JustynaS1975 dziekuję za miłe słowa. Mnie nadzieja i wiara nie opuszcza, ja wierzę, że będzie dobrze, musi być dobrze. A przecież "wiara czyni cuda" !
I w ogole jak cięzko nam docenic, to co mamy, docenić starania bliskich osób, zdać sobie sprawę z tego jak są ważni dla nas......dopiero w obliczu choroby czy śmierci życie nabiera inny sens, zauważamy sprawy do tej pory nieistotne....i cieszymy się ze zwykłego bycia razem, z uśmiechu, bo wiemy, że niedługo możemy tego nie mieć :(
Witajcie
Tata 11.11.2011r wrócił z kolejnej chemii. Czuje się dobrze, praktycznie zero objawów, jedynie wymioty go trochę męczą. Miał robione markery nowotworowe. oto wyniki:
CEA 1,67 (<5)
C19-9 4,55 (<37)
Podobno wyszły nieźle, ale ja się nie znam :( Może mi ktoś cos więcej napisac na ten temat?
Pozdrawiam
Witajcie
W ubiegły poniedziałek tata miał robiony rezonans magnetyczny. Dzisiaj wrócil z kolejnej chemii i odebrał wynik. Okazało się, że te zmiany co były poprzednio na watrobie są niewidoczne. ponizej napisane ze nastąpiła całkowita regresja. Nie wiem czy dobrze napisałam ze regresja? Nie mam niestety wyniku badania przy sobie. W każdym bądż razie lekarze mowią, ze chemia zadziałała i że rak się cofnąl i ze teraz tak jest jakby nie było choroby. Ale wiadomo nie ma co sie cieszyc za wczasu.....choc ja jestem mega szczęśliwa:)
W każdym bądż razie lekarze mowią, ze chemia zadziałała i że rak się cofnąl i ze teraz tak jest jakby nie było choroby. Ale wiadomo nie ma co sie cieszyc za wczasu..
Przeczytałam twój wątek bo jest zbliżony do mojego i nie ukrywam że dałaś mi ogromną nadzieję że u mojej mamy też zmiany na wątrobie "znikną", jak na razie czekamy jak zadecyduje lekarz chemia czy operacja najpierw.. Trzymam kciuki za Was i za Nas. Gorąco pozdrawiam i cieszę się z Wami
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
Witam, czytam to wszytko z nadzieją, że u nas bedzie podobanie. Moj tata na nowotwór jelita grubego miał miec usuwany operacyjne ale podczas operacji okazało sie, że ma 8 przerzutów na watrobę. Nie rozumiem czemu wczesniej tego nie było widac dopiero podczas zabiegu. Guz nie został wycięty została wprowadzona stomia. Szok i ból dla całej rodziny:(
Dziewczyny wiem co, czujecie....my przechodzilismy to samo, szok, strach, płacz...teraz też nie jest łatwo, bo wiemy, że rak może powrócić, ale cieszymy się każdym spędzonym wspólnie dniem. U Taty też prawdopodobnie byłaby najpierw chemia, a potem operacja, ale że pierwzy lekarz, który leczył tatę był do bani, lekarz od nas z małego miasetczka, to była operacja a potem dopiero chemia. Ale w sumie u nas tak zle to nie wyszlo, bo po chemii przerzuty z wątroby zginęly.
Trzeba wierzyć....Ja chyba jako jedyna wierzyłam, że to, że tata ma raka złosliwego i przerzuty nie oznacza odrazu śmierci. Wszyscy w to wątpili, juz się zastanawiali jak to bedzie jak Tata umrze bo przeciez rak-nie ma szans....a mi się gotowało w środku jak tego słuchałam i powtarzałam:" Ludzie rak to nie jest odrazu wyrok i koniec życia!!! Jest chemioterapia i inne metody leczenia!" I dzięki Bogu na razie jest ok. Także ja wierzę, że i u Was będzie dobrze
Jestem z Wami i ściskam mocno.
Witajcie. Zaglądam na forum można powiedzieć codziennie, czytam Wasze posty, łącze się z wami wszystkim w bólu i w modlitwie. Sama praktycznie nie piszę, bo u nas bez zmian. No może poza tym, że tydzień temu Tata nie przyjął chemii, ponieważ płytki krwi spadły do 80 :( Brał tabletki Encorton i dzisiaj już miał 111 i jutro kazała Pani dr stawić sie na kolejnej chemii. Poza tym Tata czuje się dobrze, a nawet bardzo dobrze, jak na chorobę. Nie siedzi bezczynnie, cały czas stara się coś robić, ma apetyt, przytył nawet już chyba 8 kg Także to chyba dobrze.
Aaaa i Kochani kolejna dobra wiadomość-spodziewamy się z mężem drugiego dzidziusia Dopiero początki i mam nadzieję, że wszystko bedzie dobrze z dzidziusiem, z ciążą Tak się cieszymy
Pozdrawiam Was wszystkich i życzę ciepłych, radosnych i pełnych miłości Świąt.
madi356 cieszę się że u taty wszystko ok. I gratulacje z okazji spodziewania się dziecka. Muszę przyznać że ja tez zaczynam myśleć o drugim, ale choroba mamy odstawiła to myślenie na drugi tor, z drugiej strony mama bardzo by chciała drugiego wnuka lub wnuczkę i nawet już imiona wymyśliła. Także jak tylko ja "pozbieram" się psychicznie, mamcia "rozwali" gada to i ja zacznę "działać". Buziaki ogromne
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
Małgosiu81 my już z mężem myśleliśmy o drugim gdzieś w maju tego roku, ale właśnie w maju Tata odebrał wynik i sama rozumiesz, stres, strach, rozpacz i nie byłam w stanie skupić się na planowaniu dzieciątka. Zresztą dla ciąży stres to też nic na dobrego. A że teraz moja mała ma już 2,5 roku, to czas na drugie
Tata jest własnie w szpitalu na kolejnej chemii. Wyniki wyszły ok:)
Witam ponownie wszystkich.
U nas jak narazie dobrze (mam nadzieję). Tata w ten poniedziałek 2.04 jedzie na rezonans magnetyczny i bedzie mial badany poziom markerów nowotworowych. Mam nadzieję, że bedzie wszystko dobrze! Chociaz panicznie się boję :( Wynik bedzie 16 kwietnia.
A tak to Tata czuje sie bardzo dobrze, ma apetyt, ciągle jest w ruchu, ciągle coś tam robi i wiem, że dzięki temu nie myśli o chorobie. Mam nadzieję, że wyniki będą dobre. W ubiegłym roku na swięta majowe odebrał wynik i okazało się, że rak złośliwy i mam nadzieję i głeboko wierzę, że w tym roku bedzie wszystko dobrze.
A poza tym u nas już wiadomo płeć dzidziusia-chłopczyk do pary
Pozdrawiam i ściskam wszystkich mocno:)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum