Tronca, poczytałam że Twój Tata też zmagał się ze zbiornikiem z płynem, powiedz mi, jak go "zdrenowali" czy jak to się fachowo nazywa, to tata czuł się lepiej i wymioty ustąpiły? Mojemu tacie chyba jutro zrobią punkcję (jeśli dobrze zrozumiałam), czyli będą to nakłuwać, czy nie wiem jak. Ale mam nadzieję, że skończą się te dolegliwości. Jak możesz, to odpowiedz w moim wątku. pozdrawiam i trzymam dalej kciuki za Was!
Tronca, czy pamiętasz może w jaki sposób wykryto u Twojego Taty ten zbiornik z płynem? czy to wyszło na USG czy w TK? U mojego na USG nic nie widać, dopiero TK pokazuje ten zbiornik. Jakich rozmiarów był u Twojego Taty, pamiętasz może? lekarze wahają się, czy te dolegliwości (wymioty po łyku wody, czkawka, bóle w mostku) spowodowane są tym płynem i nie mogą się zdecydować czy operować, czy nie. Już sama nie wiem co robić. A tatę boli, nie je, tylko jest na kroplówkach...
Witam.
Mam pytanie.
Po ilu cyklach chemi robia TK etc?
Tato mial juz 18 wlewow,a mowiono ze po 4 cyklach czyli po 16 bedzie mial robione badania aby zobaczyc jak idzie leczenie i czy guz sie pomniejszyl i czy nie ma nowych przerzutow.
Mial robione tylko USG i wszyszlo ze nie ma nowych meta w watrobie ale nie da sie okreslic jak z guzem przez USG..Markery byly w normie jak u normalnego czlowieka wiec nie wiem co i jak dalej.
Ile bedzie jeszcze chemi i czy dziala bo to juz prawie 7 miesiecy od ostaniego TK i rezonansu.
4 dni temu zmarl moj dziadzius,taty tesc.I strasznie to przezyl bo byl dla niego jak ojciec.A wiadomo stresy sa nei wskazane.Miejsmy nadzieje ze nie odbije sie to na nim.
Tronca, mój tata na 15 wlewów chemii miał w sumie 3 razy badania TK, ostatnie w grudniu i 6 lutego. Niestety żaden jak się okazało nie dał rzeczywistego obrazu, tak się cieszyliśmy, że jest dobrze, a rzeczywistość zaskoczyła nawet lekarzy. Trzymam za Was kciuki. Zastanawiam się, dlaczego nie zleca się rezonansu przynajmniej przy raku trzustki. Bo jak zapytałam lekarzy dlaczego badania obrazowe nic kompletnie nie pokazały to usłyszałam, że tak to jest przy trzustce.... więc jaki sens tych badań jeśli wiadomo że mogą nie być wiarygodne?
Dzis jestesmy po rozpoczeciu nastepnego nowego cyklu.I ucieszylo nas ze w Srode tata bedzie mial TK.Lekarze nic nie mowili o Tk a dzis onkolog powiedziala ze juz trzeba zobaczyc jak dziala chemia...
Mam nadzieje ze wszystko idzie pomyslnie.Bynajmniej tak wygladalo USG bez nowych meta.
Lekarze wciaz tate chwala ze dobrze wyglada,ze nabral sil etc....Miejmy nadzieje ze stan ten bedzie sie utrzymywal i ze idziemy w dobrym kierunku....
Teraz beda newry co do TK...ale jestesmy pozytywnie nastawieni.....
Pozdrawiam...
Asiu czekamy jak na szpilkach.Napewno dopiero w Piatek dostaniemy wyniki przed nastepna chemia.Czyli jutro.Juz sami sie denerwujemy.Mam nadzieje ze beda dobre wiadomosci,nawet minimalna poprawa nas ucieszy..a jakakolwiek zla wiadomosc dobije....Tym bardziej tate bo poklada duze nadzieje w tej chemi...
Dam znac co i jak...#
Dziekuje ze pytasz..
Pozdrawiam
Jestem zla.Jak mozna swoja prace wykonywac po lebkach?
Tato dostal wyniki z ktorych nic nie mozna odczytac.Nawet onkolog byla zla na tych co opisuja wynik TK.Nic z niego nie mozna bylo wywnioskowac.Czy Ci ludzie ne rozumieja ze ktos czeka na wyniki aby wiedziec czy jego zycie sie zmieni???
Jak mozna byc tak nieodpowiedzialnym??
Lekarz sama zla zadzwonila do nich co robili opis proszac o dokladne opisanie badania.Bo Tylko przepisano 2 zdania z poprzednigo Tk i tyle.Nic nei wiemy.Czy guz sie zmiejszyl,czy sa nowe meta czy nie etc....
I teraz znow bedziemy czekac 2 tygodnie bo tato ma przerwe w chemi teraz...
Tak sie zdenerwowal ze wymiotowal jeszcze zanim mu chemie podano.
Bo dla niego to jak wyrok smierci,bo mysli ze jest tak zle ze nic nie napisali...
Ja juz nei mam slow....Teraz go to juz calkiem zalamalo....bo bylo nic nie napisane odnosnie trzustki tylko ze jakis naciek na kregoslupie.Ale nie wiadomo czy naciek,czy guz,czy torbiel czy Bog wie co....I on juz wogole teraz mysli ze ma przerzut do kregoslupa...
Nie wiem co o tym sadzic....
Tak się leczy raka trzustki w Polsce. Mojemu mężowi chociaż zrobili porządnie 3 razy rezonans, tomograf nic nie wykazał. Kiedy mogli wykonać operację, bo nie było żadnych nacieków to wymyślili sobie, że to guz zapalny. Teraz z perspektywy czasu wiem, że od początku wiedzieli, że to rak. Są lekarze, którzy nie ruszają raka trzustki, my trafiliśmy na takich. Być może przedłużyli mężowi życie, bo gdyby ruszyli jego życie mogłoby zakończyć się szybciej. Trudno powiedzieć. Lekarze nie rozmawiają o chorobie ani z chorym, ani z rodziną.Unikają konfrontacji, bo boją się takiej rozmowy. Nie są przygotowani, by choremu powiedzieć, ma Pan/Pani raka.Odsyłam do rozmowy z prof. Lampe, artykuł w google'" W Polsce szanse na przeżycie 5 lat ma 1% chorych". Ta rozmowa wszystko wyjaśnia. Tronka trzymam kciuki za tatę, oby mu się udało. Mój mąż nie miał szczęścia. Trudno mówić o szczęściu w raku trzustki, ale walczcie dalej.
Dziekuje Aleksandro.
Tak to prawda co piszesz,nie wspomne o niekompetencji lekarzy.Bo tato mial juz bole w Grudniu 2012,wyniki badan krwi wskazywaly na cos z trzustka.W styczniu USG nic nie wykazalo a w marcu mial juz guza.Ale nikt nic nie mowil ,a lekarz powiedzial mamie aby sie nei martwila bo to nie rak...Az trafilismy na odpowiedniego lekarza ktory juz na drugi dzien tate umowil do najlepszego onkologa u nas w miescie i powiedzial mu Panie trzeba ratowac Panu zycie.....
Mimo wszystko nic nie bylo jasne,Jedna operacja nic,przerzuty i 2 operacja ,chemia,etc...I tak juz walczymy z tym paskudztwem od Maja....
A teraz ta TK nic nei mowiaca ,czekam na skan od mamy to wkleje i moze ktos powie cos wiecej.....
No my mamy nadzieje ze jednak nie rozprzestrzeni sie tak szybko i tato bedzie z nami jak najdluzej.On wie ze ma raka ale nei wie ze takiego na ktorego nie ma lekarstwa...I niech tak zostanie....tylko rodzina wszystko wie o chorobie on sam tylko to minimalnie....
Nie chce nawet myslec.....
Tylko modle sie caly czas i prosze o jego zdrowie....
xxx
W piatek tato mial chemie i lekarza.Po zeszlym tygodniu,kiedy nie opisano dobrze wyniku,tato dostal nowa opinie od naszej Pani Onkolog.Powiedziala ze skonsultowala jego TK i ze jest zadowolona z chemi.
Nie ma nowych przerzutow,guz nie powiekszyl sie,nawet troszke zmniejszyl.
Naciek ktory bylo widac na kregoslupie,to nie przerzut tylko cos w rodzaju torbiela,pozostalosc po drenazu..ze nie nalezy sie tym przejmowac...
Wiec ogolnie jestesmy szczesliwi,ze wolno ale cos sie poprawia....
Bynajmniej tak Pani doktor powiedziala,ze jest bardzo zadowolona i oby tak dalej...
Wiec bedziemi mieli spokojne swieta i oby tak jak najdluzej...
Pozdrawiam wszystkich..
Hej wszystkim.
Dawno nie pisalam.Bylam na swieta w Polsce i spedzilam cudowny czas z rodzicami i tatkiem.Zabralam go na spacer,do restauracji na spaghetti z ryby,no i oczywiscie na gofry z owocami.Bo nie chcialam mu nic zalowac.A mialam tylko 2 dni na rozpieszczanie go bo po chemi jest nie do zycia 4 dni.Wiec pomiedzy chemia a chemia.
Dzis tatako sie zalamal bo lekarz powiedziala mu ,bo zawsze jeje sie pytajak jeszcze dlugo ma brac ta chemie.I Pai doktor powiedziala ze do konca zycia.... ,ze wciaz szukaja leku na ta chorobe.Ale ze jest dobrze,ze trzeba miec nadzieje...
Bardzo sie zalamal bo mowi do mamy ze nei chce byc dla niej kula u nogi.Bo zadnego z niego pozytku,ze nie bedzie mogl na wczasy pojechac..etc...
My mu tlumaczymy ze ludzie biora leki do konca zycia,czy tez kluja sie kilka razy dziennie cukrzycy etc...
No nie wiem jak tobedzie.Powiedzialam mamaie aby umowila go do psychologa bo moze gopotrzebuje....
My jestesmy dobrej mysli i cieszymy sie ze z nami jest.Bo minal juz rok 5 maja od postawieniadiagnozy.A lekarz powiedzial,ze guz nie operacyjny,zadnej omijajacej nie bylo wiec maksymalnie 6 miesiecy mu daja.Dzis jest ponad rok i jest z nami i musi byc jak najdluzej....
Teraz tylko jemu trzeba wyjasnic znow kilka rzeczy aby sie nie poddawal...
No nic ...musimy walczyc....
Pozdrawiam.
U nas znow przerwa w chemi.Fajnei ze potych 3 tygodniach ma tydzien przerwy bo odpoczywa psychicznie i fizycznie...Leczy zbolale rece..Teraz po kazdej chemi bola go rece i sa spuchniete....Biedny.....
Wczoraj z tata rozmawialami powiedzial mi ze sie juz pogodzil z tym ze bedzie bral chemie do konca zycia...Mialam z nim rozmowe i powiedzialam ze trzeba sie cieszyc ze jest z nami i aby jak najdluzej.I zadal mi pytanie jak dlugo???A ja powiedzialam tego nikt nie wie,jak by czlowiek wiedzial to by inaczejzyciem pokierowal....I chodzilo mi nie tylko o jego zycie tylko o kazdego z nas....Bo ja powiedzialam to choroba przewlekla i trzeba ja leczyc jak kazda chorobe przewlekla....
No nic na razie jest ok....Idziemy do przodu....I z nadzieja na lepsze jutro...
Pozdrawiam..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum