Brak poprawy, choć na to już nie liczę...trochę czuję się dziwnie, jakbym pogodziła się z myślą że tatuś odchodzi..Nie chce mi się płakać, choć wiem że jak nadejdzie najgorsze rozlecę się na tysiąc kawałków.
Tata wycisza się coraz bardziej, wczoraj już się nie zrywał tylko leżał i majaczył po cichutku, nawet nie miał siły otworzyć oczu żeby na mnie spojrzeć. Bardzo często się wypróżnia, to chyba skutek tych leków, bo przecież nic nie je.
Czuwamy przy nim dzień i noc, mam nadzieję że czuje że przy nim jesteśmy,
Lekarz z HD wczoraj powiedział nam że tak wygląda chory umierający, i że to raczej dni niż tygodnie