gorzkajakmokka, bardzo mi przykro ze dopadła Was ta choroba
straszna jest walk z tym cholerstwem i taka nierowna
cieszcie sie czasem jaki macie i tym ze Tato zobaczy jeszcze wnuka - to bardzo wazne
mi sie nie udalo bo niestety stracilam ciaze wiec tym bardziej wiem co czujesz
ja też płaczę, mam w takim stanie męża (tzn z przerzutami do OUN)
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
gorzkajakmokka,
My podobnie jak asereT:(
Też z przerzutami do głowy.
Rokowania z przerzutami do mózgu sa niestety porażające:( Mi onkolog powiedział, że przerzut wszędzie indziej dawałby więcej czasu... zawsze coś można wyciąć, przyciąć, dać chemię, naświetlić... w przerzutach do mózgu opcji jest niestety strasznie mało:(
gorzka, mi też trudno uwierzyc, pogodzić się... też jestem przerażona jak Ty...
Witaj. Jak moja mama trafiła do szpitala miała obrzęk pierwszego i drugiego stopnia w mózgu (pokazała to tomografia głowy, liczne przerzuty w mózgu).W szpitalu też robiła chwilami dziwne rzeczy, zapominała, co przed chwilą mówiła, albo całkiem była nieobecna, miała zaburzenia równowagi. Jednak po dexametasonie obrzęk się cofnął na tyle, że bez problemu zaczęła w miarę normalnie funkcjonować.Może Twój tata w ogóle tego leku nie zażywał, bo np.zapominał. Bądżcie dobrej myśli, najważniejsze ,że tata jest pod opieką specjalistów. Trzymam kciuki.pozdrawiam.aga.
MOj wujek mial glejaka i niestety efekt guza mozgu byl starszny, Agresywny byl do wszystckich(jedyna osobektora "tolerowal" bylam ja, ale ja cale zycie bylam jego oczkiem w glowie, ale przyszedl moment ze i do mnie byl niemily, nie az w takim stopniu jak do najblizszych ale...), ublizal, wyzywal, krzyczal itp masakra to byla. Bil, kopal, gryzl ... dostawal leki na uspokojenie, oczywiscie nie chcial ich brac wiec klamalismy ze sa to witaminy, wiec na samym poczatku nawet je bral, pozniej niestety trzeba bylo sie nagimnastykowac aby je przyjal. Tez mial teorie spiskowa ze moja ciocia z lekarzem (a byla kobieta) chce go wykonczyc zeby mogli byc razem, mowil tez maja romans ale on caly czas lekarke uwazal ze to facet. Krzyczal ze go wykanczaja, ze chca sie go pzobyc. Jak przychgodzila lekarka z hospicjum to krzyczal ze tutaj nikt mu jesc nie daje, ze lekow mu nie podaja a on tak bardzo chce je brac. totalny meksyk bo sam nie chcial lekow brac. Ciezki okres przed Wami, zycze duzo sily i cierpliwosci chociaz wiem ze beda momemnty ze bedzie jej brakowac. Musicie zglosic to lekarzowi zeby przepisal tacie odpowidnie leki na uspokojenie.
Pozdrawiam
_________________ W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca. -Paulo Coelho
Przy tej chorobie jak sama wiesz każdy dzien jest inny, a przerzuty do mózgu niestety sa objawem agresji i jak to lekarz mi powiedział - że najgorsi wrogowie staja się przyjacielami a jabliźsi najgorszymi wrogami ;(( Mamcia miała też takie ataki pod koniec choroby - lekarz zapisał HALOPERIDOL - to jest lek w kroplach, może skonsultujcie z lekarzem, i sprobujcie tacie podac - może nawet z piciem, żeby niewiedział.....skoro jest tak na Was negatywnie nastawiony ??
Przykro mi i DUUUŻO SIŁ I CIERPLIWOŚCI życzę.... i PAMIĘTAJCIE - to nie tatko taki jest, to choroba za niego mówi i krzyczy na WAS ;( - ja tak sobie tłumaczyłam kiedy moja mamcia mówiła takie rzeczy na nas ... że to nie ona, to ten paskudny gad który w niej siedzi mówi przez nią ;((
moj boze,rak to najgorsza choroba na swiecie.Moj tatus mimo przerzutow do mozgu do konca byl kochany.Bardzie przygnebony niz agresywny.Ale za to ostatnie 5 lat jest pod wielkim znakiem zapytania,wmawial mamie romanse itd.Mama juz wszystko wybaczyla,to bylo przez guzy w mozgu.cierpliosci wam zycze,a jak my bysmy sie zachowywali majac swiadomosc tak strasznej choroby?
_________________ Tatko 17-12-2011 godz 8.44 Tatusiu, opiekuj się Nami....
gorzkajakmokka.
Czytając historię Twojego Taty wielokrotnie utożsamiałem się z Nim, widziałem siebie w jego niektórych reakcjach, myślę, że rozumiem go tak jak on sam widzi siebie.
Patrząc na Ciebie i Mamusię widzę swoją żonę i córkę i wydaje mi się że potrafię Was zrozumieć.
Nie mam jeszcze zbyt wielkich kłopotów ze sobą, jeszcze w jakiś sposób panuję nad swoimi emocjami, odruchami, jeszcze rakowski gnieździ się w płucach i okolicach, ale rakowski nie uznaje granic i atakuje w równym stopniu ciało i umysł, niekiedy myślę że umysł bardziej.
Nawet nie wyobrażasz sobie ile razy mieszanina wszystkich emocji: gniewu, bólu, bezsiły, żalu, rozczarowania powodowała, że stawałem na krawędzi załamania nerwowego, że chciałem aby skończyła się udręka obserwowania, jak destrukcyjnie moja choroba wpływa na moich bliskich, ilu cierpień dla moich bliskich jestem powodem i przyczyną, jak bardzo chciałem aby wreszcie to wszystko skończyło się wreszcie...
Wiem, że Twój tatuś niekiedy może czuć podobnie, zwłaszcza, że pojawiają się inne dokuczliwe dolegliwości.
Myślę, że osiągniesz więcej stosując czułość, miłość, okazując przywiązanie i troskę zamiast perswazji czy wręcz nakazywania jak ma postępować. Stosowanie oszustwa, nawet w dobrej wierze może mieć dramatyczne skutki, a zwłaszcza w momencie kiedy mogłoby zostać to ujawnione
Pozdrawiam
Agnes- kurcze :( przykro mi, że przechodzisz coś podobnego z tak bliską osobą.
Roman- bardzo Ci dziękuję za to co napisałeś. Dobrze spojrzeć na to z perspektywy osoby która jest niestety po drugiej stronie. Tato niechętnie mówi o tym co czuje a teraz ot już w ogóle. Mozemy tylko zgadywać co Tato myśli i czuje- o ile w ogóle to realne.
Aktualnie jego porozumiewanie się z nami polega bardziej na pokazywaniu niż mówieniu. Wkurza się. Kiedy to nie umie nazwać tego co chce.
Nawet nie wyobrażasz sobie ile razy mieszanina wszystkich emocji: gniewu, bólu, bezsiły, żalu, rozczarowania powodowała, że stawałem na krawędzi załamania nerwowego, że chciałem aby skończyła się udręka obserwowania, jak destrukcyjnie moja choroba wpływa na moich bliskich, ilu cierpień dla moich bliskich jestem powodem i przyczyną, jak bardzo chciałem aby wreszcie to wszystko skończyło się wreszcie...
Jak to przeczytałam to aż łzy napłynęły do oczu. Ponieważ u Taty może być podobnie.
Czasami ma do nas żal, że w chwilach, kiedy się plącze, kiedy widzimy , że jest gorzej wpatrujemy się w niego. To silniejsze od nas. Ponieważ nie wiemy w sumie jak reagować na to wszystko. Nikt do tego nie przygotowuje. Po ostatnim razie, kiedy dostał ataku padaczki- każde dziwne zachowanie, mieszanie sylab sprawia, że jest często nawet nieświadomie "nachalnie obserwowany".I to go drażni. Zaraz się na nas obraża, odcina...
Widzę jak w nocy wstaje. Siada na brzegu łóżka. Widzę jak to wszystko go gnębi, przytłacza... jak bardzo mu źle z tym, że nie jest już tak sprawny i "mądry" jak kiedyś.
A co do rady odnośnie leku dziękuję. Na prawdę nie wiem co robić. Dlatego szukam rad.
I za każdą- bardzo bardzo wam dziękuję.
Cudowne jest takie wsparcie i świadomość, że na każde pytanie znajduję tu odpowiedź.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum