1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
nasturcja - komentarze
Autor Wiadomość
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #16  Wysłany: 2012-06-10, 16:09  


martita44, nasturcja,
Witajcie :flower:
Niezmiernie cieszę się że spotykam Was razem, łączy Was tak wiele wspólnych problemów, że macie największą szansę aby służyć sobie wzajemnymi doświadczeniami, z najskuteczniejsze wsparcie i pomoc.

nasturcja,
To co piszesz jest pełne niezwykłej głębi, staram się nigdy nie wyciągać ostatecznych wniosków, bo przekonałem się już wiele razy, że strach nie jedno ma imię, i potrafi przybierać naprawdę niesamowite postacie. od agresji po skrajną katatonię.
Naprawdę reagujemy na te same bodźce w skrajny sposób, na tym polega nasza siła i nasza słabość, określana mianem człowieczeństwa.
To co napisałaś o obawach związanych z pełną wiedzą o swoim stanie, jaki użytek zrobi Mamusia z tą wiedzą? jak zareaguje na jednoznaczną diagnozę? czy ta wiedza nie będzie powodem do załamania się?
To są trudne pytania, ale myślę, że zadawane trochę na wyrost.
Myślę że za każdym razem potrzebne jest ustalenie pewnych priorytetów.
Diagnoza pozwala określić precyzyjnie co nam dolega i jakie są proponowane w związku z tym rozwiązania, jaki sposób leczenia...pod warunkiem że leczenie będzie w ogóle potrzebne, bo diagnozujemy żeby dowiedzieć się czy to co widać na jednym badaniu jest tym na co wygląda, czy zupełnie czymś innym.
Warto zostawić sobie choć odrobinę nadziei, nie przewidujmy najgorszych rozwiązań.
Rozwiązujmy prawdziwe problemy, tym z przypuszczeń, z tego co nam się wydaje...powiedzmy cześć, szkoda na nie naszej energii i sił.

Myślę, że mamy tak trudne zadanie w naszym życiu, że szkoda czasu i sił na rozpatrywanie wszystkich możliwych wariantów wydarzeń, musimy reagować błyskawicznie na to, co daje nam życie, cieszyć się z każdej spokojnej, dobrej chwili, uśmiechać się wierząc, że dobrego jest przed nami dużo, dużo więcej.

Pozdrawiam serdecznie ::thnx:: :in_love: |uscisk|


Richeliu moje zadłużenie ciągle rośnie :oops: Wierzę, że uda mi się kiedyś odwdzięczyć i zrewanżować... może na następnym zlocie? :!!!:
_________________
romek
 
 
martita44 


Dołączyła: 15 Maj 2012
Posty: 96
Pomogła: 21 razy

 #17  Wysłany: 2012-06-10, 18:36  


Nasturcjo!

Dziękuję za te słowa.To forum daje mi siłę.Boję się jednak, że moja mama się nie zdecyduje na diagnostykę.Bo po co skoro onkolog postawił jej już diagnozę:" 6 m-cy życia bo guz nieoperowalny i najprawdopodobnie złośliwy"!!!
Jeśli chodzi o moje siostry, to to co robią nazwałabym raczej wygodnictwem, bo po co się czymś zająć jak można usunąć się w cień, a wszystkim zajmę się ja.Boli mnie to tym bardziej, że są w tym wszystkim bardzo wyrachowane, bo wyobraż sobie, że bezczelnie potrafiły poruszać już tematy majątkowe!!!Co kto weźmie i.t.p.!!!A przecież mama jest tu jeszcze i oby jak najdłużej mogła być.
Boję się najbardziej tego, że przyjdzie taki czas, że pewne decyzje związane ze stanem jej zdrowia, spadna na mnie, że to ja będę musiała być może w ostatniej chwili szukać ratunku i najlepszego rozwiązania, które i tak kiedyś okaże się nienajlepsze i to wtedy moje "siostry" będą miały najwięcej do powiedzenia.W zaistniałej sytuacji wolałabym chyba być z tym wszystkim sama, zupełnie sama.Przynajmniej nikt nie miałby kiedys do mnie o nić pretensji.

POZDRAWIAM!!!
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #18  Wysłany: 2012-06-19, 10:04  


|bezradny| |uscisk| :flower:
_________________
romek
 
 
martita44 


Dołączyła: 15 Maj 2012
Posty: 96
Pomogła: 21 razy

 #19  Wysłany: 2012-06-20, 21:01  


Nasturcjo!
Długo się nie odzywasz.Mam nadzieję, że brniecie z Mamką do przodu.
Na moją temat "rak" dziala niestety wciąż jak płachta na byka.I nie zmienia tego nawet fakt, że słabnie z dnia na dzień.Ma już anemię, nie chce jeść ani pić tych niedobrych nutridrinków.Obecnie leży na neurologii ale jutro wychodzi.Jutro będę znać wynik rezonansu krękosłupa.Boję się bardzo.Czuję taką bezsilność, bo nie wiem już jak ją przekonać do tego, żeby się za siebie wzięła.Boję się o nią bo ginie mi w oczach.Ach to wstrętne, podstępne i przebrzydłe raczysko.Brak słów normalnie.
Pozdrawiam Was gorąco!Jak znajdziesz chwilkę to daj znać co u Was, bo martwi mnie fakt, że sie nie odzywasz.Nie wiem jak to odebrać.
 
nasturcja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 22 Maj 2012
Posty: 121
Pomogła: 48 razy

 #20  Wysłany: 2012-06-22, 00:30  


Martito,
jesteś chyba odważniejsza ode mnie, bo jasno umiesz określić swoją sytuację, bierzesz odpowiedzialność i już. Wiesz też, że cokolwiek byś nie zrobiła i z jak najlepszą intencją działała - otoczenie i tak powie,że postąpiłaś nie tak, albo,że trzeba było inaczej, a oni wszyscy gdyby chciało im się coś zrobić, to zrobili by to niewątpliwie lepiej.
Chciałabym się mylić, ale to niestety standard.Czapką do ziemi kłaniam się, bo masz tego świadomość , a to utrudnia rzeczy z natury trudne.
Co do zapędów w zakresie podziału dóbr Mamy, to po prostu wstrętne. Niemniej, przypomina dzielenie skóry na niedźwiedziu, który po kniei się przechadza i ma tę właściwość, że wcale nie musi dać się załapać.
Ja z kolei czuję się jak zestrachany zając, jeszcze chwila, a zacznę nerwowo ze poruszać wąsami i marszczyć niespokojnie nos.
Boję się tej samotności w walce o Mamę, ale w końcu każda walka tak naprawdę jest samotna, więc karcę się, że wydziwiam jak Dziunia i próbuję tworzyć normalność.Nie ignorować zagrożenia, ale z nim żyć.
Mama owszem, godzi się na diagnostykę, przynajmniej na razie, ale już zapowiedziała,że leczeniu się nie podda.
Nasze Mamy myślą podobnie - żadna nie zna ostatecznej diagnozy i obie założyły,że nie warto nic z tym robić. Tylko to, że onkolog postawił diagnozę - bądź jak w przypadku Twojej Mamy -wyraził jedynie przypuszczenie( bo bez badań to tylko przypuszczenie)- nie oznacza,że sprawa jest z góry przegrana.
Mówisz, że Mama reaguje na raka jak byk na płachtę, ale nie- onkologom pozwala się diagnozować. i leczyć. Może w tym tkwi klucz - gdyby popracować nad wpojeniem jej przekonania,że rak to choroba, trudna , z samej nazwy brzmiąca przerażająco, ale nadal choroba z którą trzeba coś zrobić ,tak samo jak z każdą inną. Może ją spytać, czy jako Twoja Mama, gdyby diagnoza dotyczyła Ciebie, z równym spokojem patrzyłaby jak odmawiasz sobie szansy leczenia, a Ona może jedynie przyglądać się jak gaśniesz i cierpieć z tego powodu. Wiem, dość brutalne, ale może takie uproszczone przełożenie na matczyne uczucia zdopinguje Ją do działania.
Wiem, że czujesz bezsilność - paskudne, ograniczające uczucie, które odbiera nadzieję spróbuj je pogonić. Nikt, ani nic nie ma prawa odebrać Ci nadziei. Nie pozwól na to.
Pozdrawiam Ciebie i Twoją Mamę bardzo, bardzo ciepło. Wiem,że masz już wyniki badań kręgosłupa, więc za chwilę pobiegnę do Twojego wątku.

[b]Romku[/b],

Jesteś dla mnie źródłem, z którego czerpię i uspokojenie i nadzieję. Mądrze prawisz, a mądrego lubię słuchać, bo to dziś rzadkość i taki bonus nie trafia się codziennie. To, że jest w Tobie siła to już wiesz. Ja tylko nieustannie podziwiam Twój spokój i wewnętrzne opanowanie, i to w jaki sposób dajesz radę chorobie.
Powiadasz:
Cytat:
Rozwiązujmy prawdziwe problemy, tym z przypuszczeń, z tego co nam się wydaje...powiedzmy cześć, szkoda na nie naszej energii i sił.

Myślę, że mamy tak trudne zadanie w naszym życiu, że szkoda czasu i sił na rozpatrywanie wszystkich możliwych wariantów wydarzeń, musimy reagować błyskawicznie na to, co daje nam życie, cieszyć się z każdej spokojnej, dobrej chwili, uśmiechać się wierząc, że dobrego jest przed nami dużo, dużo więcej.


Kupuję w całości. Masz rację, trwonimy czas i energię na zmagania z przypuszczeniami, przewidywaniem nieprzewidywalnego, boimy się czy coś nastąpi, a tak naprawdę boimy się swojego strachu przed tym nieznanym.
Próbuję od jakiegoś czasu przyjąć zasadę - martwić się będziesz, gdy powód do zmartwienia wystąpi realnie i żądną siłą nie będziesz go w stanie własnymi działaniami usunąć. Dokąd to nie nastąpi, trwa i ma trwać najzwyklejsze życie - z codziennymi kłopotami - rachunkami do zapłacenia, kleszczem w psim karku i cieknącym kranem, a także z radościami- dobrą książką ,filmem, zapachem ziemi po deszczu, zabawnymi sytuacjami,śmiechem, ptasimi kłótniami o pranku - słowem ma być normalnie. Dla wszystkich.Pomimo.

Może przy takim podejściu przestanę nerwowo ruszać wąsami...

No i założyłam sobie embargo na tematy medyczne,pozostawiając szukanie informacji na czas, gdy będą niezbędne. W obłędzie informacyjnym w bólu głowy odnajduję zapalenie opon mózgowych, jeszcze chwila, a zdiagnozuję u siebie jakąś chorobę prącia :) Obłędowi mówię stop.

Romku, byłam w Twoim wątku.
Smutne wieści, ale wierzę, że będzie dobrze.Musi być.
Buziak i przytulam - emotikony mi nie działają, więc opisowo działam :)
_________________
Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
 
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #21  Wysłany: 2012-06-23, 13:15  


nasturcja, Podpisuję się pod każdym słowem, które skierowałaś do Martity i do mnie, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo zgadzam się
nasturcja napisał/a:
trwa i ma trwać najzwyklejsze życie - z codziennymi kłopotami - rachunkami do zapłacenia, kleszczem w psim karku i cieknącym kranem, a także z radościami- dobrą książką ,filmem, zapachem ziemi po deszczu, zabawnymi sytuacjami,śmiechem, ptasimi kłótniami o pranku - słowem ma być normalnie. Dla wszystkich.Pomimo.


nasturcja napisał/a:
zdiagnozuję u siebie jakąś chorobę prącia

Tym stwierdzeniem zabiłaś mnie na śmierć...
Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo cieszę się widząc, że potrafisz już normalnie się śmiać to naprwdę bardzo ważne i potrzebne...
Zaraź jeszcze tym poczuciem humoru Mamusię, wyczuwam w Niej niesamowite pokłady humoru, a w czasie gdy jest więcej powodów do łez niżeli uśmiechu, jest to naprawdę ważne i cenne :flower: |uscisk| :cmok:
_________________
romek
 
 
nasturcja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 22 Maj 2012
Posty: 121
Pomogła: 48 razy

 #22  Wysłany: 2012-06-24, 18:18  


:) Romku,
Mama poczucie humoru ma, zresztą podobne do mojego, trochę sarkastyczne. Przytłumiło się odrobinę przez kłopoty, ale staram się ją rozbawiać, co czasem się udaje. Lubię, gdy się śmieje. W ogóle lubię uśmiech, bo wtedy jakoś łatwiej iść do przodu.
Bez poczucia humoru nie da się przeżyć życia, bo jak da kopniaka w tyłek takiego solidnego,z serdecznym rozmachem, to alternatywą jest jedynie usiąść i rozbeczeć się w poczuciu krzywdy. Po co dawać złośliwościom życia satysfakcję?

A skoro przy poczuciu humoru jesteśmy, postaram się przesłać Ci na pw, żeby forum nie zabałaganiać moją ulubioną humoreskę. Może też się uśmiechniesz przy lekturze.

Uściski i buziaki
_________________
Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
 
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #23  Wysłany: 2012-06-25, 19:34  


nasturcja, :flower:
Humoreska fantastyczna, pozostawia wrażenie niedosytu i chce się więcej ...

poczucie humoru jest najcenniejszym darem jaki posiadamy, pozwala na zbudowanie dystansu do siebie, ułatwia podejmowanie decyzji w trudnych sprawach, a w końcu pozwała na łatwiejsze znoszenie przeciwności losu...

Fragment opowiadanie cytowanego przez [b]Plamiastą[/b
Ofiarę ciężkiego upadku lekarze pytają cy jest na coś uczulony? tak, jestem uczulony na grawitację...

Nawet gdy mamy w oczach l\łzy,,, to łatwiej nam z uśmiechem
_________________
romek
 
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #24  Wysłany: 2012-06-27, 21:13  


podziwiam swoją naiwność...
Ja na wynik PET czekałem prawie 3 tygodnie... skojarzyłem że to dziś...
Beatko. wiem że nie zapomnisz powiedzieć nam co słychaż u Was... ale nie każ nam czekać 3 tygodni ||Plss|| |buziaki| |prosi|
_________________
romek
 
 
nasturcja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 22 Maj 2012
Posty: 121
Pomogła: 48 razy

 #25  Wysłany: 2012-06-28, 21:57  


Już mówię: PET wykonane!!!
Padłam wczoraj, nie miałam siły już pisać, a dziś cały dzień spędziłam z Mamą.
Zatem tak: Mama dała się zawieźć, nawet bardzo poważnie potraktowała zalecenie odpowiedniego przygotowania do badania, szczególnie w zakresie pozbycia się wszelkich elementów metalowych. W związku z tym pozbyła się nie tylko fiszbin ale i haftek z biustonosza, czym wprawiła Panią Technik w osłupienie, oraz spowodowała dociekliwe pytanie jak udało się jej tę część bielizny założyć, skoro się nijak nie rozpina :)
Na koniec zebrała słowa pochwały, że przygotowana była doskonale, co ją wprawiło w dobry nastrój.
Izotop pozwoliła sobie podać, kontrast łyknęła, choć stwierdziła, że paskudztwo.
Największym problemem była klaustrofobia, oraz konieczność nieporuszania ciałem przez okres badania, ale okazała się dzielna. Pani Technik przyniosła koncentrator tlenu, co Mamę - jak przyznała - uspokoiło, choć reakcje uczucia duszności i wrażenie zamykania się przestrzeni wystąpiły ze znacznym nasileniem. Mama poradziła sobie z nimi moim zdaniem rewelacyjnie, bo po prostu zamknęła oczy i stwierdziła, że ... objawy zniknęły.Tak się zdziwiła tą reakcją, że w stanie zdziwienia pozostała do końca badania, a nawet dłużej.
Dostałam zarzut niepoinformowania o trudach badania ( pozycja wymuszona), ale jakoś się wyłgałam.
No i pojawiło się lekkie uczulenie na jod. Lekka wysypka, która szybko zniknęła.
Ze Szpitala Mama wyprysnęła jak pestka z procy pomimo swojego POCHP, a
im dalej od szpitala tym czuła się lepiej.

Dziś ogólnie samopoczucie bardzo dobre, żadnych dolegliwości, humor jest, apetyt lwi i chciała się na grzyby wybierać, bo może są. Może i są, ale jakoś namówiłam ją by po wczorajszym całym dniu poza domem ( wyjazd o 10.00, powrót o 19.00)dziś po prostu odpoczęła. Łyknęła.

Powolutku zaczynam wprowadzać informacje odnośnie konieczności ew dalszych badań, oraz, że techniki obrazowe nie odpowiedzą na wszystkie pytania. Słucha uważnie, ale na razie nic nie mówi.
W każdym razie nie twierdzi kategorycznie "nie". Czyli sukces jest.
No, i boi się wyników PET.
Ja jeszcze bardziej... Będę je miała pierwsza i kompletnie nie wiem jak dam sobie emocjonalnie radę z ich odczytaniem.
Zgodnie z przyjęta zasadą uznałam, że zastanawiać się będę jak znajdą się w moim ręku, czyli za tydzień.
Do tego czasu, choć przez parę dni wszelkie niepokojące myśli odsuwam i "robię normę bez względu na cokolwiek" czyli popijamy z Mamą kawki, herbatki, rozmawiamy o głupotach oraz planujemy wyprawę na grzyby i jagody, no, bo skoro na letnisku jesteśmy...

"Wyprawy" są mocne. Polegają na tym, że Mama kroczy jak Królowa Matka, dostojnie i powoli przez całą miejscowość, a ja jak tacham za nią krzesełko składane wyściełane, żeby sobie mogła w każdej chwili wygodnie odpocząć jakby się zmęczyła. No i torbę ze wszystkim co może się jej przydać.
Z reguły odprowadzają nas zdziwione spojrzenia mieszkańców wsi, co ją krępuje. Dla mnie z kolei, to mogą nawet pieśni o tym śpiewać, więc upieram się przy krzesełku pomimo protestów.
W lesie wynajduję wysokie jagodziny ( żeby się nie schylała) pakuję to krzesło w sam środek kępy, sadzam Mamę, która uwielbia toto małe, paskudne, monotonne i brudzące zbierać, co zresztą czyni z zaangażowaniem.
Ja też zbieram, dla odmiany z miernym zaangażowaniem, bo to, co na temat wsadzania ręki pomiędzy pająki, kleszcze i jaszczurki myślę, nie nadaje się do głośnego powtórzenia, a i tak z moim pechem zawsze namacam, co nie trzeba.
I chyba jutro jagody mnie czekają, bo grzyby są czasowo nieobecne, a Mama obłędu turystycznego doznała po ostatnich sukcesach spacerowych, gdy przeszła naprawdę spory kawałek i... dała radę, pomimo zapewnień, że 100 metrów spaceru to dla niej wynik nieosiągalny.
_________________
Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
 
 
Anelia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Gru 2010
Posty: 2959
Skąd: Wlkp
Pomogła: 466 razy

 #26  Wysłany: 2012-06-28, 22:08  


nasturcja, witaj :)
Miło się Ciebie czyta ...

Tak z boczku Wam mocno kibicuję i za dalsze wyniki trzymam kciuki :uhm!:
A teraz pamiętaj o tym co napisałaś i trzymaj się tego nieustannie :)
nasturcja napisał/a:
Zgodnie z przyjęta zasadą uznałam, że zastanawiać się będę jak znajdą się w moim ręku, czyli za tydzień.
Do tego czasu, choć przez parę dni wszelkie niepokojące myśli odsuwam i "robię normę bez względu na cokolwiek" czyli popijamy z Mamą kawki, herbatki, rozmawiamy o głupotach oraz planujemy wyprawę na grzyby i jagody, no, bo skoro na letnisku jesteśmy...


Dla Ciebie i mamy pozdrowienia oraz |buziaki| :flower:
_________________
Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #27  Wysłany: 2012-06-28, 22:14  


Anelia napisał/a:
nasturcja, witaj :)
Miło się Ciebie czyta ...

Tak z boczku Wam mocno kibicuję i za dalsze wyniki trzymam kciuki :uhm!:

[yee]

Pozdrawiam cieplutko i dalej trzymajcie się tak dzielnie :)
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #28  Wysłany: 2012-06-29, 10:50  


Beatko cieszę się, i jestem dumny że
nasturcja napisał/a:
Królowa Matka,
postępuję tak jak Królowej przystoi, że słucha się swojej kochającej Szarej Eminencji...

Z doświadczeń wynika, że najpyszniejsze są jagody jedzone w trakcie zbierania, zawsze zastanawiałem się czy więcej przyniosłem do domu w koszyczku czy w sobie... :mrgreen:

Zupełnie na marginesie
Anelia napisał/a:
Miło się Ciebie czyta ...

podpisuję się wszystkimi łapami i dołączam do życzeń :flow: |uscisk| :cmok:
_________________
romek
 
 
nasturcja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 22 Maj 2012
Posty: 121
Pomogła: 48 razy

 #29  Wysłany: 2012-06-29, 21:08  


Anelio, Justynko, Romku,

dziękuję Wam! Jak dobrze, że jesteście :)
_________________
Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
 
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #30  Wysłany: 2012-07-07, 08:05  


Witaj Bęatko :flower:

Ja tylko tak... wpadłem...
Ciągle tu jesteśmy... :in_love: :flow: :cmok:
_________________
romek
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group