Beatko, tak jak u Twojej Mamusi nocka super, a ponieważ w ulotce jest, że można 2x1, to moje szczęcie na dzionek też sobie zaaplikował, taki był zadowolony i w końcu wyspany. Jest wieczór, kaszel sporadyczny, sama wiesz jak to jest, nie słyszeć wyrywającego okropnego kaszlu. Najważniejsze, że naszym chorym pomaga. Szkoda, że wcześniej nie wiedziałam, że jednak można cos poradzić.
Narazie nie zaprzątaj sobie główki tymi koścmi. Najważniejsze, że chemia pomalutku, ale działa, czytałam że na przerzuty do kości też powinna działac.
Główka do góry, oby w Nowy Roku było jeszcze bardzo dużo chwil pełnych uśmiechu i radości.
[ Dodano: 2011-01-02, 00:09 ]
Nie ma znaczenia jaka jest remisja. Ponieważ leukocyty podniosły się, a Mamusia miała dostać chemie 27.12, to nie jest duża przerwa i powinna dostać chemie.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
To fajnie, że lek działa na Twojego Męża... świetna sprawa na ten kaszel
Mama dostała zalecenie, żeby brać 1 tabletke na noc... W dzien kaszel dokucza, także na wizycie zapytam czy może brac równiez w ciągu dnia...
Zmartwiłam sie mocno tymi kośćmi więc to równiez muszę szybko wyjaśnić i dowiedzieć się co i jak...
hmmmm.... większość mojej rodziny i znajomych uważa, że nie powinnam czytać, dowiadywać się o chorobie bo to niedobrze kiedy za dużo się wie na ten temat... Oni wszyscy nie wiedzą tzn nie chcą wiedzieć jak poważny jest stan mojej Mamy, to wiem jedynie ja niestety... Ciągle słyszę: co ma być to będzie....
Ale ja muszę wiedzieć.... Nie rozumiem czemu ludzie wolą nie wiedzieć???
Czuję że mnie potępiają za to że oni wierzą że będzie dobrze a ja pozbywam ich tych złudzeń.... Ciężko mi z tym... i w ogóle cięzko mi ze wszystkim...
[ Dodano: 2011-01-02, 00:14 ]
Dodam jeszcze, że Mamusia również nie wie do końca wszystkiego... Ale to lepiej.... Jej nigdy nie pozbawię nadziei i bardzo wpieram Ją w wierze, że wyzdrowieje i gram twardzielkę.... i ciągle powtarzam, zę będzie lepiej...
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
Ale ja muszę wiedzieć.... Nie rozumiem czemu ludzie wolą nie wiedzieć???
Poprostu, chyba nie chca wiedzieć, bo tak najwygodniej, lub poprostu samo słowo RAK to dla innych już wyrok. Ja tak samo jak Ty musze wiedzieć, bo musze mieć 100% pewności, że robie wszystko co jest mozliwe i najlepsze.
Czytając, co napisałaś to mogłam tak samo napisać: Czuję że mnie potępiają za to że oni wierzą że będzie dobrze a ja pozbywam ich tych złudzeń.... Ciężko mi z tym... i w ogóle cięzko mi ze wszystkim...
Uwierz mi, wiem jak jest ciężko patrzeć w oczka i mówić, że bedzie lepiej, wiedząc, że nie będzie. Dlaczego teraz kiedy, moje szczęcie, czy Twoja mamusia, mogą cieszyć się życiem, spełniać swoje marzenia ich gwiazdy gasną. Przecież to młodzi ludzie, którzy potrzebni są dzieciom.......
To wszystko takie niesprawwiedliwe
Chyba znajdujemy zrozumienie, tylko tutaj na forum wsród ludzi, którzy rozumieją przez co przechodzimy.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Mam nadzieję, że to nie będą przerzuty do kości, bardzo bym tego chciała. A jeśli będą to będzie trzeba dalej wspierać Mamę, nic się nie poradzi, że tak choroba przebiega.
Jeśli chodzi o to czytanie, to ja się tylko z tym spotkałam, ze mój mąż narzekał na mnie, że za dużo czytanm i się załamuje.
Ale rzeczywiście jak sie naczytałam i po słowach lekarz, myślałam, ze mój Tato umrze po dwóch miesiącach od diagnozy. W sumie mój Mąż i Mama wierzyli że tak nie będzie, że napewno Tata będzie dłużej z nami. Ale ja wtedy krzyczałam na męża, że się nie zna, że co wie. Ale miał rację....
Poza tym, jęsli chodzi o innych osób, to może wśrod wielu znajomych znalzało się dwóch, któryz rzeczywiście jakoś odczuli powagę sytuacji i to, jak się mogę czuć.
Reszta, niestety, przeżyłam lekki zawód
[ Dodano: 2011-01-02, 12:55 ]
Sorki, że czasem nie składnie tak się napisało. Ale czasu mało na wszsytko.....
Czasem tylko przeczytam, a potem już nie mam czasu na odpisanie
Ja strasznie to przeżywam kiedy widzę jak najbliższa rodzina traktuje Mamy chorobe jakby była chora na zapalenie płuc, które da się wyleczyć i nie mają żadnego pojęcia jak ja mogę się czuć wiedzac dokładnie jakie są rokowania i jak jest mi ciężko bo zostałam z tym wszystkim sama... Jestem dość słaba psychicznie i teraz tym bardziej liczyłam na duże wsparcie od rodziny czy znajomych ale zawiodłam się... Gdyby nie Wy na forum to chyba już dawno bym się załamała i nie dźwignęła tego wcale...
Dziękuję bardzo za to, że jesteście Kochani
[ Dodano: 2011-01-02, 16:05 ]
Elu moja Mama jest mi tak bardzo potrzebna... tak długo czekałam na wnuka... a teraz kiedy go ma odchodzi... to straszne, niesprawiedliwe i nigdy się z tym nie pogodzę... To wszystko tak bardzo mnie przytłacza... staję się gorszym człowiekiem....
[ Dodano: 2011-01-02, 20:34 ]
Upiekłam dla Mamci ciasto Jutro ma urodzinki, skończy 59 lat... Wybieram się Michałkiem jutro do Niej Myślę,że fajnie będzie... ale gdzieś w sercu czuję straszny niepokój... Mamy mama - moja babcia - zmarła w wieku 59 lat, również na nowotwór
Boję się bardzo, to będzie trudny i ciężki rok...
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
Tak trudno patrzeć na cierpienie osób które kochamy. Na pewno Twoja jutrzejsza wizyta z Michałkiem ucieszy mamę. Mojej mamie - gdy patrzy na wnuki - błyszczą się oczy. Myślę, że pochłania je wzrokiem. Dzieci dają jej wiele radości, jest ich ukochaną babcią ... Tak bardzo bym chciała żeby wyzdrowiała ... żeby moje dzieci mogły się jeszcze długo cieszyć z zabaw z babcią i z jej obecności.
Ona jest ostoją całej naszej rodziny, wszyscy do niej lgną.
To będzie trudny rok dla nas wszystkich zmagających się z ta straszną chorobą, oby przyniósł nam same dobre wieści...
_________________ ZAWSZE BĘDĘ CZĄSTKĄ CIEBIE
ZAWSZE CZĄSTKA CIEBIE BĘDZIE ZE MNĄ
O to życzę zdrówka z okazji urodzin Twojej Mamy!!!
Napewno ją Wasza wizyta ucieszy, dzieci są wielką pociechą dla dorosłych. Mam nadzieję, ze z uśmiechem spędzicie ten dzień - mimo choroby każdemu są potrzebne takie dni.
Odnośnie jeszcze odbioru choroby przez inne osoby to czasami można się zawieść, alebyć jest ktoś wokół Ciebie, kto chciałby Wam pomóc, odwiedzić mamę, porozmawiać.
Mój mąż długo nie wiedzial jak sobie radzić z tą sytuacją - bardzo mi pomagał, jeździł kiedy mógł z Tatą, Mamą i ze mną do szpitala, do poradni onkologicznej, specjalnie przyjeźdzał do Taty, żeby Tata o sporcie mógł z nim porozmawiać Ale mimo to bardzo się kłóciliśmy - teraz jest ok, ja zrozumiałam Jego odczucia - był całkowicie odtrącony, krzyczałam na niego z nerwów, choć on mi pomagał, a On zrozumiał moje cierpienie. Ale własnie tak jest, że mało kto potrafi zrozumieć nasze cierpienie, póki Jego nie dotknie taka sytuacja.
Mój Mąż zawsze mi mówi : Z problemami trzeba umieć żyć - one będą zawsze - moze ma rację?
Beatko... A może w Twoim przypadku są to też NERWOBÓLE? wiesz atakuje miejsca o ,które jakoś szczególnie się martwimy Ech... życie ! Jedna wielka niewiadoma.
Cieszę się,że idziesz na to USG trzeba eliminować złe podejrzenia ! Mam nadzieję,że będzie wszystko dobrze i,że nie dzieje się nic złego!!!!
Martus bardzo chciałabym aby to były - jak piszesz - nerwobóle... ale nie wiem... nerwobóle czuje się inaczej... Oby to było nic takiego bo w przeciwnym wypadku niepodźwignę tego...
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
Kochana! Co nas nie zabije to nas wzmocni! Musimy być dobrej myśli. Inaczej zwariujemy!
Chociaż i mnie i Tbie ( z tego co piszesz) niewiele brakuje do szaleństwa
Skąd brać tą siłe?! ......... Ja już przestałam się łudzić ,że to ,,tylko'' zły sen.
Pamiętam jak obie się pojawiłyśmy na tym forum. Pełne obaw strachu lęku...ale i wiary oraz nadzieji....
Ty nadal masz mamę przy sobie , ale wiem jak bardzo może przytłaczać Cię jej cierpienie ,jak każdego dnia boisz się co przyniesie dzień... Podziwiam CIę! Jesteś bardzo dzielna i pomimo tego,że piszesz,że jesteś słaba... to nieprawda !!!! Dźwigasz naprawdę bardzo ciężki bagaz... dom rodzina mama... i swoje rozterki łzy... !!!!
Martusiu kochana jesteś... dziękuję Ci bardzo i trzymaj proszę kciuki za moja Mamusię (jutro kolejna wizyta u onkologa) i za mnie... (wiesz... piątek )
Tzsic buyiakw pryeszam dla Ciebie
[ Dodano: 2011-01-05, 00:24 ]
Klawiatura mi ześwirowała... miało być: tysiąc buziaków przesyłam dla Ciebie...
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
Beatko to ja też trzymam kciukasy bardzo mocno..za Ciebie i Mamusię.
Beatko a czy Ty tych bóli nie masz przypadkiem przed miesiączką? ja mam torbiele piersi lewej -jestem pod kontrolą co pół roku, ale pierś tą z torbielami mam bolącą przed miesiączką i do tego mam podwyższony poziom prolaktyny.
Lekarka tłumaczyła mi ,że przy podwyższonej prolaktynie występują takie bóle.
Trzymam te ksiukasy aż do białych kłykci
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Dziękuję Pati
Jeśli chodzi o mnie to dotychczas nie miałam takich bóli... więc nie wiem... Lekarz nie wspominał o tym, ze mogą pojawić sie tego rodzaju bóle... Mocno sie wystraszyłam jak zaczęło boleć i kłuć tak nagle Ale do piątku już niedaleko...
Jeśli chodzi o Mamę to nie mam dobrych wieści... Jedynym plusem jest to że dokończyłyśmy 3 cykl chemii... Mama dostała wlew.
Niestety nie ma co się cieszyć z tego, że guz i węzły chłonne leciutko ulegy zmniejszeniu ( zresztą nie wyszystki ) Pani doktor twierdzi, że na 90% jest meta do kości Nie zleciła scyntygrafii, aby nie męczyć Mamy bo i tak ma słaby szpik - jak stwierdziła...
Pozatym Mamusi bardzo ale to bardzo dokucza kaszel... Na noc bierze 1 tabletkę DHC continus 60 mg. Dostałyśmy zalecenie aby brać 1 tbl. również w dzień... Jakoś tak zaczęłam się zastanawiać na tymi tabletkami... Jest to lek przeciwbólowy ale również silnie działający na kaszel - to fakt... W nocy Mama nie ma ataków ale rano kiedy wstaje odkrztusza straszną ilość wydzieliny... Dusi się i dusi... Ten lek upośledza układ oddechowy, tak jakby znieczula i dlatego nie ma kaszlu... Ale co z tą wydzieliną która tam się zbiera?? Jeśli Mama będzie brała lek w dzień to co ?? Wydzielina będzie tak zalegać????? Co robić?? Boję się że to Ją udusi....
Proszę o pomoc co robić w tej sytuacji???
[ Dodano: 2011-01-05, 14:37 ]
Peti... znów mi klawiatura zaświrowała.... Wiem, że PETI nie Pati
[ Dodano: 2011-01-05, 14:43 ]
I jeszcze doszła anemia do tego wszystkiego.... Mama jest taka chudziutka i bladziutka... Jak Jej pomóc??
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum