Jeśli mogę to wtrącę swoje skromne trzy grosze.
Jestem na początku tej całej imprezy w leczenie nowotworu, mój robaczek to synovial sarcoma. Jestem przed prawidłowym wycięciem guza (zostało kawałek albo już odrósł), potem chemia, naświetlanie i inne przyjemności.
Co do wpływu diety na powstanie nowotworu - w moim przypadku nie ma żadnego związku. Nie palę, nie piję, z babami się nie szlajam
nie wącham tego i owego, waga ok i co? I nic. Złapałem drania. Wiadomo, każdy nowotwór jest inny, z pewnością można by wyodrębnić grupy gdzie wieloletnie złe odżywanie może "pomóc", o paleniu i raku płuc nie wspominam.
Natomiast zdrowo odżywiać się zawsze warto - czy się zdrowym czy chorym. Ale warto też nie wpadać w jakąś obsesję. Dobre lody czy czekolada to nic złego - coś się należy od życia
Sam mam zamiar jeszcze bardziej się przyłożyć do dobrego odżywiania mając na uwadze praktyczne lekcje z chemii jakie będę miał. Zdaję sobie sprawę że muszę przygotować organizm na to co mnie czeka.
Stosowanie niekonwencjonalnych diet? Proszę bardzo, każdy ma prawo próbować coś innego i wierzyć że mu to pomoże.