Witajcie
U nas póki co, stabilnie. Mąż miał badaną krew - w zasadzie wszystko w normie, nawet Crp nie jest takie złe bo 15, bilirubina też w normie. Cieszę się bardzo, ponieważ samopoczucie też nie jest najgorsze. Jutro robimy usg brzucha, coś go gniecie z prawej strony. Poza tym, aż wierzyć się nie chce, że jest tak poważnie chory. Apetyt ma znakomity, zjada nawet chleb (bez skórek)! popijając dużą ilością wody . Oby tak dalej!
Dziś niestety gorszy dzień - wymioty, silniejszy ból z prawej strony pod żebrami , problemy z wypróżnianiem, pomimo czopków glicerynowych... W usg brzucha nie wyszło nic złego, wszystko w normie, jest tylko kamień w woreczku żółciowym 17mm. Czy ten kamień może mieć związek z bólem pod żebrami???
Zastanawiam się, co my właściwie dalej mamy robić. Statystyki przerażają. Po rozpoczęciu leczenia niektórzy chorzy umierają w przeciągu roku... A bez leczenia??? Wizja przyszłości jest przerażająca. Zastanawiam się, czy nie powinnam udać się do Gliwic? Może tam by podjęli leczenie? Z drugiej strony może nie powinnam zmuszać męża do dodatkowych cierpień... Co robić???
Czy ten kamień może mieć związek z bólem pod żebrami???
Trudno powiedzieć czy kamień stwarza dolegliwości u męża czy postęp choroby, czy też leki a może i wszystko razem wzięte.
Kamienie na pewno dają dyskomfort w j. brzusznej, uczucie gniecenia, mogą być wymioty zwłaszcza jak kamień się zablokuje. Ból to głownie nadbrzusze, pod prawym łukiem żebrowym, może promieniować do pleców. Jednak czy to kamień czy coś innego trudno stwierdzić, tym bardziej, że mąż ma co jakiś czas podobne dolegliwości.
Dona_0206 napisał/a:
Statystyki przerażają
Nie czytaj ich. Każdy jest inny, u każdego choroba inaczej się rozwija, każdy organizm inaczej walczy.
Dona_0206 napisał/a:
A bez leczenia??
Nie wiemy, można by było powiedzieć, że krócej, tak na logikę ale tu nie logika odgrywa rolę tylko jak organizm będzie sobie radził z chorobą, jak jest silny i jak szybko będzie postępowała choroba.
Dona_0206 napisał/a:
Zastanawiam się, czy nie powinnam udać się do Gliwic?
Dona_0206 napisał/a:
Co robić???
Przede wszystkim, co chce mąż?. Jeśli chce jechać, to zróbcie to, dla Niego dla siebie żebyś miała świadomość, że zrobiłaś wszystko co chciał mąż, co może Ty chcesz. Tylko Dona wiesz, że mąż ma duże obciążenie kardiologiczne, wiesz, że choroba jest zaawansowana więc musisz mieć świadomość, że pojedziecie do Gliwic i mogą Wam odmówić jakiegokolwiek leczenia ze względu na stan męża.
Jeśli jednak czujecie z mężem wewnętrzną potrzebę spróbowania podjęcia jeszcze jednej próby to zróbcie to, zróbcie to, żeby mieć pewność, że zrobiliście wszystko co mogliście zrobić.
marzena66,
Marzenko, bardzo Ci dziękuję za odpowiedź, zrozumienie i ciepłe słowa. Dziś mąż gorzej spał i nadal czuje się źle ale i tak go podziwiam, bo póki co mało się skarży i dzielnie znosi swoje cierpienie, które ma wymalowane na twarzy.
Ściskam i życzę dobrego dnia
[ Dodano: 2016-07-26, 17:23 ]
W poniedziałek jedziemy do Gliwic, we wtorek konsultacja z radiologiem. W muszę mieć świadomość, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy...
Może męża powinien obejrzeć jakiś lekarz w związku z tymi dolegliwościami, może jakieś badania z krwi a może z przykrością to napiszę choroba robi swoje i coraz gorszy jest stan męża.
Nie chcę wracać do poprzednich postów, Wy jesteście pod opieką HD?
Dona_0206 napisał/a:
W poniedziałek jedziemy do Gliwic,
Jeśli tak chce mąż/oboje tego chcecie to jedzcie, będziecie mieli świadomość, że niczego nie zaniedbaliście i co jest w Waszej mocy zrobiliście.
Mocno przytulam i bardzo współczuję, że musicie zmagać się z takim przeciwnikiem.
marzena66,
Chcemy pojechać do Gliwic, dokładnie po to, co napisałaś Marzenko. Aby mieć pewność, że zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Niech to będzie taka nasza kropka nad "i". Zaraz po przyjeździe, czyli 3 sierpnia mamy umówioną wizytę w Hospicjum Pallium w Poznaniu, na razie w poradni medycyny paliatywnej. Mam nadzieję, że gdy zajdzie potrzeba to obejmą nas opieką hospicyjną. Przejrzałam raz jeszcze opis tomografu i wygląda na to, że ten ból pod żebrami może być związany z powiększonym węzłem chlonnym w prawej odnodze przepony - ale skonsultujemy to oczywiście w poradni. Badania krwi są dobre, robiliśmy w ubiegłym tygodniu. Jutro zrobię skan i wkleję do wglądu.
To jest bardzo ważne, dolegliwości męża mogą narastać a cierpieć nie może. Pogotowie nie zawsze pomoże a jak pomoże to tylko na chwilę, tu w tej chorobie i stanie męża potrzebny jest stały kontakt z lekarzem.
Spędzajcie ze sobą jak najwięcej czasu, wykorzystujcie wspólnie czas jak mąż się dobrze czuje na przyjemnościach, na tym co mąż jeszcze chciałby zrobić, może pojechać, może zobaczyć, niech skorzysta z tego życia ile może, oboje skorzystajcie z wspólnych chwil, bo wiesz zapewne czytając forum, że stan się może szybko zmienić z dobrego na zły, może przyjść niemoc, niechęć więc cieszcie się sobą i chłońcie siebie jak najwięcej.
Wiem co czujesz, 2 lata temu walczyłam o własnego męża, nam się dzięki Bogu czy Partii, czy w co kto tam wierzy udało, ale rozumiem Twój strach i obawy.
marzena66,
Bardzo się cieszę, że Wam się udało i z całego serca życzę, żeby to cholerstwo już do Was nie wróciło. Pokładam duże nadzieje w to, że lekarze z hospicjum zrobią wszystko, aby mój mąż nie cierpiał. W tej chorobie są dni, że patrzę na męża i niedowierzam że jest chory. Bywa aktywny i pogodny. Są też takie dni jak teraz, kiedy patrzę na jego cierpienie z przerażeniem i nie wiem jak mu pomóc. Niemniej jednak jestem z nim cały czas (sama jestem po poważnej operacji kręgosłupa i czeka mnie następna) i wspieram, jak umiem. Wczoraj wymiotował takim gęstym śluzem. Dziś od rana czuł się kiepsko, ale teraz jakby już trochę lepiej. Wymioty minęły i nawet udało mu się wypróżnić, bez żadnego wspomagania. Ból jednak maluje się na jego twarzy. Modlę się, żeby ten najgorszy czas nie trwał długo. Żeby nie cierpiał.
Spokojnej nocy, ściskam.
[ Dodano: 2016-07-27, 16:20 ]
W załączeniu przesyłam ostatnie badania krwi i usg brzucha mojego męża. Wg mnie wyniki nie są złe... A co Wy o tym myślicie?
Zastanawiam się, jak poradzić sobie z nieustannie występującymi zaparciami? Nic nie skutkuje! Żadne herbatki, tabletki, syropy, czopki glicerynowe... Dodam, że od zaparć mąż ma hemoroidy i sprawia to dodatkowy ból. Czy poza wlewami doodbytniczymi są jeszcze jakieś sposoby? Nie wiem, czy w sytuacji, gdy są hemoroidy, można stosować wlew?
Dona_0206,
Jeśli hemoroidy są bardzo nasilone i np. krwawią, to nie powinno się stosować wlewu.
Próbowałaś podawać olej rycynowy?
Czy dołączyliście ten Targin?
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Madzia70,
Witaj Madzia.
Jutro mamy wizytę w hospicjum - w poradni medycyny paliatywnej i poprosimy o zwiększenie dawki leku bo dawka jest za mała i ból się nasila. O oleju rycynowym nie słyszałam, poczytam.
Mileśmy pojechać do Gliwic, jednak mąż nie czuje się na siłach, poza tym uznał, że nie chce. Dodatkowo męczy go ból - kamień w woreczku żółciowym i jutro idziemy do chirurga żeby zadecydował, co mamy z tym robić.
Pozdrawiam serdecznie.
Byliśmy dziś w poradni medycyny paliatywnej i lekarz zwiększył dawkę Oxydoloru na 15mg. Obecnie mąż zmaga się z bólem kołki żółciowej, z usg wynika, że kamień jest w szyjce pęcherzyka. Dostaje leki rozkurczowe ale ból się nasila. Jutro idziemy do chirurga, dziś już mąż nie miał siły, żeby się tam wybrać. Nie wiem już czym go karmić, bo wszystko szkodzi i powoduje ból. Zastanawia mnie jedno - biorąc tak silne leki przeciwbólowe mąż odczuwa mocny ból kolki - czy to jest normalne? Wydawałoby się, że przy takich lekach ból nie powinien mieć miejsca. Wiem oczywiście, że to dobrze, że odczuwa ból, bo jest to sygnał, że dzieje się coś złego, niemniej jednak spodziewałabym się, raczej uczucia dyskomfortu, nie bólu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum