Nie przepisano mi nic dodatkowego na ból ponad to co mi zlecono czyli Novamisulfon, a on , średnio działa na mnie, po cichu czasami poprawiam ketonalem.. wiem, wiem że tak nie powinnam ale ból zwycięża rozsądek ;-(
Moja skóra przybiera dziwne kolory, bo jak patrzę na innych współtowarzyszy niedoli to zazwyczaj skóra im czerwienieje (głównie kobietom) a u mężczyzn odczyn jest znacznie mniejszy i taki jakby od razu ciemny i brązowy.... no a u mnie to zaczęło się jak by od pojawiania się kolejnych "piegów" tyle że one są malutkie i brązowe. Moja twarz jesz teraz usiana tymi piegami na całej naświetlanej powierzchni, z tym, że te piegi się teraz bardzo zagęszczają. Mam wrażenie, że wiem kiedy kolejne "piegi" powstają, bo czuję takie jakby ukłucie niekiedy bardzo bolesne,więc trudno mi to przeoczyć.
Szyja wygląda już inaczej, bo jest bardzo sucha, pomarszczona jak u staruszki i czerwona. w okolicach obojczyka mam jakby swędzącą wysypkę na zaróżowionej skórze, podobnie za uchem.
Tę swędzącą skórę zalecono mi dzisiaj smarować Hydrocortisonem Ratio 0,5 % w kremie.
Oby mi ten świąd ustąpił, bo już wystarczającą mnie męczy sytuacja w mojej buzi ...
a tu jeszcze 10 razy... mnie będą dopiekać
[ Dodano: 2013-08-27, 14:36 ]
Ach, zapomniałam napisać, że wzięłam środek przeczyszczający wczoraj (proszek rozpuszczany w 0,5 szkl. wody). Wstyd przyznać ale znalazłam go wśród leków jakie dostałam ze szpitala po operacji. Pomogło. Dzisiaj zaliczyłam kibelek ;-)
Przede mną jeszcze 7 frakcji czyli cały przyszły tydzień i jeszcze dwa dni...
a ja mam ogromne problemy...
otóż w gardle rośnie mi taka gula... chyba z tej gęstej śliny. Z powodu bólu jamy ustnej nie umiem tego odpluć s połknąć też trudno. W nocy budzę się zlana potem nie mogąc przełknąć śliny a w gardle mam same żyletki... Wpadam w panikę i z trudem uspakajam sama siebie, starając się zapanować nad sytuacją.... z dnia na dzień jest coraz trudniej... jak sobie z tym poradzić? Nic i nie dali na płukania gardła a ja najpierw kaszlę a potem zaczyna się okropne uczucie podduszania
Poradźcie coś proszę... bo się wykończę psychicznie...
(mój tatuś umarł na miastenię - udusił się - ciągle się boję, że też się uduszę)
Żabusia, miałem identyczne odczucia. Te dolegliwości miną. Musisz mieć ZAWSZE pod ręką butelkę z wodą. Powinnaś być dobrze nawodniona - przyjmowanie dużych ilości płynów pomaga wypłukiwać z organizmu produkty rozpadu komórek nowotworowych, a poza tym - pomaga rozrzedzać wydzielinę. W szpitalu powinnaś ponadto otrzymywać leki pozwalające na rozrzedzenie wydzieliny w gardle, jak sinupret, czy ACC. Nie spodziewaj się jednak raptownej zmiany - dalej będziesz odczuwać dolegliwości. To wszystko minie z czasem.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Gazda, a jesteś pewien, że się nie uduszę?
Strasznie się boję nocy... bo wtedy jest najgorzej. Staram się spać na siedząco ale potem gdzieś mi głowa spadnie i jak się budzę to leżę na płaskim z tym potwornym bólem gardła i niemożnością połykania....
W szpitalu nic mi na to nieporadzili mimo, że to zgłaszałam... ;-(
kazali pić tylko
a ja mam w domu cholinex - czy mogę to sobie possać? Pomoże trochę na gardło?
Ja mam cholinex bez cukru i sebidin...
To jest tak... jakby tak oględnie spróbować wyjaśnić... Masz identyczne objawy jak 90 procent moich przyjaciół naświetlanych w rejonie głowy i szyi. Nikt z nich się nie udusił. Twój przypadek potwierdza konieczność bytności psychoonkologa na każdym oddziale onkologicznym. Wytrzymasz. Po skończonych naświetlaniach niepokojące objawy będą słabnąć. Masz być przekonana, że te dolegliwości, które odczuwasz, są daniną którą składasz, by wyzdrowieć. To cena, którą masz zapłacić za powrót do zdrowia, nie zaś kara. Masz być silna i tyle. Jeszcze tylko kilka dni, potem będzie lepiej.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Masz być przekonana, że te dolegliwości, które odczuwasz, są daniną którą składasz, by wyzdrowieć. To cena, którą masz zapłacić za powrót do zdrowia, nie zaś kara. Masz być silna i tyle. Jeszcze tylko kilka dni, potem będzie lepiej.
Staram się nad sobą pracować... uspokajam sama siebie... ale nocą nie potrafię. ;-( Prawie całą dzisiejszą noc przesiedziałam chwilami tylko podsypiając co nieco.
Nie rozumiem... nigdy nie byłam panikarą, zawsze byłam rozsądna. W szpitalu po operacji usunięcia raka z policzka, węzłów chłonnych i ślinianek pani doktor bardzo mnie chwaliła za cierpliwość i współpracę w zdrowieniu. Mówiła, że mimo tego że nie umiem po niemiecku, to pięknie się dogadujemy i ogólnie była ze mnie bardzo zadowolona, a od czasu powięcia informacji o konieczności usunięcia moich ukochanych 12 zębów.. wszystko się posypało, źle zniosłam okres po usunięciu zębów a radioterapia dokończyła dzieła... jestem wrakiem człowieka
Po dzisiejszym zbadaniu mnie przez dwóch tutejszych lekarzy zdecydowano, że dzisiaj mam przerwę w naświetlaniach a ponieważ dzisiaj nie ma miejsc w szpitalu to mam jutro rano zgłosić się na oddziale....
mnie wystarczyły dwa dni przerwy ;-) a z weekendem cztery
W szpitalu dali m port i żywienie pozajelitowe na początek, do tego silne leki zmniejszające opuchliznę na krtani a silne leki na kandydozę i już czuję różnicę ogromną.
Widzę również kolosalną różnice w podejściu do pacjenta szpitalnego.
tutaj mniej cierpię - zdecydowanie
Trzymam się coraz dzielniej i lepiej ;-)
Trochę tylko traumy przeżyłam przy zakładaniu portu pod obojczyk, bo nie dość, że robiono to na żywca, a ja przecież nie znam języka i nie wiedziałam co oni do mnie mówią, to jeszcze trwało to półtorej godziny zanim lekarze nie poddali się i nie stwierdzili, że pod obojczyk się u mnie nie da tego zrobić i zabrali się za żyłę szyjną. Na szczęście tutaj obyło się bez niespodzianek.
Jakże byłam szczęśliwa, gdy wywożono mnie już z sami operacyjnej po tym zabiegu...
Ale od tego czasu wszystko się zmieniło. Bóle się zmniejszyły, kandydoza w jamie ustnej z dnia na dzień jest mniejsza, co mnie bardzo cieszy a każdy zgłoszony przeze mnie ból, jest natychmiast uśmierzany kolejnym lekiem. No i nie chudnę już ;-)
Wracając jeszcze do skóry, to tutaj w warunkach szpitalnych kazano mi myć, a właściwie oblewać naświetlaną skórę ale za to kazano mi wyrzucić Hydrocortison, bo to "dobre co najwyżej na ukąszenie komarów" a nie na skórę w czasie naświetlania
a w miejsce tego dostałam krem o nazwie Dermatop znacie to może? Głównym składnikiem tego kremu jest Prednicarbat.
Moja skóra jest i tak w całkiem dobrej kondycji. Obecnie schodzi mi płatami suchy brązowy naskórek, pod którym jest zaróżowiona skóra.
Wszystkim wspierającym mnie w tych trudnych dla mnie chwilach bardzo serdecznie dziękuję, bo to bardzo wiele dla mnie znaczy..... jeszcze tylko 4 frakcje przede mną
Moja radioterapia zakończona nareszcie. Na podstawie tego co przeźylam to uważam, źe wszystkie osoby mające naświdtlania w takie okolice jak ja, to powinno się od razu hospitalizować z jednoczesnym stosowaniem żywienia pozajelitowego, p. grzybiczego a nie czekanie aż pacjent będzíe się zwijał z bólu. schudnie ponad miarę.. bo wtedy ma mniejsze szanse na wygraną., nie mówiąc już o aspekcie człowieczeństwa...
cieszę się że trafilam do szpitala, bo nawet gdybym się jednak nie udusila, a jednak musiano mi podać cortyzon, to pewnie musialabym leczyc również psychike, po tym niezwykle traumatycznym okresie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum