Leki wyciszające muszą trochę mamę "nasycić" żeby zaczęły działać i może wtedy w jakimś stopniu lęki złagodnieją. Porozmawiaj z lekarzem z hospicjum może trzeba zmienić drogę podawania leków, bo przecież nie będziesz z mamą walczyć o każdą tabletkę a leki mama brać powinna.
Rzeczywiście trudną masz sytuację, nasz dziadek też był taki walczący ale dobre ustawienie leków wyciszyło go.
lilalou,
A jaką dawkę Dexavenu podali Mamie? Bo to jest właśnie deksametazon... Tam rośnie obrzęk w tym mózgu :(
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Leki wyciszające muszą trochę mamę "nasycić" żeby zaczęły działać
marzena66 masz racje, teraz widzimy, że pomagają.
Madzia70 napisał/a:
A jaką dawkę Dexavenu podali Mamie?
Madzia70 masz racje to Dexaven tak mamie pomógł niestety na krótko:/
Bo w szpitalu doprowadzili mame do naprawdę niezłej formy. Po czym wróciliśmy do domu i zaczęło się znowu
Wczoraj był kryzys: mama zupełnie w swoim świecie, w miarę spokojna
(nie było tej paniki jak wcześniej) ale zupełnie w swoim świecie.
Nie zjadła nic, nie przyjęła żadnych leków! (a powinna brać ich dużo: osłonowe, wziewne na płuca, na ciśnienie i serce, na głowe dexamethazon i te wyciszające... itp) - udało mi się na szczęście podać te krople H... Unia, bo mam obawy przed tymi atakami.
Poprostu upiera się, że nie i koniec, mając te swoje nielogiczne teorie.
Bym musiała na siłe ale to może doprowadzić do napadu histerii.
Mama w sumie wczoraj stała kilka godzin raz w przedpokoju, a raz przy łóżku z zamkniętymi oczami zupełnie w swoim świecie, zero kontaktu z nami czasem tylko powiedziała coś nielogicznego, przy tym zimne poty, widać, że w tej głowie bardzo dużo się dzieje, aż mi jej szkoda, cała blada, wyglądałą jakby zaraz miała zejść.
Wieczorem miała nawet szczękościsk - na łyżeczce od herbaty ledwo co udało mi się podać trochę wody.
Dziś - całkowicie inaczej - aż nie mogę uwierzyć, że tak skrajne są te stany mamy - mówi "po swojemu" ale jest w kontakcie z nami, wykąpałyśmy się w wannie, zjadła śniadanie, wzięła wszystkie leki nawet sama się upomniała o jeden, nie mogłam uruchomić jej pralki to pomogła... na twarzy też zupełnie lepiej wygląda. Dziś jest fajnie ale wiem, że to pewnie kwestia godzin i stan znowu diametralnie moze się pogorszyć
Madzia70, rzeczywiście mamie pomagają te leki wyciszające oraz ten dexamethazon.
Wczoraj mama nie wzieła ani jednej tabletki a dziś podałam rano 6 szt bo pani dr w szpitalu powiedziała, żeby brać 6-2-0 ale stan mamy przy badaniu przez nią był bym powiedziała fantastyczny - trochę żałuję że tak się mamie w tym szpitalu polepszyło bo tak by może zmieniła dawkowanie dexamethazonu.
Madzia70 może postaram się mamie podawać 6-4-0 ? Można tak?
Czy nie szkodzi, że mam wczoraj nie przyjęła ani jednej tabletki?
[ Dodano: 2016-01-26, 09:49 ] Madzia70, jeszcze w odpowiedzi na Twoje pytanie - niestety nie wiem jaką dawkę podali w szpitalu.
Witajcie,
Udało nam się przyspieszyć miejsce na Oddziale Medycyny Paliatywnej u Ojców Bonifratrów (bardzo dobra opieka) - trzeba było uruchomić ogrom kontaktów ale sie udało.
Mama przebywa tam od wczoraj.
Jest słabiutka, ciężko jej się mówi, mówi bardzo cicho, uspokojona i wyciszona lekami, leżąca, zacewnikowana, sama chciała już pampersa - choć mówi, że strasznie niezręcznie się z tym czuje
Wczoraj bledziutka, dziś jej twarz trochę lepiej wyglądała - pewnie dzięki tym odżywczym kroplówkom.
Apetyt ma choć nie je już sama: ma problem z trzymaniem rzeczy w ręku i otwieraniem buzi - dostaje zmielone posiłki, choć dziś troszkę bułeczki jej dałam.
Mama uspokojona, że ma fachową opiekę.
Ja też się lepiej czuję nie bojąc się o to co może się zadziać i jak wtedy zareagować.
Jeszcze tydzień temu mama całkowicie normalna i na chodzie, nawet żywa, porządkuje rzeczy, a dziś taka słabiutka
Okropne chorubsko zaatakowało z ogromną siłą.
Dziękuję Wam Kochani za wsparcie i dobre rady gdy nie wiedziałam co robić.
Teraz już jestem spokojna o mame.
Jeszcze tydzień temu mama całkowicie normalna i na chodzie.........a dziś taka słabiutka
Niestety ale to prawie normalne w tej chorobie, dlatego tak ważne jest cieszyć się chwilą, pielęgnować każdy dzień lepszego samopoczucia bo nie wiadomo kiedy przyjdzie pogorszenie.
Jeśli mama czuje się w nowym miejscu bezpiecznie i Wy również to dobrze, ważne żeby zapewnić jak najmniej cierpienia i odpowiednią jakoś życia.
lilalou,
Rozumiem, że na oddziale już Mamie ustawili dawkowanie sterydu? Odpowiadając mimo to na pytanie: Tak, można 6-4-0.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Madzia70, szczerze mówiąc to nawet nie wiem co mamie podają.
Przy przyjęciu mamy rozmawiałam z lekarzem, przedstawiłam całą historię choroby i powiedziałam jakie mama przyjmowała do tej pory leki - powiedziałam, że moim zdanie najistotniejsze są: uspokajający/przeciwlękowy oraz przeciwobrzękowy.
Muszę zapytać co dokładnie mama dostaje - wczoraj tylko pielęgniarki zapytałam co podała w danym momencie - odp., że kroplówki odżywcze/nawadniające.
Nie wiem czy na płuca coś podają - mama czasem tylko trochę odkaszlnie ale nie męczy ją żaden uporczywy kaszel.
Tam wszystkie osoby jak roślinki - przykro się na to patrzy
Może zabrzmi to brzydko ale chyba nie chciałabym, żeby mama długo znosiła ten stan...
U nas pielegniarka z HD powiedziala ze nie robia nic co moglo by wydluzyc cierpienie chorego.
Tesc w ostatniej dobie niechcial/nie mial sily polknac tabletek i nikt z nas go do tego nie zmuszal.
Odszedl praktycznie w ciagu doby, ale od tygodnia nic nie jadl, pil forticare na wzmocnienie, lecz nikt zadnych kroplowek wzmacniajacych nie podawal bo czemu to by mialo sluzyc...
Idz do lekarza dyzurnego i zapytaj.
Z Twojego opisu potwierdzona zostala slusznosc Mojej decyzji o pozostawieniu Tescia w domu do samego konca w duzej mierze zapewne dzieki zabezpieczeniu przeciwbolowym ze strony HD.
Może zabrzmi to brzydko ale chyba nie chciałabym, żeby mama długo znosiła ten stan...
Nie, nie brzmi to brzydko i nie miej wyrzutów sumienia, że takie myśli Cię nachodzą. jeśli wiemy, że nie ma żadnej nadziei, że widzimy tylko cierpienie, ból, ogromną rozpacz, strach w oczach, wychudzony i wycieńczony organizm to odejście staje się wybawieniem, skraca te olbrzymie męczarnie. My przecież nie chcemy żeby kochana dla nas osoba tak bardzo cierpiała a my jesteśmy tacy bezradni a zrobilibyśmy przecież wszystko żeby ulżyć.
Marcin J, sugerowanie, że źle zrobiłam, wzbudzając w ten sposób wyrzuty sumienia wydaje mi się trochę nie na miejscu bo naprawdę staram się robić wszystko jak najlepiej, jestem tutaj przy mamie codziennie... ehhh... nie będę się tłumaczyć w tym temacie.
marzena66, wielkie dzięki za wsparcie.
Mama dostaje m.in. natrum chloratum 0,9% oraz mannitol 15% (podpatrzylam nalepki na kroplówkach).
Czy ktoś może wie co to jest?
Badz przy Mamie,
O opieke przeciwbolowa zadbalas, Mama nie odczowa bolu a to jest najwazniejsze.
To czy jest swiadoma caly czas tego nie wiesz, napewno ma przeblyski swiadomosci, moj Tesc tez tak mial, czasem patrzyl jakby nie poznawal a za chwile mowil do mnie po imieniu.
Potwornie ciezka jest choroba bliskich nam ludzi.
Duzo sily wam zycze, Tobie i Mamie i calej rodzinie.
Dobrze, że nie boli, to najważniejsze. Na pewno leki powodują taką obojętność ale lepsze to niż świadomość cierpienia, odchodzenia. Straszne to jest, bardzo Ci współczuję. Musisz być gotowa na wszystko, może mamie się polepszyć a może i nastąpić to najgorsze. Przepraszam, że tak piszę, ale wiesz, że tutaj staramy się być szczerzy w swoich wypowiedziach. Pilnuj picia, jedzenie jak mama nie chce mniej ważne. Mów do mamy, słuch zawsze działa podobno do końca. Mama może wydawać się taka obojętna ale na pewno widzi Twoją obecność, słyszy co mówisz tylko nie ma siły odpowiadać/rozmawiać.
Bądź silna na tyle na ile potrafisz, pozdrawiam gorąco
Niestety Marzena ma racje, dobra forma znika bardzo szybko.
U nas szybko zbyt szybko to poszlo...
Gdy gad atakuje mozg niestety jes juz bardzo silny i swiadomy wygranej, u nas kolejny przerzut byl do biodra lub nerki, tam bolalo...
W piatek jeszcze forma byla w miare, a w sobote juz morfina i odmowa przyjecia lekow, Niedziela rano Tesc odszedl, ja bylem gotow o ile mozna byc gotowym na odejscie kumpla.
Musisz byc silna, Mama ma dobra opieke i wiedz ze tam maja srodki i mozliwosci aby zapobiedz bolowi i cierpieniu.
Mow do Niej, nam tez mowili ze chorzy maja doskonaly sluch i slysza, a lekarz Ci powie kiedy pora sie pozegnac, ja dostalem 6 dawek morfiny, HD powiedzialo ze wystarczy a jak zostanie to moze dawka lub dwie, zostaly dwie...
Ich doswiadczenie to doswiadczenie a Wasza nadzieja i sila walki to podstawa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum