Wczoraj wezwałam pogotowie - nic to nie dało bo Mamcia nie zgodziła się jechać do szpitala
Dostała tylko środek nasenny - spała przez całą noc , niespokojnie ( cały czas pojękiwała ) siedziałam przy łóżku przez całą noc o 5 rano zmienił mnie Tata .
Za chwilę zadzwonię do hospicjum domowego - oby tylko dojeżdżali do Brzeska ( bo nasze zamknęli w 2010 z braku funduszy )
Spytałam Mamcię czy zadzwonić po księdza - oczywiście zaprzeczyła i zapytała mnie czy już chcę ją wysłać na drugi świat
Może się wydawać że Rak odbiera Mi Moją kochaną Mamcię - nic bardziej mylnego
Mama od wielu lat zmagała się z Alkoholizmem - Przestała pić dopiero po diagnozie .
I wiecie co choroba Mamci dała nam najgorsze i Najlepsze chwile , odzyskałam Mamcię taką jaką kochałam najbardziej czyli trzeźwą i cudowną , tryskającą tym cudownym humorem i zaraźliwym optymizmem
Ten czas był wystarczający aby wymazać złe i bolesne wspomnienia - Teraz mam tylko dobre
Na pytanie dlaczego Mama ,odpowiedziałyśmy sobie już dawno :
Jeżeli to jedyny sposób aby uwolnić się spod tyrani mojego Ojca - to niech tak będzie
I jest jeszcze jeden powód Tam u góry jest 4 nienarodzonych dzieciaczków 2 Mamci i 2 Moja - najwidoczniej potrzebują opieki ( najlepszej )
Mnie wychowała najlepiej jak umiała , nauczyła mnie kochać i pomagać
Mamcia mówi że nic ją nie boli .
Ale co chwilkę przysypia i i majaczy . Pogorszył się również słuch .
Jestem zmęczona - bardzo zmęczona
Pomódlcie się za Moje słoneczko