kurcze no ... co to ma być. Godzina spania w nocy i pobudka. Caly czas lecą życiodajne płyny do mojej żyły głównej, a mój organizm zamiast spać to sie wybudza wrr... temp. strasznie niska, bo 34,4 st. C. Ot, durny ten mój organizm.
Dziwną prawidlowość zauważylam w szpitalach polskich i niemieckich. Otóż, skoro jest kandydoza - i podaje się pacjentowi róźnorodne leki, u mnie jest to flukonazol we wlewie kroplowym oraz Ampho-Moronal do pędzlowania jamy ustnej, to po jaką cho ***rę niszczy się efekt podając posiłki pełne węglowodanów i cukru ?
ja dostaje na sniadanie bulke maślaną, miód. dżem, plasterek mortadeli i źóltego sera. Na kolację to dostalam serek pleśniowy!!!!!
Dostaję też owoce na deser - też przysluga ogromna dla świetlanej przyszlości moich zębów !
a wogóle to dostaję sporo czekoladowych deserów, no i gdyby nie WY i Wasze cenne uwagi to pewnie bym to wszystko pakowala na siłe w siebie, a tak to jestem mądrzejsza i wiem, że nie warto, bo to będzie z krzywdą dla mnie.
zresztą po niewielkiej próbie, bo uwielbialam cale życie slodycze i skusilam sie raz na zjedzenie torcika , to moja kolejna afta pnjawiła się niemal w mgnieniu oka... zatem kolejnych prób nie podejmę bo nie jestem masochistką.
I teraz nocą sobie rozmyślam ... gdzie tu sens i gdzie logika takiego leczenia ...
co o tym myslicie ??
[ Dodano: 2013-09-18, 01:15 ]
szkoda źe tu nikt nie zajrzal, a ja pisze z komórki i nie mam cierpliwości przepisac od nowa w merytorycznym.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2013-09-18, 08:52 ] Ze względu na istotne informacje dotyczące leczenia post przeniosłem do wątku merytorycznego.
I teraz nocą sobie rozmyślam ... gdzie tu sens i gdzie logika takiego leczenia ...
typowy błąd ,że nie leczy się łącząc w calość wszystkiego , tutaj przy grzybicy pewne produkty powinny być wykluczone do czasu wyzdrowienia
ale nikt się tym nie przejmuje , nie kojarzy się pacjenta z aktualnymi dolegliwościami i nie koryguje diety,
bo korektę może zlecić lekarz
ja dopiero w szpitalu od dietetyczki dowiedziałam się że mając wysoką temp nie dostanę mleka , bo lekarze zapomnieli,
kumata dietetyczka wiedząć ze ze mną bywa jak na karuzeli już stale mnie się pytała o rożne dolegliwości i w/g nich korygowała dietę, ale to była jej działka , lekarze owszem zlecali w swoich dokumentach ale to , co ona proponowała
może tam nie ma kogoś takiego ?
szkoda , bo po co na nowo ladować się w leczenie skoro mozna inaczej
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Wychodzi więc na to, że sama ich tu edukuję. Powiedziałam dzisiaj lekarce, że skoro mam candida albicans, to powinnam jeść czyste jogurty a nie te z owocami i proszę by mi takie podawano, bo bywa tak, że zanim skończę posiłek to już mam nowe białe bąble ... Konsekwentnie nie jadam podawanych tu codziennie dżemów, miodów, serków pleśniowych. Trudno, jem chleb ciemny z masłem - z dużą ilością masła - wtedy jakoś mi to wchodzi, ale najpierw muszę przełknąć coś o nazwie Tapilta - to znieczula mi gardło - dopiero po 20 minutach mogę jeść.
A dietetyka nie widziałam tutaj... przychodzi pielęgniarka albo pielęgniarz i pytają pacjenta który zestaw wybiera, tzn. czy lubi mięso wieprzowe, wołowe czy rybę, a może jest wegetarianinem? Może chce kawę ... jaką herbatę itp. i to chyba wszystko.
Coraz lepiej się tu z nimi komunikuję, więc też i coraz lepiej będzie wyglądała moja dieta, a ze względu na moich rozlicznych znajomych i córkę , chorujących na Crohna - temat diety przeciwgrzybiczej nie jest mi tak obcy.
[ Dodano: 2013-09-20, 01:28 ]
A i dziękuję za przeniesienie tematu na miejsce bardziej odpowiednie ;-)
Cy po radioterapii okolic głowy i szyi można mieć złę wyniki krwi?
Czy kwas moczowy i parametry wątroby mogą być złe?
Mam też problem z elektrolitami ale być może za mało piję....
Dziękuję Gazda ;-)
Całe życie mało piję... zmuszam się ile tylko mogę. Niedługo minie miesiąc od zakończenia mojej radioterapii i włąściwie to dopiero teraz zaczynam odczuwać poprawę samopoczucia. Już mnie trochę mniej boli, tyle, że jestem dość mocno popuchnięta i to nie tylko po stronie naświetlanej ale również i po drugiej mam spuchnięte okolice oczu, policzki, mam chomiczki nieco poniżej szczęki.. i przód szyi opuchnięty - wisi mi skóra na szyi i jej nie czuję, jest jakby obca...
Byłam wczoraj na wizycie kontrolnej. Nadal mam brać leki przeciwbólowe, leki p. grzybiczwe mam skończyć opakowanie i nie brać już kolejnego. Do dentysty mogę iść po 8 tygodniach, zatem dopiero jak wrócę z sanatorium.
Nadal nie czuję smaków....
Końcem listopada będę miała badanie kontrolne u laryngologa a początkiem grudnia CT. Mam nadzieję, że choroba już nigdy do mnie nie wróci
Mam prośbę... czy spotkał się ktoś z Was z sytuacją, że rana po operacji raka w jamie ustnej się nie goi? Stan po radioterapii, a od operacji upłynęło już 5 miesięcy? Jest to umiejscowione tuż przy dziąśle w okolicy, gdzie kiedyś miałam ostatnie zęby.
Jestem dość mocno spuchnięta na twarzy a ta opuchlizna sięga aż prawego oka. Tę powstałą kieszonkę trzeba codziennie płukać, bo jedzenie się tam dostaje powodując ogromny ból. Teraz jestem w sanatorium wiec z tym nie ma problemu bo robi mi to lekarz i płucze jodyną, dostaję też antybiotyk i dodatkowe leki p.bólowe, no ale niedługo wracam do domu...
Lekarze uważają, że mam albo wznowę raka albo popromienna martwicę kości szczęki.
Oglądali mnie też chirurdzy dentystyczni... kiwali głowami i również twierdzą to samo, a ja z racji słabej znajomości niemieckiego, nie umiem się dopytać co z tym fantem trzeba będzie zrobić...
Napiszcie mi proszę co w takiej sytuacji....
czy oznacza to kolejną operację? Bo wyczytałam gdzieś, że aby stwierdzić czy to nawrót raka to trzeba wyciąć kawałek kości .... czy to prawda?
Jeśli to jednak nie będzie wznowa to również coś z tym trzeba zrobić... jakoś zszyć, tylko jak skoro.. tam są martwe tkanki
Wiem, że jest dzisiaj święto ale proszę pomóżcie mi ...
Powinnam się cieszyć życiem i odpoczywać w sanatorium, a tymczasem złe wieści spadły na mnie jak grom z jasnego nieba...
na początku lekkki ból, potem mocniejszy... a potem zdałam sobie sprawę, że ja przecież biorę silne leki p. bólowe wiec nic nie powinno mnie boleć, więc powiedziałam to lekarzowi na wizycie w sanatorium ..... no i zaczęło się...
badanie onkologiczne, badanie laryngologiczne, usg a potem wycieczka do kliniki w Munster, gdzie obejrzeli mnie stomatolodzy...
strasznie się boję - czy to ewentualnej wznowy raka czy to tej martwicy kości....
Boże drogi........... co mnie jeszcze czeka....
wiem, że moje zdenerwowanie na nic się tu zda, ale dlaczego ja muszę mieć zawsze jakieś komplikacje. Podobnie było z radioterapią, gdzie już bodaj czwartego dnia miałam objawy skutków ubocznych, a większość z Was dopiero je odczuwa w 3 tygodniu.
Czytałam trochę o tej martwicy, bo wznowy nie dopuszczam do siebie.... myślę, że aż tak źle nie będzie... no ale jakoś to muszą zbadać... czy ktoś z forumowiczów ma podobne doświadczenia? Jak się to bada ? Czy musi to być od razu wycięcie kawałka kości aby zbadać czy jest wznowa?
A jak wygląda sprawa zszycia tkanek martwych? Jest to możliwe?
Odpowiadamy na podstawie własnych doświadczeń, które często, ale nie zawsze, się pokrywają z tym, co przechodzą inni chorzy. Na niektóre pytania odpowiedzi nie znamy. Nie znają ich również lekarze odwiedzający nasze Forum. Z każdą wypowiedzią wiąże się odpowiedzialność, a tej, nie widząc tego co się dzieje, czy nie mając wiedzy ze swoich doświadczeń, nie można podjąć.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Dziękuję za odpowiedź Gazda...
czyli mam poprostu pecha, że przebieg mojej choroby jest aż taki "nietypowy", że nikt z forumowiczów tak nie miał...
No nic, pozostaje mi czekać, chociaż naprawdę mam już dość wszystkiego.. ... czy już nie wystarczy tego wszystkiego....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum