Basiu, znam twoją sytuację (czytałam) i bardzo ci współczuję. Wygląda na to, że życie z niewiadomych powodów postanawia nas czasem kopać po tyłku bez ustanku. Bardzo trudno wtedy zachować równowagę psychiczną. Dziękuję Ci za wsparcie
Dziękuję także Richelieu, DSS, Gaździe, jo_a i Ptaszenio. Kocham Was
No dobra, jadę na weekend do Gazdy
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2014-09-15, 22:08 ]
Też się cieszę Nie chcę wątku kciukowego. W zupełności wystarczy priv, mail, telefon.
[ Dodano: 2014-09-24, 10:39 ]
Madzia70 napisał/a:
[b]
Na Twoim miejscu udałabym się do przełożonego Doktora Frankensteina celem zasięgnięcia jego opinii na temat zasadności podjętego leczenia.
Zrobiłam to wczoraj, relacja w odpowiednim miejscu, czyli tu: http://www.forum-onkologi...6,30.htm#230662
Dodam, że przełożony, który jest księdzem, troskliwie przyniósł mi spory zapas chusteczek na otarcie łez, jaki zużyłam podczas dłuuugiej rozmowy...
Madzia70 napisał/a:
[b]
Bardzo bym chciała przeczytać niedługo relację z Twojego wyjazdu
W sobotę, kiedy byłam na zlocie u Gazdy, zadzwonili do mnie z Siemianowic z pytaniem, czy nadal jestem zainteresowana leczeniem. Odparłam, że tak i poprosiłam o umieszczenie mnie na liście rezerwowej, jeśli takowa istnieje, z powodu komplikacji rodzinnych. Mam zadzwonić do nich sama, kiedy rozwiążę swoje problemy i będę gotowa na hiperbarię. Mam pytanie do zorientowanych, kto może lub powinien w takim przypadku dać mi zwolnienie L-4? Onkologia, która mnie skierowała do Siemianowic? Leczenie ma trwać aż TRZY miesiące
Rozumiem, że na filmiku jesteś Ty i Twój mąż?
No i Mozart....takie niewiniątko
Tak to właśnie my. Mozart jest na innym filmiku, będącym wspomnieniem i epitafium zrazem. Niestety, odszedł na łono Abrahama.
Zoja 62 napisał/a:
la tych, którzy nie czytali książki Zoi
Raczej dla tych, co czytali. Kto nie czytał, nie będzie wiedzieć, o czym mowa.
Dziękuję za promocję Zoja
Dziękuję, Nika Mam ich sporo.
Cytat:
Przypominam, że jest to wątek merytoryczny.
Właśnie. Nie zapominajmy o tym.
[ Dodano: 2014-10-06, 18:23 ]
Przechodzę zatem do meritum. Nie jest dobrze ze mną. Problemy pozostawione samym sobie mają tendencję do pogłębiania się. Byłam dzisiaj u mojego chirurga twarzowo-szczękowego, ponieważ źle się ostatnio czuję. Spuchłam, boli mnie szczęka, dziąsło krwawi i cieknie z niego cuchnący szlam, a na dodatek w sobotę przebiła je kość mojej własnej żuchwy i sterczała tam sobie przez cały weekend. Potrzebowałam pomocy i interwencji chirurgicznej.
Był to kolejny martwiak. Moja dotknięta martwicą popromienną kość wciąż się sekwestruje, czyli od zdrowej tkanki (o ile z takiej w ogóle jeszcze coś pozostało) oddzielają się fragmenty martwej. Rozpada mi się dolna szczęka?
Zrobiliśmy zdjęcie rentgenowskie. Jest gorzej niż myślałam. Zieje na nim wielka dziura, której rok temu tam nie było. Kość jest w tym miejscu już tak cienka jak bibuła i grozi patologicznym złamaniem. Martwica dochodzi do nerwu. Może to grozić bólem trudnym do opanowania, utratą czucia w dolnej partii twarzy, a może częściowym paraliżem?
Na pytanie, czy nie można tej kości załatać, doktor mówi, że przy tak rozległym, przewlekłym stanie zapalnym nic się nie przyjmie. Dostałam skierowanie na TK twarzoczaszki. Muszę zapłacić za tomograf, bo skierowanie jest z prywatnego gabinetu. Kolejny wydatek
Jutro rano idę się zarejestrować. W miejscu zamieszkania. Mogłabym oczywiście pojechać do Gliwic, ale ze względu na czas i koszty przejazdów (zapewne kilku) raczej mi się nie kalkuluje, choć niewątpliwie jutro i tam zadzwonię, żeby przedstawić swoją sytuację.
Doktor tymczasem będzie intensywnie myśleć nad możliwościami ratunku.
Czy terapia tlenowa w Siemianowicach mogłaby pomóc w tej sytuacji i na ile?
Gwarancji chyba nie ma, jak w każdym leczeniu, ale jakaś szansa, iskierka nadziei...
Tyle że ja nie mogę spróbować z wiadomych powodów.
Mężowi wszczepili w rękę przetokę żylno - tętniczą do dalszych dializ. Zabieg pod narkozą trwał dwie i pół godziny. Plany hospicjum są jak widać dalekosiężne.
A w piątek przyjeżdża teściowa
Teściowa przyjedzie? To z całą pewnością będziesz mogła liczyć na dobre rady, i dowiesz się co robisz źle...
Zoi, może jednak założymy wątek komentarzy? Bo Ci się bałagan w wątku zrobi (już robi), i nie będzie wiadomo co, gdzie, i jak, a najbardziej jak doradzić...
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Nie chciałam obciążać serwera. Dobra, przekonałeś mnie Zakładaj i przerzuć tam te ostatnie dygresje. Bo chyba nie jesteś aż tak zdeterminowany, żeby wyczyścić go z "kciuków" i innych takich tam od początku... A jak go zatytułować? "Moja teściowa i inne potwory" czy może "zoi i przyjaciele", a może "rozważania zoi"? Hm, masz jakiś pomysł?
[ Dodano: 2014-10-07, 19:04 ]
Byle nie "kciuki". Nie cierpię trzymania kciuków wolę rzeczową radę oraz tzw. wsparcie merytoryczne, czyli sensowne.
A teraz, uwaga, będzie merytorycznie i proszę tego nie przerzucać nigdzie indziej:
Zarejestrowałam się na TK, mimo iż płacę za badanie, więc omijam kolejkę, to i tak termin wyznaczono dopiero na 27 października. Gdybym chciała na NFZ, to najwcześniejszy wolny termin byłby pod koniec stycznia 2015. Mam nadzieję, że do czasu wykonania tomografii nie stanie mi się nic, co mogłoby być nieodwracalne w skutkach. Wyniki będą pewnie na początku listopada.
Przespałam się z problemem, przepłakawszy uprzednio pół nocy, a rano podjęłam decyzję. Bez względu na wszystko zamierzam rozpocząć leczenie tlenem hiperbarycznym. Sytuacja jest alarmująca, a moje bezgraniczne poświęcanie się kosztem własnego zdrowia nie uzdrowi ani nie uratuje mojego męża. Muszę tylko zapytać w Siemianowicach czy przerwanie terapii np. na tydzień w sytuacji alarmowej, jak pogorszenie się stanu męża lub jego śmierć, umożliwi mi jej kontynuowanie. Mam wielką nadzieję, że pójdą mi na rękę. Moja sytuacja jest specyficzna. Z jednej strony nie mogę już dłużej odkładać terapii, a z drugiej strony stan męża, który teraz jest w miarę stabilny, może się w każdej chwili zmienić. Przedyskutowałam to dzisiaj z mężem i on jak najbardziej popiera moją decyzję. Hiperbaria jest od poniedziałku do piątku. W piątek mogłabym więc wracać na weekend do domu. Spędzałabym z mężem trzy dni, w pozostałe cztery odwiedzałaby go moja rodzina, zaopatrując w potrzebne rzeczy. O jego rodzinie nie wspominam. Nic nie stałoby się, gdyby poświęciła mu nieco więcej czasu i uwagi. Dobrze myślę? Przy okazji skierowania na badanie poziomu kreatyniny, może poproszę też lekarza o receptę na antydepresant. Przyda się w kryzysowych sytuacjach, bo zaczynam mieć już dość własnych łez.
Byle nie "kciuki". Nie cierpię trzymania kciuków wolę rzeczową radę oraz tzw. wsparcie merytoryczne, czyli sensowne.
W porządku, będą 'komentarze'. Zabieram się do roboty.
Mam małą prośbę: udawajmy, że nie zauważyliśmy nazwy działu, w którym ten wątek powstanie, dobrze ?
zoi napisał/a:
Przespałam się z problemem, przepłakawszy uprzednio pół nocy, a rano podjęłam decyzję. Bez względu na wszystko zamierzam rozpocząć leczenie tlenem hiperbarycznym. Sytuacja jest alarmująca, a moje bezgraniczne poświęcanie się kosztem własnego zdrowia nie uzdrowi ani nie uratuje mojego męża.
zoi napisał/a:
Przedyskutowałam to dzisiaj z mężem i on jak najbardziej popiera moją decyzję.
Moim zdaniem to bardzo bardzo mądry i dojrzały wybór. I najlepiej świadczy o dojrzałości Waszej wzajemnej miłości.
Mężowi niestety nie możesz pomóc ani Ty, ani ktokolwiek inny, sobie - możesz i powinnaś.
Także dla niego, bo na pewno chce, byś jak najlepiej zadbała o swoje zdrowie.
zoi napisał/a:
Nic nie stałoby się, gdyby poświęciła mu nieco więcej czasu i uwagi. Dobrze myślę?
Bardzo dobrze. I nie przejmuj się, ani nie zajmuj tym więcej: wobec tego, o czym wyżej,
aż szkoda i nie przystoi tracić czasu ani myśli na rzeczy lub osoby tak nie warte tego,
by miały zajmować miejsce Twoje, męża i Waszej miłości.
Cytat:
może poproszę też lekarza o receptę na antydepresant. Przyda się w kryzysowych sytuacjach, bo zaczynam mieć już dość własnych łez.
Tak jest - może być bardzo przydatny i pomoże Ci lepiej znaleźć się w trudnych chwilach, kiedy będzie to potrzebne.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Zoi nie bierz recepty na lek antydepresyjny od pierwszego z brzegu lekarza, są bardzo różne leki w tym takie wpływające na biochemię mózgu. Jeżeli nie masz depresji (bo trzeba mieć diagnozę) to taka korekta może mieć fatalne skutki (np myśli samobójcze). Psychiatra jest w tym lepiej zorientowany. Bo z tego co piszesz to nie wygląda na depresję. Jesteś w takiej sytuacji ogólnej że "tylko wyć" ale to nie dowodzi że Twój mózg pracuje nieprawidłowo.
Cóż mogę Ci powiedzieć - trzymaj się!
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Zoi nie bierz recepty na lek antydepresyjny od pierwszego z brzegu lekarza, są bardzo różne leki w tym takie wpływające na biochemię mózgu.
Ale ja wiem, czego konkretnie chcę i od kogo. Zrobiłam rozeznanie i wywiad wśród biorących, a poza tym potrzebuję wsparcia w momentach krytycznych, bo zwyczajnie już sobie z tym nie radzę. Za dużo i już! Nie pomaga medytacja, wizualizacja, a tym bardziej teściowa!!! Mam problemy z koncentracją i rozwalony cały układ nerwowy. Nie panuję nad emocjami. Płaczę tam, gdzie nie powinnam, a jak zacznę, to tak się nakręcam, ze nie mogę przestać. Mam tego zwyczajnie dość!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum