Kasiu, to nic złego Ci ludzie chcą pomóc ale do tego potrzebują więcej danych, ja chcę pomocy, bo umieram ze strachu a nic więcej nie mam
Kasia1306 napisał/a:
bo ona po prostu nie ma określonego G na wyniku. Ja jestem z Białegostoku ,po RSM , i również nie mam stopnia złośliwości wypisanego na zadnym wyniku, ani karcie szpitalnej.
dokładnie tak jest, przeglądałam papiery już kilka razy i nit tam nie ma.
Dokładniejszy był opis histop. wyciętej struny a ten niby polipek w wyniku histopat. jest Rak płaskonabłonkowy. W wypisie napisali Chordektomia [wyżej pisałam już] i ziarnina w spoidle przednim.
W BCO męża lekarzem prowadzącym jest Pani dr. Anna Trochimczuk a strunę i ten polipek operował dr. Łuczaj w Klinice[ Gigancie]
Pozdrawiam serdecznie
Pando, Twój mąż był operowany dwa razy w USK, oni mają swój zakład patamorfologii,mieści się na Waszyngtona 13 tel. 85 748 59 31. Niezbyt uwaznie czytałam i myslałam ,że drugi raz był w BCO.
Dzięki Kasiu
W BCO mąż pierwszy raz, dotąd jeżdźił na kontrolę do laryngologa przez rok,
od usunięcia struny, po roku ten zdecydował usunąć tę nierówność. Po zbadaniu wszystko potoczyło się szybko, bez czasu na myślenie o czymkolwiek.
Poradźcie mi co mam im powiedzieć jak zadzwonię.
Bardzo przepraszam,jeśli "nie napadajcie"zabrzmiało niezręcznie.Pisałam z galopu i broń Boże nie miałam nic złego na mysli.To forum jest jak skarbnica wiedzy.Dowiedziałam się tu więcej niż od jakiegokolwiek lekarza.
[ Dodano: 2012-02-15, 11:19 ]
DR Anna Trochimczuk jest zastępcą ordynatora II Radioterapii. Słyszałam, ze jest bardzo kompetentnym lekarzem.
Myślę,że w rozmowie telefonicznej z zakładem patomorfologii i tak nic się nie dowiesz.
Moze lepiej się spotkać z lekarką i jej zadać te wszystkie pytania.O stopień złośliwości, o to na podstawie jakich badań zostało zaplanowane leczenie. Bo chyba to najbardziej cię nurtuje.
Wydaje mi się, że nie masz w domu wyniku histo po drugiej operacji, gdybyś go miała wiedziałabyś kto go badał. To co cytowałaś to tylko ogólna wiadomość z karty leczenia szpitalnego.Popraw mnie jeśli sie mylę.
A moim zdaniem Panda sama wymaga opieki. Wybacz Reniu ale to co napiszę teraz jest do wiedzy nie znających Twoja chorobę.
SM czyli Stwardnienie Rozsiane jest chorobą neurologiczną i niestety w Świecie nie uleczalna. Jesteś bardzo dzielną i odważną kobietą skoro już będąc chorą zdecydowałaś się na urodzenie córeczki (jak piszesz SM jest z Tobą już 20 lat). Nasze choroby Nowotworowe są zaliczane do wyleczalnych a w SM niestety prowadzą do kalectwa.
Ja sądzę, że Twój mąż pragnie Ci oszczędzić szczegółów swojej choroby i leczenia. Wie, że każde zdenerwowanie zle na Ciebie wpływa. Chce oszczędzić Tobie zmartwień i nerwów. Wie i Ty wiesz, że kolejne rzuty są dla Ciebie bardzo grozne. Sama piszesz, że poruszasz się tylko po domu i to podpierając się o meble i nie wychodzisz z domu. Wiem, masz kłopot z chodzeniem i utrzymaniem równowagi. Mąż jest pod bardzo dobrą opieką, rozpoczął już leczenie i nie zabraknie mu w szpitalu niczego. Bądz spokojna. Onkologia to nie zwykły szpital. Ma wszystko co mu potrzebne. To nie tak jak w zwykłych szpitalach, że trzeba dowozić itp Ty potrzebujesz zaspokoić swoją wiedzę w tym jak przebiega jego leczenie, jakie są skutki uboczne leczenia, czy czegoś mu nie potrzeba. Już rozpoczął naświetlanie szyi i wszystko idzie w dobrym kierunku. On wie, że musi wyzdrowieć aby się Tobą opiekować i na pewno wszystko będzie dobrze. Nie zagłębiaj się wiec mocniej w jego chorobę (rokowania). Wycisz się i czekaj na dobre wieści od męża.
W dalszych rozmowach powiemy Tobie tu na Forum o tych nurtujących Cię sprawach.
Pozdrawiam Krzysztof
Ps. I nie zamartwiaj się tym wyznacznikiem "G'. Mąż wyzdrowieje i tego się trzymaj.
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
Popieram. Zawsze lepiej dzwonić do zakładu patomorfologii z prośbą od lekarza o dokładniejszy wynik, niż tak samej.
masz rację, dzwoniłam na oddział do lekarki mojego męża i zapytałam czemu aż 7 tygodni, skoro nie wiadomo jaki stopień złośliwości i zaproponowałam, że zadzwonię i poproszę o dokładną analizę . Powiedziała, że nie ma takiej potrzeby[oni też nie mają] i że to standardowe leczenie i żebym była dobrej myśli.
Dowiedziałam się, że ma naświetlaną całą krtań a nie samą bliznę po strunie, myślałam że naświetlą mu samą bliznę, bo tam był ten polipek.
Obawiam się teraz o drugą srtunę.
Wiem tyle, .... że nic nie wiem.
Kasia1306 napisał/a:
Wydaje mi się, że nie masz w domu wyniku histo po drugiej operacji, gdybyś go miała wiedziałabyś kto go badał
Kasiu mam i są tam nazwisko lekarza, który zlecił badanie i kto go wykonał.
W rozpoznaniu histopat. stoi jak byk. Rak płaskonabłonkowy. i nic więcej.
Badanie i zabieg był w USK na Waszyngtona właśnie.
kmis757 napisał/a:
Mąż wyzdrowieje i tego się trzymaj
lekarka też mi tak dzisiaj powiedziała, więc jak dwóch mówi to samo.....
Pani doktor ma dobrą opinię, laryngolog który operował męża też, nie mam tu żadnych wątpliwości. Jestem może zbyt dociekliwa ale taka już jestem.
[ Dodano: 2012-02-16, 09:11 ]
Ps. Właśnie napisałam maila, do lekarza z prośbą o ponowne badanie histopatologiczne.
Z ziarniny? Raczej nie.
To, że lekarz mówi o wycięciu "ziarenka" bardziej chyba oznacza w tym wypadku ocenę wyglądu zmiany z zewnątrz, że przypomina ziarenko, a nie ocenę jej struktury tkankowej. Ale to tylko domysł.
mając takie wyniki jakie my mamy, konkretniej się raczej nie da.
wiem tylko tyle, ile mi podpowiecie a dla mnie , to bardzo dużo.
Konkrety [czyli mojego męża ]oddałam w ręce lekarzy.
Mam go dzisiaj w domu na przepustce. 2 tyg. radioterapii minęło, jeszcze 5. Ogólnie czuje się dobrze, zaczyna się chyba obrzęk krtani, bo przy przełykaniu czuje jak by tam coś było.
Musimy jakoś to przetrwać, bo co innego zrobimy.
[ Dodano: 2012-02-17, 17:05 ]
Mąż mówi, że do tej pory miał naświetlania na zielonej sali a od poniedziałku będzie miał na pomarańczowej czy to coś znaczy?
Różnią się te sale czymś jeszcze, czy tylko kolorem?
Znaczy to tylko tyle, że sprzęt na zielonej sali się zepsuł, albo robią okresowy przegląd.
Ja byłam przydzielona na pomarańczową, ale podczas awarii naświetlano mnie na zielonej.
Pozdrawiam serdecznie!
Mąż mówi, że do tej pory miał naświetlania na zielonej sali a od poniedziałku będzie miał na pomarańczowej czy to coś znaczy?
Kasia1306,
Masz tylko częściowo rację. Często niestety lampy się psują. Pamiętajmy, że chodzą one na okrągło przez cały tydzień. Tam nie ma przerw niedzielnych itp. Przy takim przeciążeniu awarie to normalka. Często czekało się na oddz. na wezwanie do bunkra jak to nazywaliśmy, bo z tego powodu były opóznienia. Kasia, ale mąż pandy ma już z góry zaplanowaną zmianę lamp. Ma bo tak przewiduje na pewno jego plan leczenia. A kolor lamp, tak na chłopski rozum, oznacza z jaką mocą jest prowadzone naświetlanie.
A obrzęk krtani jaki czuje mąż pondy to początek skutków ubocznych naświetlania. Do tego dojdzie suchość a potem brak śliny i odczyn popromienny w środku ust i na zewnątrz na szyi. Naświetlanie niszczy chore komórki ale jest nieuniknione uszkodzenie zdrowych. Jest to jednak przejściowe i zacznie bardzo powoli wracać do normalności po zakończonym leczeniu. Skutki uboczne można teraz tylko ograniczać, ale nie jest możliwe ich unikniecie.
Mąż już na pewno o tym wszystkim już wie a Ty niepotrzebnie się zamartwiasz. Ciesz się tymi dwoma dniami z mężem.
Pozdrawiam Was serdecznie.
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum