Nawiążę do zapodanego powyżej bloga, a tak naprawdę o wpisie o nadziei.
Remisja całkowita trwa i niech tak pozostanie
i jakoś powoli chcę wychodzi do tzw. 'normalnego życia' (tak jakby moje było nienormalne, ale tak mówią i tak powtarzam
).
I mam do czynienia z czymś o czym czytałam, czyli o 'problemie' życia po chorobie, tzn. rodzajem odnalezienia się w życiu po raku. Z całym bagażem doświadczenia 'rakowego' z tym co przeszłam, co przemyślałam odnaleźć się z powrotem w tzw. 'normalnym' świecie. Przede wszystkim chodzi o to, że czuję się niezrozumiana.
Najlepiej czuję się zrozumiała wśród osób tzw. 'rakowych'.
Znalazłam cytat (który tu zapodałam):
"Jest luksusem być zrozumiałym" (R. W. Emerson). To rzeczywiście jest ogromny luksus być zrozumiałym.
Ale ten wpis o nadziei podtrzymał ledwo tlącą się nadzieję i znów na nowo te nadzieje zaiskrzyły, są już znacznie większe. I tknęło we mnie nadzieję, że będę jakoś choć trochę ważna, że będę choć trochę dla kogoś znaczyła, że choć trochę ktoś mnie doceni. Bo tak naprawdę jeśli stykamy się ze śmiercią, to chcemy wiedzieć, że po coś tu byliśmy, że dla kogoś coś znaczyliśmy, że choć trochę byliśmy dla kogoś ważni.
Jedno co wiem, jak to śpiewał W. Młynarski:
"(...)
Róbmy swoje,
Pewne jest to jedno, że
Róbmy swoje, Póki jeszcze ciut się chce,
Skromniutko ot, na swoją miarkę
(…)
I zamiast minę mieć ponurą
(…)
Róbmy swoje,
(…)
Niejedną jeszcze paranoję
Przetrzymać przyjdzie robiąc swoje, kochani,
Róbmy swoje,
Żeby było na co wyjść!"
http://a1.sphotos.ak.fbcd...298846400_n.jpg
(Niepowodzenie to nie jest koniec. Niepowodzenie oznacza, że potrzebujemy innej drogi; spróbować czegoś innego, pójść inną drogą)
Dobranoc
[ Dodano: 2012-04-09, 23:15 ]
http://a3.sphotos.ak.fbcd...669392205_n.jpg
(nie oceniaj mnie, ponieważ ja grzeszę inaczej)