Dziś wizyta na onkologii. Lekarz jak tatę zobaczył od razu zlecił nakłucie( bez usg)... wypłynęło około 1,5 litra płynu, pewnie byłoby więcej ale samo nie chciało spływać i trzeba było uciskać... No i by było na tyle. Bilirubina bardzo wysoka i lekarz powiedział, że nie da się już nic zrobić...Zółtaczka i to straszne wyniszczenie...
Nie wiem jakoś nie mogę pogodzić, że to już, że nie ma szans, że muszę się spodziewać już tylko najgorszego. Mimo to że wiedziałam od początku ,że nie wygramy z chorobą wcale mi nie pomaga... mam w sobie okropny bunt i ból. Chciałabym tatę tu zatrzymać choć jeszcze na trochę ale wiem ,że czy było by to jutro czy za rok tak samo trudno będzie mi się pogodzić z jego odejściem... Tłumaczę sobie na różne sposoby ale wciąz we mnie coś krzyczy NIE. Jest bardzo ciężko...
_________________ Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie przynosi słów, cisza zabija nawet myśli.
sylam, czekam na Twoje posty z nadzieją, że będą optymistyczne:-(......bardzo mi przykro z powodu pogarszającego się stanu Taty.....nie umiem niczego doradzic....ale jestem z Wami
Zawiozłam tatę do szpitala bo wodobrzusze było już nie do zniesienia... nie mógł ani spać ani leżeć, strasznie się meczył. Leży w tej chwili na oddziale medycyny paliatywnej i powoli upuszczają mu tą wodę, założyli dren i od czwartku zleciało 4 litry. Ciśnienie ma bardzo niskie (80/60). Zabieg założenia drenu był zrobiony tak jak należy, najpierw usg potem przyszedł chirurg, znieczulił tatę i założył... Nie tak jak na onkologii, wbijali mu igły praktycznie bez znieczulenia... Mam nadzieje ,że tato jeszcze wróci do domu, ogólnie jest słaby, strasznie opuchnięty od stóp do brzucha. Leży na tym samym pokoju co mamuś...
_________________ Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie przynosi słów, cisza zabija nawet myśli.
Nadal jest w szpitalu. Wciąż to niskie ciśnienie, na ból ma plastry i dodatkowo servadol. Najbardziej załamuje mnie to ,że tato ma świadomość śmierci, mówi o tym, pyta jak długo będzie się męczył itd... Pocieszam go ale czasem już nie wiem co mówić. Staramy się,żeby wciąż ktoś był tam z tatą, siedzimy z siostrami na zmianę. Mam ogromną nadzieję,że tato wyjdzie jeszcze do domu... Tak bym chciała go tu zatrzymać...
_________________ Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie przynosi słów, cisza zabija nawet myśli.
Encefalopatia- chyba to grozi tacie najbardziej,bilirubina podniesiona 7-krotnie. W tej chwili tato rozmawia normalnie ale czasem się gubi i wpada jakby w taki letarg. Ciśnienie nadal słabe, założyli tacie cewnik ale bolało strasznie i zdjęli. Dziś chcieli znów zakładać ale tato się nie zgodził. Pije mało, do tego to odbarczanie i mam nadzięje ,że stąd mało moczu. Siedziałam z nim cały wieczór i pilnowałam żeby pił.
Straszne to wszystko...
_________________ Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie przynosi słów, cisza zabija nawet myśli.
sylam,
wygląda na to, że tatuś Twój powoli odchodzi.. Strasznie mi przykro, że Was to spotyka..
.. że Ciebie spotyka to ponownie . Nie tak na świecie powinny wyglądać i przebiegać rozstania ludzkie.
sylam, jeśli tata nie chce pić - niech nie pije (poza małymi łyczkami od czasu do czasu - by zwilżyć jamę ustną - i o ile będzie miał na to siły..). Wygląda na to, że nerki nie pracują już prawidłowo, ponadto wszelkie płyny są pochłaniane przez obrzęki, które są w dużej mierze przyczyną taty cierpienia. Chciałabym Cię prosić byś zajrzała -> tutaj oraz -> tutaj
Mowa tam co prawda konkretnie o nawadnianiu dożylnym, ale można to częściowo odnieść również do doustnego pojenia chorych (którzy z własnej woli nie chcą już przyjmować płynów).
Wiem, że serce każe inaczej ..
przytulam mocno i jestem myślami z Wami..
Kochani - dziękuję Wam bardzo za wsparcie. Ciężko jest, najgorszy jest ten ból psychiczny a u taty na sali umarł już kolejny pacjent. Byłam tam wtedy , śmierć przyszla cicho...Może tylko taka pociecha ,że śmierć jest w takiej chorobie wybawieniem, że przestaje boleć, nic już nie ogranicza...
_________________ Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie przynosi słów, cisza zabija nawet myśli.
Znalezć ciebie - spojrzeć na ciebie - to zaledwie przedsionek wyobrazni - ale już niedostępny moim oślepionym przez żal zmysłom.Nie potrafię przypomnieć rysów twojej twarzy - zatarły się w rozpaczy jak słowo w plamie atramentu.Twój głos nie śpiewa we mnie - we mnie która byłam najlepszym rezonatorem tego głosu. Nie śpiewa bo krzyk samotności zagłuszył cierpliwe wyrazy wypowiadane twoimi ustami.
I ręce twoje pogubiłam i usta i wszystko to co było tobą odeszło - żeby zrodzić się na nowo w nagłym ostrym bólu po tobie.
_________________ Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie przynosi słów, cisza zabija nawet myśli.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum