JustynaS1975, mam miała Zofran w czopkach, więc to przyjmowała, ale nie było to dla niej komfortowe. Wczoraj wzięła 3 tabletki Atossy i jeden czopek- choć też oprotestowała przyjęcie. Wczoraj jeszcze wszystko jej śmierdziało, jak nie umyłam dłoni po zaparzeniu kawy i miały zapach tej kawy, to było jej niedobrze, choć z niej kawosz był przed chemią! Dzisiaj zjadła bułkę z masłem. Odczuwa ból nasilający się w trakcie przyjmowania jedzenia, więc może żołądek się odzywa. Jest słaba, dużo leży- wczoraj cały dzień, ale dzisiaj już lepiej. Mam nadzieję, że najgorsze za nami. Teraz będziemy mądrzejsze- przed chemią żadnej kawy no i oczywiście leki osłonowe + na wątrobę- Mama brała je regularnie dopiero 2-3 dni przed chemią, a tak to tylko na skutki bólu/dyskomfortu.
asia19, to co mogę jeść i nie jeść w czasie chemii i w tym okresie po chemii to nauczyłam się 'metodą prób i błędów'. Kawę też wyeliminowałam ponieważ dla mnie 'za ostra' na żołądek.
Myślę, że teraz powoli będzie lepiej.
W tej chorobie bardzo potrzebna jest cierpliwość, wytrzymałość, przysłowiowe 'zaciśnięcie zębów'. ;]
[ Dodano: 2011-07-09, 11:39 ]
asia19 napisał/a:
Jest słaba, dużo leży- wczoraj cały dzień, ale dzisiaj już lepiej
Niech mama dużo odpoczywa (jak tego potrzebuje), jak może spać, to niech śpi. Sen to dobre lekarstwo , w czasie snu organizm odpoczywa, lepiej się regeneruje. "Słuchać organizmu'. Nic na siłę, 'nie szarpać' organizmu. Odpoczywać, 'regenerować' organizm. Dać sobie czas. Powoli wróci do 'normy'.
Wczoraj jeszcze wszystko jej śmierdziało, jak nie umyłam dłoni po zaparzeniu kawy i miały zapach tej kawy, to było jej niedobrze, choć z niej kawosz był przed chemią
Chemioterapia powoduje takie psikusy zmysłu węchu. Moja mama np.przez wszystkie cykle nie trawiła zapachu łazienki. A zapach mięsa wywoływał wręcz wymioty.
Nudności miała 7-10 dni po chemii, atosse brała więc dłużej. Dużo piła naparu z imbiru.
Mama czuje się już całkiem dobrze. Normalnie je, chodź ma jeszcze 'kota' na punkcie zapachu. Mówi również, że jest jej wiecznie gorąco. No i martwi się tymi kolejnymi wlewami...
Obejrzałam film i pierwsze (mało refleksyjne) gdy zobaczyłam 'czerwoną' chemię to od razu zemdliło mnie, blee... Zawsze gdy widzę tę szkaradę mam taki odruch,
asia19 napisał/a:
No i martwi się tymi kolejnymi wlewami...
Wiem, że chemia to bardzo toksyczne lekarstwo. Ale póki co jedyne na to choróbsko. Gdy jechałam to chemię, to jechałam po zdrowie. Przynajmniej po szansę na zdrowie. A niestety po chemii te co najmniej 3 dni to trzeba z 'życiorysu wyjąć'.
Ale potem przychodzą lepsze dni
Olaczku, oglądałam to kilka dni temu z przerażeniem i łzami w oczach... Najbardziej poruszyła mnie ta Pani chora na raka piersi- przez połowę filmu silna, a na samym końcu- ta bezsilność... to porażające... Postanowiłam nie puszczać filmu Mamie- ja wiem, że ją to również by podłamało. Mama straciła braciszka "na raka", 6-letniego Aniołka, poważnie choruje mój Tata, a Jej mąż. Nie możesz się więc Olaczku dziwić, że wolę jej tego widoku oszczędzić- zdaje mi się, że chce jak najszybciej o TYM miejscu zapomnieć...
Mama fizycznie czuje się bardzo dobrze, nie dokucza żołądek ani wątroba. Włosy są na miejscu, łuszczyca jakby się trochę cofnęła. Psychicznie również nie tak źle- choć czasem mówi, że się boi, że nie chce tam jechać, to już nie martwi się włosami. Dziś nawet zrobiłyśmy sobie małe metamorfozy- ja z Mamą rude pasemka, siostra pomalowała się na blond.
No i zaczęło się... zaczęły wychodzić włosy. Co prawda na razie po umyciu jest "tylko" pełna szczotka, ale nie wiem, czy nie wziąć Mamy i ich nie obciąć... We wtorek chemia, zapewne lepiej by się czuła z włosami, ale co zrobić, będę musiała obciąć, jak zaczną wychodzić garściami
asia19, ja jestem 'fanką' obcinania włosów w takich sytuacjach. Trzy razy wypadły mi włosy i tylko za pierwszym razem ich nie obcięłam. Bardzo denerwowało mnie wypadanie włosów, dlatego, że one 'ciągnęły' się za mną wszędzie.
Natomiast to że, byłam łysa nie było dla mnie żadnym 'dramatem'. Ale wiem, że ludzie różnie to przeżywają.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
asiu, moje matczysko, z kategori wiekowej "młodsze staruszki" - za 6 tygodni skończy 72 lata (mam nadzieję, że się nie narażę gabie ) od czasu chemii nosi baaaardzo króciutkie włoski - taki dłuższy jeżyk. To dla niej taki symbol, tego co przeszła. To jest jej decyzja, tak sama chciała.
Obcięłam Mamie wczoraj włosy. Ma bardzo krótkie i chodzi w chustce. Możecie mi napisać, gdzie w Warszawie kupię peruki (oprócz CO)? Słyszałam, że gdzieś jest dużo taniej, a że jest refundacja, to lepiej dołożyć i mieć lepszą. I jak to załatwić w ogóle? Mamy wniosek czy coś, Mama dostała na 1 chemii.
asia19, tak, dopiero wtedy można wykorzystać. NFZ potwierdza tam, że jeszcze w tym roku żadnej peruki nie kupowałyście. A z jaką datą tę receptę podpisał lekarz?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum