Trudno wytłumaczyć, czasami jak do niej mówie to odpowiada szybko, tak normalnie, a czasami odbiega gdzieś myślami, nieobecna, tak dziwnie nią trzęsie , i to nie z zimna, bo dzisiaj jej jest ciepło a taki dziwny odruch trzęsienia się ma ,ale krótko to trwa.
Przerzuty raka płuc do kości dotyczą 30 do 40% chorujących. Przerzuty mogą byc naczyniami limfatycznymi lub krwionośnymi. Rak płuc gdziekolwiek się przerzuci zawsze będzie zawierać komórki pierwotnego raka. W tym przypadku raka płuc.
misiak napisał/a:
Bo z tego co wiem to ta choroba przenosi się na kości , głowę.Kości ją bolą od dłuższego czasu,najbardziej ręka i nogi, ale mama mówi , że to na zmianę pogody.
Objawy są zależna od umiejscowienia się przerzutu ( w kończynach inaczej w kręgosłupie):
Generalnie ból - jest zwykle pierwszy objawem, który stopniowo się nasila, może być mrowienie kończyn, trudności w poruszaniu nimi, zwiększona urazowość, podatność na złamania itd...
Kiedy takie symptomy się pojawią istnieje podejrzenie przerzutu. Robi się odpowiednie badania, które potwierdzą lub wykluczą przerzuty.
misiak napisał/a:
Jak objawiają się przerzuty na głowę?Może trochę dziwne pytanie, ale mama jest czasami nieobecna jak się na nią patrzy, i tak dziwnie sie zachowuje.
A więc czego można się spodziewać?....
Rak rozprzestrzeniając się niszczy tkankę mózgową, powoduje obrzęk, stan zapalny i szereg innych zmian.
Objawy są zależne od umiejscowienia się przerzutu.
Zawsze występuje ból, mogą być napady drgawek, padaczkowe, trudności w utrzymaniu równowagi, często pojawiają się nudności, wymioty, zaburzenia widzenia,
zaburzenia pamięci, dezorientacja, zawroty głowy, zmiana w zachowaniu i inne...
Jeśli takie objawy będą wówczas lekarz przeprowadzi odpowiednie badania, które potwierdza lub zaprzecza przerzutom do mózgu.
misiak napisał/a:
Trudno wytłumaczyć, czasami jak do niej mówie to odpowiada szybko, tak normalnie, a czasami odbiega gdzieś myślami, nieobecna, tak dziwnie nią trzęsie , i to nie z zimna, bo dzisiaj jej jest ciepło a taki dziwny odruch trzęsienia się ma ,ale krótko to trwa.
Każda sytuacja wymaga indywidualnej oceny przez lekarza. Obserwuj Mamę i przekazuj lekarzowi dokładnie zauważone zmiany.
Bardzo dziękuję za odpowiedz, będę się przyglądać mamie, mam nadzieję,że wszystko będzie dobrze.Narazie bóli głowy nie ma.Aż tak mocno ją kości nie bolą, raczej ból jest ten sam, więc jest nadzieja.
Witam, pojawił się następny problem.Mama dzisiaj powiedziała, że nogi, tak od kostek do kolan ma jak kłoda, porusza sie normalnie, co to może oznaczać?
Faktycznie różnie to można zrozumieć, tzn, uczucie ma jakby były sztywne choć nimi porusza normalnie,takie nie swoje, a pozatym kaszel się nasilił, przepraszam ,że tak jakoś niejasno to opisuję, ale tak to opisała.
Nie są opuchnięte, siusia dość często,teraz nie kładzie się do łóżka, ale siedzi dużo w fotelu przy grzejniku, na nim trzyma nogi bo tak jej jest ciepło.
Mama opada z sił, a ja nie wiem jak jej pomóć? Z dnia na dzień coraz słabsza, czy powinna dostawać jakieś kroplówki na wzmocnienie? W poniedziałek zadzwonię do jej onkologa może coś poradzi.Do następnej chemii poad tydzień, martwie sie czy będzie miała na tyle siłe ,żeby ją dostać. Jestem z tym wszystkim sama, nie myslałam, że kiedyś będę miała taki lęk w sobie, strach i bezradność.
Mama opada z sił, a ja nie wiem jak jej pomóć? Z dnia na dzień coraz słabsza, czy powinna dostawać jakieś kroplówki na wzmocnienie?
Witaj Misiaku - rozumiem co czujesz i co przeżywasz. Nie wiem, może to gorsze samopoczucie u Mamy wynika z awansowania się choroby. Trudno powiedzieć, a kroplówkach i leczeniu decyduje lekarz.
misiak napisał/a:
W poniedziałek zadzwonię do jej onkologa może coś poradzi.
Tak będzie najlepiej...
misiak napisał/a:
Do następnej chemii poad tydzień, martwie sie czy będzie miała na tyle siłe ,żeby ją dostać.
Wszystko może być możliwe. W chorobie nowotworowej często tak bywa, że samopoczucie przez kilka dni jest lepsze innym razem gorsze. Przy podejmowaniu decyzji o podaniu chemii ważne są wyniki badań biochemicznych krwi.
misiak napisał/a:
Jestem z tym wszystkim sama, nie myslałam, że kiedyś będę miała taki lęk w sobie, strach i bezradność.
Wzięłaś na siebie dużo spraw. Mimo wszystko nie musisz być ciągle silna i radzić sobie ze wszystkim. To przecież takie naturalne. I nie o to w tym wszystkim chodzi. Musisz nauczyć się, że pokazanie innym, że jest Ci źle, że jesteś zmęczona, że jesteś w przewlekłym stresie, strachu, czy że nie umiesz sobie dać sama rady, to nie jest słabość. Pamiętaj. To jest normalna ludzka potrzeba - mieć wsparcie osób bliskich. Nie da się tak długo wytrzymać, kiedyś potrzebna jest pomoc. Pomimo trudnej sytuacji w domu ( Mama bardzo chora i wszystko na Twojej głowie ), możesz powiedzieć krewnym co przeżywasz i jak się czujesz.... Powinni zrozumieć i pomóc Ci w obowiązkach.
Bardzo mądre słowa. To prawda. Choć mama to moja teściowa chcę byc blisko niej, żeby wiedziała, że synowa to nie tylko synowa, że może na mnie liczyć w każdej chwili. Mam tylko żal do jej córek , że tak mało z nią spędzają czasu, Ostatnie dni były bardzo ciężkie, dla mnie również, moja córka była w szpitalu, trudno pogodzić pobyt w szpitalu i w domu. Jest za mała żeby zostawić ją samą w szpitalu więc byłam z nią, popołudniu wymiana z mężem. Na trochę w domu i znowu szpital. Po wyjściu nadrabianie w domu. Jest mi ciężko z tym wszystkim, ale muszę mieć siłę, bo kto nad tym wszystkim będzie czuwał. Miło, że trafilam na to forum, jesteście wspaniałe, wasza pomoc, wsparcie, rady. Przynajmiej na was można liczyć. Ale się rozpisałam, mam małego doła . Może jutro będzie lepszy dzień....
Mama bierze trzecią z kolei chemie. Dzisiaj się zapytała lekarza o nogi, wcześniej pisałam, że takie ma wrarzenie jakby nie mogła nimi przez chwile ruszyć (MA JAK KOŁKI,TAK TO OPISAŁA), to powtarza się co jakiś czas, w nocy też, lekarz powiedział, że to tak może być i ,że moze tak sie stać, że może przestać nimi całkiem poruszać, czy to są przerzuty? Po tej chemi ma miec jakieś badania robione.
Takie same objawy miała moja żona , mrowienie uczucie jak piszesz (kołki) puzniej paraliż , przezut do muzgu i KONIEC ! tez lekaze mówili ze tak moze byc , tak sie dziac , nietrwało to w przypadku mojej zony wiecej czasu jak miesiac od mrowien , przez paraliz po zgon , taka jest prawda , ta choroba to swinstwo...
Czy to są następne przeżuty? Czy tak poprostu chroba postępuje? CZY TE MROWIENIA ,sztywnienia itd, mogą sie cofnąc, czy to jest po chemi? Nie moge w to uwierzyć, czy to pomału się kończy? Jestem bezsilna, co mam robić?
Jezeli boli , to niestety zazwyczaj swaidczy o przezutach , nie chciałem Cie tu w żaden sposób nastraszyc każdy przypadek jest inny , lecz uswiadom to sobie że jest to choroba śmiertelna! mojej żonie dawano po radioterapi 6-8 miesiecy , przerzyła niespełna 2 tygodnie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum