Kochani,
Moja mamusia zmarła dzisiaj rano o 7:20
Nie wróciłyśmy już do domu... mama została w szpitalu na obserwacji...
Podobno w nocy miała drgawki, dostała jakiś lek uśnieżający po którym zasnęła i tak spała aż do rana...
Czyli z tego co mi powiedziano nie było cierpienia...
Niby byłam na to przygotowana bo wiedziałam, że tego się nie wyleczy, że lepiej nie będzie...
ale jednak ciężko mi się pogodzić...
Teraz dopiero dociera do mnie czego będzie mi brakować, czego już nie przeżyjemy razem, czego mama nie zobaczy, że już do niej nie zadzwonię wieczorkiem, nie pochwalę się jak drugi wnuk zacznie chodzić...
łzy napływają do oczu...
Bardzo Wam dziękuję za wsparcie i pomocne rady. To naprawdę bardzo dużo znaczy!
Zrozumienie od osób w podobnej sytuacji - bezcenne.
Mocno kibicuję tym którzy walczą - jestem z Wami całym sercem!