1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Proszę o pomoc, wytłumaczenie.
Autor Wiadomość
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #121  Wysłany: 2012-11-22, 22:50  


jesaj napisał/a:
Ma lekką żółtaczkę, dostaje leki na wątrobę

To dosyć istotna informacja, przy złych wynikach dot. pracy wątroby również może wystąpić dyskwalifikacja z chemii bądź podanie "lżejszej".
_________________
 
jesaj 


Dołączył: 21 Kwi 2011
Posty: 102
Pomógł: 4 razy

 #122  Wysłany: 2012-12-05, 17:14  


Tak sobie rozmyślam, myślę cały czas o naszej sytuacji. Nadal nurtuje mnie pytanie, dlaczego jednak lekarze nie podejmują się operacji, w przypadku kiedy guz jest w prawym płucu i ma przerzut do lewego ( 1,5 cm). Nie patrząc na kwalifikację, jeśli podjęliby się takiej operacji byłaby szansa na całkowite wyeliminowanie raka? To cały czas mnie nurtuje. Bo niby przecież chemioterapia po zabiegach potrafi zniszczyć małe ogniska raka, to czy taki zabieg nie mógłby się skończyć dla chorego mimo to szczęśliwie?

Tak wiem są klasyfikacje, procenty, doświadczenie, ale czysto teoretycznie czy coś takiego mogłoby się udać?
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #123  Wysłany: 2012-12-05, 17:52  


jesaj napisał/a:
Nadal nurtuje mnie pytanie, dlaczego jednak lekarze nie podejmują się operacji, w przypadku kiedy guz jest w prawym płucu i ma przerzut do lewego

Na to pytanie odpowiadałam już ja w tym poście a także Finlandia w tym poście.
_________________
 
jesaj 


Dołączył: 21 Kwi 2011
Posty: 102
Pomógł: 4 razy

 #124  Wysłany: 2012-12-06, 16:26  


Ale czysto teoretycznie czy coś takiego mogłoby się udać?
 
Maciek76 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 434
Skąd: S-c
Pomógł: 69 razy

 #125  Wysłany: 2012-12-06, 22:06  


Jarek,gdyby mogło się udac to pewnie by próbowali.

Ale jak jest przerzut do drugiego pluca to operacja nie ma najmniejszego sensu!

Pozdrawiam
_________________
Carcinoma planoepitheiliale akeratodes g2
 
 
majkelek 
MODERATOR


Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 1701
Pomógł: 1119 razy


 #126  Wysłany: 2012-12-07, 06:40  


jesaj napisał/a:
Ale czysto teoretycznie czy coś takiego mogłoby się udać?


Tak czysto teoretycznie (choć nie jest to dobre miejsce na teoretyzowanie, zatem spodziewam się reprymendy), to możemy sobie wyobrazić w zasadzie dowolną sytuację, czyli nawet taką, w której chirurdzy usuwają zmiany z jedego płuca (wraz z węzłami) a zostawiają małą zmianę na płucu drugim. Powstaje jednak natychmiast pytanie, co to daje. Odstawmy, zgodnie z Twoim życzeniem, statystyki i popatrzmy na skutki naszego działania. Przede wszystkim, jak każdego pacjenta, tak i obiekt naszej wyobraźni operacja kosztowała utratę dość znacznej porcji sił (co może mieć kolosalne znaczenie w świetle czekającej pacjenta chemioterapii). Załóżmy bardzo optymistycznie, że wszystkie zainfekowane węzły zostały usunięte, zatem układ limfatyczny mamy załatwoiny. Fakt, że pojawiły się przerzuty do innych organów świadczy (w uproszczeniu) o tym, że komórki rakowe przeszły pewną transformację i przenoszą się teraz przez krew ( http://en.wikipedia.org/w...ymal_transition - przepraszam, nie znalazłem po polsku). Zatem, z punktu widzenia mikrobilogii jesteśmy dokładnie w tej samej sytuacji co przed zabiegiem i musimy natychmiast "wybić" komórki rakowe z krwi, bo inaczej dojdzie do jeszcze bardziej rozległej metastazy - temu ma właśnie służyć chemioterapia. Zabieg taki pomaga więc bardziej "na oko" niż na raka.

Bardzo serdecznie pozdrawiam i życzę dużo sił do walki!

P.S. Bardzo przepraszam absenteeism i Finlandię za to, że częściowo powtórzyłem to, co napisały w swoich postach.
 
jesaj 


Dołączył: 21 Kwi 2011
Posty: 102
Pomógł: 4 razy

 #127  Wysłany: 2013-01-11, 14:53  Sytuacja stabilna


Dawno nie zaglądałem, u nas sytuacja w miarę normalna, Mama po trudnych przejściach przy leczeniu chemioterapią 2 składnikową, otrzymuje teraz navelbine w monoterapii. W sumie nie odczuwa po niej skutków ubocznych. Moje pytanie brzmi: czy jeśli nie czuje skutków ubocznych to czy ten lek działa? Bo tak myślę, że może nie do końca. Mama ma otrzymywać ten lek jeszcze przez 2 miesiące, razem będą to trzy pełne miesiące brania, po tym okresie ma mieć pierwszą od diagnozy tomografię aby zobaczyć co się dzieje. Staramy się żyć w miarę normalnie, wiadomo bomba tyka, lecz potrafimy, choćby na razie o tym "zapomnieć".

Pozdrawiam wszystkich walczących.
 
jusia 
MODERATOR



Dołączyła: 14 Mar 2009
Posty: 1959
Skąd: Poznań/Luboń
Pomogła: 326 razy


 #128  Wysłany: 2013-01-11, 17:07  


jesaj napisał/a:
czy jeśli nie czuje skutków ubocznych to czy ten lek działa? Bo tak myślę, że może nie do końca.

Niektórzy tak myślą, że jeśli w trakcie chemii nie występują wymioty itp to chemia nie działa. Nie jest to prawda. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego.
Jeśli pacjent nie odczuwa skutków ubocznych, należy się tylko cieszyć :) .
_________________
================================
www.fundacja-onkologiczna.pl
 
 
jesaj 


Dołączył: 21 Kwi 2011
Posty: 102
Pomógł: 4 razy

 #129  Wysłany: 2013-08-30, 21:12  Witam ponownie


Witajcie dawno nie pisalem poniewaz sytuacja bynajmniej do teraz jest w miare stabilna.
Mama po calej pierwszej serii w monoterapii navelbine miala przerwe i ze wzgledu na podobno dobre dzialanie leku dolozyli jej jeszcze trzy takie mniejsze cykle tym samym lekiem.
Nie posiadam teraz wynikow tomografii ale tak z pamieci to glowny guz zmniejszyl sie o polowe stanu pierwotnego a przerzuty posiadaja teraz ok 0,2 do 0,8 cm wielkosci.
Co najwazniejsze, nie ma na dzien dzisiejszy nowych przerzutow do innych organow .
Mama czuje sie dobrze troszke wczesniej polecialy jej wlosy lecz teraz w sumie ma juz nowe .

Sa chwile ze wydaje nam sie ze to sen, ludzimy sie tak w glebi siebie ze to moze nie rak )))
Wiem, ze diagnoza to diagnoza i jest niezaprzeczalna ale mijaja nastepne miesiace i wszyscy jestesmy razem na przekor jakby wszystkiemu.
Od diagnozy minal praktycznie rok, troszke jestesmy spokojniejsi, byc moze tez madrzejsi, przyjelismy do siebie bewne fakty i zyjemy z tym.

Szkoda tylko ze mimo mijajacego czasu nie zmienia sie fakt iz jest to leczenie paliatywne nie prowadzace do wyleczenia. Czesto mysle czy mozemy jeszcze cos zrobic czy moze o czyms nie wiem, ze powinienem dzialac...

Pytalem lekarza czy jest szansa aby chemia calkowicie zniszczyla te przerzuty prowadzac tym do ponownej kwalifikacji do operacji, w sumie odpowiedzial iz wszystko jest mozliwe , nie wiem tylko czy nie powiedzial tego tak poprostu abysmy mieli nadzieje. Jak myslicie takie rzeczy sie zdarzaja ?

Pozdrawiam wszystkich walczacych i tych ktorzy walczyli, trzymajcie sie bynajmniej narazie )
 
niki 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 15 Lip 2011
Posty: 890
Pomogła: 236 razy

 #130  Wysłany: 2013-08-30, 22:22  


jesaj napisał/a:
Pytalem lekarza czy jest szansa aby chemia calkowicie zniszczyla te przerzuty prowadzac tym do ponownej kwalifikacji do operacji, w sumie odpowiedzial iz wszystko jest mozliwe , nie wiem tylko czy nie powiedzial tego tak poprostu abysmy mieli nadzieje. Jak myslicie takie rzeczy sie zdarzaja ?


jesli zaawansownie choroby bylo IV na początku , to nie ma szansy na operację, ponieważ nowotwór juz zrobił przerzuty ,
przykro mi

ciesz się że chemia tak dobrze działa i oby taki stan utrzymal się jak najdłużej

wykorzystajce ten czas na ile możecie, Cieszcie się tym co osiągnęliście i niech to trwa
Zyczę Wam jak najwięcej tego czasu
_________________
Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
 
majkelek 
MODERATOR


Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 1701
Pomógł: 1119 razy


 #131  Wysłany: 2013-08-30, 23:19  


Moniko, pozwolisz, że troszkę rozwinę (choć może nie powinienem, to mam nadzieję, że coś to rozjaśni).

Jesaj, spójrz, proszę, na klasyfikację TMN i zauważ, że zupełnie inną cechę stanowi meta do węzłów (lokalne zaawansowanie), a meta do innych organów (takich jak przeciwległe płuco). Nie jest to przypadkowa klasyfikacja. Pytasz o 'down-staging' jak rozumiem. Odpowiedź jest właśnie związana ściśle z klasyfikacją TMN. Chemioterapia indukcyjna (czyli przedoperacyjna, albo przed radiochemioterapią radykalną) stosowana jest w dwóch przypadkach: Pierwszm kiedy guz nacieka struktury, które mogą być 'newralgicznymi punktami' w trakcie mechanicznego usuwania guza (np naczynia krwionośne); Drugim (znacznie trudniejszym, ale nie niemożliwym(!!!) http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17039491 , http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22819472 , http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22354091 , http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23263700 ) kiedy chemioterapia ma na celu zmniejszenie ilości meta w węzłach.
Oczywiście medycyna nie jest nauką ścisłą, a zatem od każdej reguły może być wyjątek, ale sam rozumiesz, że prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest bardzo małe.

Co do ciągu dalszego terapii, to należy się cieszyć z remisji, jak najbardziej. Ile to może potrwać? To jest bardzo ciężko określić, u jednych trwa to kilka miesięcy, a u innych znacznie dłużej - no proszę zobacz sam, że opisane są w literaturze przypadki wieloletniego przeżycia po monoterapii vinorelbiną http://theoncologist.alph...nt/5/2/115.long Ważne jest by pilnować badań kontrolnych.

Gratuluję remisji i pozdrawiam serdecznie,
Michał.
 
jesaj 


Dołączył: 21 Kwi 2011
Posty: 102
Pomógł: 4 razy

 #132  Wysłany: 2013-08-31, 08:24  


Dziekuje bardzo za odpowiedz .
 
jesaj 


Dołączył: 21 Kwi 2011
Posty: 102
Pomógł: 4 razy

 #133  Wysłany: 2013-10-12, 18:50  


Witajcie, wszystko u nas ok, Mama konczy ta dolozona chemie i ma miec ok 3 miesiecy przerwy w leczeniu. Lekarz stwierdzil ze jest dobrze ze rak narazie nie rosnie. Czy dobrze jest tak sobie przerwac leczenie, czy to nie czas na wytchnienie dla raka?

Mame od poczatku boli bark po chemi bardziej Mama bierze jakies apapy itp. Pomagaja.
Wczesniej lekarz przypisal Mamie przeciwbolowe plastry po ktorych niestety wrecz mowila jakies brednie i bula strasznie nakrecona, czy sa roznego tupu plastry czy wszystkie dzialaja podobnie ?

Pozdrawiam wszystkich
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #134  Wysłany: 2013-10-12, 19:11  


jesaj napisał/a:
Mama konczy ta dolozona chemie i ma miec ok 3 miesiecy przerwy w leczeniu. Lekarz stwierdzil ze jest dobrze ze rak narazie nie rosnie. Czy dobrze jest tak sobie przerwac leczenie, czy to nie czas na wytchnienie dla raka?

Przerwę, tzn? Chcą przestać i wrócić do chemii, czy po prostu chcą skończyć chemioterapię i za 3 miesiące wykonać badania obrazowe?

jesaj napisał/a:
czy sa roznego tupu plastry czy wszystkie dzialaja podobnie ?

Są różne.
_________________
 
jesaj 


Dołączył: 21 Kwi 2011
Posty: 102
Pomógł: 4 razy

 #135  Wysłany: 2013-10-13, 10:50  


Witaj chca zrobic 3 miesiace przerwy i po tym okresie rozpoczac naswietlania pozniej jesli wszystko bedzie ok ponowic jakas chemie nie wiem jaka. Tomogragie Mama ma miec teraz po zakonczeniu chemi. Jakiej firmy sa slabsze plastry?
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group