Wiesz, jeśli herbata mętnieje, to być może znaczy, że w jakiś sposób wiąże i unieczynnia ten haloperidol. Bywają tu biochemicy, którzy może coś wiedzą na ten temat - ja nie wiem. Jako praktyk poradzę - spróbuj dolać do czegoś innego. Po 11 kroplach Tata nie powinien jednak tak aktywnie balować w nocy...
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Kurcze, mama chyba znowu dzisiaj podała w herbacie. Muszę jej powiedzieć aby podawała inaczej. Tato odpoczął w ciągu dnia. Po rehabilitacji padł i spał do ok 18 po czym już nabrał sił. W ciągu dnia to aż patrzyłam przerażona ponieważ ledwo przewracał się z boku na bok, ledwo co mówił a nawet gdy już coś się udało to było to bełkotliwe.
Teraz już siedzi sobie, coś jak zwykle kombinuje słyszę jak wykłóca się z mamą i od nowa bateria naładowana. Zobaczymy jak będzie w nocy. Jednak już widać, że wracają omamy. Zastanawiam się czy to może być skutek halopedriolu czy po prostu pokryło się to czasowo.
[ Dodano: 2012-05-17, 23:57 ]
Poza tym dzisiaj w przypływie większej świadomości i lepszego konraktu powiedział, że boli go żebro. Zastanawiam się jak to sprawdzić - faktycznie tato upadł( 2 dni temu) w toalecie i od tego czasu ma lekkie zasinienie a od rana się tam łapie i pokazuje, że coś nie gra. Sami raczej nie damy rady dotransportować go na jakieś prześwietlenie. Co w taki wypadku? Poprosić poradnię o karetkę? Czy tak można w ogóle? Czy poprosić lekarza aby to "zmacał" - ale czy da się tak określić co i jak?
boli go żebro. Zastanawiam się jak to sprawdzić - faktycznie tato upadł( 2 dni temu) w toalecie i od tego czasu ma lekkie zasinienie a od rana się tam łapie i pokazuje, że coś nie gra. Sami raczej nie damy rady dotransportować go na jakieś prześwietlenie. Co w taki wypadku? Poprosić poradnię o karetkę? Czy tak można w ogóle? Czy poprosić lekarza aby to "zmacał" - ale czy da się tak określić co i jak?
gorzkajakmokka, a jak często przychodzi pielęgniarka/ lekarz z hospicjum, bo jeżeli nie możecie taty zawieźć na prześwietlenie to może niech oni to obejrzą i zdecydują co dalej ?
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
gorzkajakmokka, zlecenie na karetkę może dać lekarz pierwszego kontaktu.
Może, ale musi chcieć (moje OSOBISTE) zdanie.
Spróbujcie też maści na stłuczenia ( http://www.bramkarze.pl/pokaz.php?ids=2&idt=38 ), ew okłady z altacetu.
Dr Quinn dobrze?
gorzkajakmokka paradoksalnie dziś akurat myślałam o Tobie i Twojej/Waszej sytuacji w domu.
Pozdrawiam.
_________________ „Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
Dziękuję wam za rady. Jutro zrobimy okłady. Mam nadzieję, że pomoże.
Poza tym tato ma jakąś dziwną wysypkę na tej lewej nodze. Tzn nawet nie wysypkę ale tak jakby ktoś zdarł mu krosteczki na nodze i ma masę takich czerwonych krostek. Jakby się drapał, ale nie zauważyłam. Pierw było to na stopie, teraz już na łydce również. Nawet rehabilitant zwrócił na to uwagę. Lekarka 1 na 2 tygodnie, pielęgniarka 2 razy w tygodniu. Albo raz już nie pamiętam dokładnie.
Straszne jak z dnia na dzień może się pogorszyć :( Niby bywały gorsze dołki z których tato się jako tako wygrzebywał, ale boję się... Niby wiem, że to nieuniknione. Widzę jak tato się męczy a mimo to ciągle mam nadzieję, że będzie z nami, że będzie blisko, że się wyliże...
Madziu.
To są bardzo trudne chwile, przeżywałem je gdy odchodziła moja Mamusia...
Gdy odeszła to paradoksalnie poczułem ulgę, że nie będzie już cierpiała, że jest już ze swoimi Rodzicami, których ja nigdy nie poznałem, że jest ze swoim mężem, moim Tatą...
Madziu odchodzenie naszych ukochanych zawsze boli, zawsze chcemy odwlec moment rozstania, bo a nóż zdarzy się cud...
Myślę że powinniśmy pozwolić odejść naszym bliskim, zatrzymywanie na siłę za wszelką cenę, to nasz egoizm i ich cierpienie...
Romek ma rację, że to nasz egoizm trzymanie Ich za wszelką cenę, ale przecież do Nas nie dociera, że dla Nich jest lepiej......
Przecież tak bardzo chcemy żeby byli jeszcze długo z Nami
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Dobrze, ADHD
Uraz urazem, a czy ten guz nie nacieka ściany klatki piersiowej lub nie dał przerzutu do żebra? Tak naprawdę, to nie ma sensu robić badań, tylko po to, żeby zaspokoić ciekawość. Ból jest faktem. Trzeba popracować nad zmniejszeniem bólu (konsultacja hospicjum) - jeśli to stłuczenie, to można po kilku dniach spróbować wycofać się ze zwiększonych dawek leków przeciwbólowych - może się wygoi i nie będą potrzebne.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Ehhh... Tato dzisiaj ogólnie bardzo dziwnie. Mam wrażenie, że to nie jest jeden z tych upadków z których zaraz się "zwinnie" podniesie. Większość dnia wyglądał jakby był otumaniony ( halop. podawany ok 20), nieobecny, jak zza ściany. Właściwie nie wyrażał chęci kontaktu, siedział przy stole, tworzył kompozycje, dumał z jedzeniem... Cichutko, gdzieś z boku. Jak zadawałam pytania to prawie nie odpowiadał. Mamę trochę okrzyczał przy pielęgnacji, ale to na tyle. W ogóle nie wstaje już od wczorajszej wizyty rehabilitanta. Dzisiaj próbował, ale poddał się. Większość dnia przesypia. Noc także. Wygląda strasznie. Oczy zapadnięte, kości policzkowe niesamowicie uwydatnione... Oczy po otwarciu- takie obce. Tatuś wygląda jakby miał co najmniej z 80 lat i anoreksję ( przynajmniej tak to wygląda na nogach). Brakuje mi rozmów z nim i jego śmiechu. Nie wiem kiedy ostatnio go słyszałam :( mimo, że jest tu- to już za tyloma rzeczami tęsknie :(
Płakać mi się chce jak widzę jak się trzęsie delikatnie. Jak z trudnością przewraca się na bok w łóżku. Jaki jest inny. Taki biedny, kruchy i wyniszczony. Jakby w ten rok, ktoś wyssał z niego całą siłę, życie i zdrowie.
Dzisiaj też zasnął tak, że mama nie była w stanie wybudzić go na lekarstwa.
Mam wrażenie, że gdzieś o tym czytałam... Boję się tego wszystkiego.
I jeszcze te lekarstwa, których praktycznie dzisiaj nie przyjął...
Teraz sam wstał- do pozycji siedzącej. Ledwo dał radę. Siedzi z zamkniętymi oczami, trochę wypił. Ale chałwy, którą uwielbia nie chce. Smutny to widok. Taka walka która rozgrywa się gdzieś w nim - w środku. Taki biedny, potulny, cichutki...
gorzkajakmokka nic mądrego, co mogłabym Ci teraz napisać nie przychodzi mi do głowy. Pewnie dlatego, że nie ma słów, które mogą pocieszyć w takiej chwili....to takie smutne i trudne....
Podpisuję się pod tym co powyżej napisała ania74, i chcę abyś wiedziała, że też ciągle do Ciebie zaglądam ale niestety czasami w takich chwilach jest ciężko coś mądrego napisać, znam ten ból i znam ten widok
Kiedy mnie było ciężko chciałam po prostu zastać wysłuchana i przytulona, chciałam poczuć obecność kogoś , dlatego też choć tylko wirtualnie przytulam
gorzkajakmokka, BARDZO często o Was myślę.
Trzymaj się i tak jak do tej pory bądź przy tatusiu.
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum