Pamiętam jednak jak sama odchodziłam od zmysłów, kiedy mama przestawała jeść i pić i kiedy nie wiedziałam co robić.
U nas rzeczywiście tak było, że mama zaczęła stopniowo krztusić się wszystkim na krótko przed śmiercią.
U Nas również tak było
macias, Pozdrawiam.
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
a ile przed śmiercią zaczęło się to krztuszenie, ile u Was trwał okres kiedy chory nie mógł już wstać z łóżka? może moje pytania są dziwne ale chciałbym wiedzieć ile jeszcze nam zostało mimo iż wiem że nikt nie jest w stanie tego kreślić :(
chciałbym wiedzieć ile jeszcze nam zostało mimo iż wiem że nikt nie jest w stanie tego kreślić :(
Myślę, że sam odpowiedziałeś sobie na to pytanie. Nikt nie jest w stanie tego określić. U każdego chorego mimo iż objawy są podobne to czas się różni.
macias napisał/a:
a ile przed śmiercią zaczęło się to krztuszenie,
Dokładnie nie powiem ale u Nas było to coś około tygodnia (10dni?) przed śmiercią.
macias napisał/a:
ile u Was trwał okres kiedy chory nie mógł już wstać z łóżka?
Ten okres u NAS trwał około 2 tygodnie. Tzn pomagałam tacie usiąść na wózek kiedy był w szpitalu aby na chwilkę zjechać na dwór. Pomagałam na chwileczkę usiąść na łóżku. W domu pomagałam usiąść na fotel, bliżej okna-tato chciał popatrzeć na świat W tym czasie, tych 2 tyg tato zupełnie nie mógł sam się podnieść.
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
macias, Moj Tatus kilka godz przed odejsciem jeszcze lykal proszki.Co prawda tydzien czasu ktory spedzil w szpitalu nie chcial pic na jeden raz nutridrinkow,tylko na trzy razy.ale pil z butelki bez slomki.gdy wychodzilam ze szpitala po raz ostatni go widzac napil sie jeszcze z moja pomoca (trzymalam za kubek,tata tez) wody gazowanej.trzymalam bo byl przerzut do mozgu i rece byly slabe.balam sie zeby sie nie zalal.u nas nogi wysiadly ale tez nie calkiem przy przerzucie do mozgu..Takze u nas bylo calkiem inaczej..Jedyne co mnie zaniepokoilo,to wiem ze czul Tatus smierc..Bo p[owiedzial mi albo mnie stad zabierzesz albo bedziesz mi chryzantemy przynosic...widzial jakis figurantow 3 dni przed odejsciem...mowil ze przychodza do niego..jacys ludzie..a i tego ostatniego dnia gdy kazal mi juz isc jak nigdy ..powiedzial zebym zgasila juz swiatlo..czyli albo dostawal bolesci i nie chcial bym wiedziala albo swiatlo Go razilo...Bog Jeden wie.
W kazdym razie moja rada jest taka..nie zamartwiaj sie na zapas..badz przy Tacie,mow ze Go kochasz rozmawiaj o wszystkim smiej sie..bo potem jak ja bedziesz mial piekne wspomnienia..jesli Bog Tatke zawola nic nie zrobisz.Jedno jest pewne ..tam bolu nie ma..
Duzo sily bardzo duzo...usciski
_________________ Kocham Cię Tatulo !!! Ty Tylko Go poprowadz,Tobie powierza swa droge..Panie moj.
Macias, Twoje pytania wcale nie są dziwne. Nie dziwię Ci się, że chcesz wiedzieć. Ja i moja siostra straciłyśmy sporo czasu na bieganie po lekarzach, zeby wysondować co dzieje się z mamą i dlaczego, czasu, który mogłyśmy spędzić przy Mamie, bo był bardzo cenny. O to mam żal, że nikt nam nie chciał szczerze powiedzieć, co się dzieje, nikomu nie przeszło przez gardło, że tak już jest, będzie i nic nie można poradzić.
U nas było dokładnie tak jak u Anelii, krztuszenie zaczęło się tydzień przed śmiercią. Z dnia na dzień było coraz gorzej, dwa dni przed Mama nie mogła już niczego przełknąć, nawet wody.
Dziesięć dni przed, mama nie wstawała już z łóżka. Wcześniej miała kłopoty z chodzeniem, ale jeszcze przesadzałyśmy ją na kanapę czy na wózek a potem już nie dawała rady podnieść się do pozycji siedzącej.
Tak jak napisała Gonia, teraz ważne jest, żebyś spędzał z Tatą jak najwięcej czasu. Mów, że kochasz, przytulaj, okazuj uczucia. Uwierz mi, że wspomnienia tych chwil będą dla Ciebie czymś najcenniejszym.
Nie wiem czy podczytujesz wątek o umieraniu na tym forum, jeśli nie to zachęcam. Te wszystkie straszne historie tam opisane i to czego się dowiedziałam bardzo mi pomogły przeżyć ten dramatyczny czas.
Wiem, że jest Ci ciężko. Pamiętaj, że najważniejsze jest DZISIAJ. A dzisiaj Twój Tatuś żyje, ciesz się tym, cieszcie się razem wspólnie spędzonymi chwilami. Ja oddałabym wszystko, żeby przez jedną chwilę potrzymać Mamę za rękę...
macias, u nas było niestety podobnie - ok. 10 dni przed ...... krztuszenie, kłopoty z połykaniem, mama też jadła prawie do końca sama, jeszcze w poniedziałek (w czwartek odeszła) jadła sama rybkę z ziemniaczkami ..... baaaardzo powoli jej to szło i straaasznie długo przeżuwała ale zjadła sama, a piciem ZAWSZE się zaksztusiła ...... bo niestety choroba zabrała jej już pewne odruchy ;(( to tak po prostu jest .... i innej odpowiedzi chyba nie ma ;(
Takie pytania są normalne, każdy chciałby to wiedzieć ile nam czasu zostało z najbliższym..... ;(( Ciesz się każdą najmniejszą chwila.
Pozdrawiam i DUŻO sił Ci życzę - myślami jestem z Wami....
Pisz wszystkie objawy po kolei - będzie Ci łatwiej - pisz wszystko co Cie trapi...
Macias, pamiętaj, że podłączenie kroplówki powoduje większy obrzęk mózgu i płuc.
Najlepiej, jak będziesz o wszystko pytał lekarza z hospicjum, w moim przypadku byli bardzo wspaniali, dokładnie wszystko tłumaczyli , byli na wizycie "na zawołanie". Dostałam nr tel. komórkowego, mogłam dzwonić o każdej porze, nawet w nocy.
Serdecznie pozdrawiam, spokojnego dnia życzę
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
na razie tata je sam, śniadanie dziś zjadł sam, czasem mam go trochę karmi jak widzi że za szybko je żeby się nie zakrztusił. Kontakt z hospicjum domowym mamy, numer komórki do p. doktor też mam i p. doktor też jest wspaniała
Witam,
na razie jest bez zmian, rozmawiałem wczoraj z p. doktor z hospicjum i mówiła że można założyć sondę ale ona nie poleca, my z mama też stwierdziliśmy że sonda nie wchodzi w grę,
Lekarz wie co mówi i robi ..... nie wiem nawet jak z tą sondą, bo mamcia nie miała zakładanej, ta choroba po prostu toczy się swoim torem i chyba nic nie stanie jej na drodze :( Trzymajcie się ciepło i pisz na bieżąco co u Was ..... Pozdrawiam
Rozumiem, jak ciężko jest podjąć taką decyzję. Powiedzmy, że ja miałam 'łatwiejszą 'decyzję, Mąż był nieprzytomny. Co innego z osobą przytomną, poruszającą się, próbowaliście nutridrinki? na strzykawkę zakłada si,ę taki wentylek, rureczka zakręcona (dostałam w hospicjum) do podawania płynów, delikatnie wstrzykuje się do buzi na stronę policzka, bez odruchu połykania samo spływa. Konieczne nawilżanie ust wodą, może być gazić owinięty na łyżeczkę.
Serdecznie pozdrawiam
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum