sandrajanek,
Prognosis.
Prawdopodobnie miało być "prognosis male" - nieprawidłowo jeśli chodzi o łacinę, ale rozumiem, że dr miał na myśli "rokowanie złe".
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Rozumie ze to oznacza zle prognozowanie na wyleczenie tak?
[ Dodano: 2017-08-23, 22:14 ]
W skrocie powiem ze tata obecnie podlega pod leczenie kliniczne. Jest po 2 z 6 chemii. Lekarz twierdzi ze widac bardzo duze zmiany (pozytywne) fragmet tekstu ktory zalaczylam ze wczesniejszym wpisie jest z dokumentu do mopsu o zasilek opiekunczy. Jak mam rozumiec te 3 slowa po tym jak dr zapewnia ze jest bardzo dobrze :(?
Jak mam rozumiec te 3 slowa po tym jak dr zapewnia ze jest bardzo dobrze :(?
Jak Madzia70, napisała prawdopodobnie lekarz napisał
Madzia70 napisał/a:
"rokowanie złe".
,.
Skoro co innego lekarz napisał a co innego Wam mówi to takie pytania musisz kierować do lekarza, nam trudno ocenić dlaczego jest taka rozbieżność, lekarz powinien o wytłumaczyć a Wy macie prawo znać prawdę.
Prawdopodobnie pomimo obecnej poprawy rokowanie ogólne jest co najmniej niepewne lub złe. W sytuacji walki o zasiłek zawsze wpisujemy tę gorszą opcję
Temat jest do scalenia z wątkiem głównym. Nie zakładaj nowych tematów, jeśli dotyczą tej samej osoby.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Proszę nie zakładać kolejnych wątków, masz już swój jeden i w nim umieszczaj wszystko co dotyczy choroby, zadawaj pytania, kontynuuj Waszą historię. Posty zostały scalone.
Prosze Was o pomoc, rade... juz sama nie wiem jak to nazwac... moze poprostuj potrzebuje kilka słow wsparcia, nie wiem... Ci co dotychczas mi odpisywali to znają historię od początku...
Od 3 miesięcy tata jest pacjentem BADANIA KLINICZNEGO, wszystko bylo BARDZO dobrze, jak to lekarz mówił mamy STAGNACJE choroby, do wczoraj... zostałam wezwana z mama do pokoju pana docenta i sie okazało, ze stagnacja jest ale jest i kolejny guz...
Nie wiem serio nie wiem co mam robic, jak sie zachowac, tata dowie sie dopiero o wszystkim jutro... jak mu pomoc, lekarz powiedział ze wycofuja sie z badania klinicznego i podadza mu cos innego cos co jest skuteczne mniej niz w 50%...
Mama rozpacza, a tata jest pelny nadziei bo jest nieświadomy jakie informacje jutro otrzyma...
Powiedzcie mi jak to jest mozliwe ze jak to lekarz mowi ,,tak toksyczna chemia'' zadziałała i nie... jak to mozliwe ze cos sie zatrzymalo i jednoczesnie powstało nowe... dlaczego nie chca mu tego dac do konca i wtedy zobaczyc co sie stanie?
Powiedzcie mi jak to jest mozliwe ze jak to lekarz mowi ,,tak toksyczna chemia'' zadziałała i nie... jak to mozliwe ze cos sie zatrzymalo i jednoczesnie powstało nowe...
sandrajanek, Medycyna to nie matematyka i wszystko się może zdarzyć. Tato jest w programie badań klinicznych czyli Jego leczenie może potwierdzić skuteczność leczenia jaka była w poszczególnych fazach badań ale może być tato w tej grupie, w której dany lek nie pomógł i tak też się stało. W sumie to nie stagnacja choroby skoro mamy nowego guza to jest progresja, jakby na to nie patrzeć, owszem najprawdopodobniej poprzednie zmiany nowotworowe nie zmieniły swoich wymiarów i dlatego jest mowa o stagnacji.
sandrajanek, to jest prosto pisząc tak jak z tabletką przeciwbólową, jednemu pomoże od razu a na drugiego wcale nie zadziała.
Bardzo mi przykro, że nie jest tak jak oczekiwaliście ale trzeba mieć nadzieję, że kolejne leczenie przyniesie znowu jakiś pozytywny wynik. Nie możecie się wszyscy załamać bo dla taty będą to przykre informacje, ale Wasza siła będzie Jego trzymała w ryzach i Wasza siła będzie taty siłą do kolejnej walki.
Pamiętaj, że póki lekarze oferują jeszcze leczenie, są jakieś opcje to jest i szansa.
sandrajanek napisał/a:
dlaczego nie chca mu tego dac do konca i wtedy zobaczyc co sie stanie?
Dlatego, że tak się postępuje, dlatego, że nie ma to sensu, truć czymś co nie przynosi efektów, zawsze w takich wypadkach zmienia się leczenie.
Nie załamujcie się, musicie się teraz wspierać wzajemnie, trzeba walczyć dalej, mocno przytulam
Hej, hej potrzebuje po raz kolejny waszej pomocy.
Tym razem chodzi o bóle nowotworowe...
Tata ma od długie czasu przyklejony plaster (pisze z głowy) matrifen 50 ale to juz chyba za bardzo nie pomaga dodatkowo bierze w ciągu dnia 2 ketonale 100ml i 2/4 apapy max... czasemi nawet ida 3 ketonale... wiem ze nie moze ale jak czlowieka boli to juz nie patrzy czy moze czy nie byle by tylko pomogło...
I teraz wasza rada, co mu podac innego tylko kwesta w tym ze nie chcemy zeby mial tzw ,,odlot,, zeby mogl jezdzic autem bo to uwielboia a jak mu juz tego zabronimy to juz wogole sie zalamie. Morfina raczej odpada bo widziałam co sie dzieje z dziadkiem poprostu jak po narkotykach... jest wogole cos co pomoze ale nie otumani??
I teraz wasza rada, co mu podac innego tylko kwesta w tym ze nie chcemy zeby mial tzw ,,odlot,, zeby mogl jezdzic autem bo to uwielboia a jak mu juz tego zabronimy to juz wogole sie zalamie. Morfina raczej odpada bo widziałam co sie dzieje z dziadkiem poprostu jak po narkotykach... jest wogole cos co pomoze ale nie otumani??
My odnośnie leczenia przeciwbólowego nie doradzimy, raz, że nam nie wolno, dwa to lekarz ustala dawki i leki, trzy jak boli trzeba koniecznie zweryfikować leczenie przeciwbólowe, może zmienić leki na inne, może zmienić dawkowanie, to już tylko w gestii lekarza.
Co do morfiny to niekoniecznie prawda to co piszesz, są różne dawki, różne odmiany i można taką dopasować, że ani nie będzie otumanienia ani bólu.
Mój dziadek brał morfinę i był zupełnie na chodzie, logiczny i jeździł samochodem a co najważniejsze nic go nie bolało.
Hej hej to jeszcze raz ja :( dalej mamy problem z tym bolem. Wiecie co sprawa wyglada tak ze tacie jeden lekarz mowi tak drugi tak. Jeden lekarz mowil zeby nie zwiekszac dawki plastra bo on wie ze.zazwycja pacjenci zle sie po tym czuja ze ma brac wg potrzrby morfine nie czesciej niz co 4h, a znowu lekarka ppwiedziala ze morfiina nie tylko zwiekszyc plaster. I teraz tak plaster zwiekszony nic nie daje a po wiekszej ilosci morfiny tacie jest nie dobrze. Jeden lek (nie pamietam nazwy) jak tata mial to w nocy sie obudzil oczy jak sowa I strach, bal sie ale sam nie wiedzial czego. Tata tak ogolnie jest w dobrej kondycji I psychicznej I fizycznej lekarz powiedzial ze poza nowotworen mozna by powiedziec ze jest zdrowy, serce, wyniki krwi, cisnienie itd wszystko ksiazkowe tylko ten bol... czytalam gdzies kiedys ze ludzi potrafia lata przezyc z choroba ale kiedy w gre wchodzi bol wkoncu psychicznie chory sie poddaje, no tez ile mozna... chcemy zapisac tate do poradni leczenia bolu, co wy na to? Ma to sens? Pomocy jak mam.mu pomoc? Chce zeby normalnie zyl, jezdI samochodem I cieszyl sie swoja wnuczka. Czy to jest wogole realne? ;(;(;(;(
sandrajanek,
Jak najbardziej Poradnia Leczenia bólu coś zaradzi, taki jej cel. Trzeba zmodyfikować leczenie przeciwbólowe.
Nie czekaj tylko szybko tam idźcie, tato nie może tak cierpieć, prawie każdy ból można okiełznać.
Niestety masz rację, że jak boli to odechciewa się wszystkiego.
Hej hej mam do was pytanie z innej beczki. Jeszcze tylko apropo bol, zostal ,,zalatwiony,, leki dobrane jest ok. Mam pytanie do badania molekularmego. Tata zostal zgloszony do kolejnego badania, badania molekularnego. Co to jest? Na czym to polege? Skuteczne? Wiem na ta chwile ze u taty podejrzewaja bledne DNA. Co to znaczy? Wiem tylko tyle bo papiery z wypisu sa u rodzicow w domu a tata dzis wyszedl ze szpitala. Bardzo prosze o pomoc ,,zawsze ja otrzymuje za co bardzo WAM dziekuje :*:)''
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum