Witam!
Mamy już wyniki kolejnych, kontrolnych badań TK klatki piersiowe, jamy brzusznej i miednicy małej. Niestety nie posiadam opisów ale napiszę kilka słów.
TK jamy brzusznej- ok, bez zmian ogniskowych.
TK klatki piersiowej- płuca bez zmian ogniskowych, w piersi prawej regresja zmian guzowatych.
TK miednicy mniejszej- w porównaniu do badania poprzedniego, poza torbielem na jajniku lewym (który widoczny był przy poprzednim badaniu) pojawił się torbiel na jajniku prawym, reszta bez zmian.
Mam w związku z tym pytania:
1. Jak to wygląda jeśli chodzi o pierś- czy zmierzamy we właściwym kierunku leczenia?
2. Co z tymi torbielami (dodam, że bratowej po pierwszym cyklu xelody okres się całkowicie zatrzymał)- dostałyśmy skierowanie do ginekologa, ale terminy odległe. Co o tym myśleć?
Poza tym wyniki wątrobowe poprawiły się, biblirubina nieco ponad normę, bratowa zakupiła na polecenie pani doktor Hepatil.
Z góry dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam.
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
1. Jak to wygląda jeśli chodzi o pierś- czy zmierzamy we właściwym kierunku leczenia?
Regresja to oczywiście zmiana w pożądanym i dobrym kierunku, pozostaje ewentualnie pytanie o wielkość tej regresji,
a tym samym możliwość wdrożenia dalszego leczenia o charakterze radykalnym.
Klarysa napisał/a:
2. Co z tymi torbielami (dodam, że bratowej po pierwszym cyklu xelody okres się całkowicie zatrzymał)- dostałyśmy skierowanie do ginekologa, ale terminy odległe. Co o tym myśleć?
Jeśli są to torbiele typowe, to jako zmiany niezłośliwe nie są szczególnie istotne wobec zaawansowanego raka piersi.
W tej ostatniej kwestii nadal pozostaje otwarta sprawa możliwości podjęcia leczenia radykalnego,
o czym pisała DSS w poście #63.
To jest najważniejsza sprawa i rzutująca na całą dalszą Waszą sytuację, niestety wykraczająca poza możliwość oceny tego tutaj na forum, a na pewno wymagająca poważnego omówienia z Waszą lekarką.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Dziękuję Richelieu!!
Dzisiaj bratowa była ze swoimi torbielami na konsultacji u ginekologa- onkologa, okazało się, po wszelkich badaniach (usg oraz obejrzeniu płytek z TK miednicy mniejszej), że nie ma tam nic groźnego, nie ma potrzeby stosowania żadnego leczenia na dzień dzisiejszy.
Przyjechała od lekarza bardzo zadowolona i my też się cieszymy i leczymy się dalej.
Pozdrawiam Klarysa
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Witam ponownie- u nas znowu problemy.
Na skórze na brzuchu, na nogach, na rękach pojawiły się jakby czerwone chrostki, pojawiają się i znikają, nie tworzą jakiś tam ranek, wyglądają one jak "syfki". Nie bardzo wiemy co z tym robić. Dlatego mam pytania:
1. Czy to mogą być uboczne skutki leczenia (xeloda+ tyverbyn)?
2. Czy należy jakoś szybciej udać się z tym do lekarza?
3. Czy to może rozwijająca się choroba (badania obrazowe w porządku- regresja choroby)?
Dodam jeszcze, że poza tym wszystkie wyniki są w normie.
Dziękuję z góry za jakąś podpowiedź. Pozdrawiam
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Niestety, nie podejmę się odpowiedzi na pytania 1 i 3,
z braku wiedzy merytorycznej a także praktycznej: forum nie zastąpi badania i oceny przez lekarza.
Co do 2: w zależności od Waszej oceny nasilenia tej dolegliwości i oceny jej potencjalnej powagi
uzależniłbym pilność konsultacji lekarskiej.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: DumSpiro-Spero: 2012-12-24, 22:29 ] Życzenia świąteczne zamieszczone tu przez Klarysę przesuwam do » właściwego wątku «
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Na skórze na brzuchu, na nogach, na rękach pojawiły się jakby czerwone chrostki, pojawiają się i znikają, nie tworzą jakiś tam ranek, wyglądają one jak "syfki". Nie bardzo wiemy co z tym robić. Dlatego mam pytania:
1. Czy to mogą być uboczne skutki leczenia (xeloda+ tyverbyn)?
tak, ja miałam straszne uczulenie, które potem tworzyło wielkie rany- na rękach i z tyłu na udach najwięcej (gdzieś już pisałam o tym...)
są to skutki uboczne xelody
dodam, że jak po któryś z kolei badaniach wyszła progresja i przerwano tabletki, co mnie to trochę ucieszyło- bo te rany dawały się ostro odczuć i nie mogłam sobie z nimi poradzić
Dziękuję Richelieu za przesunięcie życzeń we właściwe miejsce- uczę się cały czas poruszania się po forum.
Dziękuję również Seteczko za odpowiedź- u nas na razie bez zmian, mam nadzieję, że u Ciebie również w miarę dobrze.
Pozdrawiam Wszystkich jeszcze raz.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2012-12-25, 16:25 ] Podziękowanie przyjmuję w imieniu DSS, która wyręczyła mnie w uporządkowaniu wątku.
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Witam Was ponownie.
Przed nami jutro kolejne badanie TK- klatki piersiowej, jamy brzusznej i miednicy mniejszej.
Do tej pory jakoś wszystko zmierzało w dobrym kierunku, pierś się praktycznie zagoiła, skóra wprawdzie nie wygląda najlepiej, jest jakby cała zabliźniona, pani doktor zadowolona z leczenia. W ostatnim badaniu (listopad 2012) W TK klatki piersiowej pojawił się zapis- "Cech wznowy nie stwierdza się", pozostałe wyniki stabilnie i ciągle mamy nadzieję, że będzie tak dalej, a więc jeśli to możliwe to potrzymajcie kciuki za jutrzejsze badania. Pozdrawiam wszystkich Forumowiczów.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2013-01-29, 09:14 ] No to trzymam i oby dalej tylko takie wiadomości !
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Witam Was wszystkich ponownie- tak czasami mi głupio, bo zawsze kiedy problem to do Was przybiegam, a jeśli idzie w miarę dobrze to tak jakoś nieczęsto tu zaglądam- cóż...
No i wyszedł problem- to znaczy TK mamy 8 kwietnia, ale już dzisiaj widzimy, że pierś znowu zaczyna się "psuć"- to znaczy znowu pojawiają się ranki, na razie małe ale są, skóra na piersi wygląda jak jedna wielka blizna- raczej wiemy co to znaczy. Terapia xelodą i tyverbynem trwała równe 8 miesięcy (zresztą skuteczne- no i bez żadnych skutków ubocznych). Teraz zastawiamy się jaką mamy jeszcze drogę, czy jest możliwość usunięcia raz na zawsze tej piersi, czy jest to niemożliwe. A jeśli chemioterapia- to czy są jakieś jeszcze możliwości. Tyle pytań, tyle niewiadomych i ten potworny żal, z którym trudno sobie poradzić.
Ale do rzeczy- czy mamy jeszcze w tej sytuacji jakieś możliwości, jakieś szanse. Mam tylko nadzieję, że TK będzie bez przerzutów.
Pozdrawiam Wszystkich, trzymam kciuki za walczących i no i tych współwalczących- Klarysa
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
widzimy, że pierś znowu zaczyna się "psuć"- to znaczy znowu pojawiają się ranki, na razie małe ale są, skóra na piersi wygląda jak jedna wielka blizna- raczej wiemy co to znaczy. Terapia xelodą i tyverbynem trwała równe 8 miesięcy (zresztą skuteczne- no i bez żadnych skutków ubocznych). Teraz zastawiamy się jaką mamy jeszcze drogę, czy jest możliwość usunięcia raz na zawsze tej piersi, czy jest to niemożliwe.
Możliwość usunięcia piersi może zależeć od rozległości widocznych zmian na skórze.
Zabieg usunięcia polega na wycięciu części gruczołu piersiowego wraz z częścią pokrywającej go skóry
i "naciągnięciu" nadmiaru skóry z miejsc nad przestrzeniami usuniętymi w miejsce częściowo usuniętej skóry.
Tyle w skrócie, szczegółowo może to ocenić i ewentualnie zaplanować lekarz na miejscu widząc dokładnie, jak wszystko to wygląda.
Klarysa napisał/a:
A jeśli chemioterapia- to czy są jakieś jeszcze możliwości. [...]
czy mamy jeszcze w tej sytuacji jakieś możliwości, jakieś szanse.
Sama chemioterapia nie wystarczy do wyleczenia.
A ocena możliwości i celowości zastosowania ewentualnych radykalnych metod leczenia (przede wszystkim chirurgicznego) należy do lekarza, który musi widzieć te zmiany i ich umiejscowienie/rozległość oraz znać całość historii choroby.
Bardzo możliwe, że tak nietypowa i trudna sytuacja wymagałaby dyskusji więcej niż jednego lekarza na temat optymalnego dalszego postępowania.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Dziękuję za szybką odpowiedź- jak zwykle zresztą Richelieu.
Mieszkamy niedaleko Wrocławia i tam też na poczatku leczenia trafiliśmy, a konkretnie na ulice Kmieńskieniego, radioterapię Magda miała na Hirszfelda, staramy się konsultować tą niestety trudną i bardzo nietypową sytuację. Czasami mam wrażenie, że konsultacje przebiegają trochę na zasadzie spychologii, spytałaś to masz odpowiedź, ale to wszystko. Jestem typem poszukiwacza i szukam, dla mnie to w tej chwili priorytet. Sytuacja Magdy od początku, a w zasadzie od maraca 2012 jest nietypowa. Pięciu lekarzy nie wpadło na to, że pierś z raną może być wznową, a już dla mnie paradoksem jest to, że co 3 tygodnie pierś przez pół roku była oglądana i pomimo naszych sugestii nikt nie skierował nas na biopsje. Sama wyrzucam sobie nieustannie, że bardziej nie naciskałyśmy- no cóż czasu się nie wróci, ale żal pozostaje.
Tak trudno to wszystko pojąć.
Tak czy inaczej jeszcze raz dziękuję za odpowiedź, jak to mówią trzeba zebrać się do "kupy" i dalej do przodu.
Mam tylko jeszcze jedno zapytanie- czy może Richelieu bądź inni Forumowicze znają chirurga-onkologa z Wrocławia, z którym możnaby skonsultować po zrobieniu TK nasz przypadek. Będę wdzięczna za pomoc.
Tymczesem do usłyszenia, pozdrawiam i pomimo wszystko życzę pogody ducha no i wreszcie słónca i wiosny- ale tej prawdziwej!
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Witam wszystkich!
Jesteśmy po wizycie- wyników TK nie będę przytaczać bo wszystko wewnątrz jest w porządku, żadnych ognisk nowotworowych. Problemem są dwie ranki sączące na piersi-prawdopodobnie kolejna (druga) wznowa miejscowa- dodam tylko, że pierś w środku jest czysta.
Co postanowiono:
1. kontynuacja leczenia xelodą i tyverbynem kolejne trzy tygodnie i obserwacja;
2. podano lek hormonalny blokujacy działanie jajników, ponieważ ranka pokazała się dokładnie w dniu krwawienia- pani doktor stwierdziła, że być może hormony jakby pomagają rakowi, więc nalezy spróbować i tej metody.
3. w najbliższy poniedziałek (15.04) z panią doktor wybieramy się na konsultacje do chirurga- onkologa, z zapytaniem czy jest jakaś możliwość na operację, bo jest to jakaś szansa na powodzenie leczenia.
Wnioski: wizyta przebiegałą sprawnie, pani doktor podjęła te wszystkie decyzje po konsultacji z drugim lekarzem wezwanym podczas naszej u niej wizyty; dodała jeszcze, że mamy w razie niemożliwości przeprowadzenia zabiegu inne opcje (naświeltanie na skórę w Pozaniu, chemioterapia).
Pytanie:
1. Czy decyzja pani doktor o kontynuacji leczenia wydaje się słuszna?
2. O co pytać lekarza chirurga na konsultacji?
3. Co to może być za naświetlanie specjalnie na skórę?
4. Co sadzicie o rokowaniach w naszej sytuacji.
Dodam jeszcze, że bratowa czuje się świetnie, nie ma żadnych dolegliwości, wyniki (łacznie z markerami) wręcz książkowe.
Z góry dziekuję za jakieś podpowiedzi- pozdrwiam
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
1. Nie dysponując odpowiednią wiedzą odpowiem, że co najmniej wydaje się nie być niesłuszną decyzją.
2. Poprosić o komentarz, ocenę i sugestie odnośnie informacji, jakie uzyskałyście na ostatniej wizycie.
3. Prawdopodobnie miejscowa radioterapia, mająca zniszczyć lokalne ogniska wznowy.
4. Zależeć będą od powodzenia proponowanego leczenia. Nie wiem, czy nawet lekarze potrafią teraz je dokładniej ocenić.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum