Dziękuję Moje Miłe.
Już na prawdę brak mi sił.Myślałam ,łudziłam się,że może się znajdą.............nie.
Ale musi być dobitka jeszcze znicze ktoś sobie "wziął".
Mimo tych wszystkich zawirowań życzę Wszystkim Szczęśliwego Nowego 2012 Roku,by to co złe odeszło a dobro pozostało .Dużo zdrowia i siły w walce z choróbskami.
Przyrzekłam sobie -po 24 nie zapłaczę ,czego i Wam moje Drogie życzę.
Ten rok niech nie będzie dla nas Wszystkich płaczliwy.
A teraz idę przebrać się z pidżamki się do uroczystej kolacji.
Mam wszystko gotowe tylko "wskoczyć" .Kochany mąż.
Pozdrawiam raz jeszcze.
A.
Nikt mnie tu nie zna, może to i lepiej...... bardzo cierpię z powodu smierci brata, mało tego kilka dni temu ktoś zapukał do moich drzwi, dawno nie widziany i niemiły gość: pan Nałóg. Zabrał mi męża.... Nie wiem teraz nawet z jakiego powodu płaczę...... choć płaczę naprawdę niewiele i nie rozumiem dlaczego, bo bardzo głęboko sie wzruszam, to łzy nie chcą wypłynąć. Tak więc sylwestra spędziłąm sama...... dzieciaczki spały, mąż spał na rauszu..... Nowy Rok spędził z nami, choć to nie ten sam człowiek, a dziś gdy wróciłam z przedszkola po odwiezieniu dzieci juz Go nie było. Jesteśmy przykładną rodzina, mamy niewielką firmę, dobrą opinie.... a raz na kilka miesięcy mój mąż wyprowadza się z domu na melinę, wraca spłakany po tygodniu, przeprasza, a ja Go tak kocham, że mimo wszystkich obietnic jakie sobie składam podczas gdy Go nie ma to Mu zwyczajnie wybaczam..... Wiem, że mnie kocha i to bardzo, ale przez te dni to jest dla mnie zupełnie obcy człowiek. Nikt z naszego otocznia nie wie o jego problemie- oprócz jego rodziców. Miesiące sielanki i rodzinnego szczęścia, a potem 7-10 dni mojego wielkiego bólu, bo nie wiem co się z nim dzieje, gdzie jest, czy się nie otruł jakimś alkoholem z niewiadomego pochodzenia, czy wogóle żyje????? Może rozpisałam się w nieodpowiednim miejscu... ale to w końcu moje święta bez bliskich, w żałobie po pierwsze , w rozpaczy po drugie
_________________ "Czasem odchodzą nasze anioły,
I nagle w miejscu staje czas,
A z nimi cząstka nas odchodzi
I wielki smutek marszczy twarz."
maka1982, a jak mąż wychodzi z ciągu i przeprasza, to jak by zareagował na propozycję podjęcia leczenia? Czy leczył się kiedykolwiek? Bo skoro wraca, to jakąśtam motywację chyba ma. Daj znać na pw, jeśli chcesz, znam dobry ośrodek leczenia alkoholików.
maka1982 rozumiem ze kochasz i rozumiem ze chcesz być szczęsliwa, wiem tez co przeżywasz bo sama przez to przechodziłam
mąz zmienił moje zycie w piekło , jakis czas się leczył a potem wszystko wracało do normy , od kilku lat nie mieszka ze mną
uwolniłam się od niego i jest mi nareszcie dobrze
na pewno nie rozważasz takiej opcji ale wiedz ze ty jesteś współuzależniona,
jak wszystko wroci do normy musisz się zdobyć na szczera rozmowę, nie tylko piciu ale o tym co czujesz, jak go nie ma , czego chcesz, jak to sobie wyobrażasz , to nie jest łatwe, będzie ci wmawiał ze juz nigdy się to nie powtórzy, ze panuje nad tym , ze przecież pracuje , że potrafi nad tym panować to typowe wymówki
on musi sie leczyć bo może być jeszcze gorzej,
bardzo ci wpółczuję
czeka cię ciezka przeprawa , jeszcze wiele stresu i łez , ale powalcz bo warto
masz oparcie w bliskich? możesz się im wyżalić?
jesli nie, warto się przełamać, to duzo zmienia
ja ukrywałam to bardzo długo
za długo
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum