Mój Tata miał ostatnio przerwę 4 tyg. Niestety pierw granulocyty, a później płytki nie pozwoliły na kolejną dawkę chemii Dostał ogólnie 3 duże chemie i jedną dolewkę...kolejna dolewka nie mogła mieć miejsca, ze względu na zapalenie oskrzeli...
Ale, jak dotąd, jest częściowa regresja...
Długie odstępy między kolejnymi cyklami nie są wskazane, ale jeśli organizm nie jest gotowy, jest zbyt słaby...zrobiłyby więcej szkody niż pożytku...tak myślę.
Trzymaj się
Pozdrawiam
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca..." - Paulo Coelho
----------------------------------------------------
pozdrawiam
renbaz
Długie odstępy między kolejnymi cyklami nie są wskazane, ale jeśli organizm nie jest gotowy, jest zbyt słaby...zrobiłyby więcej szkody niż pożytku...tak myślę.
Rozumiem, ale czy nie lepiej wtedy podać te zastrzyki na wzrost WBC - Neupogen?
Nie wiem czy lepiej, czy nie Mojemu tacie nikt ich nie proponował (może nie warto inwestować:-((() Szczerze powiem, że lekarka w CO nie proponowała żadnych wspomagających leków...
Dzięki Bogu, dał radę i odbudował swoją krew, a teraz bierze Megalię, zapisaną przez lekarkę pierwszego kontaktu.
Zresztą ciężko dogadać się z niektórymi lekarzami...
Zastrzyki, o których wspomniałaś kosztują na 100% ok. 240 zł za sztukę (tak wyczytałam w aptece DOZ), są wprawdzie refundowane na P, ale kto chce rozrzutnie je przepisywać?
Zwłąszcza dla starszych pacjentów (czytaj po 60 roku życia), warto inwestować???Mimo tego, że całe życie płącili skłądki na ubezpieczenia i zdrowotne
Pozdrawiam
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca..." - Paulo Coelho
----------------------------------------------------
pozdrawiam
renbaz
Hm moja babcia ma 71 lat (no, 72 skończy w kwietniu, tfu tfu by nie zapeszać!) i nie było żadnych problemów z przepisaniem Neupogenu. Nawet nie musiałam się o to dopominać u lekarki - po prostu nagle zaczęła gorączkować do ok. 38 stopni, pojechaliśmy do szpitala tak jak nam kazali, a tam babcię położyli i od razu podali Neupogen. Teraz skierowanie mamy przy każdym skończeniu chemii, zastrzyki ambulatoryjnie w domu robi pielęgniarka.
Nie orientuję się w kosztach Neupogenu, bo zakupy robi moja mama, ale na pewno jest w bardzo dużym stopniu refundowany, jeśli nie całkowicie.
Myślę, że zawsze warto o to zapytać lekarza, nawet po to, żeby wiedział, że nie siedzi się z założonymi rękami i czeka, co powie lekarz, tylko działa samodzielnie i wie się nieco więcej, niż lekarz myśli ;)
Chciałbym dodać kilka słów odnośnie Neupogenu o który tak zaciekle walczycie. Wskazania do podania czynnika wzrostu granulogytów - G-CSF, znanego pod nazwą handlową Neupogen, muszą być w Polsce rygorystyczne, tym bardziej, że lek ten nie jest złotym lekarstwem i ma mnóstwo działań niepożądanych.
Przede wszystkim aspekt finansowy. Seria 5 zastrzyków to koszt około 3000 złotych, dla pacjenta to co prawda nie więcej niż 50 zł po refundacji, ale dla NFZ to już wysoki wydatek, stąd chęć skrupulatnych kontroli kto, dlaczego przepisuje ten lek.
Druga sprawa to wskazania. Samo wystąpienie leukopenii nie jest bezpośrednim wskazaniem do włączenia Neupogenu. Jak wspominałem jest to tylko lek doraźny, powoduje uwalnianie niedojrzałych granulocytów ze szpiku celem zapewnienia czasowej odporności. Lekopenia nie jest wskzaniem do stosowania czynników wzrostu granulocytów o ile nie dojdzie do infekcji. W momencie wystąpienia leukopenii należy chorego odizolować w domu i czekać na poprawę wyników morfologii, dopiero w momencie kiedy pojawia się infekcja, konieczne jest włączenie Neupogenu celem zapewnienia odporności - każda infekcja przy niskiej liczbie WBC niesie bardzo poważne ryzyko poważnych powikłań ze zgonem włącznie.
Co nieco o działaniach niepożądanych G-CSF. Bardzo często występują wymioty, spadek liczby płytek krwi, bóle kostno stawowe, uszkodzenie wątroby, powiększenie śledziony to najważniejsze z działań niepożądanych. Nie jest to więc lek doskonały, ratuje życie chorym z gorączką leukopeniczną i zainfekowanych, nie powinien być jednak stosowany u chorych, u których w/w nie wystąpiły.
Nie wiem czy lepiej, czy nie Mojemu tacie nikt ich nie proponował (może nie warto inwestować:-((() Szczerze powiem, że lekarka w CO nie proponowała żadnych wspomagających leków...
Dzięki Bogu, dał radę i odbudował swoją krew, a teraz bierze Megalię, zapisaną przez lekarkę pierwszego kontaktu.
Zresztą ciężko dogadać się z niektórymi lekarzami...
Zastrzyki, o których wspomniałaś kosztują na 100% ok. 240 zł za sztukę (tak wyczytałam w aptece DOZ), są wprawdzie refundowane na P, ale kto chce rozrzutnie je przepisywać?
Zwłąszcza dla starszych pacjentów (czytaj po 60 roku życia), warto inwestować???Mimo tego, że całe życie płącili skłądki na ubezpieczenia i zdrowotne
Pozdrawiam
Witaj i dziękuję za odpowiedź.
Niestety w CO chyba wszystko niechętnie robią...
Moja Mama ma bardzo kiepskie żyły i w czasie pierwszej dużej chemii (cysplatyna z winorelbiną) pękła Jej żyła na przedramieniu i zrobiła się martwica:( Na szczęście po dolewce nic takiego nie miało miejsca. Jednak nie chciałyśmy aby to się powtórzyło, bo 1 ręka musi być konieczna do pobierania krwi (z tego co jest mi wiadome, choć ostatnio Mama miała z palca-przed dużą chemią...lekarze sami sobie zaprzeczają...)
Podczas pierwszej chemii Mama rozmawiała z kobietą, która ma założony PORT właśnie ze względu na słabe żyły. Po rozmowie z lekarką z CO w tej sprawie, powiedziała, że nie wie czy to jest konieczne....Jednak gdy Mama usłyszała, że ma jeszcze żyły na nogach i tam mozna się wkłuwać, to bez skierowania na port nie wyszła z gabinetu...
Problem jest w tym, że lekarzy trzeba prosić, oni sami z siebie nawet nie udzielą żadnej informacji, choćby że istnieje możliwość założenia portu. Bo po co?! Dla nich to za duże koszty i jak piszesz za starzy pacjenci...
Po prostu genialnie...
[ Dodano: 2010-01-21, 11:44 ]
vioom napisał/a:
Witajcie,
Chciałbym dodać kilka słów odnośnie Neupogenu o który tak zaciekle walczycie. Wskazania do podania czynnika wzrostu granulogytów - G-CSF, znanego pod nazwą handlową Neupogen, muszą być w Polsce rygorystyczne, tym bardziej, że lek ten nie jest złotym lekarstwem i ma mnóstwo działań niepożądanych.
Przede wszystkim aspekt finansowy. Seria 5 zastrzyków to koszt około 3000 złotych, dla pacjenta to co prawda nie więcej niż 50 zł po refundacji, ale dla NFZ to już wysoki wydatek, stąd chęć skrupulatnych kontroli kto, dlaczego przepisuje ten lek.
Druga sprawa to wskazania. Samo wystąpienie leukopenii nie jest bezpośrednim wskazaniem do włączenia Neupogenu. Jak wspominałem jest to tylko lek doraźny, powoduje uwalnianie niedojrzałych granulocytów ze szpiku celem zapewnienia czasowej odporności. Lekopenia nie jest wskzaniem do stosowania czynników wzrostu granulocytów o ile nie dojdzie do infekcji. W momencie wystąpienia leukopenii należy chorego odizolować w domu i czekać na poprawę wyników morfologii, dopiero w momencie kiedy pojawia się infekcja, konieczne jest włączenie Neupogenu celem zapewnienia odporności - każda infekcja przy niskiej liczbie WBC niesie bardzo poważne ryzyko poważnych powikłań ze zgonem włącznie.
Co nieco o działaniach niepożądanych G-CSF. Bardzo często występują wymioty, spadek liczby płytek krwi, bóle kostno stawowe, uszkodzenie wątroby, powiększenie śledziony to najważniejsze z działań niepożądanych. Nie jest to więc lek doskonały, ratuje życie chorym z gorączką leukopeniczną i zainfekowanych, nie powinien być jednak stosowany u chorych, u których w/w nie wystąpiły.
Pozdrawiam
Dziękuję za pomoc.
Właśnie takie informacje wyczytałam i się zastanawiałam dlaczego niektórym osobom podaje się ten lek pomimo braku gorączki...
Dlatego tak uparcie o niego walczyłam....
Ale na szczęście Mamie się poprawiły wyniki i w poniedziałek miała drugi duży strzał powiem szczerze,że troszkę jakby lepiej go znosi ...tfu tfu
Jest słaba, wymiotuje, ale nie tak bardzo jak po pierwszym.
Nie zapeszajmy
Witam,
Mama miała mieć wczoraj "małą" chemię z winorelbiny, jednak po dużej, która miała miejsce tydzień temu nie mogła dojść do siebie. Zadzwoniła więc do lekarza prowadzącego, który stwierdził, żeby przyszła już 8 lutego na dużą chemię...Znaczy się pominięto małą z winorelbiny...
Czy lekarka powinna tak zrobić? Czy to nie zaszkodzi Mamie?
Myślałam, że przesunie Jej małą chemię o 1 tydzień a tym samym przesunie się i duża chemia...a ona cofnęła małą w ogóle...
Czy ktoś z Was miał może podobną sytuację?
Bardzo proszę o jakieś rady.
Z góry dziękuję.
KarolinaK, czasem trzeba zrezygnować z małej chemii,aby organizm mógł się zregenerować do przyjęcia dużej chemii.
Pamiętajmy,ze chemia ma dwie strony-leczy i niszczy...ma wiele skutków ubocznych.
Więc lepiej odpuścić małą niż zaszkodzić.
Pozdrawiam i trzymam kciuki ,aby następne podanie chemii odbyło się bez problemów.
KarolinaK, czasem trzeba zrezygnować z małej chemii,aby organizm mógł się zregenerować do przyjęcia dużej chemii.
Pamiętajmy,ze chemia ma dwie strony-leczy i niszczy...ma wiele skutków ubocznych.
Więc lepiej odpuścić małą niż zaszkodzić.
Pozdrawiam i trzymam kciuki ,aby następne podanie chemii odbyło się bez problemów.
Dziękuję Jusiu,
zastanawiałam się po prostu czy nie warto jej przesunąć o 1 tydzień zamiast rezygnować całkowicie...
Jak widzę, jak chemia niszczy wszystko na swojej drodze to szczerze zastanawiam się w jakim celu jest stosowana... Rozumiem jeśli pomaga w leczeniu różnego rodzaju dolegliwości związanych z rakiem, ale skoro go nie leczy tylko usypia to w jakim celu tak bardzo męczy się już i tak zmordowany organizm...
Mama po tygodniu doszła do siebie tfu tfu.
Dziś po raz pierwszy wyszła na zewnątrz
Tylko teraz my jesteśmy chore (ja i córa) i wolę Jej nie narażac naszą obecnością.
Witam Kochani,
czytając Wasze posty widzę wielkie nadzieje i także wiele smutku...
I cały czas zadaję sobie pytanie, dlaczego wciąż przegrywamy...
Życzę wszystkim wiele sił w walce...
Po krótce co u nas...
Mama jest po 3 cyklu chemioterapii. Po 3 dużej dawce czuła się koszmarnie - prawie cały tydzień wymiotowała i strasznie ją bolała wątroba.
Dziś była w CO na "małej chemii" - winorelbina, gdzie lekarka stwierdziła, że możne to był ostatni cykl...
Stąd nasunęły się moje pytania:
- Czy przy zaplanowanych 4 cyklach lekarka może zmniejszyć ich ilość na 3? Czy ma to jakieś znaczenie dla pacjenta?
Chciałam tylko napomknąć, iż Mama wymiotuje po dużych chemiach nawet w trakcie podawania i czy to może mieć jakiś wpływ na skrócenie przez lekarza cykli przewidzianych początkowo (tak na "święty spokój")?
- Mamę boli wątroba i wymusiła na lekarce skierowanie na wskaźniki wątrobowe i morfologię - czy te badania wystarczą? Czy mogą to być przerzuty? Mama miała dawno temu WZW B...
- W jakie miejsca daje przerzuty rak płuca?
- Jakie w ogóle powinna mieć zrobione badania po zakończonej chemioterapii i w jakim odstępie czasu od jej zakończenia? Czy mają to być m.in PET, RTG z przodu i boku, tomografię klatki, jakieś specjalistyczne badania krwi, tomografię głowy? Zupełnie nie wiem co dalej...oprócz tego, że co 3 miesiące ma się zgłaszać na kontrole...
Chciałybyśmy się przygotować do tej rozmowy i wiedzieć o jakie skierowania prosić lekarkę, gdyż o wszystko trzeba się prosić...nic od siebie... Czasem się czuję jakby robili wbrew pacjentom, a nawet jakby im na ich losie zupełnie nie zależało...(nie uogólniając oczywiście...)
Bardzo bym prosiła o odpowiedź na nasze pytania, gdyż odpowiedzi będą bardzo cenną wskazówką do dalszych działań i dalszej walki...
Lekarka może przerwać chemię. Jak wynika z liczby cykli, ma ona charakter jedynie paliatywny. Jeżeli lekarka stwierdzi, że leczenie raczej skraca (wskutek fatalnych skutków ubocznych) , niż wydłuża pacjentce życie, następnej chemii nie będzie. Jej celem jest poprawienie kondycji i wydłużenie życia, a nie wykończenie pacjentki.
Wątrobę można dość pewnie zbadać za pomocą USG.
Rak płuca może dać bardzo rozległe przerzuty, właściwie wszędzie. Najczęściej jest to mózg, drugie płuco, nerki/nadnercza, wątroba, kościec. Zależy też od rodzaju raka.
Normalny cykl badań, to CT klatki co trzy miesiące przez pierwsze dwa lata.
Billy bardzo dziękuję za odpowiedź.
USG wątroby zrobione, są małe torbielki a poza tym jest w porządku.
Mama dziś miała ostatnią dużą chemię (przełożoną z poprzedniego poniedziałku - złe wyniki krwi).
Chciałam zapytać o jedną sprawę, lekarka zaproponowała Mamie po skończeniu wszystkich wlewów chemię doustną lekiem o nazwie ERLOTIMB czy ktokolwiek słyszał coś na ten temat?
Z tego co mówiła Mama to stosuje się ten lek jedynie po operacji u pacjentów z I i II stadium zaawansowania i ponoć wygląda to tak, że wysyła się preparat usunięty podczas operacji do analizy w Niemczech, a tam ponoć sprawdzają, czy komórki się przyczepiają do niego (?)
Czy ktoś mógłby mi cokolwiek powiedzieć, jak to wygląda, jak długo się stosuje i czy chemia, którą Mama już przeszła nie wystarczy?
"Chciałam zapytać o jedną sprawę, lekarka zaproponowała Mamie po skończeniu wszystkich wlewów chemię doustną lekiem o nazwie ERLOTIMB czy ktokolwiek słyszał coś na ten temat?
Z tego co mówiła Mama to stosuje się ten lek jedynie po operacji u pacjentów z I i II stadium zaawansowania i ponoć wygląda to tak, że wysyła się preparat usunięty podczas operacji do analizy w Niemczech, a tam ponoć sprawdzają, czy komórki się przyczepiają do niego (?)
Czy ktoś mógłby mi cokolwiek powiedzieć, jak to wygląda, jak długo się stosuje i czy chemia, którą Mama już przeszła nie wystarczy?"
Dziękuję bardzo za informacje. Wczoraj rzeczywiście znalazłam taką nazwę, tylko Mami moja powiedziała, że ten lek się tak nazywa, więc usilnie próbowałam go znaleźć pod taką samą nazwą
Dziękuję raz jeszcze!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum