nas też bardzo to zdziwiło- mama miała niedawno robiony tk ( w innej sprawie) i tam opis zajmował prawie całą stronę, tu spodziewałam się chociaż informacji o wymiarach czy o tym na co jest naciek i jak głęboki- nie ma żadnej z tych informacji
przyznam, że próbowaliśmy tę płytę odtworzyc ale nie udało się- albo nie mamy odpowiedniego programu albo jest zabezpieczona, niestety nie znam się za bardzo na komputerach
ta kwalifikacja była wstępna, po konsultacji z onkologami, ale ostatecznie będzie potwierdzona w poniedziałek
ma byc tez jeszcze wykonane TK głowy i jamy brzusznej
tata zakwalifikowany do radiochemioterapii, na Garbarach trafił do pani dr Mateckiej-Nowak, na Szamarzewskiego lekarzem prowadzącym będzie dr Bryl.
Pani doktor po obejrzeniu płyty TK powiedziała, że jest idealnym kandydatem do tej metody leczenia, wstępnie przewiduje naświetlania przez 5 tygodni, chemia to PE
tata wystraszony, trochę podłamany ale jakoś się trzyma
próbuję poszukać jakichś wiadomości o radiochemioterapii ale nie umiem znaleźć- albo jest o radioterapii albo o chemioterapii, czy ktoś może przechodził taką terapię i może dać jakieś wskazówki, czego się spodziewać ? czy faktycznie to jest taka agresywna terapia i jest się wyłączonym zupełnie z życia?
6 maja moja córka ma I komunię, jak myślicie tata da radę być? czy w ogóle go wypuszczą ze szpitala? naświetlania codziennie- to znaczy od poniedziałku do piątku czy faktycznie codziennie?
Tak, radiochemioterapia to agresywna metoda leczenia, jednak nie oznacza to z automatu, że pacjent będzie całkowicie wyłączony z życia. Tego, jak zachowa się dany organizm nikt nie przewidzi, jednak na pewno tata będzie mocno osłabiony, może się źle czuć - nakładają się objawy uboczne i radio-, i chemioterapii, stąd właśnie ta agresywność tego sposobu leczenia.
ruszyło się, choć przyjęty do szpitala tata będzie dopiero po świętach, 11 kwietnia ma się zgłosić na Garbary, gdzie ma mieć zrobioną ponowną TK, potem 12 kwietnia na Szamarzewskiego, gdzie ma mieć TK głowy i jamy brzusznej. Początek chemii i naświetlań wyznaczono na 16 kwietnia- to w sumie 3 tygodnie, z jednej strony widać, że coś się dzieje ale z drugiej tu kilka dni tam kilka dni i składa się to w tygodnie a raczysko robi swoje w tym czasie :(
pytała mama czy nie da się szybciej, ponoć nie da się, wiem, że wielu czeka :( boję się, że ten czas może zaważyć na leczeniu
tata poczytał w necie o rokowaniach powiedział, ja już nie mam przyszłości powtarzam mu, że ma postać ograniczoną a to daje szansę, dużą szansę i tego trzeba się trzymać, prawda ?
[ Dodano: 2012-03-28, 08:40 ]
pytanie takie techniczne: czy można jakoś zmienić tytuł postu albo dodać taki opis- widzę, że niektórzy mają pod tytułem taki jaki opis kursywą, czy ktoś podpowie mi jak to się robi, bo ja sierotka nie umiem?
[ Dodano: 2012-03-28, 08:47 ]
o, dziękuję
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2012-03-28, 10:15 ] Jeśli chcesz zmienić tytuł wątku, to daj znać przez PW na jaki konkretnie.
[ Dodano: 2012-03-28, 10:34 ]
na razie tytułu wątku nie chcę zmieniać, może to głupie, ale ciągle oswajam się z sytuacją i taki tytuł jest dla mnie "łatwiejszy"
chciałam tylko dodać ten opis jako ułatwienie dla innych szukających, jak ja szukałam na początku informacji
dziękuję bardzo za pomoc
tata na sobotę i niedzielę wyszedł do domu, na oddziałe prawdziwe oblężenie, na sali 4 osobowej było 6 łóżek...
tata ma pozaznaczane punkty do naświetlań: pod każdą pachą i na lewej piersi- czy to znaczy, że naświetlania będą obejmowac tak duży obszar? czy to tylko "punkty orientacyjne"?
miał też zrobione dziś dodatkowe echo serca, bo poprzednio wyszły jakie nieprawidłowości, ale dziś bylo ok, może to ze stresu
w poniedziałek od rana naświetlania i po południu chemia
potem naświetlania codziennie, pani doktor początkowo mówiła, że byłoby dobrze nawet dwa razy dziennie- teraz stanęło na jednym razie.
czy faktycznie byłoby lepiej dwa razy dziennie? mama odniosła wrażenie, że zrezygnowano z tych popołudniowych naświetlań ze względu na kłopoty organizacyjne z przywożeniem taty na te naświetlania
może tata mógłby tam poczekac po prostu na te drugie naświetlania, jeśli są ważne i mogą miec znaczenie dla leczenia.
tata pewnie już naświetlony, potem ma być przewieziony na Szamarzewskiego i dostać chemię
boję się, bardzo się boję....
[ Dodano: 2012-04-16, 19:37 ]
jednak dziś tata nie dostał chemii- podobno dlatego, że najpierw powinien dostac chemię a potem naświetlanie- czy faktycznie? czy jest taka ogólna procedura czy też to indywidualna decyzja lekarza?
jutro wcześnie rano ma miec chemię i potem pojedzie na naświetlanie, do końca tygodnia ma zostac na oddziale na Szamarzewskiego a potem będzie dowożony na naświetlania z Ludwikowa
na weekend tata wrócił do domu, po wejściu do domu od razu zasiadł do pracy przy kompie czuje się bardzo dobrze, nie ma żadnych skutków ubocznych- przyznam, że jestem trochę zaskoczona, oczywiście pozytywnie, nastawiałam się na ciężkie dni a tu taka dobra niespodzianka
oczywiście, wiem, że to początek, ale dobry początek i niech tak zostanie
muszę się przyznac, że obserwuję tatę z pewną podejrzliwością- tata jest uparty i nigdy nie skarży się na żadne dolegliwości- aż do przesady, nie przyzna się, że coś go boli itp. wiem, że takich "drobnych" dolegliwości jak np. mdłości może nawet nie zgłaszac, nie da sobie wytłumaczyc, że tylko sobie szkodzi takim postępowaniem
Gosiu, razem z Tobą podzielam radość związaną z samopoczuciem psychicznym Tatusia.
Najlepszy dowód na to, że spory wpływ na nasilenie dolegliwości przy chemioterapii mają czynniki psychologiczne. Świadczy o tym choćby fakt występowanie na przykład nudności jeszcze przed podaniem leku w kolejnym cyklu chemioterapii.. Dlatego ważne jest aby wszystko zrobić do zmniejszenia napięcia emocjonalnego przed kolejnym kursem leczenia. Unikać należy sytuacji ściśle związanych z nudnościami takich jak zapachy kuchenne, duże i obite posiłki itp...
Ważna też też aktywność w domu, taka na ile pozwalają siły. Przy osłabieniu umiarkowanym lepiej jest posiedzieć w fotelu niż kłaść się do łóżka....
tata czuje się dobrze, przynajmniej tak twierdzi
ale... ma chrypkę i kaszel, taki mokry, nie może odkrztusić.... nie miał tego kaszlu w piątek, nie wiem czy się podziębił czy to już efekt naświetlań czy chemii? martwię się
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum