wykryli jakąś bakterię we krwi która szybko doprowadza do sepsy i wyszło to w wynikach badań krwi z rana :( a wyniki otrzymano własnie chwila po naszym wyjściu ze szpitala
Tak szybki wynik posiewu?.. Pewnie bakteria zaczęła dopiero "rosnąć" i bakteriologia od razu zawiadomiła oddział (na wynik na papierze - za wcześnie). Skoro narobili takiego rabanu, to pewnie 'poczęstowali' mamę jakimś szczepem szpitalnym, opornym na antybiotyki, które można podawać w warunkach domowych.
To niestety u hospitalizowanych chorych w ciężkim stanie jest częste, ze względu na ich obniżoną odporność.
Badanie trzeba powtórzyć, przy dodatnim posiewie krwi taka jest zasada - jeden wynik jest niemiarodajny.
Jeśli faktycznie doszło do zakażenia szczepem szpitalnym (czasem może dojść do zakażenia kilkoma bakteriami jednocześnie) to musisz wiedzieć, że nie jest dobrze.. Śmiertelność wśród chorych w złym stanie ogólnym, zakażonych bakterią szpitalną (zakażenie krwi - a zatem uogólnione) jest wysoka..
O ile mamy to zakażenie (tj. drugi kontrolny posiew je potwierdzi) to w domu mama nie miałaby żadnych szans. W szpitalu być może się uda to zakażenie opanować.. Niestety biorąc pod uwagę stan ogólny i wyniszczenie nowotworem i chemioterapią - wynik leczenia jest bardzo niepewny
Nadzieja napisał/a:
DumSpiro-Spero, możliwe ze lekarze mamę zwodzą, ze wzgledu na to ze mamcia poprostu nie chce słyszeć zadnych złych wieści i do tej pory nie wie co się z nią dzieje.
Zwodzenie a zaproszenie na ustalenie terminu 'chemii' to w tym przypadku dokładnie taka różnica jak między postępującym nie fair a kimś kto upadł na głowę.
Wiecie- to jest to że mama jest w pełni świadoma, i rozmawiając przez tlefon w życiu nie powiedziała bym ze jest jakakolwiek choroba. Wizualnie, tragedia, chudzinka straszna z opuchniętymi nogami.
Podają mamie jakieś dwa antybiotyki. Przez telefon się niczego nie dowiem, ale jak dobrze się ułoży to jutro jadę do mamy. Zapytam Pani ordynator o te bakterię, chociaż widzę ze nie są zbytnio lekarze chętni do udzielenia tej informacji. Jedynie co powiedzieli to że paskudna bakteria która moze doprowadzić do sepsy... Z rana pobrano mamie we czwartek krew, i ok 13.00 jak wychodziłyśmy do domu- a raczej zaraz jak zamknełyśmy drzwi szpitala, otrzymano ten wynik posiewu. Możliwe ze jest tak jak powiedziała DumSpiro-Spero, ze zaczęło się dopiero coś wykluwać... Od czasu do czasu znów występują wymioty i są zaparcia. Po czopku niby coś tam poszło z rana dzisiaj ale nie wiele. No i rozszedł sie jeden szew na brzuchu. Ogólnie na chirurgii zaszyto mamę jednym szwem na okrętkę. WIdać było ze tak byle jak "bo pewnie pacjentka i tak nie przezyje" (o dziwo nadal żyje...) teraz na internie chirurg wyciągnoł część szwu a tam gdzie się nie zrosło założył kilka mniejszych. Jeden z nich własnie się rozszedł, prawdopodobnie przez wodę która nadal wycieka przez ranę. Nadal też jest zakażenie dróg moczowych.
Ciekawa jestem jak obecne wyniki krwi. HB pewnie znów spada, a udało się dźwignąć do 9,5.
A może spróbuję jutro też przez telefon uzyskac jakieś informacje od Pani ordynator.
Co do chemi. Ordynatorka z onkologii już dłuższy czas mamy nie widziała, więc dla tego nie wie jak w tej chwili wygląda, jaki jest jej stan, dla tego własnie umówiono sie na termin. A wygląda to tak ze jednego dnia pobierają krew, a następnego dnia jest wizyta u lekarza po której zapada decyzja czy chemia zostanie podana czy nie i dla czego. Przypuszczam ze jak mamę zobaczy , zobaczy wypisy ze szpitali co i jak wygląda/ło wtedy będzie sama widziała co nalezy zrobić.
Akurat system podawania chemii w przychodniach onkologicznych, moim skromnym zdaniem, słabo się sprawdza u pacjentów osłabionych. Moja Mami po pobycie w szpitalu ze wzgl na gorączkę neutopeniczną, ponad 2 tyg w izolatce, miała w trybie pilnym przyjechać na chemię. Nie miała siły. Pojechałyśmy po kilku dniach, zmusiłam Ją, wiedząc że jak nie weźmie chemii to choroba ekspresowo się rozwinie. U nas w ośrodku wyglądało to tak, że godz. 8.00 pobranie krwi, dalej czekanie na wynik, dalej czekanie na wizytę u lekarza i decyzję, dalej czekanie na chemię, dalej podanie chemii, i w domu około godz. 16.00-17.00. Dla mnie jako dla osoby młodej i zdrowej było to wyczerpujące. Dla Mamy wówczas na tyle, że chemii nie podano, bo w końcu zemdlała. Później chemii też nie dostawała, przeżyła około 2 m-ce (rak jelita grubego).
Myślę, że warto zastanowić się nad systemem ośrodków onko.
Może powinnam w tej problematyce założyć nowy temat...
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Nadzieja, dobrze, że bakteria wykryta (skoro już jest) i zaczęli działać (podawać antybiotyki). Gorzej gdyby bakteria 'szalała', a oni nic nie robili.
Najpierw trzeba zakończyć 'historię z bakterią', a potem się martwić co dalej z chemią.
Trzymam za Was mocno kciuki.
Pozdrawiam
Justyna
Jakoś żyję tak własciwie to sama nie wiem jak się czuje. Jutro napewno jade do lekarza z moim zmasakrowanym kręgosłupem
Mamcia nadal w szpitalu, i jeszcze tam zostaje. Bakteria nie odpuszcza, będa zmieniac antybiotyk, później będa też przetaczać krew. Znów HB spada, teraz jest 7,5 . Nadal zakażenie dróg moczowych. Nie ma w ogóle apetytu do jedzenia. Ogólnie nie ciekawie.
[ Dodano: 2011-07-11, 12:12 ]
Enterobacter cloacae czy jakoś tak? podobno to jest we krwi mojej mamy. Podobno zakrawa o sepsę. Będzie zamawiany jakiś specjalny antybiotyk dla niej, podobno może być niebezpieczny...
Przepraszam za to "podobno" ale nie potrafię się teraz skoncentrować.
[ Dodano: 2011-07-11, 22:34 ]
Byłam u mamci w szpitalu. Mama jest podłamana, chciała by do domu. kolor jej skóry- strasznie pomarszczonej i chyba nawet odwodnionej- to szarości :( smutna twarza, zapadnięte oczka, Świadoma w pełni ale te oczy takie strasznie rozbiegane, nie potrafiące patrzeć w jedne punkt, smutne... tak strasznie smutne ciężko uwierzyć ze to moja mamusia :(
Znów występuja wymioty, po kazdym posiłku. Mama nie ma apetytu, nie ma ochoty na nic, nawet na picie. Nawet na to już nie ma ochoty.
Nie wiem z czym to jest zwiazane ale mamie wyskoczyły krosty na ciele, nieliczne ale mimo wszystko. Czy może to miec związek właśnie z tą bakterią we krwi? Z moich dedukcji, bakteria we krwi mamy, to nic innego jak bakteria z jelita grubego która ze wzgl własnie na zakażenie przez niedrożność jelit przeniknęła już do krwi. Prowadząc powoli do sepsy... (chyba że ona już występuje)
mamie wyskoczyły krosty na ciele, nieliczne ale mimo wszystko. Czy może to miec związek właśnie z tą bakterią we krwi?
Może.
Nadzieja napisał/a:
Z moich dedukcji, bakteria we krwi mamy, to nic innego jak bakteria z jelita grubego która ze wzgl własnie na zakażenie przez niedrożność jelit przeniknęła już do krwi.
Możliwe. Tym bardziej, że wszystko wskazuje na krwawienie z przewodu pokarmowego (intensywnie i nieprzerwanie spadająca hemoglobina).
Nadzieja napisał/a:
Prowadząc powoli do sepsy... (chyba że ona już występuje)
Cytat:
W wyniku zakażenia może dojść do przedostania się drobnoustroju do krwi. O posocznicy mówimy wtedy, gdy poza obecnością drobnoustroju we krwi, u człowieka występują objawy kliniczne:
· wysoka temperatura (powyżej 39 ºC),
· bóle głowy,
· bóle brzucha,
· nudności, wymioty,
· wybroczyny na skórze,
· zaburzenia świadomości
mama co dzień prawie wymiotuje - 1 raz napewno dziennie. Męczy ją uciążliwa zgaga. Dziś o dziwo jelita same wymusiły na mamie podróz do toalety zeby coś tam mogło się wydostać... jednak temperatura powyżej 37 często występuje.Wczoraj znów miała wysoką temperaturę (nie wiem ile) z drgawkami (pewnie efekt rozsiewu... :( )
Dziś był też chirurg. Nacioł mame kawałek przy szwie który miała założony wczesniej, ale strasznie brzydko to miejsce wyglądało, takie napuchnięte. Wycisnoł z tego miejsca wodę z ropą i w tej chwili mama ma dziurę w tym miejscu ponoć taka ze można palec wsadzić (nie wiem jak to wygląda, nie widziałam i może i dobrze) A wiem ze mamcia nie ma raczej skłonnosci do przesady, a raczej przeciwnie. Słysze po głosie ze słabnie. Jest strasznie słabiutka i bardzo chciała by już do domu. Jutro będe dzowniła do pani ordynator z zapytaniem jak mamusia, jak to w tej chwili wygląda.
Mama prawdopodobnie jutro wyjdzie ze szpitala. Wygląda na to ze bakteria zwalczona, HB ponad 10 w piątek być może chemia.
Ta moja mamusia to prawdziwy terminator
Chemioterapia w II rzucie leczenia której linii to jest, V ?..
(Chemioterapię II linii szybko zamieniono na III, ponieważ tamta okazała się niemal zabójcza. Po wystąpieniu progresji zastosowano CHTH IV linii, co skonsultowałyśmy w innym ośrodku i co specjaliści w leczeniu raka jajnika nazwali "krzykiem rozpaczy" a nie leczeniem. Nie zatrzymała progresji więc zastosowano CHTH V linii. Do galopującej progresji [narastające objawy niedrożności] dołączyła się neuropatia i zakażenie szpitalne. I co obecnie jest w planie wobec wyniszczonej chorobą, chemioterapią i zakażeniem chorej? Kontynuacja CHTH V linii rzecz jasna ! ).
Twoja mama jest nie terminatorem a obiektem nieustającego eksperymentu medycznego.
Zdumionym czytającym potwierdzam: nie ma czegoś takiego jak chemioterapia V linii w leczeniu rozsianego raka jajnika.
Aż się chce krzyczeć - kto tej chorej to robi ?? ..
DumSpiro-Spero,
czytając niektóre posty (w tym historię Mamy Nadzieji) zaczynam się miotać czy aby wszystko w przypadku mojej Mamy zrobiono jak trzeba, tzn. onkolog zrezygnował z podania Mamie chemii, gdy zemdlała u niego w przychodni. Stwierdził, że to kacheksja wywołana wiadomo samą chorobą nowotworową, ale i przebytą dużą operacją, chemią i powikłaniami (gorączka neutropeniczna).
Stwierdził, że obawia się, iż Mama zaczyna nam powoli odchodzić i nie chce Jej dodatkowo męczyć pogłębioną diagnostyką, chemią (może nie przeżyć) i przyjazdami, które już bardzo Ją osłabiały (wywoziłam wtedy Mamę z przychodni na wózku).
Później w domu coraz mniej chodziła, więcej spała, coraz bardziej puchły nogi i chudła.
Mama po jego decyzji przeżyła niecały miesiąc.
Zastanawiam się czy to był błąd, czy może jednak zdrowa, rozsądna decyzja?
ponieważ czytam, że czasami walczą maksymalnie długo...
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Dziś powyższe jest bardziej aktualne niż kiedykolwiek wcześniej.
Są jakieś wytyczne postępowania, wynikające z aktualnej wiedzy medycznej. Jeśli w grupie obserwowanych powiedzmy 1000 chorych stwierdzono, że kolejna linia chemioterapii nie przyniosła poprawy tym pacjentkom, a wręcz przeciwnie - pogorszyła ich stan (działania niepożądane) - to wynik takiego badania klinicznego zostaje przełożony na praktykę kliniczną i wpływa na kształtowanie najnowszych wytycznych w postępowaniu diagnostyczno-terapeutycznym.
Tym lekarzom, którzy nie postępują zgodnie z najnowszymi wynikami takich badań można zarzucić błąd w sztuce lekarskiej (lekarz ma obowiązek kształcić się na bieżąco).
Czytamy w niej między innymi (czerwone podkreślenia - moje):
Lekarz, który wie, że dalsze leczenie chemiczne jest dla chorej krzywdzące i nie ma szans jej pomóc - nie powinien tego 'leczenia' wdrażać, nawet na żądanie/wniosek chorej czy jej rodziny. W końcu to nie oni studiowali medycynę, tylko on sam - i on odpowiada za zasadność dalszej terapii onkologicznej.
W rzeczywistości problem powiedzenia prosto w oczy choremu i/lub jego rodzinie: "koniec chemioterapii" wielu onkologów przerasta. Wypalenie zawodowe powoduje ich nadwątloną już latami przykrych doświadczeń wytrzymałość psychiczną i nie chcą się oni narażać na szloch, łzy, zarzuty i masę pytań.
Ponieważ nadzór prawidłowości postępowania w takich sytuacjach ma słaby zasięg, a chory i jego bliscy stoją tuż, tuż i nie chcą odejść "Dużo łatwiej jest po prostu podać kolejny cykl chemioterapii." (European Society for Medical Oncology).
Zebra, kontynuację chemioterapii paliatywnej warunkują przede wszystkim:
1. Uzyskanie odpowiedzi na leczenie (lub efektu stabilizacji) w kontrolnym badaniu obrazowym
2. Dobry stan ogólny chorego i właściwa tolerancja leczenia.
Jeśli któryś z powyższych warunków podczas leczenia Twojej mamy, na jakimś jego etapie nie został spełniony - odstąpienie od dalszej chemioterapii było właściwe, w pełnym tego słowa znaczeniu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum