Melduję, że mnie odrosły porządne włosy i w ogóle ostatnio mi się wzmocniły, ale nawcierałam się różnych wcierek (zdecydowanie najlepsza była Vichy z aminodoxilem, droga ale dobra). Szczerze mówiąc najbardziej martwiły mnie rzęsy, ale pod wpływem odźywek też odrosły. Więc nie bój nic, będzie dobrze i w przypływie czarnych myśli - pamiętaj - więcej za Tobą niż przed Tobą, znaczy jak mawiała w dobrych studenckich czasach maja przyjaciółka - kończyć . Pozdrawiam M
Ach... włosy to nie problem, bez rzęs też się da żyć.
Trochę się ususzyłam ostatnio. Jadłam wydawało mi się ponad siły. Bo w zasadzie po pół nutridrinka ze 4 razy dzienne, resztę przesypiałam i się doigrałam.
Jestem właśnie cały weekend na kroplówkach odżywczych - na szczęście pomagają - i wrócił mi apetyt. Tylko oprócz nutridrinków nie bardzo mam wybór co jeść bo dziąsła tak mi spuchły, że mam wrażenie, że jest ich więcej niż zębów. No ale to nic... najważniejsze, że jem całego na raz - mała rzecz a cieszy...
W ramach prezentu urodzinowego w poniedziałek dostałam prezent - brak chemii. Czyli licząc od tego zostanie tylko tydzień i dwa dni (wg moich obliczeń tydzień zaczęty liczy się jako miniony )
Pani dr mnie uspokoiła, że minimalne 4 cykle chemii wzięłam i jest dobrze, więc teraz priorytet to naświetlania i misja życia - JEŚĆ - najtrudniejsza w moim życiu - serio
Poza tym ACC przestał działać na gęstą ślinę i dostałam Mucofluid do nosa... masakra... śmierdzi jak zdechły szczur... no, ale pomaga...
OK, pozdrawiam wiosennie. Pora na 3go dziś nutridrinka -chyba pobiję rekord
misja życia - JEŚĆ - najtrudniejsza w moim życiu - serio
Jak najbardziej to rozumiem. Po chemiach miska -jeść i utrzymać jedzenie w żołądku to najważniejsza misja i bardzo poważna i trudna sprawa.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Po chemiach miska -jeść i utrzymać jedzenie w żołądku to najważniejsza misja i bardzo poważna i trudna sprawa.
Jestem na etapie ciągłęgo zastanawiania się co zjeść, na co mam najmniejszą ochotę (pomijając fakt, że nie mam ochoty na nic) i jak to zrobić żeby mi nie przeszło jak na ułamek sekundy zachce mi się jeść.
Już sobie tłumaczę, że to walka o życie i tu nie ma czasu na jakieś rozważania, ale to silniejsze ode mnie... jestem załamana
Toż to jakaś masakra masakryczna... na ciepło odpada, najlepiej na zimno, ale co? Macie jakiś pomysł?
Ja wymyśliłam budyń - już się studzi.
Chciałam jeszcze zapytać o Caphasol - pytałam w aptekach - nie ma. Czy można to w ogóle kupić w polsce? Potrzebuję jakiś roztwór do plukania jamy ustnej. Pani doktor mówiła mi o wodzie utlenionej, sodzie oczyszczonej i aspirynie. Ktoś z was stosował?
Vicctory, nie mam pomysłu. Też nie miałam na nic ochoty. I wtedy gdyby mnie rozum nie nakazywał, to bym nic nie jadła i nic nie piła, tylko przeleżała. Zapach jedzenia odrzucał, a i w buzi jedzenie rosło.
To mija
Ja jadłam pomidorówki (oczywiście bez śmietany, takie mocne pomidorówki, gęste, prawie, że podgrzany sam sok pomidorowy) i rosół. Kisielki. I próbowałam nutridrinków. Kleiki.
Ja stosowałam czasami wodę utlenioną.
Ja o tyle miałam dobrze (pod tym względem), że leżałam w szpitalu. I wszelkie potrzebne mnie lekarstwa zapewniam szpital.
Pozdrawiam Cię serdecznie i pamiętaj wszystko mija nawet najdłuższa żmija
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
ja nie miałam chemii ale po miesięcznej głodówce i okrojeniu żołądka nie miałam ochoty na nic na słowo jedzenie miałam mdłości . w buzi miałam ranki przełyk też był czymś popalony jedyne co mogłam jeść i na co miałam ochotę to frytki i jajecznica na mleku -wszystko letnie prawie zimne, na początku było to łyżka dwie
może skusisz się na pieczone jabłka może wymieszaj z ryżem?
Zrobiłam sobie w głowie wykład i przetłumaczyłam, że trzeba jeść - jedzenie to lekarstwo i już... tylko dlaczego tak długo i strasznie się je łyka?
No nic...
Dostałam od pani dr lek - Megalia - że niby apetyt ma mnie przekonać... no nie wiem, cieńko to widzę. No ale jak już ze sobą pogadałam to kupiłam w barze zupkę gulaszową i ją najzwyczajniej w świecie zmiksowałam... i o dziwo - smakowała mi nawet całkiem tak jak pachniała... trochę później miałam zabawy z mięsem, które mi powchodziło między zęby, ale ogólnie jestem pod wrażeniem, że udało mi się zjeść 3 łyżki
Jutro idę na wyniki krwi, żeby pani dr mogła podjąć decyzję o chemii w poniedziałek. Cfaniara zapisała dodatkowe badania żeby sprawdzić czy faktycznie jem... hehehe pewnie nie da się sprawdzić, ale jak postraszy to może poskutkuje
Ten tydzień bez chemii to naprawdę dar losu. Odżywam, już nie śpię całymi dniami (tylko porankami, popołudniami i wieczorami)
Ładuję akumlatorki na ostatnie dwa tygodnie. Jutro wkraczam w magiczne liczby jednocyfrowe ostatnich naświetlań... zatem wielkie odliczanie 9
Vicctory, odliczam razem z Tobą
Co do jedzenia: kibicuję Ci i podziwiam (a wiem z autopsji, że jest co podziwiać i jak duże jest to osiągnięcie)
Pozdrawiam Cię serdecznie
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Po tygodniu bez chemii znacznie odżyłam. Dzisiaj byłam nawet na rowerze ot, żebym miała co jutro wspominać na chemii
Megalia to fenomen... ciągle jestem głodna. Ale właśnie co z tego? Jak wszystko smakuje bylejak.
Ciągle jadłabym nutridrinki, one jedyne mają w ogóle jakiś konkretny smak. No ale jem. Pewno niedługo, bo znowu jutro zaczynam chemię :( no ale już z górki. I nawet nie oszukując się zostały 2 tygodnie.
Mam pytanie o maści na poparzenia skóry. Biafine jest ciężko dostępne i sprowadzone z niemieć może być w aptece dopiero za 2 tygodnie. Może jakieś inne metody? mam strasznie suchą skórę w miejscu naświetlań. Na szczęście tylko tyle, bo wiem, że może być różnie.
Proszę o pomysły, które zastosowaliście w leczeniu miejsc naświetlanych i ile czasu trwało dojście tych miejsc do względnego porządku?
Osłaniam szyję szaliczkiem jak wychodzę na słońce, ale to bardziej intuicyjnie bo nie wiem czy można to miejsce wystawiać na działanie promieni słonecznych?
Osłaniam szyję szaliczkiem jak wychodzę na słońce, ale to bardziej intuicyjnie bo nie wiem czy można to miejsce wystawiać na działanie promieni słonecznych?
Miejsce naświetlania nie można wystawiać na promienie słoneczne do końca życia
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę mnóstwa sił, jak najlepszego samopoczucia
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum