Mama dzis miala operacje. Nie udalo sie wyciac zoladka, zalozono jedynie jejuniostomie. Operator stwierdzil, ze mimo tego ze obrazowo nie bylo widac rozsiania, okazalo sie ze jest mnostwo mikroskopijnych guzkow rozsianych wokol zoladka i daleko od niego. Jedyne co zostalo to sprobowac chemioterapii i leczenie paliatywne.
Posiadam tylko takie informacje bo nie bylam w stanie rozmawiac z chirurgiem.
Powiedzcie mi prosze czy po wypisie ze szpitala od razu isc do onkologa? Czy opieka paliatywna domowa mimo 40 km odleglosci jest mozliwa?
Moja mama mieszka w malej miejscowosci i jedyne hospicja domowe jakie znalazlam w internecie to Konin albo Kalisz. Obydwie miejscowosci sa oddalone o okolo 40 km. Jest jednak szpital w Turku - okolo 14 km od mamy i moze tam maja oddzial paliatywny i takowych lekarzy.
Prawda, ze w szpitalu nie ma. Znalazlam jednak lekarza ze specjalizacja paliatywnej w Turku w innej przychodni. Dobre i tyle na poczatek. Choc nie odpuszcze chemioterapii a Pani onkolog u ktorej mama
jest zapisana prowadzi badania kliniczne. Mam nadzieje, ze jej ogolny stan zdrowia pozwoli na leczenie.
Znowu mam pytanie. Mama ma zalozona jejuniostomie wiec bedzie zywiona gotowymi produktami. Obawiam sie jak to bedzie w momencie wypisania ze szpitala. Do domu wraca we wtorek, ale nie wiem czy osrodek zajmujacy sie tym zywieniem tak od razu dostarczy pozywienie. Skierowania wszystkie mama dostanie ale co bedzie jadla w czasie miedzy wyjsciem ze szpitala a dostarczeniem posilkow ??? Ucze sie wszystkiego na razie ale to mnie martwi a lekarze sa malo dostepni...
Iza nie martw się na zaś. Skoro szpital uczy Cię podłączenia pompy do żywienia pozajelitowego i mama otrzymuje pokarm przez jejunostomię w szpitalu to powinna otrzymać przy wypisie recepty na ten pokarm w razie jakby ośrodek który dostarcza pożywienie na cały miesiąc nie dostarczył wam pokarmu na czas. Daj znać jak sobie radzicie. Pozdrawiam
_________________ Asia
„Miarą miłości jest miłość bez miary”
Na szczescie udalo sie dostac do poradni zywieniowej w Poznaniu zaraz po wypisie ze szpitala. Dopilnowuje podlaczania pozywienia, wstrzykuje specjalna wode. Mama sie denerwuje, ze tak dlugo to trwa i caly dzien jest przywiazana do worka. Niestety wczoraj wrocily fusowate wymioty, mimo ze nic nie je doustnie. Dalam jej czopek przeciwwymiotny jednak wczesniej wyrzucila z siebie wielkie ilosci tego plynu. W nocy juz bylo dobrze, spala tez dobrze. Jednak dzis wieczorem zaczela mowic, ze znow cos jej sie zbiera. Oczywiscie dostala czopek a teraz siedze jak na szpilkach i nasluchuje...
Wie moze ktos co zrobic, zeby nie bylo tych wymiotow ??? O sondzie nic nie chce slyszec bo ma uraz z pobytu w szpitalu.
Caly czas wydaje mi sie, ze robie za malo choc jestem z nia cale dnie, wzielam urlop z pracy, ale przy tych wymiotach, jak patrze jak ona sie meczy a ja jestem bezsilna nie potrafie opanowac lez....
Rudzilla,
fusowate wymioty są wskazaniem do szybkiej wizyty u lekarza. Najprawdopodobniej oznaczają krwawienie z górnego odcinka przewodu pokarmowego lub rzadziej - z górnych dróg oddechowych. Jak wygląda stolec - czy jest ciemny, smolisty? Czy mama przyjmuje leki obniżające krzepliwość krwi?
Tego samego rodzaju wymioty miala przed zabiegiem i w szpitalu zalozyli jej sonde w celu pozbywania sie zalegajacej tresci w zoladku. Tydzien bylo dobrze jednak wczoraj wrocily. Lekarze o tym wiedza i nic nie robia. Mama bierze zastrzyki obnizajace krzepliwosc krwi i ma brac przez 30 dni po operacji.
[ Dodano: 2014-09-05, 23:11 ]
Stolec z tego co mowi mama byl bardziej czarny wczesniej, teraz jest mniej czarny ale wciaz jest. O tym tez lekarze wiedza.
[ Dodano: 2014-09-06, 22:44 ]
Dzis mama znow zaczela wymiotowac z ta tylko roznica ze sa to niewielkie ilosci i nie sa one fusowate jak wczesniej a raczej wygladaja jak slina taka lekko metna.
Czy sonda nie bylaby dobrym rozwiazaniem ??? Moze choc troche ulzylaby mamie ???? Zoladek jest nieczynny ale to przeciez nie znaczy, ze slina czy kwasy zoladkowe sie w nim nie zbieraja, prawda ???
14 wrzesnia moja mamusia zmarla. Nie zdazylismy nic zrobic, wszystko ootoczylo sie blyskawicznie. W piatek wieczorem zaslabla, zabrano ja do szpitala a w niedziele zmarla na miich rekach. Po cichutku, po prostu przestala oddychac....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum