Dziękuję za życzenia i kciuki, u Mamy już prawie nie ma fizycznych, namacalnych śladów po chemii. Niestety jak wiadomo wątroba i ogólnie organizm został obciążony, dlatego musimy z Mamą uważać na dietę (ale ten mój łakomczuch lubi sobie podjeść, to u nas rodzinne ). W dodatku z badań krwi wynika, że Mama ma leukopenię, dlatego onkolog zdecydowała, że Mama musi odczekać jeszcze kilkanaście dni i zgłosić się w celu wdrożenia tamoksyfenu. Z kolei w kwestii naświetlania odbyła się już symulacja. Niestety wygląda na to, że Mama będzie miała naświetlanie w okresie od połowy grudnia do połowy stycznia. Ale cóż, przeżyjemy i to.
Pozdrawiam Was,
Asia
Witajcie
Mama dziś miała pierwsze naświetlanie, jutro kolejne. Jak dobrze pójdzie to się wyrobi na początku nowego roku. Była powtarzana morfologia, już jest lepiej. Za kilka dni wizyta u onkolog, mam nadzieję, że będzie lepiej.
Dziękuję akos6 za wpis, z całej siły w to wierzę, to jest realne. Nie ma na nas mocnych, no nie?
Moja Mama za każdą wizytą wizytą przynosi nowości co do swojego leczenia, oczywiście są to informacje "korytarzowe" od doświadczonych Pań- a to, że dostanie... herceptynę, a to że avastin. A później idzie do lekarza i słyszy coś zupełnie innego, wraca i mi przekręca, muszę pilnować, co dokładnie mówi, bo kiedyś to się źle skończy
Moja Mama w piątek zakończy radioterapię. Jednocześnie musi się zdecydować, do jakiego lekarza chodzić na konsultację- do chirurga czy do onkologa? Wydawało mi się, że do onkologa (nie ma nigdy czasu), ale teoretycznie chyba do chirurga (nie ma czasu x 2, do tego nieprzyjemna). Z kolei radioterapeutka zawsze ma czas i jest przyjemna. Tylko czy to naprawdę nie ma różnicy?
I jeszcze pytanie do Pań przyjmujących Tamoxifen- czy u Was też są takie problemy z wagą? Niestety Mama ma duży apetyt, ogranicza się, a waga strasznie w górę. Trzeba dodać, że to w końcu taka 'sztuczna' menopauza- Mama nie miała okresu od 3 miesięcy.
Ponadto Mama była u ginekologa, wszystkie badania ginekologiczne są ok. Walczymy z łuszczycą, niestety wyrzuca, jednak po konsultacji u dermatologa trochę zmiany się zahamowały. Mamę czeka w najbliższej przyszłości usg jamy brzusznej. Na wątrobę przyjmuje hepatil, sylimarol, pije ostropest i uczep. Co jeszcze może jej pomóc?
Pozdrawiam
_________________ Practise random kindness and senseless acts of beauty.
Dobro jest w każdym z nas.
Zazdroszczę Twojej mamie tej radioterapeutki, wiem która, nie udało mi się u niej pozostać. Moim zdaniem zostać u najprzyjemniejszego lekarza, tak czy inaczej teraz tylko obserwacja i lepiej u kogoś kto się przyjrzy i wypyta o wszystko, badania tak czy inaczej idą wg schematu. A w razie (odpukać!!!!!!!!) potrzeby to i tak dalsze leczenie u odpowiedniego specjalisty. Mobilizuj mamę z wagą a zacząć trzeba od tego że w domu nie ma żadnych ciast, ciasteczek, wafelków i herbatników (niczego co łączy tłuszcz z cukrem), jak musi przekąszać to chleb (nie sucharki) nieposmarowany (stary ludowy sposób to żucie skórek od chleba). Można się do tego przyzwyczaić i nawet wątroba odpocznie. Niestety tabletki i suplementy tu nie pomogą. Trzeba ograniczyć "dobre jedzenie" i pościć. To zresztą los większości kobiet w pewnym wieku. Pozdrowienia
asia19,
Witaj,
Ja po tamoxifenie bardzo ,ale to bardzo przytyłam. Ja straciłam miesięczkę po pierwszej chemii ,też miałam tzw oszukane klimaktreium i niestety jeszcze trwa aż 9 lat. Przez 7 lat brałam Tamoxifen obecnie biorę Arimidex Małam też bardzo dobry apaty. Po chemioterapii trochę schudłam więc jak tyłam to się cieszyłam ,ale potem już byłam zła .Lekarz mówił że mam się tym nie przejmować Jak stosowałam dietę to niestety ale hemoglobinka spadała więc się pogodziłam i pozostały mi te kilogramy prawie 20 kg więcej Jak to mój kochany onkolog mówił ale pani żyje i lepiej być grupszą niż chydszą mając raka ha ha Jeśli chodzi o osłonowe leki to chyba trochę przesadzasz ,nie aż tyle wszystkiego ,albo sylimarol albo hepatil i do tego jeszcze ostropest i jeszcze uczep matko jak ta wątroba ma to wszystko przyąć ????
Ja radziłabym Sylimarol ten mocniejszy raz dziennie w zupełności wystarczy. Jeśli nie to hepatil Vit. Jak nie chcesz tych tabletek to wtedy Ostropest ,ale nie wszystko naraz zrobicie więcej szkody niż to potrzebne. Zresztą napisz jakie obecnie ma pr. wątrobowe tzn. ALAT, ASPAT
Pozdrawiam i trzymam kciuki za was
Witajcie
Dziękuję Dziewczyny za informacje Zawsze mogę tutaj liczyć na pomoc, co mnie bardzo cieszy i napawa optymizmem
Więc tak, Mama przyjmuje hepatil i ostropest plamisty codziennie, sylimarol objawowo (np. ja 'wywali' wątroba). Bo wątroba lubi sobie 'wywalić' nie po żadnym smażonym, pieczonym (w domu się czegoś takiego nie robi, chociażby ze względu na Tatę), a po zwykłej czarnej herbacie. Mama pija 2 kawy dziennie i niestety nie ma mowy o odstawieniu- a wątroba cierpi. Słodkie jej nie smakuje, jeśli przesadza to jedynie z cytrusami- te bardzo smakują, do tego czasem pije sok pomarańczowy (z butelki), no i niestety zła dieta- odmawia sobie kolacji, nie słucha mnie Ale już się za nią biorę, musi wiedzieć, kto tu rządzi, nie pozwolę, żeby sama sobie szkodziła
Cóż, uczep pije na łuszczycę, bo paskuda zaczęła wyrzucać na łokciach, nogach, palcach u dłoni i stóp. Jesteśmy po wizycie u dermatologa (fajna, starsza doktor), która naprawdę Mamie pomogła- zmiany zaczęły się cofać dzięki maściom i chyba jednak tym ziołom.
Jedyne co nam zaczęło dokuczać od 3-4 dni to najprawdopodobniej odczyn popromienny, skóra w okolicach węzłów i miejsca wycięcia guza w piersi jest koloru brązowego (tak dla porównania skóra mulata). Sypiemy Alantanem, nosimy bawełniane koszulki, nie nosimy stanika, ale i tak ciężko. Czy i od kiedy będziemy mogli wdrożyć jakieś maści? Jak długo Wy się z tym męczyłyście, kobietki?
Na szczęście Mama już w domu i teraz mobilizacja, już naprawdę najgorsze za nami. Teraz tylko kontrole i dbanie o samopoczucie.
[ Dodano: 2012-01-09, 23:02 ]
Nika2 niestety nie mam przy sobie ostatnich Mamy wyników, ale obiecuję, że sprawdzę. Z tego co wiem, nie były fatalne, ale niestety Mama nigdy nie miała dobrych, głównie przez przebytą żółtaczkę w młodości.
_________________ Practise random kindness and senseless acts of beauty.
Dobro jest w każdym z nas.
Babuszka jest dziś chyba 38 dzień po zakończeniu RTH i mamy piękną, różową skórę. Zagoiły się nawet krwawiące rany w zgięciach skóry na szyi i można się kąpać. Babcia najpierw stosowała 14 dni robioną maść z neomycyną i hydrokortyzonem (począwszy od ostatniego dnia naświetlania) a po jej skończeniu już smarujemy Bepanthenem, ale te zalecenia są tak różne, że chyba warto polegać na zdaniu swojego lekarza (pewnie od czegoś to zależy?). Miejsce po piersi było u babci dosłownie czarne więc może stąd antybiotyk.
Trochę zazdroszczę, że Tamoxifen może tak działać. Babuszka 46 - 48 kg i koniec, nie ruszy. A optymizmu to się muszę od Ciebie nauczyć.
No to gratuluję Babci sukcesu Już tyle czasu u Was minęło, u nas też to szybko zleciało, nawet nie wiem kiedy.
Jestem też ciekawa tej maści, Pani doktor powiedziała, że na napromieniane miejsce należy 'zasypywać' Alantanem, minimum 3 tygodnie. A Mamę piecze.
Optymizm nie jest na pokaz, ja musiałam sama w sobie się odbudować i nastąpiło to na szczęście kilka miesięcy temu, owszem są chwile smutku, ale kto ich nie ma.
_________________ Practise random kindness and senseless acts of beauty.
Dobro jest w każdym z nas.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum