opiekowałam się babcią, to nie był nowotwór, tylko jednym słowem starość...
Była osobą leżącą, umysłowo w swoim świecie, wołała dzień i noc. Później zrobily się rany z braku krążenia, ok. 40% ciała było hmm nie wiem jak nazwać, nie chcę potocznie - chore, same rany wszsytko co z tym związane. 3,5 miesiąca krzyku, bólu, opieka 24h. Miałam pielęgniarkę do pomocy, ale wiele musiałam robić sama. Dzieci miały 3 i 5 lat, wszystko słyszały i podziwiałam je, że podchodzą do choroby tak dziecięco, normalnie, taka kolej rzeczy. Jak moja babcia. Zawsze powtarzała, że to nie wstyd chorować, prosić o pomoc, być mytym przez bliskich itd. Mówiła, że to zaszczyt, że wychowało się dzieci/wnuki, że nie zostawią w potrzebie. A druga sprawa, że każdy z nas może kiedyś takiej pomocy potrzebować. Babcia jak jeszcze była sprawna umysłowo przygotowała ze mną ubrania na wypadek śmierci, powiedziała co i jak mam zrobić, jaki różaniec dać itp. Wtedy było to dla mnie dziwne, ale gdy przyszedł czas, gdzie człowiekiem targają emocje - żal, ból, wyrzuty sumienia, że jest odrobina ulgi, że bliski już dziś nie będzie cierpiał, nie trzeba zmieniać opatrunków, nie będzie tego przerażającego krzyku...
Dlaczego to piszę? Bo wiem jak ciężko z chorą osobą jest na co dzień, ale ja jestem dumna, że mogłam pomóc, opiekować się. I najważniejsze, że w chwili śmierci to ja trzymałam za rękę, że nie odeszła sama. To ja przygotowałam ostatnie opatrunki, już bez bólu.
Odebrałam teścia ze szpitala. Schudł kolejne 2kg, łącznie od lipca chyba już 8. W usg nie ma opisanych zmian, ognisk na wątrobie, a było ich 4. Czy to możliwe, że po 1 chemii nie ma śladu po guzach??
Do tego obraz wskazuje na przewlekłe zapalenie trzustki...
I coraz większa zakrzepica żyły wrotnej.
Czy orientujecie się, czy w przypadku HCC można zrobić angioplastykę żyły wrotnej/wątrobowej? Lekarz mówił, że gdyby nie ta zakrzepica to byłaby szansa na przeszczep, bo wątroba po chemii się zmniejszyła i wygląda to lepiej. Ja nie wiem, może warto iść do innego na konsultację? Możecie polecić kogoś w kuj-pom? Onkolog, hepatolog czy lepiej chirurg?
Agnieszko nie pomogę za dużo, bo sama poznaję dopiero chorobę męża i jego kłopoty z wątrobą. U męża po operacji sprawami wątroby zajmuje się hepatolog i jest oczywiście pod kontrolą onkologa. Wiem też, że w szpitalu z mężem leżeli pacjenci, którzy również czekali na przeszczep wątroby prowadził ich leczenie również hepatolog. Pamiętam również, że właśnie hepatolog sprawdzał u męża jak przechodzą wszystkie żyły w wątrobie, czy jest możliwość operacji i on kierował nas do chirurga i na operację.
Witaj pytasz o onkologa chirurga z kujawsko-pomorskiego. Ja mogę polecić Ci dwóch lekarzy Z CO w Budgoszczy jeden to dr Dariusz Bała a drugi to Marek Przybył. A jeśli chodzi o onkologów to również z CO w Bydgoszczy polecić mogę dr Ewę Chmielowską.Był jeszcze dr Maciej Studziński ale obecnie przeniósł się gdzieś pod Warszawę także już w CO Bydgoszcz go nie ma. Mogę też polecić chirurgów onkologów z Grudziądza dr Danielewicz a także ordynatora Wojciecha Wolfa. To specjaliści i profesjonaliści w każdym calu. Pozdrawiam serdecznie
_________________ Asia
„Miarą miłości jest miłość bez miary”
Nie wiem czy cos nie przeoczyłem ale na twoim watku zresztą zgodnie z twoimi pytaniami piszemy bardziej o opiece nad chorym a mniej o samym nowotworze.
Ja wyczytałem, że ty stwierdziłaś że teść ma HCC, lekarze sugerowali i adm. też o TK, nie wiem czy było, teraz napisałaś, że były 4 guzy/ jakie wymiary i jak stwierdzone/ i zniknęły po chemii. temat zakrzepicy, która stanowi głowne zagrożenie życia jest od początku.
Na drożności żył wątrobowych pod kątem ewentualnego przeszczepu wykonuje się specjalne TK,
Jeżeli mam coś doradzać to wizytę/ raczej prywatną- brak czasu/ w klinice chorób watroby na Banacha w warszawie.
[ Dodano: 2014-11-20, 10:54 ]
Pominęłem, że raz podałaś na początku AFP 80 dość wysokie ale zależy u kogo a powinno być robione przy każdej moefologii...
[ Dodano: 2014-11-20, 11:01 ]
Sprostowanie dla "kasztanki" pomyliłem wymiarowanie mojego pierwszego guza powinno być w cm, 18,7 cm po wycieciu ważyło to to 2,3 kg taka kapusta na gołąbki...
Karol to miałes wielkie szczęscie i dużo zdrowia, u nas brak i szczescia i zbyt duzo obciązeń aby móc coś zrobić. Teraz to tylko czekanie na decyzję o chemoembolizacji a pózniej to tylko zostaje zwiekszanie leków przeciwbólowych. Czasem chęć zycia to trochę mało gdy medycyna juz pomóc nie może.
nie nie, Karol, to nie ja stwierdziłam HCC (nie jestem lekarzem), tylko hepatolog po pierwszym usg, AFP i GGTP od razu postawił diagnozę.
A te guzy wyszły w TK, we wnęce wątroby są umieszczone, na usg nie ma o nich wzmianki... TK była robiona raz. Teraz poszła druga dawka chemii (nadal nie wiemy jakiej).
Wątroba jednak się zmniejszyła, to dobry znak, jedyny dobry.
Wiesz, jeden z doświadczonych onkologów powiedział, że tylko badanie histopologiczne na 100% potwierdza czy to jest nowotwór i jaki..... U mnie na przykład biopsja tego duzego guza nie wykazała że to HCC..
A jakie wymiary miały te guzy....
zgadzam się
jedynie to badanie histopatologiczne może na 100 % potwierdzić z czym mamy do czynienia
Agnieszko - piszesz ze zmniejszenie wątroby to jeden tylko jeden dobry znak, od czegoś musi się zacząc, jednek musisz pamiętać ze chemioterapia jest obciązająca dla organizmu i człowiek może czuć się bardzo źle i fizycznie i psychicznie, i jeszcze powinnaś pamiętać ze chemioterapia to pierwsza możliwość a jest jeszcze kilka innych,
sciskam mocno coby lepiej tylko było.
nie pamiętam ile miały guzy, wiem, że były cztery, wymiary od około 2 do 6cm.
na chwilę obecną było 6 chemii, miało być opaskowanie żylaków przełyku, ale zawsze coś się działo, że nie doszło do skutku.
Obecnie teść od tygodnia gorączkuje do ok. 39,5 st. Na początku po konsultacji w onkologii odeslano do domu z apapem i augmentienm (nic mu nie dolegalo poza gorączką - antybiotyk zapisany w powodu leukocytów 12 tys.). Antybiotyk spowodował pokrzywkę, gorączka nie zmniejszała się więc teraz teść leży w szpitalu.
Co w przypadku marskości, wzw c, zakrzepicy żyły wrotnej i nowotworu może powodować gorączkę? Widać ogólny stan zły, teścia bolą nogi, nie wstaje prawie z łózka, je bardzo mało. Nie wiem jak wyniki, jakie badania w ogóle miał zrobione na IP, bo w weekend nikt nie udzielał informacji. Czy to już wskazuje na zbliżający się koniec?
[ Dodano: 2015-02-03, 11:38 ]
prawdopodobnie to sepsa...
wiemy,,, chociaż jest ciągły niedosyt informacji.
Dziś po 8 dniach gorączkowania pierwszy dzień z normalną temperaturą.
Teść jest bardzo słaby, wstaje do łazienki, jednak trzyma się ściany, nie chce pomocy. Mówi, że jak chce stanąć to brzuch i uda go zginają. Lekarz mówi, że rtg płuc ok, usg brzucha w miarę też, nawet wątroba wygląda lepiej niż wcześniej
dziś miał być TK brzucha, ale w innym szpitalu i narazie termin odsunięty do kiedyś, tak samo jak chemia.
Tak bym chciała, żeby dzieci zdążyły się jeszcze z nim zobaczyć.
Agnieszko temperatura spadła to już trochę lepiej. Widzisz w tej chorobie to nigdy nie wiadomo co się wydarzy za dzień, dwa. Może pójdzie wszystko w lepszym kierunku.
Teść niech się tak nie broni jak jest słaby, czasami trzeba pomóc dojść/przejść czy pomóc w toalecie, powinniście mu to wytłumaczyć, że to dla Jego dobra.
Chciałabyś, żeby dzieci się zobaczyły to nie odwlekajcie wizyty.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum