Witam po dłuższej przerwie. Sytuacja zmieniła się diametralnie. Tata w zeszły piątek nie dostal chemii z racji małopłytkowości. Lekarz podał litr glukozy i magnez. Zalecił aby do tego piątku podać jeszcze 3 litry glukozy na wzmocnienie. Pielęgniarka z hospicjum oraz lekarz mierzyli tacie cukier i przed jedzeniem miał 240.(w szpitalu przed glukozą 72). W piątek wieczorem zauważyłam ze powiększył się brzuch. Lekarz z hospicjum powiedział ze zebrała się woda i ze trzeba z tym na oddział bo i cukier szaleje i ciśnienie jest 80/50,pojawiła się krew na papierze toaletowym. Po rozmowie z onkologiem,wyjaśnieniu objawów udaliśmy sie na sor. Tam tacie lekarz powiedział ze zrobimy usg,rtg klatki i badania krwi. Ostatecznie poprosiłam o konsultację onkologa i dowiedziałam się ze taka bedzie. Po 30 bez badań lekarz powiedział,ze tata został przyjęty na oddział onkologiczny. A tam zaczęło się piekło.... Lekarz z soru wpisał ze to przyjęcie planowe i ze tata ma dostać chemię... Próbowałam wyjaśniać ale lekarz powiedział"jutro bedzie afera i ja nie będę z panią rozmawial)..dodatkowo wykrzyczał Tacie,ze on juz więcej chemii nie dostanie bo on nie jest już do leczenia i ze "on nie zajmuje się poprawą ogólną stanu zdrowia"... Tata został w szpitalu a ja z płaczem wyszłam... Lekarz stwierdził ze ciśnienie 77/47 jest dobre,cukier przed jedzeniem 240 dobry więc co my robimy to on nie wie... Jestem załamana... W piątek tata czuł się normalnie,a teraz zupełnie stracił siły,jest ospały,ma trudność w braniu udziału w rozmowie,jest splątany... Boję się,nie rozumiem co się stało w ciągu tych dwóch dni,że jest aż tak źle... Nawet lekarz z hospicjum,który był w niedziele nie wiedział jak mi to wyjaśnić - stwierdził jedynie,że taki cukier jest niebezpieczny i że on w warunkach domowych nic nie zdziała...
Lekarz stwierdził ze ciśnienie 77/47 jest dobre,cukier przed jedzeniem 240 dobry
Ciśnienie bardzo niskie, cukier podwyższony.
mamrot napisał/a:
,że taki cukier jest niebezpieczny
Cukier 240 to jeszcze nie tragedia ale trzeba go uregulować, tutaj wskazana byłaby insulina czy też leki obniżające cukier do decyzji lekarza.
mamrot napisał/a:
W piątek wieczorem zauważyłam ze powiększył się brzuch.
To trzeba sprawdzić chociaż usg bo jak powiększa się brzuch to przyczyną bardzo często jest wodobrzusze a wynik wodobrzusza to niestety pogarszający się stan pacjenta, zaburzenia w pracy wątroby, narządów wewnętrznych, które odmawiają posłuszeństwa.
Tata właśnie jest na usg i czekamy na opis. Lekarka powiedziała ze stan jest bardzo ciężki. Wyłączają się nerki i wątroba,bilirubina jest podwyższona wynosi 5 (norma1.2 czegoś tam). Do tej pory tata dostał antybiotyk ogólny,furosemid. Cukier unormował się,ale większość parametrów jest rozchwiana. Pani doktor niepokoi to wodobrzusze oraz nagłość tego krachu. Tata mało je,pije,sika... Niby jest świadomy ale wszystko jest spowolnione. Po chemii ma uszkodzone śluzówki w jamie ustnej i też ciężko mu się je/połyka...
mamrot,
Narastająca niewydolność różnych narządów wewnętrznych jest spowodowana dynamicznie rozwijającą się chorobą nowotworową - to oczywiście wiecie. Problem polega na tym, że bez leczenia przyczynowego ( czyli ukierunkowanego na zwalczanie nowotworu) trudno myśleć o pokonaniu aktualnego kryzysu. Być może lekarze znajdą sposób na opanowanie wysokiego cukru, ale myślę, że większym problemem będzie ( albo już jest) narastająca bilirubina zatruwająca cały organizm - stąd splątanie, senność.
Na „typowym” oddziale szpitalnym Tacie nie pomogą, bo tam lekarze mają za zadanie leczyć a Tata potrzebuje już innej formy pomocy czyli leczenia objawowego a z tym jest duży problem na oddziałach niepaliatywnych.
Czy pomoc hospicjum jest zorganizowana w 100%? Będziecie mieli pomoc w domu po wyjściu Taty ze szpitala? Bo zakładam, że Tata chciałby być w domu?
Choroba nowotworowa potrafi doprowadzić do bardzo nagłego załamania się funkcji życiowych - Tata miał chemioterapię paliatywną po której nastapiła progresja i niestety wiele wskazuje na to, że jest ona gwałtowna.
Wyniki usg wskazują,ze nerki pracują. Drogi żółciowe i pęcherzyk również w normie. Pani doktor stwierdziła,ze w uchyłku miednicy jest płyn - około litra i dzisiaj jeszcze będzie odbarczanie. Zdaniem lekarza to już powinno pomóc. Obecnie tata ma furosemid podłączony do pompy na 24 godziny. Ciśnienie i cukier w normie. Generalnie jesteśmy na oddziale onkologicznym i dopóki stan sie nie poprawi tata ma zostać. To splątanie zdaniem pani doktor wynika z skoków morfologii,elektrolitów,bilirubiny,prób wątrobowych i podobno może trochę potrwać. Tata sam chodzi ale mało sika. Od 12 godziny do 18 wypił 680ml a wysikał dwa kubeczki na badania. Co do hospicjum to nie jest to takie dobre dograne. Tatę zgłosiliśmy do najbliższego ale pracownicy hospicjum dojeżdżają do nas około 60km zatem to trochę sporo. Zresztą lekarz z hospicjum w niedziele wydał skierowanie no widział ze zbiera sie woda i w warunkach domowych nic nie mógł poradzić...
mamrot,
Na pewno rozchwiania w morfologii jak i spadki elektrolitów przyczyniają się do złego stanu taty, bilirubina raczej świadczy o słabej wątrobie, nie radzi sobie z pracą i tu może być problem, nie wiem czy uda się ten proces zahamować ale trzeba na razie czekać, tato jest pod opieką lekarzy.
Nie wiem czy nie byłoby dobrym rozwiązaniem założenie cewnika skoro są problemy z moczem, trzeba by było podpytać lekarza.
Dziś mają ściągać wodę bo wczoraj było juz późno i tata po trzech godzinach usg (czekanie na badanie,międzyczasie zmiana lekarzy,przejazd na wózku przez pól szpitala) był zmęczony. Pani doktor powiedziała ze z cewnikiem zaczekamy i zobaczymy jak będzie po ściągnięciu wody. Wieczorem tata dostał jeszcze jedną kroplówkę z magnezem i hepamerz na wątrobę. Pielęgniarka jak i lekarz dyżurny mieli częściej zaglądać do taty aby w razie chęci do łazienki pomoc mu z stojakiem i pompą bo bałam siw troche czy tata nie zapomnie o tych sprzętach. Dziękuję Wam za wszystkie wskazówki.
Tata zmarł dziś nad ranem. Lekarz powiedział,że się nie męczył... Jeszcze wczoraj oglądaliśmy skoki,cieszyliśmy się ze złota a dzisiaj już Go nie ma... Smutne to wszystko... Żadne spotkania z psychologiem mi nie pomogły,bo rozumiem kres życia a jednak gdzies to przechodzi obok mnie i ciągle w głowie myśl,że Tata wróci ze szpitala... Dziękuję Wam za wszystkie wskazówki bo były one bezcenne...
Bardzo Ci współczuję! Bardzo podobnie jak u nas. Mój tata odszedł 28.01 i też cały czas mam wrażenie, że jest w jakimś szpitalu. Wiem co czujesz. Trzymaj się!
Ciężko pogodzić się i oswoić z myślą, że ktoś nam bliski odszedł, że nigdy już Go nie zobaczymy ale takie jest życie i czy chcemy tego czy nie musimy to przeżyć.
Tato odszedł bez cierpienia, odszedł robiąc coś dla Niego przyjemnego to jest jakieś ukojenie dla duszy. Już tato nie cierpi a przecież nie chcemy cierpienia kogoś kogo mocno kochamy.
Dużo sił Ci życzę, bo jeszcze wiele ciężkich dni przed Tobą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum