A co można jeszcze zrobić, tata jako takich strasznych dolegliwości nie ma na razie. Wiem że to początek końca ale co, pozostaje czekać na to az pojawia sie bóle, przestanie chodzić?
macias, nie jest powiedziane, że tata będzie miał bóle.
W tej chorobie nigdy tak do końca nic nie jest wiadomo.
Problem z chodzeniem, może być objawem postępującej choroby.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Witam,
tata ma znowu problemy z mową, nie może sie wysłowić, nie może dobrac słów i jąka się. Bierze furosemidum 40 mg raz na dobę i pabi - dexamethason - 1 mg 3 razy na dobę, czy są jakieś inne leki, bo ostatnio jak tata miał problemy z mową to właśnie te co wpisałem powyżej pomogły, teraz widocznie przestają działać, poza tym sprawia mu problem nawet ubranie się ( po prostu się męczy jak sie ubiera ) jak chodzi to się chwieje, wygląda jakby miał się zaraz przewrócić - strasznie się na to wszytko patrzy :(
Macias,
niestety pewnie przerzuty daja o sobie znać:( Przykro mi...
Natomiast może należałoby zwiekszyć dawkę daxametasonu? Bo chyba dobowa maksymalna - jesli sie nie mylę - wynosi 16 mg... może to troszkę zlagodzi dolegliwości?
Jutro jedziemy na brachyterapie więc spytam o większa dawkę, mam pytanie, czy można tacie podać cos na uspokojenie ( hydrosisinum nie dziala ) bo tata jest bardzo marudny i nerwowy, czepia sie nawet o to jak mama obied gotuje
Witam,
bylismy wczoraj na brachyterapii - ostatni zabieg, p.doktor powiedziała ze to co mogli zrobić to już zrobili, z płucem niby nie jest najgorzej. Mam natomiast pytanie bo tatę przechodzą "mrowienia" przez całe ciało, trwa to kilka-kilkanaście sekund, kiedys zdarzało sie to rzadko a dziś juz kilka razy w ciągu dnia, co to może być i czy u Was występowało cos takiego?
Witam,
Mrowienie u mojego Męża wystąpiło ok. 10 dni wcześniej od pierwszego napadu padaczki (przerzuty do mózgu, drobnokomórkowy), moim zdaniem potrzebna konsultacja neurologiczna,włączenie leków.
Serdecznie pozdrawiam, przeszłam przez to wszystko.
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
mrowienie na szczęście ustąpiło, ale pojawiło się krwioplucie i ból gardła, mam pytanie kiedy trzeba włączyc leczenie paliatywne ( chodzi mi konkretnie o hospicjum domowe ) mam już namiary na takie hospicjum, ale nie wiem czy to już, bo jak czytam inne wątki to widze że u nas te objawy są mało dokuczliwe w porównaniu z innymi chorymi na to paskudztwo
Jeśli chodzi o opiekę hospicjum domowego, to myślę, że zawsze warto załatwić to wcześniej niż później.
Opieka hospicjum to przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa, zabezpieczenie ze strony medycznej, jak i psychologicznej. To pewność, że gdyby zaczęło się dziać coś złego, coś, z czym nie będziecie mogli sobie poradzić, zawsze istnieje możliwość wezwania lekarza lub pielęgniarki. Dzięki temu nie będziecie sami z chorobą taty.
Nie stopniujemy tutaj, czy tata ma objawy wystarczająco dokuczliwe, by już prosić o pomoc hospicjum, czy jeszcze nie. Dziś może nic się nie dzieje, ale w tej chorobie nie wiemy, co zdarzy się jutro lub za kilka dni. Dlatego lepiej załatwić opiekę hospicjum wcześniej, nawet "na zapas".
Tym bardziej, że pojawia się krwioplucie - może trzeba przepisać Cyclonamine, zrobić morfologię, to wszystko mógłby ogarnąć lekarz hospicyjny.
Zgadzam się, załatw hospicjum jak najszybciej. Ja bałam się samego słowa "hospicjum"- za namową onkologa jednak pojechałam "na zwiady" w piątek, dowiedziałam się że nie przyjmują nowych pacjentów, skończyły się fundusze, ale gdyby "coś" się działo mam dzwonić.
W poniedziałek pierwszy atak padaczki z utratą przytomności, pogotowie odmówiło udzielenia pomocy. We wtorek wizyta lekarki z hospicjum , wspaniała LEKARZ ,takiej do tej pory nie spotkałam, okazała tyle troski, zrozumienia, pierwsza wizyta trwała 4,5 godziny (tak, cztery i pół godziny), nawet pokazała jak mam zmieniać pampersa, sama to robiła BEZ RĘKAWICZEK, zapytała czy może umyć ręce. Nigdy do tej pory nie spotkałam takiego lekarza,. Wizyty były codziennie, chociaż wiem , że należą się chyba raz w tygodniu, codziennie była pielęgniarka, nie musiałam lecieć do apteki szukać leków, wszystkie dostałam na kilka dni (wszystko miała przy sobie)dostałam łóżko sterowane na pilota( nieoceniona pomoc), nawet morfinę dostałam w strzykawce gotową do podania, jedna z wizyt nawet w niedzielę po 21.00
Chylę głęboko czoło przed lekarzami z hospicjum, są wspaniali, bardzo pomagają choremu i rodzinie.
Przy rozliczaniu PIT-a już nie będę miała wątpliwości komu mam przekazać 1% podatku, mówię to wszystkim znajomym.
Załatw hospicjum, na pewno będzie Ci lżej i psychicznie i fizycznie. Nawet po śmierci Męża, nie opuścili mnie, mamy nadal kontakt.
Pozdrawiam serdecznie
Koniecznie zgłoś pierwszą wizytę, nie obawiaj się,
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum