1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak odoskrzelowy płaskonabł. płuca prawego, rak płuca lewego
Autor Wiadomość
agni5 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 21 Kwi 2009
Posty: 784
Skąd: Szczecin
Pomogła: 146 razy

 #91  Wysłany: 2011-01-21, 19:04  


Niestety wieści nie są dobre....
Ten mały fałdek wielkości 7-8 mm to zmiana nowotworowa-ten sam rodzaj raka co 2 lata temu- płaskonabłonkowy o złośliwości G1, lekarze twierdzą,że trudno powiedzieć, czy to przerzut czy nowy rak.Szpital na drugi dzień miał już wynik histopatologiczny stąd ten telefon lekarki do rodziców.W badaniu cytologicznym komórek nowotworowych zaś nie stwierdzono.Na TK żadnych zmian nie ma, bo ta jest gdzieś wewnątrz oskrzela, gdzie obraz TK nie sięga.
Chciałam rozmawiać o laserowym usunięciu tej zmiany bez otwierania klatki piersiowej skoro ona jest w oskrzelu, lecz ponoć nie ma takiej opcji.
Na konsultację zaproszono onkologa chemioterapeutę i onkologa radioterapeutę.
stanęło na tym,że skoro ta zmian jest taka mała to póki co będzie radioterapia( być może brachyterapia) po której zostanie powtórzono bronchoskopia i wtedy zobaczą co dalej.
W ciągu 10 dni mają zadzwonić do taty i podać termin stawienia się na radioterapię.Z racji tego,ze jest miejscowy, będzie terapia ambulatoryjna....
Jest mi bardzo ciężko, jestem singielką, nie mam dzieci.....myślę,ze inaczej znosiłabym chorobę taty mając oparcie w mężu....Mam też obciążającą psychicznie pracę....Boję się tego co będzie, ta zmiana jest w oskrzelu głównym jak tamta, jak zatka oskrzele to tata się udusi....
Myślałam,że będzie chemia,ale ponoć na nią jeszcze będzie czas, a ponoć narakpłaskonabłonkowego, a zwłaszcza G1 , chemia słabo działa.....
_________________
agni5
 
Patrycja 


Dołączyła: 28 Sty 2010
Posty: 234
Skąd: Lublin
Pomogła: 20 razy

 #92  Wysłany: 2011-01-21, 19:45  


Agni bardzo mi przykro,ze to jednak ten cholerny rak.Mam nadzieję,ze i tego pokonacie.Macie szczęscie w nieszczęściu,że tą bronchoskopie wykonaliscie i tak szybko zmiane namierzono.W głowie mi się nie mieści,że G1, bez zajecia węzłów dał jednak meta.Mój tata miał G3 i podejrzany węzeł, zero chemii, radioterapii.Ma tk 2 lutego ale ja mam na prawdę złe przeczucia(kaszle).
Wierzę,że tym razem radio zniszczy go na zawsze.tego wam życzę z całego serca.
_________________
Miec nadzieję na nadzieję i wierzyc, że wiara istnieje..
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #93  Wysłany: 2011-01-22, 01:24  


Brachyterapia to mówiąc szczerze pierwsze co wczoraj przyszło mi na myśl.

Jeśli faktycznie tak szybko mamy histpat., który potwierdził wysokie zróżnicowanie (G1), i zmiana jest jedynie miejscowa to chemioterapia na pewno nie byłaby dobrym rozwiązaniem.
Niestety to prawda - wysokozróżnicowane niedrobnokomórkowe raki płuca słabo reagują na leczenie chemiczne. W tej sytuacji powinno się użyć tego sposobu leczenia na ostatnim miejscu.
Radioterapia z pól zewnętrznych w sytuacji gdy zmiana jest zlokalizowana w ścianie oskrzela i jest bardzo niewielka również wydaje się mniej sensownym rozwiązaniem niż naświetlanie miejscowe, wewnątrzoskrzelowo.
Jedna uwaga - nie będzie to niestety forma leczenia radykalnego, nie ma bowiem takiej możliwości by naświetlać w takiej dawce i z odpowiednio dużym marginesem.
Zostało jedno płuco - taka terapia jest w tej sytuacji niemożliwa.
Brachyterapia w raku płuca to leczenie paliatywne. Jednak to zmiana G1, nie powinna rosnąć zbyt ekspansywnie. W razie potrzeby będzie można rozważyć powtórzenie zabiegu.

agni5, przykro mi bardzo. Rak płuca, niezależnie od stopnia zróżnicowania - to bardzo trudny przeciwnik..

Ostateczny efekt leczenia radykalnego oraz ryzyko nawrotu zależą przede wszystkim od stopnia zaawansowania choroby, w drugiej kolejności dopiero od zróżnicowania nowotworu. Tu mieliśmy do czynienia z guzem T3 (najpewniej naciekającym opłucną śródpiersiową, stąd taka klasyfikacja), a więc ze stopniem zaawansowania klinicznego IIB. Rokowanie było zatem niepewne niezależnie od złośliwości histologicznej raka.
Ta ostatnia mogła mieć wpływ na to, że wznowa wystąpiła stosunkowo późno.

agni5 - z pewnością będziesz tacie potrzebna. A my być może Tobie. Jesteśmy tu więc, pamiętaj o tym.
ściskam mocno.
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
agni5 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 21 Kwi 2009
Posty: 784
Skąd: Szczecin
Pomogła: 146 razy

 #94  Wysłany: 2011-01-22, 06:35  


DDS bardzo dziękuję za wyjaśnienie. Z tego co wiem tata miał T3 nie ze względu na naciek na opłucną tylko,że była niedoma całego płuca.Zresztą jakie to teraz ma znaczenie....Mam wrażenie ,że on nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji, za to mama się kompletnie załamała.A wynik histopatologiczny był, bo szpital ma laboratorium piętro niżej, jak powiedziała mi lekarka, zresztą dostaliśmy do ręki już cały wynik bronchoskopii.
Ta onkolog radiolog powiedziała mi,że zobaczy jak tata będzie reagował na radioterapię i wówczas dopiero będzie decyzja o ilości lamp.
_________________
agni5
 
agni5 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 21 Kwi 2009
Posty: 784
Skąd: Szczecin
Pomogła: 146 razy

 #95  Wysłany: 2011-01-23, 13:16  


Kochana DDS jeszcze raz dziękuję Ci za wszystkie wskazania.Chylę czoła ku Twojej wiedzy. Gdy pisałam do Ciebie jednocześnie wysłałam zapytanie do Krajowego Konsultanta Onkologi w sprawie nowotworów płuc prof Krzakowskiego do CO w Warszawie i już dziś dostałam odpowiedź, która poniżej cytuje.


<
przekazane informacje wskazują na bardzo ograniczony charakter nawrotu
choroby (niewielka zmiana w lewym oskrzelu głównym) - uważam, że
zastosowanie miejscowego leczenia (brachyterapia lub napromienianie z
zewnątrz) byłoby najbardziej odpowiednie (szczególnie u chorego powyżej 70.
roku życia). Należałoby wykluczyć obecność innych zmian (przerzuty w
odległych narządach) - nieobecność przerzutów potwierdzi wskazania do
brachyterapii lub napromieniania z pól zewnętrznych. Stosowanie
chemioterapii w celu "prewencyjnym" (brak dowodów rozsiewu nowotworu) nie
jest praktykowane, a ponowne podejmowanie próby chirurgicznego leczenia
również nie wydaje się właściwe.

Z wyrazami szacunku,>>

Maciej Krzakowski.

Tata ma aktualne USG i nie ma przerzutów odległych


Jest mi trudno pogodzić się z tą sytuacją, bo spadła na nas jak grom zważywszy na to że we wtorek był okey wynik TK,a dzień później w bronchoskopii,że są komórki nowotworowe w oskrzelu...
_________________
agni5
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #96  Wysłany: 2011-01-23, 15:20  


Profesor Maciej Krzakowski jest jednym z moich nauczycieli - uczestniczę pilnie w jego wykładach i czytam lekturę jego autorstwa; to jeden z czołowych polskich specjalistów w leczeniu raka płuca, osoba o wiedzy rangi światowej.
Prof Krzakowski wraz z profesorem Jassemem - są moimi niepodważalnymi autorytetami w tej dziedzinie.
To w sumie smutna konkluzja w świetle wieści, które Ci przekazujemy :-( ,
jestem tego świadoma.

TK, jak i inne sposoby diagnostyczne, nie jest narzędziem doskonałym. Tutaj zmiana najwyraźniej jest niewielka i znajduje się w ścianie oskrzela co oznacza, że w związku z tym, że 'płaska' a nie 'wypukła' - pokrywa się zapewne w badaniu obrazowym z rysunkiem oskrzela. Gdyby znajdowała się w miąższu płucnym - byłaby w TK widoczna (za to w badaniu endoskopowym nie).
W tym wypadku zatem bronchoskopia była jedynym badaniem umożliwiającym zidentyfikowanie zmiany na tak wczesnym etapie.
ściskam.
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
agni5 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 21 Kwi 2009
Posty: 784
Skąd: Szczecin
Pomogła: 146 razy

 #97  Wysłany: 2011-01-23, 15:33  


Z prof. Jassemem kontaktowałam się po taty operacji odnośnie , czy tata powinien mieć chemię i też błyskawicznie wówczas odpowiedział.

Zarówno w płucu prawym jak i teraz zmiana nowotworowa pojawiła się w dużym oskrzelu. Tata ma świadomość,że wpływ na to miał fakt,że 50 lat palił papierosy....Rzucił za późno dwa lata przed chorobą....Odkąd pamiętam mama zawsze walczyła z jego nałogiem powtarzając,że dostanie raka płuc i wykrakała...
_________________
agni5
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #98  Wysłany: 2011-01-27, 12:39  


Agni KOchana

Nie jestem w stanie powiedzieć co czuję... płaczę razem z Tobą:(
Jestem w głębokim szoku... poniką wiem co czujesz, bo w poniedziałek my byliśmy u lekarza i też - niestety - jest coś nie tak:( :cry: Coś na rtg wyszło i ma być porównanie z poprzednim rtg... ale jeśli wyszło już w rtg to musi być już duże:(
Jestem zdołowana...
Najpierw Banialuka, teraz Ty i chyba my:(
SZok... a miałam nadzieję, że operacja daje jednak kilka dodatkowych lat:( U nas jest niecałe 2 miesiące po radykalnej radioterapii i to cholerstwo juz chyba znowu jest...

My już wyczerpaliśmy limit - była operacja, była chemia i lampy, u Was jest jeszcze szansa i na lampy i być może na chemię...
Wierz mi - życzę Wam z całego mojego serca poprawy...jeszcze kilku lat, bo o wyleczeniu jak wszytsy mówią nie ma juz mowy... ale może 2-3 lata...

Agni
przytulam się do Ciebie bardzo mocno...
Ja boję się, że nie dam rady:(
Też nie mam dzieci, tylko narzeczonego... wszytscy mówią, że przezyć ten ból można dzieki dzieciom... jesteśmy więc w podobnej sytuacji... bedzie nam bardzo ciężko:(:(:(

:-[
_________________
Katarzynka36
 
 
agni5 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 21 Kwi 2009
Posty: 784
Skąd: Szczecin
Pomogła: 146 razy

 #99  Wysłany: 2011-01-27, 16:21  


Dziękuję Katarzynko 36 za ciepłe słowa. Ja dziś byłam na wizycie u psychologa w Centrum Onkologii, bo choć sama jestem pedagogiem i socjoterapeutą to nie umiem sobie pomóc. Godzinna rozmowa z osobą, która pracuje z pacjentami onkologicznymi i ich bliskimi polepszyła mój stan psychiczny....Polecam forumowiczom, którzy czują taką potrzebę.....

Poszłam też od razu do sekretariatu radioterapii ( bo stwierdziłam,że wykończę się czekając na telefon od nich) i dowiedziałam się,że tata został zakwalifikowany jednak do radykalnej radioterapii, która potrwa 6- 8 tygodni. Tata ma się zgłosić 18 lutego i z lekarzem zostanie zaplanowany harmonogram leczenia.Lekarza onkologa radioterapeutę możemy sobie wybrać ,a jak nie to sami nam wyznaczą.Ciągle nie wiem, czy to będzie brachyterapia czy naświetlania przez powłoki skórne....
Wiem,że nie ma już szans na wyleczenie,ale wierzę,że może przedłuży to tacie życie....Tata jest w bardzo dobrej formie fizycznej mimo braku płuca, nie ma żadnych chorób współistniejących.... W styczniu skończył 72 lata,ale obojętnie ile lat mają rodzice zawsze jest za wcześnie, gdy odchodzą.....

[ Dodano: 2011-01-27, 16:30 ]
Pomyliłam się- radioterapia potrwa 4- 6 tygodni
_________________
agni5
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #100  Wysłany: 2011-01-27, 19:51  


Agni
To po tej złej informacji, ta jest dobra...radioterapia na 100% pomoże Tacie...
Przecież ten fałdek nie ma nawet 1 cm...
tata leżał na sali z pacjentem, którey był operowany razem z nim, ale okazało się, że otworzyli i zamkneli Go, bo guz był za blisko zyły, czy serca - tego nie pamietam już...
wysłali Go na radioterapię na 6 tygodni. Spotkałam Go niedawno i mimo, że guza mu nie udało sie wyciąć, był w całkiem dobrej kondycji - 3 cm guż zniknął niemal w ogóle - dali mu najpierw brachyterapie a potem 6 tygodni naświetlań...
Przecież guz u twojego Taty jest bardzo malutki to lampy sobie z nim poradzą.
Na dodatek to G1, więc rozwija się bardzo powoli.
Agni, wiem, że wyleczenie nie bedzie, ale jeszcze bedziecie mieć bardzo duzo czasu. Zobaczysz!

pozdrawiam cieplutko:)
_________________
Katarzynka36
 
 
wika 



Dołączyła: 25 Sty 2011
Posty: 45
Skąd: myslowice
Pomogła: 3 razy

 #101  Wysłany: 2011-01-27, 23:51  


Wiem,że nie ma już szans na wyleczenie,ale wierzę,że może przedłuży to tacie życie....Tata jest w bardzo dobrej formie fizycznej mimo braku płuca, nie ma żadnych chorób współistniejących.... W styczniu skończył 72 lata,ale obojętnie ile lat mają rodzice zawsze jest za wcześnie, gdy odchodzą.....
Mój tata odszedł gdy miał 59 lat na raka płuc moja córka urodziła sie się 10 miesięcy po śmierci taty 6 lat potem przyszedł na świat mój syn teraz u mojej mamy wykryto guza płuca przeżywam to tak samo ale jestem optymistką i cały czas myślę że będzie dobrze i nie ma innej opcji.Przeczytałam cały post i żyję twoim życiem i moim i baaaaardzo mooooocno trzymam kciuki a jest takie powiedzenie że człowiek żyje tak długo jak długo o nim pamiętamy i to jest prawda
_________________
Człowiek jest tyle wart ile może dać drugiemu....
 
 
banialuka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 22 Lut 2009
Posty: 1294
Pomogła: 235 razy

 #102  Wysłany: 2011-01-28, 00:54  


Agni bardzo mi przykro z powodu tych złych wieści :-( Wierze ze radioterapia skutecznie rozprawi się z ta wznowa co da Wam jeszcze duzo wspólnego czasu. Pozdrawiam i trzymam kciuki :cmok:
_________________
Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
 
 
agni5 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 21 Kwi 2009
Posty: 784
Skąd: Szczecin
Pomogła: 146 razy

 #103  Wysłany: 2011-02-23, 08:43  


Witam!
Tata jest w trakcie przygotowań do radioterapii.Miał już zrobiony specjalny tomograf i symulację.Na szczęście ta mała zmiana nie urosła i jest kilku milimetrowa. Onkolog powiedziała,że gdyby tata miał choć jeden płat prawego płuca to bez problemu, by ją wycięli.
Radioterapia będzie radykalna.2 marca ( o zgrozo dokłądnie 2 lata po tym jak dowiedzieliśmy się,że to rak) w obecności pulmunologa tata będzie miał brachyterapię- wpuszczany jakiś izotop( tak przekazała mi mama, która była z tatą) Jeśli wytrzyma z jednym płucem i dobrze ją zniesie to wpuszczą jeszcze dwa izotopy. Następnie od 3 marca zaplanowano 25 naświetlań, lecz może będzie ich więcej, zależnie jak tata z jednym płucem będzie je znosił...
Onkolog bardzo chwaliłą pulmunolog wykonującą bronchoskopię,że taką malutką fałdkę dostrzegłą, w takim stadium wykryła ...
Rodzice są oczarowani jakie wspaniałe podejście do pacjenta ma ta onkolog- radioterapeuta, jak wszystko tłumaczy. zresztą to ta sama lekarka, która była na komisji kwalifikującej tatę do naświetlań....
Mama się bardzo boi,by po tych naświetlaniach przy jednym płucu tata się nie udusił...
_________________
agni5
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #104  Wysłany: 2011-02-23, 11:39  


Agni KOchana
Dobrze, że fałdka nie urosła!!!
Kurczę, rzeczywiście, gdyby tata mił jeden płat to by można operować i wyciąc tą fałdkę... ech:(
Cieszy mnie bardzo, bo widzę, że lekarze podeszli do Taty bardzo profesjonalnie:) i z sercem:) To bardzo ważne. U nas pani radioterapeutka też miała bardzo profesjonalne podejście i niezwykle ciepłe do pacjenta i super wszystko dokladnie wyjaśniała... o wiele lepiej niz onkolog...-to tak na marginesie...

Agnieszko, wierzę, że Twój Tata zniesie bardzo dobrze naświetlania. Może być troszkę suchego kaszlu i oslabienia, ale Twój Tata ma przecież neizła kondycję:) Wierzę, że bedzie dobrze i rzeczywiście brawa dla pani dr, która taką maleńką fałdkę dostrzegła!!!

pozdrawiam Cię mocno:)
_________________
Katarzynka36
 
 
agni5 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 21 Kwi 2009
Posty: 784
Skąd: Szczecin
Pomogła: 146 razy

 #105  Wysłany: 2011-03-03, 07:52  


Witam. Tata rozpoczął wczoraj radioterapię. Wczoraj miał ten pierwszy zabieg z brachyterapii- wpuszczanie izotopu. Zniósł go naprawdę dobrze z jednym płucem, wiec lekarka zadecydowała jeszcze o dwóch takich zabiegach przez bronchoskop- za dwa i za cztery tygodnie.Od dziś zaczyna 25 lamp.Z racji tego,że jest miejscowy codziennie dojeżdża,ale ma normalnie założoną kartę szpitalną, bo leczenie odbywa się na oddziale szpitalnym.Na razie nie dostał żadnej kartki odnośnie skutków ubocznych.Od operacji tata przywykł do codziennego picia siemienia lnianego więc w trakcie naświetlań będzie nadal je pił i kupił w aptece jakiś wyciąg z aloesu na wzmocnienie organizmu.Przy wzroście 176 tata waży 85 kg więc nic się nie stanie jeśli trochę schudnie w czasie tych naświetlań....
Najgorsze,że rezultat naświetlań poznamy dopiero pewnie w maju- bo bronchoskopia może być wykonana najwcześniej 4 tygodnie po zakończonej radioterapii....
_________________
agni5
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group