_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Teresa, nie znałam Twojego Męża ale musiał być wspaniałym człowiekiem. Jesli miał żonę, która walczyła o Niego z taką siłą, musiał na to zasługiwać.
Mam nadzieję, że dasz radę udźwignąć to wszystko. Twój Mąż na pewno by tego chciał.
Bardz mi przykro.
Dziękuję wszystkim za kondolencje i słowa wsparcia, lecz nie jestem jeszcze w stanie ogarnąć tego co się stało..
Mąż zmarł w domu na moich i córki rękach...cichutko..
Pięć dni wcześniej tzn 09.06.2012 roku miał wykonaną tracheotomię... 13 06 wrócił do domu a po niecałej dobie od powrotu zakończył życie.
Przed południem 14 czerwca... wezwałam pogotowie bo skarżył się na ból w mostku.... lekarz z pogotowia stwierdził migotanie przedsionków i powiedział, że niepotrzebnie w szpitalu odstawili mężowi po operacji leki nasercowe...
Za godzinę drugi raz wzywałam pogotowie, lecz przyjechali za późno.. aparat ekg wskazywał linię ciągłą.. w karcie zgonu wpisali "niewydolność krążenia"...
[ Dodano: 2012-06-26, 13:09 ]
Katarzynka36 napisał/a:
Teresko,
Ja ciągle tu jestem na Twoim wątku. Zaglądam....
Słów mi cały czas brakuje
Ciężko cokolwiek napisać, cokolwiek wyrazić...dla mnie szok, mimo wszystko...
ściskam ogromnie mocno
Ja też ciągle nie wierzę, w to co się stało.... mimo, że jestem na cmentarzu codziennie... nie wierzę w to co się stało, ciągle z mężem rozmawiam...
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Tereniu - jeszcze raz Cię przytulam do serduszka. Nie wyobrażam sobie nawet jak wielki ból odczuwasz, ale wiem jak bardzo kochałaś i kochasz swojego męża. Ja również jestem mężatką i bardzo kocham mojego. Dlatego serce mnie boli jak myślę o Tobie. Ach, nie wiem co napisać, prócz tego, że mam ogromną nadzieję, że znajdziesz w sobie siłę by żyć tak jak on by tego chciał i że będą jeszcze w Twoim życiu momenty gdy będziesz czuć, że umiesz być szczęśliwa. Tego z całego serca Ci życzę.
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
Witaj Tereniu,
dziękuję Ci ogromnie, że się odezwałaś. Domyślałam się, że jest to dla Ciebie bardzo, ale to bardzo trudne...Mogę sobie tylko starać wyobrazić twój ogromny ból, to wszechogarniające cierpienie psychiczne, żal i smutek...
Ja zaglądam tutaj, do Was... ciagle niemal...
nadal Teresko, nie znajduję słów, by wyrazić jak mocno Ci współczuję, jaka jestem zła, że tak to sie potoczyło, że tak szybko...i tak niespodziewanie - mimo wszystko....
To, że śmierć "czyha" na mojego Tatę i Twojego Męża wiedziałyśmy już od dawna, ale teraz stało się to takie dla mnie... niemal namacalne - dotychczas było w takiej sferze niedowierzenia jakby... teraz jest inaczej, teraz to się zmieniło...
Bardzo wstrząsnęła mną śmierć Twojego Męża...
Ściskam Cię mocno Teresko, pisz jak tylko będziesz mogła/chciała...
Przytulam Cię do serca...
Dziękuję wszystkim za kondolencje i słowa wsparcia, lecz nie jestem jeszcze w stanie ogarnąć tego co się stało..
Mąż zmarł w domu na moich i córki rękach...cichutko..
Pięć dni wcześniej tzn 09.06.2012 roku miał wykonaną tracheotomię... 13 06 wrócił do domu a po niecałej dobie od powrotu zakończył życie.
Przed południem 14 czerwca... wezwałam pogotowie bo skarżył się na ból w mostku.... lekarz z pogotowia stwierdził migotanie przedsionków i powiedział, że niepotrzebnie w szpitalu odstawili mężowi po operacji leki nasercowe...
Za godzinę drugi raz wzywałam pogotowie, lecz przyjechali za późno.. aparat ekg wskazywał linię ciągłą.. w karcie zgonu wpisali "niewydolność krążenia"...
Tereso. Odstawienie leków zapewne niewiele miało wspólnego z tym co się wydarzyło.
Wszystko wskazuje na to, że mąż Twój zmarł na skutek choroby podstawowej - w tym wypadku konkretnie przerzutów do mózgu.
Już w kwietniu br. stwierdzono towarzyszący zmianie z móżdżku obrzęk obejmujący rdzeń przedłużony. Pojawienie się objawów opuszkowych było więc kwestią czasu i było nieuniknione.
Rdzeń przedłużony odpowiada między innymi za funkcje oddechowe (ośrodek oddechowy) oraz krążenia krwi (ośrodek sercowo-naczyniowy). Zwiększający się ucisk rdzenia wpłynął na rozwinięcie się niewydolności oddechowej (zapewne z tej przyczyny wykonano tracheotomię) oraz krążeniowej.
Nie było możliwości tego zatrzymać - żadnymi lekami.
Chciałam byś to wiedziała i nie zadręczała się, że cokolwiek zostało zaniedbane.
[ Dodano: 2012-07-01, 00:25 ]
asereT napisał/a:
wezwałam pogotowie bo skarżył się na ból w mostku.... lekarz z pogotowia stwierdził migotanie przedsionków i powiedział, że niepotrzebnie w szpitalu odstawili mężowi po operacji leki nasercowe...
Bardzo słusznie uczyniono. Pojawienie się objawów opuszkowych i niewydolności oddechowej rokuje bardzo źle i w zasadzie świadczy o stanie terminalnym. W tej sytuacji odstawia się wszystkie leki (również w związku z rozwijającymi się zaburzeniami połykania) i pozostaje przy lekach łagodzących cierpienie (ból / duszność).
Lekarze pracujący w pogotowiu najczęściej nie posiadają wiedzy z zakresu medycyny paliatywnej - stąd pewnie ta nietrafiona uwaga.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum