Na spadek leukocytów mama ma zapisany lek Zarzio
(Filgrastim), czytam forum i widzę, że lekarze zapisują w tym wypadku
Neulastę (Pegfilgrastim).
Jedni lekarze przepisują Zarzio (Filgrastim), inni Neulastę (Pegfilgrastim).
Neulastę (Pegfilgrastim) to pegylowany Filgrastim. Czyli Neulastę podaje się jeden zastrzyki, i ona uwalnia się w organizmie stopniowo.
Filgrastim podaje się co dzień jeden zastrzyk (np. 3, 5 dni w zależności ile potrzeba).
Skutki uboczne podobne. Natomiast występowanie skutków ubocznych po danym zastrzyku to indywidualna sprawa.
jesienna napisał/a:
Od trzech dni mama się nie wypróżnia i ma wzdęcia.
Zalecane są m.in. czopki glicerynowe.
Co do biegunki, może być po chemii.
Czasami można uregulować to dietą (tak piszę na zaś, po następnej chemii). Czy Mama jadła nabiał, np. jogurty. Może po wyeliminowaniu produktów 'rozluźniających' biegunki nie będzie.
Pozdrawiam
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Dziekuję za odpowiedź. Czytam zalozony przez Ciebiw wątek i znajduję tam odpowiedzi na pytania jakie chciałabym zadać. Proszę Cię, zaglądnij tu od czasu do czasu.
A teraz pytanie dla osób zorientowanych..
Na kilku raczej wiarygodnych stronach dotczących chłoniaków
oraz chemioterapii w ogóle przeczytałam, że przy leukopenii
nie powinno się pić jogurtów i kefiru, jeść serów pleśniowych,
kapusty kiszonej i kiszonych ogórków - generalnie żadnej żywności,
która zawiera bakterie i grzyby (nawet tych których obecność jest
porządana w przewodzie pokarmowym jak bakterie kwasu mlekowego).
W takim razie co z probiotykami?
Mama zażywa probiotyk.
Mamę przestały boleć jelita. Czuje się całkiem nieźle,
dobrze by było, żeby się taki stan utrzymał i odpoczęłą trochę
przed następną chemią.
Dlaczego Mama zażywa probiotyk? Czy to lekarz zlecił Mamie?
Przy leukopenii (mam na myśli 'głęboką' leukopenię, tzn. wbc poniżej 1 tys./mm3) dieta powinna być "ubogobakteryjna" ("czyli powinno się unikać produktów i potraw, które mogą zawierać żywe bakterie i zarodniki grzybów (nawet te szczepy, które uważane są za „przyjazne” u człowieka z osłabioną odpornością mogą spowodować objawy chorobowe, np. biegunkę")
http://www.forum-onkologi...4,15.htm#189135 http://www.servier.pl/ind...245?layout=item
Pozdrawiam
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Tak - lekarz zlecił mamie probiotyk "sanprobi",
ale to nie był hematolog tylko gastoetorolog bardzo dobrze
zorientowany w sytuacji (tzn. na co mama choruje, że bierze chemię
i jaką, jak się czuje, że miała biegunkę itp.) - to w związku z tą biegunką
został zlecony ten probiotyk.
mama ma dokładnie wynik: 1 tys./mm3
[ Dodano: 2014-02-11, 15:36 ]
Pomyliłam się - to nie w związku z biegunką mama dostała probiotyk tylko dużo
wcześniej - zanim mama dostała chemię,
kontaktowaliśmy się z gastoenterologiem telefonicznie gdy zaczęła się
biegunka po chemii czy kontynuować przyjmowanie probiotyku
- powiedział, że jak najbardziej.
W trakcie biegunki trudno powiedzieć jakie mama miała leukocyty,
badane były już po biegunce.
Jeszcze raz skontaktować się z gastoenterologiem?
Skontaktować się z hematologiem który prowadził mamę w szpitalu?
Odstawić probiotyk na własną rękę?
Jeszcze raz skontaktować się z gastoenterologiem?
Skontaktować się z hematologiem który prowadził mamę w szpitalu?
Odstawić probiotyk na własną rękę?
kto prowadzi mamę ? raczej nie gastrolog ale hematolog- onkolog tak?
więc zapytaj tego lekarza
mozesz tez zadzwonic do gastrologa , powiedz ze mama ma bardzo dużą leukopenię i przy takim stanie nie wskazane jest przyjmowanie probiotyków. Czy moze zaproponować cos innego ?
Ja sama bym odstawiła ten probiotyk- być może mamie nie jest juz potrzebny , powiedz Jej ze rozmawiałaś z lekarzem i on kazał go wycofać , bo bardziej jej teraz może zaszkodzić niż pomóc
pozdrawiam
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Z tym onkologiem to w zasadzie nie wiem czy on mamę "prowadzi".
Jak odbierałyśmy mamę po pierwszej chemii był późny wieczór
(taką porę wypisania mamy ustalił szpital), nie było z kim porozmawiać,
lekarz dyżurny był na innym oddziale, pielęgniarka powiedziała,
że nic nam więcej nie powie niż napisano w wypisie,
bo nic więcej nie wie - na wypisie jest wszysko co powinnyśmy
wiedzieć (rzeczywiście jest sporo informacji).
Na wypisie jest napisane (i podkreślone), że o pomoc,
poradę czy wyjaśnienia należy się zwracać do lekarza rodzinnego
lub szpitala rejonowego - więc nie pytamy...
Nawet nie wiem z kim miałabym rozmawiać.
Z lekarzem, który podpisał się pod wypisem?
Probiotyk został odstawiony (przez nas).
Mamie leukocyty wzrosły po podaniu zastrzyku Zarzio
od 1,05 tys./mm3 do do 7,36 tys./mm3 w ciągu 6 dni,
jestem w szoku .. (pozytywnym)
Nie wiem czego mogę się spodziewać
- czy leukocyty znowu spadną?
Jakie wyniki zadecydują o tym czy mama będzie miała
chemię w wyznaczonym terminie? (24.01.2014)
[ Dodano: 2014-02-13, 19:40 ]
Czy mama powinna być zapisana do jakiejś poradni onkologicznej?
Coś zaniedbałyśmy? Na wypisie nie było nic o skierowaniu mamy
do takiej poradni.
Mamie leukocyty wzrosły po podaniu zastrzyku Zarzio
od 1,05 tys./mm3 do do 7,36 tys./mm3 w ciągu 6 dni,
jestem w szoku .. (pozytywnym)
Nie wiem czego mogę się spodziewać
- czy leukocyty znowu spadną?
Jakie wyniki zadecydują o tym czy mama będzie miała
chemię w wyznaczonym terminie? (24.01.2014)
.
Tak właśnie dzieje się po podaniu czynnika wzrostu, białe krwinki szybują w górę, często nawet ponad normę.
Po podaniu następnej chemii leukocyty znowu spadną- dlatego poproś przy kolejnym wlewie o profilaktyczne zapisanie zastrzyków- ja brałam je przez kolejne 9 podań pod rząd i nie miałam później problemów z leukocytami.
Pytasz o wynki jakie zadecydują o podaniu chemii. Z morflogii to: białe, czerwone krwinki, hemoglobina, płytki krwi, kreatynina, próby wątrobowe....
pzdr.
Pozwolę sobie dołożyć kilka zdań ode mnie, mam nadzieję, że będą pomocne.
Odnośnie lekarza z którym należy się kontaktować. Ani rodzinny ani rejonowy ani inny lekarz nie są tak zorientowani jak lekarz prowadzący w szpitalu w którym podawano chemię i inni lekarze z tego oddziału. Na wypisie ktoś się podpisał i w pierwszej kolejności należy zadzwonić i zapytać tego lekarza. Jeśli nie będzie dostępny należy poprosić o rozmowę z lekarzem dyżurnym i ew. wskazanie kiedy lekarz, który podpisał się na wypisie będzie dostępny.
Druga sprawa - probiotyk. Przy nadirze parametrów lekocytarnych krwi (czyli w momencie ich największego spadku) podawanie wszystkiego, co zawiera w sobie bakterie, grzyby i ich zarodniki jest prostą drogą do zainfekowania lub skolonizowania przez nie niebroniącego się organizmu. Uważam, że podawanie takich preparatów zaleconych jeszcze przed chemioterapią przez gastroenterologa (sic!) jest niewłaściwe i nieco lekkomyślne.
Odnośnie wzrostu WBC po czynnikach wzrostu granulocytów (G-CSF). Gwałtowny wzrost poziomu WBC w krwi obwodowej po podaniu czynnika wzrostu granulocytów nie jest żadnym zaskoczeniem i nie powinno być powodem do nadmiernej radości. G-CSF nie jest żadnym cudownym lekiem "produkującym" białe krwinki, jest tylko półśrodkiem w walce z głęboką neutropenią, szczególnie taką, której towarzyszą objawy kliniczne. Mechanizm działania G-CSF opiera się na stymulowaniu wyrzutu do krwi obwodowej niedojrzałych granulocytów, które w pierwszych dniach podawania leku zapewniają odporność choremu organizmowi. W kilka dni po podaniu leku następuje kolejne zmniejszenie poziomu WBC (oczekiwane) bo niedojrzałe granulocyty szybko giną. Szpik po chemioterapii musi zregenerować się sam. Im dłużej prowadzona chemioterapia i im większe są jej dawki (oczywiście w przypadku leków mielotoksycznych) tym regeneracja szpiku jest trudniejsza i zajmuje więcej czasu. Widziałem niejednokrotnie przypadki w których przy poziomie WBC 0,1 tys/mm3 w pięć dni po podaniu G-CSF wynik ten wynosił 40 tyś/mm3. A w kilka kolejnych dni później było to już tylko 2-2,5 tys/mm3 (przy normie 4-10 tys/mm3). Trzeba też pamiętać, że G-CSF jest lekiem o dużej toksyczności i należy go stosować wyłącznie wtedy, kiedy jest on bezwzględnie potrzebny.
Pozdrawiam
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Dziękuję. Mama po 7 dniach od poprzednich badań dalej ma leukocyty
na takim samym poziomie (minimalnie obniżone). Może obędzie się bez następnego zastrzyku. Następna chemia za tydzień.
Mam pytanie: W czym "wkłucie centralne" jest "gorsze" od zwykłego weflonu?
Są jakieś związane z tym zagrożenia? Jakie? Mama ma żyły kruche, pękają :(
Ma więcej(tak realnie) zalet niż wad. Mnie osobiście bardzo odpychała sama myśl o "wkłuciu centralnym", samo "instalowanie" nie jest przyjemne ale gdy anestezjolog ma wprawę trwa chwilę. Później przez 1-2 dni trzeba się trochę oswoić z tym, że coś jest nas "uczepione" i zwracać uwagę by tego przypadkowo nie zerwać(aczkolwiek plastry są wodoodporne, mocne i naprawdę trzeba się wysilić aby to zerwać).
Ważna jest higiena - zwłaszcza wkoło wkłucia. Plastry są przezroczyste i gdy widzimy, że coś nie tak dzieje się z miejscem wkłucia(mocno czerwienieje, albo ropieje itp.) trzeba to zgłosić lekarzowi / pielęgniarce.
Podsumowując jeśli planowane jest bardzo dużo wlewów w krótkim czasie to jest to jak najbardziej dobra opcja(albo gdy żyły są bardzo "wyrobione"). Nie ma się czego bać.
[ Dodano: 2014-02-19, 01:15 ]
Należy także oczywiście nie dotykać nie zdezynfekowanymi rękami "instalacji", przed i po kontakcie należy zdezynfekować zakończenia wężyka/ów.(np. octeniseptem)
Gdy plaster zamoknie od wewnątrz(np. gdy gdzieś się odklei i woda dostanie się pod spód) należy zdjąć plaster i zdezynfekować okolicę wkłucia - na koniec nałożyć nowy plaster.
To co opisuję dotyczy sytuacji przy bardzo niskiej odporności i jej zupełnym braku - w takiej sytuacji miałem z wkłuciem do czynienia.
Dziękuję. Równolegle do mojego wątku jest prowadzony inny wątek
"Chłoniak DLBCL z zajętymi narządami wewnętrznymi" - nasze mamy
tego samego dnia miały pierwszą, więc i pytania mamy podobne - dużo
się z tego wątku dowiaduję więc tu już nie pytam.
(Przy okazji - joannaxxx pozdrowienia! Trzymajcie się z mamą dzielnie.)
Lekarz powiedział przy przyjęciu, że plan jest taki: chemia co miesiąc
(jeżeli stan mamy na to pozwoli) - 6 cykli, potem się zobaczy.
Czytam, że mama joannaxxx miała mieć następną chemię 14.02,
moja planowo 24.02 - od czego to zależy?
Nasze mamy są leczone schematem R-CHOP, czy w ramach schematu
wprowadza się modyfikacje co do dawek i częstotliwości podawania?
Czy ze schematu można usunąć jakiś komponent chemii (np. ze względu
na stan ogólny chorego) czy wszystko musi być podawane "w komplecie"?
A teraz jeszcze pytanie innej natury.
Czy na tym etapie na jakim jest mama jest już ustalony cel leczenia?
(tzn. czy zmierza do wywołania częściowej lub całkowitej remisji, wyleczenia
czy jest to leczenie paliatywne). Czy ma sens zadawanie takiego pytania
lekarzowi?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum