzwoni sama do ludzi dzwonię, zapraszam ich do siebie. Oczywiście, do tych, którzy się sprawdzili.
Justyna
jestes nieoceniona pamiętam że mnie woleli ludzie mijac łukiem bo myśleli ze się zarazą
KlaWik. postaw na jakośc , ci ktorzy z toba zostali są przyjaciółmi, reszta widocznie taka nie była,
przyjaciół poznaje sie w biedzie, podczas chorowania znajdziesz też nowych przyjaciół, ważne zeby to byli ludzie , ktorzy cię zrozumieją
pozytywne myslenie to duzy krok zrobiony na +, a takim podejściem łatwiej wygrać
pozdrawiam cie serdecznie
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Nie wiem jak zacząć, jak to napisać... Boje się. Za moją chorą Mamcię i za siebie. Boje się, bo prócz siebie nie mamy nikogo, żadnej tak naprawdę bliższej rodziny, na którą można by liczyć. Przeraża mnie to, że jak Mamci zapragnie zostanę sama jak palec. Boje się tego koszmarnie. Przeraża mnie to do tego stopnia, że choruje z nerwów, ciągle boli mnie brzuch, nie mogę jeść... Mam ochotę ciągle spać i po obudzeniu stwierdzić, że to był tylko koszmarny sen...
Rozmawiamy z Mamcią normalnie, śmiejemy się, oglądamy filmy, czytamy książki, rozwiązujemy krzyżówki, chodzimy na spacery. Robimy plany. No właśnie... Planujemy co kupimy na następny rok, do ozdoby choinki, że idziemy do kina... niby wszystko jest okej, a za moment oblewa mnie pot, robi mi się gorąco, ściska mnie w gardle, piersi i żołądku... ile jeszcze takich świąt? Ile jeszcze razy pójdziemy do kina? Ile lat nam zostało? Czytam statystyki, że Mamcia w swojej chorobie ma od 50 do 75% szans na przeżycie pięcioletnie... dużo i nie dużo, jak się weźmie pod uwagę, jak czas szybko płynie. 5 lat... zdaje się wiekiem i zarazem mgnieniem, zwłaszcza, że to tylko statystyka i tego czasu może być mniej, choć może być i więcej, wszak i na tym forum czytam o osobach, które żyją już nawet kilkanaście tak po diagnozie...
Boje się... ten strach jest najgorszy... chce spędzać z Mamcią każdą chwilę... wiem jak to dziecinnie zabrzmi i jak głupie to pewnie jest - a przecież ze mnie już dorosła i przerosła baba jest - ale najchętniej kupiłabym takie wielgachne łoże i spała z Mamcią, żeby nawet nocą Jej nie opuszczać, żeby móc być blisko, słyszeć Jej oddech, móc trzymać za rękę, czuć ciepło i bliskość...
Reszko kochana Bardzo mi przykro że nie masz chociażby przyjaciela na ramieniu którego możesz się wypłakać takiego z krwi i kości bo my wirtualnie cały czas cię wspieramy ale jednak ktoś przy twoim boku wspierający to jednak coś innego. U mamci wszystko ok wiec nie przejmuj się na zapas, ja zacznę się "trzepać" w poniedziałek jak stanę przed faktem dokonanym . Trzymaj się słonko i główka do góry jest ok i będzie ok. Pozdrowionka dla mamci
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum