Witam ponownie... Mama jest już w Hospicjum Stacjonarnym, bardzo duże wodobrzusze, opuchlizna nóg i poważne problemy z oddychaniem spowodowały, że Pielęgniarki HD przekonały ją do Hospicjum Stacjonarnego i jesteśmy im za to bardzo, ale to bardzo wdzięczni.
Po wymianie protezy dróg żółciowych w styczniu, w szpitalu zaczęła się dusić i gdy zdaliśmy sobie sprawę, że w domu w takiej sytuacji nie jesteśmy w stanie nic zrobić zapytaliśmy mamę o hospicjum stacjonarne - kategorycznie odmówiła, nie było tematu więc go już nie poruszaliśmy, niestety stan się pogarszał i to znacznie, w końcu nie mogła oddychać, poważnie się przestraszyła i posłuchała Pań Pielęgniarek.
Chciałem tylko napisać, że jestem pod wrażeniem opieki jaką ma mama w Hospicjum... Naprawdę jako rodzina bardzo dużo zawdzięczamy Paniom, które przyjeżdżały w ramach Hospicjum Domowego, a teraz zajmują się nią w Hospicjum Stacjonarnym. Szacunek i troska o chorego wręcz niespotykane w naszych wcześniejszych "przygodach" ze służbą zdrowia.
Mama obecnie tylko leży, nie boli jej, bo morfina robi swoje, ale ma problemy z oddychaniem, prawie nie je, ale z pomocą trochę pije małymi łykami.
Mama jest cały czas świadoma, tylko czasami odpływa i nielogicznie się wypowiada, dzisiaj chociażby powiedziała żonie jak ta ją prosiła żeby piła wodę, że robi się upierdliwa jak ja - całkowity brak logiki
.
Wierzę, że jeszcze zdąży powiedzieć coś w stylu, córko ale masz cudownego męża
, chociaż czasu coraz mniej...
Niestety zbliżamy się do końca i zdajemy sobie z tego sprawę, pozostaje mi tylko Wam podziękować Marzenko i Madziu za rady i powiedzieć rodzinom chorujących, nie zastanawiajcie się i nie czekajcie, nie ma na co, jak najszybciej zasuwajcie do najbliższego hospicjum po pomoc.
Jesteśmy teraz dużo spokojniejsi, a te noce z mamą w domu to była po prostu makabra...
Dziękujemy Bogu i dobrym ludziom za cud jakim jest to, że wbrew wszystkim zapowiedziom wydarliśmy kostusze te dwa lata, ale nawet mając świadomość niezwykłej siły charakteru mamy, nieodparcie nasuwa się myśl, że chyba już czas na "złożenie broni" i modlitwę o dobrą śmierć dla niej...
Jeszcze raz bardzo dziękuję i zdrowia życzę Wam i Waszym bliskim.