Fana,
tak, możecie poprosić lekarza o delikatność, wyjaśnić, jaki obecnie jest stan psychiczny mamy i zasugerować - przynajmniej - odsunięcie w czasie podawania takich informacji, ALE - pytanie, czy Twoja mama zapyta?
Bo czym innym jest nie wyrywać się z informacjami, a czym innym - skłamać, dla wielu lekarzy jest to problem etyczny. Być może traficie na specjalistę, który w takiej sytuacji będzie umiał wybrnąć np. mówiąc "nie czas mówić o rokowaniach" albo "teraz skupimy się na terapii". A może być i tak, że mama nie zapyta.
Trzymaj się, czas powalczyć z choróbskiem, życzę wytrwałości.
Dziekuje Marysia. Z trudem najwyższym staram sie walczyć ze soba zeby skupić sie na działaniu a oddalić rozpacz. Chcemy z bratem pomoc mamie najlepiej jak sie da. Ale gdy zobaczyliśmy dzisiaj ojca naszego niewidomego jak po odebraniu wyniku tk klatki piersiowej - wyje prawie z rozpaczy jak zwierze - to nam połamalo serca i odebrało oddech. Pozbieralismy sie bo cały czas walczymy. Mamy skrajne nastroje. Albo kompletne załamanie i poczucie bezsilności albo za chwile wściekłość i gniew ze to mamę spotkało. Richelieu pytanie do ciebie. Przeciez mama chodziła do lekarzy. Badania. W sierpniu było czysto. Ani jednej zmiany. A teraz zmiana na mostku 8 cm ????? Tyle przerzutów??? Tak szybko tyle urosło ????
[ Dodano: 2014-05-05, 23:41 ]
Dziekuje za wsparcie ptaszenio. Bardzo.
_________________ Moja mama walczyła ze skorupiakiem od 28 04 2014 do 24 11 2014
Mama miała 23 lata temu usunięta pierś i 1 węzeł chłonny. Ale nie było poza tym żadnego leczenia bo w węźle nie było komórek nowotworowych. Teraz nurtuje mnie pytanie. Wiem ze jest uogólnienie choroby ale gdzie jest pierwotny ? Pierś ? Nerka ?
Bardzo dobre pytanie.
Informacje podane przez Ciebie w ostatnich postach wnoszą nowe istotne dane zmieniające obraz sytuacji
i nasuwające podejrzenie, że rozsiew choroby może pochodzić od raka piersi.
Aby to zweryfikować trzeba byłoby wykonać badania immunohistochemiczne zmian przerzutowych.
Wiem ze leczenie jest w obu wypadkach różnymi lekami ? Czy tak ?
Tak jest, dotyczy to szczególnie chemioterapii, ewentualnie także hormonoterapii, jeśli typ nowotworu jest na nią podatny.
fana napisał/a:
Nie wiemy kogo szukać ? Specjalisty onkologa piersi czy nerek ?
Wydaje mi się, że warto byłoby skonsultować się z onkologiem mającym doświadczenie w leczeniu raka piersi.
Biorąc pod uwagę niewielki rozmiar guza w nerce i znaczne zaawansowanie uogólnienia choroby
śmiem przypuszczać, że źródłem rozsiewu może się okazać ognisko raka piersi.
fana napisał/a:
Czy na moja i brata prośbę lekarz moze mamie nie powiedzieć o rokowaniach czasowych ? Chcemy za wszelka cenę uchronić teraz mamę przed depresja ... A wiemy ze jeśli lekarz jej powie ze nie ma praktycznie nadzieji to mama załamie sie natychmiast.... Juz dzisiaj po otrzymaniu wyniku mama czuła sie fatalnie i psychicznie i od razu fizycznie?
Na Waszą prośbę, a także z własnej inicjatywy w trosce o dobro pacjenta, lekarz może nie poruszać tego tematu, może także próbować go omijać.
Jeśli jednak zostanie przez mamę "przyciśnięty do ściany" pytaniem wprost, wówczas powinien udzielić prawdziwej odpowiedzi.
[ Dodano: 2014-05-06, 07:39 ]
fana napisał/a:
Przeciez mama chodziła do lekarzy. Badania. W sierpniu było czysto. Ani jednej zmiany. A teraz zmiana na mostku 8 cm ????? Tyle przerzutów??? Tak szybko tyle urosło ?
Od sierpnia minęło ponad 8 miesięcy do wykonania tego badania. To dość dużo czasu.
Moim zdaniem wystarczająco, by zmiany mogły się rozwinąć od być może poprzednio nie wykrytych ale już istniejących.
Nie wiadomo też, jak zaawansowane były te zmiany w sierpniu, aby to ocenić, potrzebna byłaby znajomość takiego samego badania (TK) wykonanego w tamtym czasie, wówczas można by je porównać i odpowiedzieć bardziej dokładnie na postawione przez Ciebie pytanie.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Richelieu dziekuje. Prawdopodobnie masz racje. Nie pisałam wcześniej o piersi ponieważ lekarze od tych dwudziestu trzech lat twierdzili ze mama jest wyleczona. Nie było komórek nowotworowych w usuniętym węźle wtedy. Znaleźliśmy wypis z tamtego szpitala a jest on bardzo stary i pisany na maszynie. Jest napisane tam tak : ca mammae sin tumorectomiam i zastosowane leczenie : dnia 9 lipca 1991 radicalis m. Patey. Przez te wszystkie lata nic sie nie działo a lekarze twierdzili ze po tylu latach mama jest wyleczona całkowicie. Nawet teraz nie było u lekarza rodzinnego mowy o raku piersi tylko nerka. Drobne sugestie ze mama była na to chora tyle lat temu trafiały w próżnię. Miała w zeszłym roku mammografię i rtg klatki piersiowej i nie było żadnych zmian nigdzie.kiedy mówiłam o tym starym raku piersi to słyszałam ze po tylu latach to nie ma żadnego prawa bytu. Szczerze mowiac przemknęło mi to przez myśl ale rodzinna która mamę leczy od wielu lat i wiedziała o tym roku 1991 twierdziła o ognisku pierwotnym w nerce. Sytuacja jest bardzo trudna. I jeszcze tak długo trzeba czekac na wizytę u onkologa ...... Czekanie zabija.
[ Dodano: 2014-05-06, 09:50 ]
Dziękuje bardzo Izajarz za słowa wsparcia.Przepraszam, że wcześniej nie podziękowałam ale z trudem trzymam sie w pionie. Jestem w matni. Jest tysiące pytań, tysiące niewiadomych w mojej głowie.
Jeszcze na dokładkę mam poczucie winy, straszliwe, że nie domagałam się mimo tego co twierdziła lekarka - dokładnych badań profilaktycznych w kierunku wznowy raka piersi u mamy, słusznie dostałam po głowie od Richelieu że o tym nie napisała, ale przysięgam żyłam w przeświadczeniu o braku znaczenia tego w obecnej chorobie......
[ Dodano: 2014-05-06, 10:27 ]
Odkopaliśmy wynik mammografi z dnia 05 07 2013. Opis krótki jest : Stan po mastectomii piersi lewej. w Prawej piersi zmiany tłuszczowo gruczołowe łagodne. Cech RTG procesu rozrostowego nie stwierdza się. Zalecona kontrolna mammografia za rok. Czyli to wszystko się rozwinęło błyskawicznie.
[ Dodano: 2014-05-06, 10:28 ]
Wynik tej mammografi widziała także lekarka rodzinna i uspokoiła nas wtedy, że wszystko jest w porządku. Czyli w lecie zeszłego roku rozumiem, że było wszystko w porządku.
_________________ Moja mama walczyła ze skorupiakiem od 28 04 2014 do 24 11 2014
Tęcza, dziękuję, ale czuje się jak śmieć... naprawdę, nie potrafię pomóc mojej Mamie.....jestem do niczego.
[ Dodano: 2014-05-06, 13:52 ]
Dorota....w zeszłym toku i przez poprzednie lata mammografia właściwie co rok, czasami markery. USG. RTG.
[ Dodano: 2014-05-06, 22:58 ]
Ptaszenio dziękuję Ci bardzo za rady. Ogromnie. Jestem jakoś wyczulona na życzliwość ludzką. Wzruszam się co chwilę Bardzo ciężko jest mi teraz pracować. Nie ma szans na skupienie. Ciągle myśli. Znacie to pewnie.
Mimo kilkunastu załamań w trakcie każdego dnia to wiem jedno. Będę walczyć z bratem o Mamę. Do kiedy się da w racjonalny sposób nie męcząc jej. Mama też chce żyć. Mówi że patrząc na nas wie że ma dla kogo. I my się nie poddamy. Nigdy w życiu. Znajdę tego padalca i wyrwiemy. Taki mam plan.
[ Dodano: 2014-05-07, 12:06 ]
Mama od wczoraj nie chce jeść, ma mdłości szczególnie rano, i od wczoraj ma bardzo silne bóle żołądka......nie wiem co robić....czekamy na wizytę zaplanowaną u lekarza.....
_________________ Moja mama walczyła ze skorupiakiem od 28 04 2014 do 24 11 2014
Przyspieszamy wizytę u onkologa, udało nam się wczoraj dostać do onkologa prywatnie, jeszcze bez mamy ale z wynikami w ręce. Przekazaliśmy wszystkie informacje. Onkolog umówił się z nami na dzisiaj, jedziemy już wreszcie z Mamą na 14.30 do Beskidzkiego Centrum Onkologii w Bielsku Białej. Onkolog powiedział że sytuacja jest poważna. Nie odebrał nam jednak nadziei na przedłużenie życia Mamy i poprawienia komfortu. Dzisiaj ma się zacząć diagnostyka. Przekazał nam, że będzie szukał pierwotnego źródła bo tak jak mówił Richelieu - jest niejasna sytuacja. Będą szukali podtypu nowotworu, będą szukać na co jest wrażliwy, zrobią mamie gastroskopię, biopsję, kolonoskopię i jakieś inne badania aby określić co można zrobić, czyli immunoterapia, hormonoterapia czy coś innego. Jeśli nic się nie da zrobić - to na końcu diagnostyki powie nam. Nie chcemy męczyć Mamy badaniami, znajdziemy granicę w tej próbie uratowania jej życia lub godnego przedłużenia, ale nie możemy siedzieć z założonymi rękami i czekać na Jej śmierć. Kilku onkologów nie chce się podjąć w ogóle czegokolwiek. Wiem że sytuacja jest bardzo poważna, ale nie mogę czekać. Będziemy w przyszłym tygodniu także kontaktować się w dalszym ciągu z Gliwicami, może tam coś też wymyślą. A do profesora Szczylika czy pojedziemy - nie wiem. Okaże się co będzie w maju pod koniec, bo jak sami wiecie sytuacja może się zmienić z dnia na dzień. Pozdrawiam.
_________________ Moja mama walczyła ze skorupiakiem od 28 04 2014 do 24 11 2014
Nie chcemy męczyć Mamy badaniami, znajdziemy granicę w tej próbie uratowania jej życia lub godnego przedłużenia, ale nie możemy siedzieć z założonymi rękami i czekać na Jej śmierć. Kilku onkologów nie chce się podjąć w ogóle czegokolwiek. Wiem że sytuacja jest bardzo poważna, ale nie mogę czekać. Będziemy w przyszłym tygodniu także kontaktować się w dalszym ciągu z Gliwicami, może tam coś też wymyślą. A do profesora Szczylika czy pojedziemy - nie wiem. Okaże się co będzie w maju pod koniec, bo jak sami wiecie sytuacja może się zmienić z dnia na dzień.
Prezentujesz bardzo rozsądne podejście. Pamiętaj, że Wasze pomysły na leczenie to tylko 50%, drugie 50% dokłada sama chora. Nie możecie niczego wymuszać, nie możecie niczym straszyć - decyzja zawsze będzie należeć do samej osoby zainteresowanej. Życzę Wam powodzenia
Pozdrawiam
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Witam wieczornie. Teraz dopiero pisze bo musiałam odpocząć. Po prostu padłam na kanapę i jak nigdy zasnęłam. Byliśmy w Bielsku w centrum u onkologa. Nie odeslal nas. Zbadał mame i powiedzial ze jak na ta ilośc zmian metastatycznych to mama jest w bardzo dobrej kondycji, ma swietnie wyniki krwi i gdyby nie wiedział i nie znał wyników to nie uwierzyłby ze to chodzi o nia. Powiedział ze nie może nic w tej chwili powiedzieć, jaki to rak, jaki podtyp itd. Konieczna jest diagnostyka. Termin przyjęcia mamy na oddział to 26 maja. Jesli do tej pory nie dostanę sie i nie skonsultuje w Gliwicach to masz cokolwiek w odwodzie. Ale próbuje jeszcze w Gliwicach uzyskać konsultacje. Trochę nam pomogło to po prostu wiemy ze wreszcie cos sie dzieje, te dwa tygodnie to horror był. Teraz juz jest trochę lepiej. Otrząsnęliśmy sie z rozpaczy i działam, to jedyny ratunek dla mojej psychiki, skupienie uwagi na krótkich celach, na najbliższym dniu. Nie robię żadnych plNow większych niż do końca tygodnia. Tak wyglada sytuacja. Dziękuje wam za ciepłe słowa i za wsparcie.
_________________ Moja mama walczyła ze skorupiakiem od 28 04 2014 do 24 11 2014
Fana - pocieszające wiadomości od Ciebie. Pamiętaj, że dopóki lekarze chcą leczyć, to trzeba mieć wiarę, że jeszcze będzie dobrze i tego się trzymajmy. Z całego serca życzę wielu zwycięstw. Przecież komuś musi się udać. Trzymam za Was kciuki i jestem pełna podziwu dla Twojej osoby.
Dziękuje Marysiu. Bardzo potrzebuje waszego wsparcia. I dziękuje ze nie jestem sama.
[ Dodano: 2014-05-09, 22:19 ]
Nie jest dobrze. Termin ewentualnego przyjęcia do szpitala na diagnostykę za dwa tygodnie. A bole coraz większe. Jak ta moja biedna kochana mama wytrzyma ten czas ? Zadzwoniła przed chwila i mnie przepraszała ze narobiła kłopotu a ja juz nie dałam rady, jak usłyszałam jej płacz z bólu to mimo bycia ze stali ostatnio to sie tez rozkleilam. Rozplakalam sie i przyznałem mamie ze strasznie sie boje o nia,. Teraz nie mogę sie uspokoić. Mam ochotę wstać z łóżka jechać do niej i ja przytulić. Wycie mi rozwala dusze.
_________________ Moja mama walczyła ze skorupiakiem od 28 04 2014 do 24 11 2014
Jest źle. Trzeci dzień Mama nie je prawie nic. Dosłownie wmusza po pół porcji nutridrinka dwa razy dziennie, ale z trudem.
Jest bardzo słaba. Rano nie umie wstać z łóżka. Bóle mimo leków się nasilają. Boże jak Mama wytrzyma do tego terminu do szpitala ? Co robić? może na wszelki wypadek położyć Mamę w szpitalu zwykłym teraz aby ją kroplówkami wzmocnili? Nie wiem co robić. Stawiam na nogi całą rodzinę, zaczynam bać się że nie zdążymy z tą diagnostyką. I zadzwoniłam do kuzynki Mamy w drugiego końca Polski, poprosiłam żeby przyjechała do niej, może mama się na chwilę otrząśnie. Może na chwilę zapomni o bólu. Dzisiaj przyjedzie brat Mamy z żoną, bardzo ją kochają. Boże co robić, jak pomóc jej przetrwać do tego szpitala..... Wierzcie mi serce mi pęka. Czuję się bezradna, zła, niedobra, ze NIC nie mogę zrobić, że nie mogę pomóc..... Ojciec płacze co chwilę i prosi Mamę aby Go nie zostawiała bo nie da sobie rady bez niej. To wszystko kladzie mnie na ziemię. A trzy tygodnie temu była to pełna życia i zdrowa kobieta. Doradźcie co robić ? Jak jej teraz pomóc?
_________________ Moja mama walczyła ze skorupiakiem od 28 04 2014 do 24 11 2014
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum