1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak jelita grubego z przerzutami do wątroby
Autor Wiadomość
madi356 


Dołączyła: 10 Cze 2011
Posty: 69
Pomogła: 3 razy

 #106  Wysłany: 2014-01-10, 15:53  


Operacja sie udala...ufff.....nie pisalam wczoraj, bo w sumie dzisiaj sie wiecej dowiedzialam. Lekarz operujacy powiedzial, ze byla to bardzo ryzykowna operacja, nie spodziewal sie takiej. Na TK jamy brzusznej caly czas wykazywalo tylko 2 przerzuty na watrobie, z czego jeden blisko zyly wtornej....a po otwarciu okazalo sie, ze Tatko ma 8 przerzutow i musieli wyciac caly bodajze prawy plat watroby. Wycieli rowniez wezly chlonne, ale nie wiem czy byly zajete przez nowotwor :( Lekarz powiedzial, ze co widzial zlego to wycial.....i z tego trzeba sie cieszyc? Ale co dalej...jak skorupiak ciagle robi przerzuty :( Ale dobre i pol roku razem! Tylko jak Tatko bedzie funkcjonowal z polowa watroby?
 
Małgosia81 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 791
Skąd: Świętokrzyskie
Pomogła: 97 razy

 #107  Wysłany: 2014-01-10, 16:01  


madi, moja mama miała w marcu poprzedniego roku usunięty prawy płat wątroby, w węzłach na szczęście nie było komórek nowotworowych i jak na razie ok, poza pooperacyjnymi zmianami które sprawdzamy jest ok. Gdybyś miała jakieś pytania to służę, poza tym na moim wątku możesz poczytać z jakimi później trudnościami się borykałyśmy.
pozdrawiam
_________________
[*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
 
madi356 


Dołączyła: 10 Cze 2011
Posty: 69
Pomogła: 3 razy

 #108  Wysłany: 2014-01-15, 11:15  


Tatko dzisiaj dostal goraczki :( Nie wiedza co to :( Maja Tacie robic usg i jakies inne badania....Jak myslicie skad ta goraczka?
 
alaslepa 
MODERATOR



Dołączyła: 21 Lip 2012
Posty: 694
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 313 razy


 #109  Wysłany: 2014-01-15, 11:47  


madi356 napisał/a:
Jak myslicie skad ta goraczka?
Operacja była całkiem niedawno, może w organizmie rozwija się stan zapalny(powikłanie po operacji).
Dobrze że mają tacie robić badania, dzięki temu są większe szanse ustalenia źródła gorączki i odpowiedniego leczenia.
_________________
www.fundacja-onkologiczna.pl
 
Małgosia81 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 791
Skąd: Świętokrzyskie
Pomogła: 97 razy

 #110  Wysłany: 2014-01-15, 20:59  


madi, sama gorączka? nie ma kaszlu, bólu w klatce piersiowej i grypowych objawów? jeśli tak od razu rtg płuc, jednym z pooperacyjnych skutków ubocznych bywa zapalenie płuc. (u nas tak było, a zaczynało się "niewinnie niby przeziębienie").
pozdrawiam
_________________
[*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
 
madi356 


Dołączyła: 10 Cze 2011
Posty: 69
Pomogła: 3 razy

 #111  Wysłany: 2014-01-16, 11:01  


Kochani ja nie wiem z czego ta goraczka :( Usg i badania krwi w normie, a dzisiaj Tatko juz goraczki nie ma......nie wiem, moze sie tak przejal .....a dzisiaj na sali obok (wczesniej lezal z Tatem) zmarl 24-letni chlopak :( Jak ten raczysko zjada ludzi....
 
lilith 


Dołączyła: 03 Kwi 2014
Posty: 1

 #112  Wysłany: 2014-04-03, 08:14  


Madi, i jak tam się czuje Twój Tato? Mój miał wczoraj operację, guz duży, ale wycięli, przerzuty na węzły chłonne i nacieki na wątrobie. Wyniki hist.pat. pewnie dopiero za 2 tyg, ale lekarz powiedział, że prawdopodobnie będzie chemia. Nie wiemy jeszcze jak duży obszar wątroby jest zajęty. Jesteśmy z Mamą całkowicie załamane.

[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2014-04-03, 09:26 ]
lilith, jeśli chcesz opisywać historię swojego taty - załóż swój wątek, nie rób tego w cudzym.

 
madi356 


Dołączyła: 10 Cze 2011
Posty: 69
Pomogła: 3 razy

 #113  Wysłany: 2016-01-11, 11:08  


Witajcie. Długo nic tutaj nie pisalam, bo w sumie i nie mialam czasu i sil na pisanie ale zaglądam często. Moj Tata od ostatniego czasu mial 2 zabiegi termoablacji, potem dostał żółtaczki mechanicznej rok temu w lutym i w związku z tym miał wprowadzane zastawki jakies.....na jesien okazało się ze ma znowu jeden przerzut na tej nieszczesnej wartobie i zaproponowali Tacie chemoembolizacje. Tata przeszedł 2 zabiegi pomyslnie, 3 zabieg mial 16 grudnia 2015, 18 grudnia wrocil do domu, wypisany w stanie dobrym. Nastepnego dnia tata zaczal goraczkowac do 39, 5 st, konsultowalismy sie z lekarzem, to nas uspokoil ze po takim zabiegu i do 3 tyg pacjenci goraczkuja tak wysoko ale po swietach zeby zrobic usg u swojego rodzinnego. Rodzinny nie chcial robic usg tylko dal skierowanie do szpitala w Warszawie tam gdzie Tata sie leczy. No i zawieslismy tate 28 grudnia i tak lezal czekal, mial zrobione tyllko usg, wiecej nikt mu nic nie robil bo goraczka spadla, dopiero jak zaczal bardziej zolknac zrobili mu tomograf i wyszlo ze ta zolc sie rozlewa i ze beda mu po Nowym roku poprawiac te zastawki lub nowe wkladac. I tak zwlekali z tym zabiegiem az w piątek 8.01 chcieli sprobowac i nie udalo sie bo sa tak drogi zolciowe pozapychane. A do tego tata ma caly brzuch opuchniety, nogi, jądra :( Ma jakas rurke w nosie, nikt nic nie mowi co to :( W sobote mama byla u takiej milej Pani dr to powiedziala ze stan pacjenta jest ciezki, ze zabieg sie nie udal, bo nie mogli sie dostac, ze w kazdej chwili mozna spodziewac sie najgorszego :( Ale powiedziala ze beda probowac, ze beda ratowac. A w czoraj poszlam z mam do innego lekarza, tak byl nieprzyjemny, chamski, tacy ludzie nie powinni byc lekarzami. Wkrzyczal nam ze mamy Tate zabierac do hospicjum bo oni nic juz mu robic nie beda itp. ALe przekazal to w sposob wulgarny, zero wspolczucia :( Boze jedyny co sie zrobilo, Tato jechal na zabieg w stanie rewelacyjnym, a teraz nie moze wrocic:( Nie moze pojsc o wlasnych silach do toalety. Jak ja mam to przezyc....ja nie dopuszczam takiej mysli, ze tatus moj kochany odejdzie....ma dopiero 57 lat :( Czy rzeczywiscie juz nic nie mozna zrobic ? Nie ma ratunku? Dlaczego puchnie?
 
missy 
MODERATOR



Dołączyła: 05 Paź 2014
Posty: 5198
Skąd: Trójmiasto
Pomogła: 1336 razy


 #114  Wysłany: 2016-01-11, 11:47  


madi356,
Cytat:
Dlaczego puchnie?

Ogólnie jest to po prostu skutek postępującej choroby nowotworowej, niewydolnej ( zapewne) wątroby, problemów związanych z utratą białka ( na skutek zarówno złego funkcjonowania narządów wewnętrznych jak i niewystarczającego odżywienia/upośledzonego przyswajania składników odżywczych). Możliwe, że oprócz przerzutów w samej wątrobie są również przerzuty w węzłach chłonnych jamy brzusznej i miednicy, które mogą powodować obrzęk limfatyczny. Powodów może być wiele - niemniej obecnie najważniejsze jest zapewnienie Tacie możliwie najlepszej opieki i leczenia łagodzącego wszelkie dokuczliwe objawy.
Choroba jest bardzo zaawansowana i w pewnym momencie trzeba podjąć decyzję, co do dalszych kroków. Nie zawsze kolejny inwazyjny zabieg przynosi ulgę, czasem jest jedynie wielką uciążliwością dla pacjenta.
Wiem, że nie są to słowa, które chciałabyś przeczytać. Piszesz, że Tata pojechał na udrażnianie dróg żółciowych w "rewelacyjnym" stanie a teraz jest b.źle. madi356, wcześniej też było źle, przerzuty w wątrobie i konieczność "przepychania" dróg żółciowych ( zakończona niepowodzeniem, zapewne z powodu zbyt dużego nacieku nowotworowego w obrębie przewodów żółciowych) nie rokują dobrze. Rurka w nosie to pewnie sonda dożołądkowa - Tata pewnie sam nie je?
Wskazówka dotycząca opieki hospicyjnej ( choć przekazana w fatalny sposób) na pewno jest sensowna, bardzo przyda się Wam takie wsparcie w opiece domowej nad Tatą.
Pozdrawiam ciepło.
 
madi356 


Dołączyła: 10 Cze 2011
Posty: 69
Pomogła: 3 razy

 #115  Wysłany: 2016-01-11, 12:16  


Tata dzisiaj dostał jedzenie rano, a ta rurka z nosa idzie do jakiegoś worka....mi to wyglada jakby coś sciekalo ale moze sie myle , nie mam pewnosci :( Z tego co Pani dr mowila w sobote to Tata nie ma nigdzie indziej przerzutow, tylko mial jednego guza na watrobie i przeprowadzali zabiegi chemoembolizacji i na podstawie wyniku TK Pani dr powiedziala ze przerzutow ngdzie wiecej nie ma, a ten guz po zabiegach sie rozpada. Dzisiaj Mama rozmawiala tel z pielegniarka (niestety nie mogla pojechac dzisiaj) i ta Pani powiedziala, ze dzisiaj nic Tacie nie robia, ale ze przepłukują to wszystko, bo wlasnie sie zrobil jakis ropien na watrobie (ze to jest jedno z powiklan po tej chemoembolizacji) i ze mieli pacjentow z takimi przypadkami i jeszcze udało sie przedluzyc zycie na kilka miesiecy. Ja nie chce slyszec ze zostalo nam 2-3 tyg, jak to wykrzyczal nam wczorajszy lekarz. Wiem, ze sama przed soba teraz sobie tlumacze, ale ciagle mam nadzieje.
A tak Tata mial malo bialka i byl niedozywiony o w chwili przyjecia na oddzial silnie odwodniony.
 
madi356 


Dołączyła: 10 Cze 2011
Posty: 69
Pomogła: 3 razy

 #116  Wysłany: 2016-01-13, 21:49  


Jutro jedziemy z mamą do lekarza, który podobno zajmuję się wizytami domowymi lub ewentualnie opieka w szpitalu ( to takie a'la hospicjum) i porozmawiamy jak ma to wyglądać. Nie chcemy Taty oddawac do szpitala, chcemy zeby byl z nami w domu.....Tak bardzo mi źle i cięzko :( ciagle nie wierze ze nic nie da sie juz zrobic :( Dzisiaj Tatko mowil ze jakby lepiej się czuję, opuchlizna mu z brzucha zeszła całkiem tylko te nogi spuchniete :(
Zastanawiam się ile Tatus jeszcze czasu spedzi z nami? Ile dni, tygodni nam zostało?
 
Basia77 


Dołączyła: 10 Mar 2015
Posty: 40

 #117  Wysłany: 2016-01-13, 22:24  


Madi Trzymaj sie
 
madi356 


Dołączyła: 10 Cze 2011
Posty: 69
Pomogła: 3 razy

 #118  Wysłany: 2016-01-13, 22:26  


Boże jest tak ciężko....
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #119  Wysłany: 2016-01-14, 00:29  


madi356 napisał/a:
Zastanawiam się ile Tatus jeszcze czasu spedzi z nami? Ile dni, tygodni nam zostało?


Nie myśl o tym bo się zadręczasz. Na niektóre rzeczy nie mamy niestety wpływu. Pielęgnujcie każdą chwilę z bycia razem.
:tull:
 
madi356 


Dołączyła: 10 Cze 2011
Posty: 69
Pomogła: 3 razy

 #120  Wysłany: 2016-01-14, 18:57  


Najbardziej boje sie momentu jak przywiozą Tatę do domu, wiem ze zyje ale porycze sie chyba strasznie :( Bo Tata nie wie, ze to koniec, ze nie ma nadzieii....on wierzy, ze bedzie zyl, wierzy ze zrobili mu zabieg a opuchlizna dlugo bedzie schodzic z nog i to mozna leczyc w domu, wierzy ze w szpitalu czekaja inni na lozka a on w takim stanie moze byc w domu.....jak patrzec jak odchodzi? On zyje nadzieja, ma ducha walki w sobie. Jakie to wszystko ciezki, przykre i jak boli:(
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group