[ Dodano: 2014-11-04, 15:52 ]
Jutro rano dzwonię do Siemianowic...
A poza tym jakoś pozbierałam się bez pomocy "prochów". Ostatecznie nie poszłam do żadnego lekarza, poza chirurgiem twarzowo-szczękowym. Poukładałam sobie parę spraw, może co nieco wyparłam ze świadomości, żeby móc dalej spokojnie żyć, powiedziałam też kilka gorzkich słów prawdy rodzinie męża i jakoś zrobiło mi się lżej na duszy
Cóż, wynik "Ameryki nie odkrywa", zwłaszcza zapis, że ujawnione zmiany mogą odpowiadać martwicy popromiennej.
Pytanie, jakie się nasuwa: jak i co można z tym zrobić, by było lepiej. Niestety nie znam na nie odpowiedzi.
Wszystko jest zrozumiale opisane, także wskazanie do wykonania uzupełniającego badania MRI,
a czego nie wiadomo, da się wygoglać, jak np. choćby ta concha bullosa: http://pl.wikipedia.org/w...Cowina_puszkowa
Bardzo dobrze, że poukładałaś te - niełatwe - sprawy i powiedziałaś co komu było do słuchu potrzeba.
Skoro nie masz osoby, która mogłaby o Ciebie zadbać i zatroszczyć się, musisz sama to zrobić
i zastąpić tych, którzy zrobić tego nie mogą.
Trzymaj się, Zoi,
żałuję, że nie jestem w stanie bardziej pomóc.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Dzięki za ciepłe słowa, Rich. MRI nie będę teraz robić. I mój doktor, i profesor uważają, że nie ma takiej potrzeby i należy poczekać z tym do zakończenia hiperbarii. Właściwie to chyba nic się nie da z tym zrobić. Jedyna nadzieja, że terapia tlenowa pomoże, ale gwarancji nie ma, jak w przypadku każdej jednej terapii. Nieźle mnie popalili tą radioterapią. Właśnie się dowiedziałam, że kręgi szyjne też ma z leksza podpieczone.
Węzłami nie przejmuję się, bo to pewnie skutek przewlekłego stanu zapalnego. Kilka miesięcy temu robiłam histopatologię wyciętych martwych tkanek miękkich i kości i nie było tam komórek rakowych. Warstwa twarda kości nie została jeszcze przerwana i ma jakiś centymetr grubości, więc nie powinna w tej chwili złamać się patologicznie, bo tego się obawialiśmy.
Najgorsze jest to, czego nie ma w tym opisie, a co widać na zdjęciach. Martwica dochodzi do nerwu i jest już bardzo blisko. I to mnie najbardziej w tej chwili niepokoi.
Puszka powietrzna w kości nosa to taka moja wada anatomiczna, podobnie jak skrzywiona przegroda. Nie przeszkadza, więc mogę sobie z tym żyć dalej.
[ Dodano: 2014-11-05, 11:39 ]
Zaczynam terapię w Siemianowicach jutro w samo południe.
Czy ktoś wie, kto może mi dać L-4? Onkologia nie, Siemianowice nie, mój lekarz nie, więc kto, do diaska? lekarz rejonowy też nie da, bo nie mam żadnej kartki z tych Siemianowic, więc na jakiej podstawie? To wszystko jest chore!
Jadę już dzisiaj bez zwolnienia. Będę rozmawiać jutro na miejscu. Jeśli nikt mi nie da L-4, to będę musiała zrezygnować z leczenia. Muszę przecież z czegoś żyć. Pielęgniarka, z którą rozmawiałam przez telefon, powiedziała mi, że u nich to jak w rentgenie, wchodzi się i wychodzi, więc nie dają zwolnień. Dobre sobie. Wchodzi się do komory na półtorej godziny przez sześćdziesiąt dni pod rząd (oprócz weekendów), czyli 3 miesiące. Nawet gdybym chciała dojeżdżać codziennie 170 km w jedną stronę, to zabrałoby mi to tyle czasu włącznie z leczeniem, że nie wystarczyłoby już go na pracę. Jakaś paranoja normalnie. Spadam, bo muszę się pakować.
Hej Zoi! Nie martw się. Na pewno w Siemianowicach dostaniesz L-4. Skoro nie masz żadnego dokumentu z Siemianowic to pewnie boją się dać to zwolnienie. Trzeba ich też zrozumieć.
Cieszę się bardzo, że tam jedziesz. Teraz jest jeszcze taka ładna pora roku. Wypoczywaj dużo na spacerach. No i w miarę możliwości kontaktuj się z nami. Tak bardzo bym chciała, żeby to leczenie tlenem pomogło Ci. Trzeba wierzyć! Pozdrawiam i powodzenia
Dostałam glejt z hiperbarii dla lekarza pierwszego kontaktu. Myślę, że na tej podstawie będę mogła pójść na zwolnienie na czas leczenia. Nie wiem jeszcze czy będę jeździć do siebie do przychodni, czy do którejś z tutejszych. Zorientuję się w najbliższych dniach. Pozdrawiam.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2014-11-07, 20:18 ] Super !
Nie podoba mi się ten post, powinnaś być na leczeniu!
A mnie nie podoba się ten post. Jestem tam, gdzie powinnam być!
Basia2000 napisał/a:
Zoi, mam nadzieję, że to tylko odwiedziny w domu i , że nie przerywasz leczenia? Jak znosisz to leczenie?
Basiu, źle to znoszę. Ale początki zawsze są trudne, pocieszam się. Na dodatek złapałam infekcję, która na stracie zdyskwalifikowała mnie do dalszego leczenia (nie wykluczone, że przyczyniła się do tego sama hiperbaria). Odesłali mnie do domu, żebym się wykurowała. Dostałam tydzień zwolnienia od lekarza rodzinnego i kuruję się. Dobrze mi w domu.
W poniedziałek będę dzwonić do Siemianowic z pytaniem, co dalej. Jeśli nadal będą odmawiali wystawienia L-4 na czas terapii, to nie będę mogła jej kontynuować z przyczyn obiektywnych. Generalnie jest ciężko i wciąż pod górkę ze wszystkim. Na dodatek stan mojego męża pogorszył się
W kwestii zwolnienia dodam, że nikt nie może go wystawić poza placówką, w której się leczę, co jest oczywiste dla wszystkich, tylko nie dla tej placówki . Sprawa oparła się już o rzecznika praw pacjenta. Nie ja interweniowałam. Zrobił to ktoś inny z naszego Forum, chyba z dobrym skutkiem, co okaże się po niedzieli.
Kochana Zoi
Tak mi przykro z powodu Twojego męża, tu czekają Ciebie pewnie ciężkie chwile, o których wiedziałaś, ze nadejdą, ale na które nigdy nie da się przygotować. Mam wielką nadzieję, że w końcu uda się pozytywnie załatwić sprawę tego nieszczęsnego zwolnienia, to niezrozumiała i absurdalna sytuacja. Kuruj się i wracaj na leczenie.
Ściskam mocno.
Drugi raz to samo - uraz ciśnieniowy ucha! Bo to nie była jednak infekcja za pierwszym razem. Tym razem odesłano mnie do laryngologa (znowu prywatnie!). Błona bębenkowa wciągnięta do środka, obrzęk trąbki słuchowej... Laryngolog miał przedmuchać ucho od wewnątrz. Nie dało się. Mam krzywą przegrodę nosową, obrzęk błon śluzowych i w ogóle chyba jakiś problem z drożnością zatok po radioterapii. Lekarz w pracowni hiperbarii powiedział, że w tym stanie nie wpuści mnie, bo pęknie mi błona bębenkowa pod naporem wysokiego ciśnienia i dopiero będzie problem.
Wypróbowałam wszystkie metody wyrównywania ciśnienia w uszach stosowane przez płetwonurków. Dwa razy jakoś z trudem się udaje, za trzecim razem zatyka mnie, pojawia się silny ból, a potem uraz fizyczny. Tym razem jest gorzej, bo nadal nie dosłyszę na prawe ucho. Od pięciu dni nie odetkało się, niestety
A i z mężem jest coraz gorzej. Stan, który był w miarę stabilny, niestety, pogarsza się z tygodnia na tydzień. Jest fatalnie. Obawiam się, że nie dożyje świąt. Musiałabym nie mieć serca, żeby go teraz zostawić...
Wciąż pod górkę
[ Dodano: 2014-12-01, 23:13 ]
Moderator na ratunek! Proszę, niech ktoś poprawi czeski błąd w temacie tego posta. Przywrócenie możliwości edycji zaoszczędziłoby wszystkim czasu. Propozycja do rozważenia.
Wypróbowałam wszystkie metody wyrównywania ciśnienia w uszach stosowane przez płetwonurków. Dwa razy jakoś z trudem się udaje, za trzecim razem zatyka mnie, pojawia się silny ból, a potem uraz fizyczny. Tym razem jest gorzej, bo nadal nie dosłyszę na prawe ucho. Od pięciu dni nie odetkało się, niestety
Mimo wszystko uważam, że powinien zająć się tym lekarz. Samodzielnie - obyś nie napytała sobie jeszcze jakiejś kolejnej biedy.
zoi napisał/a:
A i z mężem jest coraz gorzej. Stan, który był w miarę stabilny, niestety, pogarsza się z tygodnia na tydzień. Jest fatalnie. Obawiam się, że nie dożyje świąt. Musiałabym nie mieć serca, żeby go teraz zostawić...
Wiem i pamiętam o Was.
I doprawdy nie wiem, co można napisać, doradzić. Bardzo trudne to wszystko, współczuję Ci najserdeczniej.
zoi napisał/a:
Moderator na ratunek! Proszę, niech ktoś poprawi czeski błąd w temacie tego posta.
Poprawione.
Zawsze i śmiało niech każdy pisze - od tego m.in. tu jesteśmy i zawsze chętnie służymy pomocą.
zoi napisał/a:
Przywrócenie możliwości edycji zaoszczędziłoby wszystkim czasu. Propozycja do rozważenia.
Rozważona odmownie. I ostatecznie.
Po nadużyciach, jakie się w zamierzchłej przeszłości zdarzały, nie może być inaczej.
A praktycznie stała dostępność moderatorów na forum moim zdaniem problem całkowicie rozwiązuje,
jak napisałem w odpowiedzi na poprzedni cytat.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Dzięki, Rich, jak zawsze na posterunku, ale dalej jest błąd HIPERBARII ma być. Aaa, faktycznie.
Ostatecznie wypowie się profesor Składowski, który mnie na to leczenie skierował. Wygląda na to, że jakoś mi raczej nie służy. Już na starcie same problemy i powikłania. Może ja nie mogę po prostu, a już z całą pewnością tego dalej nie chcę. Po tym, co tam przeszłam, panicznie się tego boję
[ Dodano: 2014-12-01, 23:45 ]
Pozwolę sobie załączyć opracowanie naukowe dla zainteresowanych ewentualnie... Evelina po hiperbarii ma zanik nerwu wzrokowego, to tak na marginesie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum