Brat czuje się bardzo dobrze, jest w stałym kontakcie ze swoim onkologiem i wycina sobie wszystkie znamiona jakie jeszcze mu pozostały. Zdecydował, że nie będzie drążył tematu niezbadanych węzłów chłonnych. Zamiast tego wspomaga organizm wegetariańskim jedzeniem, przeróżnymi suplementami, uprawia sport i w ogóle stał się bardzo "higieniczny". Przeszedł prawdziwą metamorfozę w podejściu do tego co je i jak żyje. Twierdzi, ze jeśli zadba o swój system odpornościowy, to czerniak (jeśli pozostał w węźle wartowniczym) będzie trzymany pod kontrolą i nie będzie miał warunków do rozwoju.
Z tego co wiem, leczenie zakończyło się zaleceniem .......obserwacji siebie.
Brat czuje się świetnie. Z tego co wiem, wybiera się na kontrolę po nowym roku. Jest czynny zawodowo, obserwuje swoje węzły chłonne, prowadzi higieniczny tryb życia (nie pali - rzucił jakieś 10 lat temu, nie pije - nigdy nie było z tym problemu, ale przed rokiem popijał wieczorami piwko, uważa co je, raczej jest to dieta wegetariańska, mało słodyczy, mało mięsa i nic smażonego, dużo surówek i owoców i jakieś witaminki, na pewno C) dużo się rusza. Jest optymistycznie nastawiony do świata i nie przejmuje się czerniakiem.
Muszę przyznać, że wygląda lepiej niż przed zabiegiem. Sprawia wrażenie bardzo zadowolonego z siebie.
Szczerze przyznam - ja tam jem na co mam ochotę i nie wyobrażam sobie życia bez schoboszczaka, czy chleba z boczkiem , ale miałam okres 'zdrowego odżywiania' - bardziej spowodowany nakazem ścisłej diety po operacji wątroby niż wewnętrzną potrzebą...
Witam po dłuższej nieobecności.
Myślałem, że dziś podzielę się radosnymi wiadomościami ale niestety tak nie będzie.
Po roku od zdiagnozowania czerniaka złośliwego u mojej Mamy, w dzień jej święta dowiedzieliśmy się, że lekarz zaniepokoił się jej węzłami pachwinowymi. Zaniepokoił się do tego stopnia że zostały dziś zrobione RTG klatki, USG jamy, EKG oraz biopsja węzła chłonnego pachwinowego. Wynik z USG wyszedł dobry. natomiast ponownie trzeba będzie czekać do 16.06 na resztę wyników.
Jak to możliwe że podczas wizyty ok 10.03 nie wykryto u Mamy żadnych zmian a teraz są duże zmiany. Czy to się tak szybko rozwija??
A może powiększone węzły mają inną przyczynę - nie nowotworową?
Gdy pomyślę, że mam przechodzić jeszcze raz przez to wszystko to płakać mi się chce.
Wszystko zaczęło się nam wreszcie powoli układać a dziś znów zawaliło się jak domek z kart.
Widzę w oczach Mamy załamanie i zrezygnowanie. Ona już się pogodziła z losem, ale ja NIE.
Nadzieja umiera ostatnia!!!! Dobrze że mamy naszego rocznego Synka, który absorbuje w znaczący sposób uwagę Mamy.
Qrcze czuję się lepiej jak opisałem to co myślę ale i tak nie jest łatwo powstrzymać łez.
suszi1, - poczekajmy na resztę wyników, zwłaszcza ten z biopsji węzła, bo na razie mozna tylko 'gdybać'. Trzymam kciuki za wyniki i czekam na wieści.
Pozdrawiam ciepło
Walczyć trzeba ZAWSZE! A martwić sie bedziesz jak cos wyjdzie z badań. Na razie tylko spokój i bez stresu... nie ma co dokarmiać robaka-czerniaka, który tylko czeka na taką nasze małą słabostkę aby wylkuć się z naszego strachu.
MOCNO trzymam kciuki!!! Zobaczysz , bedzie dobrze.
Koniecznie dawaj znaki.
Czerniak złośliwy, Clark III, naciek 9 mm
Melanoma epithelioides partim fusocellulare typus nodularis cutis, exulcerans, T4bN1aM0
» Mój wątek na tym Forum «
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum